Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Kucharczyk - @Autor 3 na 3 Wiele trafnych uwag, choć nieco skrótowo, ale pewnie o to chodziło. Słusznie dobrze oceniono schyłek średniowiecza, dla mnie jako protestanta to czas waldensów, lollardów i husytów, ale także ze strony katolickiej franciszkanów, racjonalistycznej awerrositół którzy byli w awangardzie postępu. Poprawna ocena oświecenia czy modernizmu. Marksizm też, ale zbyt krótko. Jako chrześcijanin, baptysta zapytam jednak czy trzeba stawiać cel negatywnie, zniszczyć wiarę, może tylko jej niektóre formy czy przejawy. Słusznie pan zauważył, że religia ma dwie strony. Ja osobiście wierzę w możliwość dialogu, choć bywa trudny z obu stron. Pozdrawiam.
Reklama
Melisso - Nie ma Jednego 2 na 2 Nie ma Jednego , które wyjaśnia Wszystko , niezależnie od tego, czy w roli Jednego występuje Rozum, Wola Mocy, Konflikt Klasowy, Ewolucja, Postęp czy Krytyka. Rzeczywistość jest złożona. Do ukazania tej złożoności najbardziej nadają się nauki (nie Nauka) w roli wprawdzie ograniczonego, ale najbardziej skutecznego narzędzia poznania i zmiany rzeczywistości.
Mariusz Agnosiewicz - @Melisso Całkowicie zgadzam się z tym, co napisałeś. Choć nie do końca rozumiem, czy to jest krytyka czy rozwinięcie mojego tekstu. Za naukę uważam to co umożliwia kształtowanie rzeczywistości za pomocą poznania. Historycy, którzy uważają, że nauka nie jest nauczycielką życia, czyli nie umożliwia im kształtowania rzeczywistości, nie są dla mnie naukowcami, choć sama historia może mieć charakter także naukowy.
Arminius - a pozytywizm??? Odnosi się wrażenie - zresztą nie pierwszy raz - że to taki trochę sklepik kolonialny, cicer cum caule. W króciutkim tekście porusza Pan gigantycznie szerokie spectrum problemów, w moim odczuciu zbyt często niewiele mających wspólnego z krytyką religii. Bo przy okazji modernizmu i nietzscheanizmu, w zasadzie na jednym wydechu, przechodzi Pan do strategicznych bombardowań alianckich terytorium Niemiec w czasie II wojny i co z tego wynikało, a co nie. Trochę to na bakier warsztatowo, ale być może przyjął Pan zasadę, że w tym szaleństwie jest metoda. Przechodząc do szczegółów, zagubił Pan gdzieś na tych wielkich przestrzeniach pozytywizm, bo jednak nie jest to synonim modernizmu czy też nietscheanizmu, a z całą pewnością, przez druga połowę XIX wieku, i długo później - jako światopogląd sensu stricto naukowy - pozytywizm był dominującą ideologią opozycyjną wobec religii.
Arminius - wandea francuska i rozyjska "Kamizardzi byli ostatni i wywarli wpływ już na wybuch rewolucji francuskiej. Co takiego sprawia, że tam ciągle powstają herezje i prześladowane z zajadłością? To kwestia gór. Sewenny dawały potencjalnie lepsze schronienie". Nie neguję brutalności poczynań żołdaków króla - słońce w Sewennach, jednakże poczynania armii rewolucyjnej w Wandei 1793 - 1796 (Oświecenie) przebiły z całą pewnością te ekscesy. W Wandei(mały departament) wyeksterminowano ok. 200 tysięcy ludzi i obecnie wielu historyków skłania się do uznania tych masakr za pierwsze klasyczne, nowożytne ludobójstwo. Warto dodać - co pikantne - iż sam Lenin "doceniał" dokonania armii rewolucyjnej w Wandei i rozważając problem niezależności kozackiej miał zwyczaj mawiać, iż "Kozaków należy wy eksterminować, bo to nasza rosyjska WANDEA". Co też się w niemałym stopniu stało.
