Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
217.746.382 wizyty
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy bańka AI zakończy się kryzysem ekonomicznym?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 42 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
W żadnej najsłuszniejszej sprawie nie warto popadać w fundamentalizm. (..) Zasady nieugięte, twarde, niepodlegające korekcie, nienadające się zmiękczyć - to przeważnie nie są zasady mądre.
 Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe

Europa Środkowa a Chiny. Doświadczenia rumuńskie [2]
Autor tekstu:

Dziś rumuńska gospodarka wyraźnie przyspiesza, korzystając z natowskich gwarancji bezpieczeństwa i postępującej integracji europejskiej, co silnie przyciąga zagraniczny kapitał. Również w życiu społecznym i politycznym da się odczuć powiew zmian, gdyż euroatlantyckie aspiracje wyznaczają nowe standardy oficjalnie obowiązujące w tych sferach. Rozpanoszone wcześniej patologie coraz częściej spotykają się z publicznym piętnowaniem, co sprzyja ich ograniczeniu. Trudno się dziwić, że w Bukareszcie w pełnieniu roli wzorcowego państwa członkowskiego obu organizacji — UE i NATO — coraz częściej widzi się najlepszy sposób na zapewnienie Rumunii bezpieczeństwa, dobrobytu i rozwoju, zwłaszcza w kontekście niepewnej sytuacji międzynarodowej (Rumunia, podobnie jak Polska, graniczy z Ukrainą, która jest strefą konfliktu; ponadto sąsiaduje z Mołdawią, gdzie tli się konflikt wokół Naddniestrza). Natomiast opcja euroazjatycka powoli odchodzi w Bukareszcie w niepamięć jako coraz bardziej odległa i coraz mniej realna, skoro nadzieje na zbliżenie z Rosją ostatecznie upadły, handel z UE już dziś odpowiada za ponad połowę wartości rumuńskiego eksportu i importu, a Stany Zjednoczone stawiają Rumunię w gronie swoich najbliższych partnerów w tej części świata. Rumunia, dzięki swojemu położeniu i potencjałowi takich miejsc, jak Konstanca, największy port nad Morzem Czarnym, otwarty od lądu na Europę, a od morza — na Kaukaz i Azję Środkową, może odnieść dziś zdecydowanie większe korzyści jako czarnomorska brama do rynków UE i naddunajski kraj tranzytowy pod parasolem NATO, niż mogłaby kiedykolwiek odnieść jako koń trojański EaWG w Europie Środkowej i Południowo-Wschodniej.

Kolejnym kierunkiem, w którym — obok kierunku euroatlantyckiego — Rumunia dostrzega możliwość gospodarczego i politycznego uwyraźnienia własnej obecności na gospodarczej, a zarazem — politycznej mapie świata, staje się w ostatnich kilku latach Daleki Wschód, przede wszystkim Chiny. Rumunia, podobnie jak Polska, a wraz z nią pozostałych kilkanaście mniejszych postkomunistycznych krajów Europy Środkowej i Wschodniej (tzw. grupa CEE16), widzi w Chinach nowego strategicznego partnera, który może włożyć swój istotny wkład w zrównoważony rozwój całego regionu. Wziąwszy pod uwagę mocarstwową pozycję Chin w wymiarze globalnym, czego konsekwencją jest nieunikniona asymetria we wzajemnych relacjach (i to na wielu poziomach), stwarzająca ryzyko powtórzenia się pewnych niekorzystnych, znanych z historii schematów, o których napomknięto już wcześniej, rozwój tej współpracy może być korzystny dla Rumunii i całej CEE16 tylko pod pewnymi warunkami.



Przede wszystkim, duże kraje tzw. "starej UE" (UE15), głównie Niemcy, Francja i Wielka Brytania, od lat zacieśniają swoje stosunki z Chinami, dla których są obecnie ważnymi i równorzędnymi partnerami gospodarczymi w dziedzinie handlu, finansów i transferu technologii. Ponieważ kraje CEE16 są bardzo silnie zintegrowane gospodarczo z innymi krajami UE, strategiczne partnerstwo CEE16 z Chinami (format CEE16+1) powinno raczej wpisywać się w kontekst całokształtu integracji europejskiej, przyczyniając się w ten sposób do jej intensyfikacji, choćby poprzez wzmocnienie łańcuchów i sieci wymiany gospodarczej, niż stanowić dla nich sztuczną alternatywę czy potencjalnie szkodliwą konkurencję. Mówiąc kolokwialnie — Chinom nie można pozwolić wbić klina między UE15 a CEE16, ponieważ duża część potencjału, który kryje się w grupie CEE16 wynika z tego, że skupia ona kraje regionu, który zawsze korzystał na statusie pomostu między Wschodem i Zachodem, a na zaciekłej rywalizacji między Wschodem i Zachodem zawsze tylko tracił. Platformę, jaką dla rozwoju kontaktów CEE16 z Dalekim Wschodem stanowi wspólnota euroatlantycka, należy więc traktować jako szansę, a nie zagrożenie. Jest to poniekąd konieczność, jeżeli tylko zechcemy pamiętać, że w wielu krajach CEE16 zachodni inwestorzy kontrolują znaczną część strategicznych sektorów gospodarki — energetykę, bankowość, telekomunikację, media i inne, więc w takich warunkach szukanie jakiejś atrakcyjnej niszy dla inwestorów z Dalekiego Wschodu kosztem zachodnich partnerów mogłoby być zamysłem dość ryzykownym (bo obosiecznym).