Jacek Tabisz - @Mariusz 2 na 2 Bardzo ciekawa analiza i uważam, że pewna jej skrótowość to atut. Można się skupić i wyciągać wnioski. Choć ja osobiście uważam, że dobrobyt nie zawsze chroni przed wiarą w irracjonalne rzeczy, zaś ubóstwo nie zawsze na to skazuje. Być może chodzi raczej o bezpieczeństwo i w miarę dużą równość społeczną. Przykładowo w indyjskiej Kerali jest całkiem sporo ateistów, zaś w USA fundamentalistów religijnych. Jednocześnie tzw. prywatna religijność też bywa bardzo groźna, tyle, że na skalę rodzin i sąsiadów, a nie całych społeczeństw.
Mariusz Agnosiewicz - @Arminius Rewolucja francuska jest zapowiedzią rozdziału wielkich krytyk: jest i oświeceniowa i romantyczna, i wschodnia i zachodnia. Wysuwając brak pozytywizmu wskazuje Pan na przyjęcie błędnych założeń i z tego też pewnie pańskie przeświadczenie, iż mój tekst jest metodologicznie niespójny. Piszę o projektach odczarowania. W moim przeświadczeniu były cztery zasadnicze wielkie projekty tego odczarowania świata. Każdy z nich dawał coś unikalnego - i każdy przynosił koszty w postaci mordu i przemocy.'Postmodernizm tylko inaczej: upośledzając jednak Zachód daje on szansę na lepszy rozwój dotąd upośledzonych części świata, często sztucznie trzymanego w ciemnocie przez Zachód, bo ciemnych łatwiej się eksploatuje. Zachód musi oduczyć się budowania własnego szczęścia i dobrobytu kosztem innych. Pozytywizm to wspaniałe zjawisko, ale to bardziej kategoria narodowa - to źródło polskiej siły. Pięknym tego przykładem było coś co narodziło się u Polaków jako robotników przymusowych pod niemiecką okupacją. Powstało wśród nich hasło: "Uczmy się na wrogu, byśmy mogli być przydatni przy odbudowie kraju".
Mariusz Agnosiewicz - @Jacek 2 na 2 Dokładnie tak uważam: PKB nie ma wiele wspólnego z zasięgiem religii. Wyłącznie bezpieczeństwo i egalitaryzm - nie w sensie jak w Rosji Sowieckiej, lecz raczej jak w obecnej Skandynawii.
mieczysławski - niekonsekwencja "Jednocześnie tzw. prywatna religijność też bywa bardzo groźna, tyle, że na skalę rodzin i sąsiadów, a nie całych społeczeństw." Prywatna religijność wynika najczęściej z przynależności do grupy wyznaniowej i z wymogiem ekspansji strefy sacrum do życia prywatnego, publicznego, aż do ustanowienia państwa wyznaniowego. Oczywiście, są prywatne objawienia, prywatne wyobrażenia boga, ludzie "pięknie wierzący", ale ta forma religijności jest najczęściej zwalczana przez silne grupy wyznaniowe, często poprzez terror religijny i naruszanie lub całkowitą likwidację życia prywatnego. Wszystkie główne wierzenia na początku były prywatne. Z czasem dołączali sąsiedzi, później wioska, miasta i kiedy grupa staje się liczna wiarę szerzy się przemocą.
mieczysławski - tego nie rozumiem "Dlaczego dziś Węgry są najbardziej nacjonalistycznym krajem UE? Ponieważ nie potrafią sobie poradzić z dziesięcioprocentową mniejszością cygańską i z tym wielkim okrojeniem." W czasie drogiej wojny światowej węgierscy faszyści pracowali nad rozwiązaniem problemu żydowskiego i cygańskiego, ale klęska na froncie wschodnim uniemożliwiła dokończenie pracy. Węgierscy faszyści walczyli u boku armii niemieckiej, dopuszczając się zbrodni wojennych. Byli też Ukraińcy, Łotysze, Litwini. Państwa demokratyczne radzą sobie z mniejszościami narodowymi. Zwrot na nacjonalizm to powrót do języka nienawiści, np. w naszym kraju jest bieda, bo mamy 10% cyganów. Nacjonalizm na Węgrzech odrodził się dla większości niepostrzeżenie, dopiero ostre wystąpienia antysemickie np. ostatnio podrzucenie mydła do synagogi (nawiązanie do czasów obozów zagłady, gdzie eksperymentowano z produkcją mydła z ludzkiego tłuszczu), uświadomiły zaszłe zmiany. W Polsce też mamy sentymenty imperialne, a antysemityzm jest żywy.