W dalszym rzędzie warto by uniknąć sytuacji, w której Chiny przyczyniają się do zaostrzonej konkurencji w łonie grupy CEE16, czego świadomość trzeba zachować w kontekście rosnącego apetytu poszczególnych krajów Europy Środkowej i Wschodniej na chińskie inwestycje. Nawet największe kraje CEE16 osobno znajdują się w dwustronnych kontaktach z Chinami na podrzędnej pozycji. Podobno historia uczy, że jeszcze nikogo niczego nie nauczyła, warto jednak zdawać sobie sprawę, że kraje Europy Środkowej i Wschodniej brane osobno zawsze były bardzo łatwo rozgrywane przez mocarstwa, które umiejętnie wykorzystywały ich wewnętrzne słabostki i zewnętrzne niesnaski. Nawet jeżeli Chiny nie żywią aktualnie wobec CEE16 otwarcie niecnych zamiarów, to na pewno nie jest złą rzeczą wiedzieć, że choć uprzejmość i łagodność są bardzo ważne w dyplomacji, to znacznie rzadziej bywają rzeczywistą zasadą działania w polityce i biznesie.

Niektóre kraje CEE16 mogą kokietować Chiny wciąż niskimi kosztami pracy i posiadanymi zasobami naturalnymi, czyli utrwalać te niekorzystne zjawiska gospodarcze (niska wydajność pracy, przekleństwo zasobów, pułapka średniego dochodu), jakie grupa CEE16 odziedziczyła w spadku — między innymi — po czasach RWPG i radzieckiej dominacji. Jeżeli taka tendencja przeważy, grupie CEE16 może być trudno uniknąć fiksacji rozwojowej na poziomie swoistej hybrydy, w której zewnętrzna forma gospodarki pozornie wysoko rozwiniętej wypełniona jest ciągle treścią typową raczej dla gospodarki rozwijającej się, a więc i peryferyjnej.

Ponadto kraje CEE16 powinny zadbać o odpowiednią strukturę eksportu i importu w wymianie handlowej z Chinami oraz o odpowiednią jakość chińskich inwestycji, tak aby rzeczywiście przyczyniały się one do rozwoju regionu, a nie pogłębiały jego problemów poprzez powielanie schematu: dominacja centrum — uległość peryferiów, który od jakiegoś czasu powtarza się w Europie Środkowej i Wschodniej z niepokojącą regularnością. To przede wszystkim eksport o odpowiedniej strukturze może mieć znaczenie dla zrównoważonego wzrostu gospodarczego Rumunii i pozostałych krajów grupy CEE16. O ile to tylko możliwe, powinien rosnąć w nim udział produktów i usług wysokiej jakości, dających wysoką wartość dodaną, a więc innowacyjnych, wysoko przetworzonych, o wysokim poziomie technologicznego zaawansowania, najlepiej opracowanych we własnych centrach badawczo-rozwojowych. Trzeba jednak przyznać, że są to zamiary bardzo trudne do zrealizowania, ponieważ stroną decyzyjną i siłą sprawczą są tutaj nie rządy, ale prywatne przedsiębiorstwa, w tym ponadnarodowe korporacje, które prowadzą w tej dziedzinie własną politykę, podporządkowaną specyficznym dla tych podmiotów priorytetom.

Niestety, wygląda na to, że Rumunia jest tu w nieco trudniejszej sytuacji niż niektóre inne kraje CEE16, które wcześniej podjęły trud reform, dlatego jest zmuszona prezentować Chinom swoje słabości jako atuty, czyli zgodnie z szeroko stosowaną zasadą analizy strategicznej: słabe strony przekuwać w mocne strony, a zagrożenia — w szanse. Niski poziom wynagrodzeń prezentuje się chińskim inwestorom jako kusząco niskie koszty pracy, choć wiadomo, że jest to jedna z przyczyn emigracji setek tysięcy ludzi rocznie i zastraszającego tempa kurczenia się populacji. Chwalenie się niskimi kosztami pracy to niewątpliwie zachęta do budowania w Rumunii przemysłu fabrycznego, produkującego konkurencyjne cenowo towary na eksport, czyli — innymi słowy — wznoszenia tanich montowni. Raczej nie przyczyni się do wzrostu nakładów na badania i rozwój, które nadal pozostaną skoncentrowane w wysokorozwiniętych centrach, gdzie będą pracować na innowacyjność i wysoką wartość dodaną przemysłu i usług, ale z tych dobrodziejstw peryferia będą zwrotnie korzystać tylko w bardzo niewielkim stopniu, jeżeli w ogóle.

Jako „potęga rolnicza", która zdolna byłaby wykarmić populację kilka razy większą od własnej, Rumunia mogłaby rzeczywiście zyskać pod warunkiem zmodernizowania swojego rolnictwa i unowocześnienia przemysłu rolno-spożywczego, tak aby nie była tylko dostawcą nisko przetworzonych produktów rolnych na skalę masową, ale mogła nadwyżki żywności kierować na światowy rynek w postaci produktów wyżej przetworzonych, cieszących się marką i renomą, a więc i bardziej zyskownych. Do tego zaś są potrzebne inwestycje w nowe technologie upraw i przetwórstwa oraz know-how w zakresie nowoczesnego marketingu, który jest dziś po prostu niezbędny na bardzo konkurencyjnym rynku spożywczym. Ciężko będzie te ambitne plany zrealizować, jeżeli lepiej wykształcona i znająca języki obce część populacji w poszukiwaniu lepszych perspektyw na realizację własnych aspiracji wyjedzie wcześniej z kraju.

Rumunia może być dla chińskich inwestorów atrakcyjna ze względu na bogactwa naturalne — złoża węgla, rud metali, soli i innych minerałów (w sumie kilkudziesięciu o znaczeniu przemysłowym), ale w uzależnieniu gospodarki od eksportu surowców kryją się zagrożenia: potęgi przemysłowe chętnie eksploatują i importują surowce, ale transferu wysokich technologii, dzięki którym najwięcej na przetwarzaniu tych surowców zarabiają, dokonują zazwyczaj bardzo niechętnie. Z większym dystansem należałoby także podchodzić do prezentowania braków w rumuńskiej infrastrukturze jako rumuńskiej mocnej strony, a mianowicie - atrakcyjnego pola działania dla chińskich inwestorów, którzy dysponując odpowiednią technologią, wiedzą ekspercką i możliwościami w zakresie finansowania inwestycji, pomogą Rumunii zbudować nowe autostrady, mosty, lotniska, elektrownie wodne i linie przesyłowe. Do studzenia entuzjazmu nakłaniają tu — między innymi — wcześniejsze polskie doświadczenia.

Bo jak na razie efekt chińsko-rumuńskiej współpracy gospodarczej jest taki, że od kilku lat wartość rumuńskiego eksportu do Chin nie nadąża za dynamicznym wzrostem wartości importowanych z Chin do Rumunii towarów, a deficyt w wymianie handlowej z potężną dalekowschodnią gospodarką po roku dwutysięcznym stale się powiększa. Od jakiegoś czasu można mówić wręcz o załamaniu równowagi w wymianie handlowej między Chinami i Rumunią. Co więcej, struktura eksportu nie jest sprzyjająca dla Rumunii, ponieważ chińscy odbiorcy zgłaszają przede wszystkim popyt na surowce, artykuły rolne, maszyny, urządzenia motoryzacyjne i transportowe, czyli towary mało przetworzone, o niższym i średnim poziomie technologicznego zaawansowania lub powstające w fabrykach należących do zagranicznych koncernów, natomiast chętnie sprzedają w Rumunii własne towary fabryczne. W dodatku, rumuńskie towary o średnim poziomie zaawansowanego technologicznego, odpowiedzialne dotychczas za sporą część rumuńskiego eksportu, po prostu przegrywają z chińską konkurencją. Co gorsza, skala zalewu rumuńskiego rynku wysoko przetworzonymi chińskimi towarami może być jeszcze większa, niż pokazują to oficjalne statystyki, ze względu na ich pośredni napływ z innych krajów oraz rozmiar rumuńskiej gospodarczej szarej strefy.


1 2 3 Dalej..
 Zobacz komentarze (4)..   


« Stosunki międzynarodowe   (Publikacja: 17-09-2016 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Alderyk Olrzyk

 Liczba tekstów na portalu: 3  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: O świadomości Międzymorza
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 10039 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365