Mariusz Agnosiewicz - @mieczysławski 1 na 1 Państwa demokratyczne z problemami radzą sobie lepiej lub gorzej. Nacjonalizm jak i religia: rodzi się z napięć społecznych i problemów. Ani nacjonalizm ani religia nie stwarzają tych problemów z których się rodzą. Wiele osób na Węgrzech obawia się wojny domowej z Cyganami, bo przemoc się eskaluje. A lewica tym się różni od nacjonalistów, że nie lubi Cyganów innym językiem. Antysemityzm nie jest problemem społecznym na Węgrzech a i węgierscy faszyści różnili się w tym zakresie od nazistów. Nawet Jobbik, który swego czasu uderzał w antysemickie nuty, odszedł od tego, widząc, że tylko kwestia cygańska liczy się tak naprawdę.
R.Brzeziński robbo - Wartościowy artykuł... 1 na 1 w którym M.Agnosiewicz wspomina o przełomowych wydarzeniach w historii ludzkości,które "wypierały religię". Może nie tyle wydarzeniach ,co ruchach -pracach filozofów itp."obnażających religię". A tak naprawdę o jednych i drugich. Jak dla mnie o jego wartości decyduje ilość materiału przeciw niż za. Bezdyskusyjnie M.Agnosiewicz ma rację,gdy pisał,że "materializm dialektyczny" K.Marks. w pewnym stopniu potępiając religię zajmował jej miejsce. W pewnym sensie stając się"religią". Wspomina o tym chociażby uznany myśliciel ks.Czesław S.Bartnik : "W naukach szczegółowych i w filozofii świeckiej odczuwamy dziś wielki brak terminologii religijnej i teologicznej,nie mówiąc już o całkowitej alergii na semantykę religijną.Lepsza sytuacja była "za panowania" marksizmu,który był swoistą metafizyką i pseudoreligią". Jeżeli idzie o Friedricha Nietzschego ,to jego antyreligijne wypowiedzi(,to w jego przypadku) ,jak i A.Gramsciego,czy L.Feurbacha,J.P.Sarte- mamy do czynienia z ateizmem kosmologicznym i antropologicznym,redukującym stwórcę do wszechświata,albo przyjmujących ludzkość za stwórcę-jego pozycję. Nie bez powodu M.Agnosiewicz łączy jego wypowiedzi z nacjonalizmem. Stwórca przestał być religio- twórczy.Tak uważał teolog W.Hamilton
grzegorz Szkoda tylko, że autor skonkludował na załosnym postmodernizmie, który absolutnie nic nie wniosł do epoki poza podwazeniem autorytetu nauki i naturalnych elit sensu stricte (do czego przyczyniła się chorobliwa tendencja umasowienia edukacji, a jak wiadomo masa ciągnie w dół). Teraz nastają nowe czasy i zupełnie nowa forma odczarowania religii dając jej własciwe miejsce w transpersonalistycznym doswiadczeniu, gdzie pojęcia nauk sie załamują. Tą nową epoką, którą przywołuje duch czasu jest TRANSHUMANIZM! To transhumanizm rodzi nowe, konstruktywne nadzieje na zbudowanie nowego, doskonalszego człowieka - zarówno pod wzgledem jego cielesności ale przede wszystkim umysłu i ducha. Patrząc na to jak wiele elit, gdzieś pokątnie wyznaje libertarianizm(na wyspach brytyjskich mówi się zartobliwie, że publicznie jest się wyrafinowanym krypto-lewakiem a w kuluarowych dysputach intelektualistów przekonanym libertarianiem), to można dojśc do wniosku, że niejako zwiastuje się nieuchronne nadajescie epoki transhumanistycznej. Bo tylko uwolnione od przymusu społeczeństwo może dać możnośc realizacji wielkiem ideom transhumanistycznym, stąd niejako transhumanizm jest ściśle powiązany z praktyką polityczną jaką oferuje libertarianizm.
grzegorz Religia w transhumanistycznym świecie znajdzie swe miejsce tam, gdzie powinna - czyli ani w etyce, ani w wyznaczaniu innych uniwersalnych dróg - tylko w mistyce pojetej transpersonalnie. Bedzie tam kompotenta, gdyż funkcjonować bedzie tam, gdzie pojęcia nauk oraz pojęcia samego języka załamują się. Budujac wlasne mistyczne terytorium wejdzie w rejon do którego nauki ludzkie nie mają wstępu, gdyż ich poznanie porusza się w granicach ludzkiego języka i praktyki eksperymentalnej. Czy można wyobrazić sobie lepsze odczarowanie religii niźli to co oferuje nam TRANSHUMANIZM? Poza tym transhumanizm pozwoli raz na zawsze uporać się z zarazą marksistowską, z której to wyrosły najgorsze trucicielki cywilizacji w formie wszelakich komunizmów, nacjo-socjalizmów oraz sam postmodernizm jako ukoronowane ,,gówno na torcie". Polska jak zwykle jest spozniona intelektualnie i trudno znaleść u nas intelektualistów, którzy napisali by manifest transhumanistyczny. Ten nurt nie watpliwie wymaga odwagi, otwartości i uwolnienia od narosłych schematów. To nowa wizja podmiotu ludzkiego, którego trzeba podzwignąc z tej zgnilizny jak feniksa z popiołów!
Mariusz Agnosiewicz - odp Grzegorzu, odpowiadając na twe rozbiegane myśli - wypowiadasz się w stylu oświeconego, Wiedzącego. A to nie sprzyja poznaniu. Transhumanizm nie może być wpisany w ciągu jaki wymieniam, ponieważ jest zjawiskiem zbyt małym, a ja pisałem o wielkich, oddziałujących na miliony. A propos tej "największej zarazy" - z niej się wywodzące Chiny stanowią dziś najdynamiczniejsze państwo świata, które prawdopodobnie będzie prowadzić globalna cywilizację przyszłości. Zatem proponuję nieco więcej umiaru...
grzegorz To prawda, że transhumanizm oddziałowuje słabo, jednakże powoli w kręgach akademickich przygotowuje się grunt pod nastanie tejże epoki, kóra powinna nas wydzwignąc z obecnej beznadziejności jaką wniósł postmodernizm.Moim zdaniem epoka ta ruszy z impetem, gdy obecne socjalne państwo zbankrutuje i odrodzi się społeczeństwo libertarianskie (a coraz szersze kregi elit sa ,,zarazone" libertarianizmem. Ile można wyznawac religie marksistowską, która niszczy fundamnety rodzenia sie wielkich cywilizacji i zabija w człowieku nieskonczony potecjał tworczy).A Chiny mają tyle wspólnego z komunizmem, co kapitalizm z feudalizmem. Od czasu kiedy Chiny wchłoneły Hong kong to przejeły powietrze XiX wiecznego krwiożerczego kapitalizmu. Zadne "egalitare" i inne hasła nieudacznych słabeuszy nie dochodzą tam do głosu. To marksizm zrodził pewne resentymenty, które są bazą dla elit słabych i nieudacznych. Obecny egalitaryzm pojety na sposob marksistowski niszczy cywilizacje ludzką i czyni z niej bankruta. Obecnie mamy moment dekonstrukcji przyodziany uwielbieniem dla człowieka słabego Wyznają ją intelektualni nieudacznicy, co doskonale wyraża postmodernizm który jest wyrazem bezpłodengo wodolejstwa.W transhumanizmie wszytsko co wielkim uczyniła cywilizacja ludzka - wroci na powrót do łask!
Pokazuj komentarze od najnowszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama