|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe
Co to jest Aleppo? [2] Autor tekstu: Tomasz Badura
Jednakże z większości kanałów informacyjnych jak i gazet nie dowiemy się najważniejszego, że w przeciwieństwie do naszej zachodniej
rzeczywistości, protesty arabów nie kończą się na demolowaniu samochodów czy
sklepowych witryn, ale są nierozłącznie powiązane z działaniami zbrojnymi
opozycji przeciwko władzy. Armatki wodne czy inne typowo zachodnie środki nie
wydają się zatem odpowiednie do tłumienia arabskich zamieszek. Zachodnie media uparcie pomijają też fakt, że w krajach muzułmańskich naprawdę źle mieli się przede wszystkim fundamentaliści i wszelkiej maści piewcy boskiego prawa na Ziemi. Poza Iranem (gdzie w obronie
przed zachodnim imperializmem naród od 1979 roku popiera szyickich
fundamentalistów), Algierią (gdzie deklarowany prodemokratyczny liberał, ni stąd
ni z owąd, może się okazać radykałem) oraz elitarnym kwartetem (który kupił
sobie bierność Zachodu) wszelkie przejawy religijnego fundamentalizmu były
zazwyczaj krwawo tłumione już w samym zarodku.
To właśnie ekstremistom i islamskim radykałom
najbardziej przeszkadzali tacy fałszywi muzułmanie jak Kaddafi, Mubarak,
Ben Ali czy Asad a spora część protestujących albo otwarcie popierała ich
fundamentalistyczne idee, albo też ulegała ich propagandzie i populistycznym
hasłom.
Nie potrzeba tak wiele intelektualnego wysiłku, by
dostrzec, że gdyby nie ingerencja motywacyjno-militarna Zachodu, do żadnej
rewolucji by nie doszło. Owszem, tak jak w każdym zamieszkanym zakątku Globu
dalej byłoby sporo niezadowolonych, biednych i wykluczonych a islamscy
ekstremiści wojujący o wprowadzenie szariatu oraz ich zwolennicy, tak jak przez
ostatnie dekady, po każdym wynurzeniu nosa ponad piaski pustyni, byliby
brutalnie neutralizowani. Panowałby jednak względny spokój, nie ginęliby
NIEWINNI ludzie a z odrobiną zrozumienia i dobrej woli Zachodu, można by z Bliskiego Wschodu i krajów Maghrebu uczynić lepsze miejsce.
Globalizacja, głupcze!
Jednakże, aby globalizacja postępowała, nie można
było pozwolić, by niesforne kraje arabskie rządziły się swoimi prawami i zamiast
podporządkowania zachodnim standardom oraz handlowania z jego korporacjami — co
pozwoliłby się bogacić elitom obu stron (tak jak to się dzieje w przypadku
Arabii Saudyjskiej, Kataru, Zjednoczonych Emiratach i Kuwejtu) — rozdawali ropę
za darmo swoim mieszkańcom, czy też prowadzili różne inwestycje bez udziału
zachodnich grup interesu! Ponadto należało realizować geopolityczne plany
wpływowych środowisk z Arabii Saudyjskiej oraz Izraela.
Postanowiono więc zrobić to, co w takich
sytuacjach zwykło się ostatnio robić, czyli wprowadzić zachodni kapitalizm i demokrację. Fakt, że społeczeństwa arabskie tejże demokracji nie rozumieją, nie
potrafią z niej korzystać i jej po prostu nie chcą, nie ma tu żadnego znaczenia.
Zachodnie, liberalne media za to na siłę lansują jakieś nieliczące się w ogólnym
wymiarze mniejszości i nurty takie jak Sufizm, które mniej więcej wyznają
wartości podobne do zachodnich lub łatwo ulegają asymilacji, wmawiając nam tym
samym, że to są ci prawdziwi muzułmanie.
Abstrahując już od tego, że typowy arabski
muzułmanin nie podziela wartości demokratycznych, lub rozumie je po swojemu,
nasze media wraz ze swoimi wiernymi wyznawcami zapominają, że Europa
potrzebowała przecież wielu wieków wzajemnego wyrzynania się i ewoluowania myśli
społecznej i politycznej, by zrozumieć, że nie tędy droga. Tylko ktoś kompletnie
głupi lub naiwny może uwierzyć w to, że Arabom uda się przejść na skróty, nawet
gdyby tego faktycznie chcieli.
Wróćmy jednak do myśli przewodniej tego artykułu,
czyli pytania o to, czy przeciętny zachodni widz miał przez te 6 lat szansę, by
się dowiedzieć, co tak naprawdę dzieje się w Syrii?
Niestety nie, bo jeśli tylko powierzchownie
interesował się tym tematem to nie miał żadnych szans, ponieważ jedyne co można
było wywnioskować z medialnego przekazu, to to, że despotyczny dyktator nęka i morduje swych obywateli a jeszcze gorszy czekista Putin zaczął pomagać mu się
bronić przed niosącymi demokrację rewolucjonistami.
Sytuacja ta jednak ostatnio się zmieniła i już
nikt nie potrafi odróżnić rewolucjonistów od islamskich ekstremistów, toteż
uwaga mediów skupia się przede wszystkim na tym, że źli Rosjanie rzekomo celowo
mordują i bombardują bogu ducha winnych i pragnących demokracji cywilów
oraz na lansowaniu sukcesu Amerykanów w postaci prężnej ponoć Armii Irackiej.
Nie ma się również co dziwić, że przeciętny
Europejczyk nie rozumie, ba nawet nie zamierza się fatygować, by zrozumieć
sytuację w Syrii, mimo że ma ona bezpośredni wpływ na jego życie, skoro nawet
kandydat na prezydenta USA, Gary Johnson, w programie telewizyjnym Morning
Joe, na pytanie prowadzącego, co by zrobił z problemem w Aleppo, nie
wiedział w ogóle co to jest to Aleppo!
Obrazuje to jak bardzo ów brak wiedzy ma szeroki
wymiar. Skoro poważny kandydat demokratów na prezydenta USA — kraju, który jakby
nie było ma być gwarantem światowego pokoju, nie wie, jak nazywa się kluczowe
miasto syryjskiego chaosu, tym bardziej w czasie, kiedy media trąbią o nim na
okrągło, to nie powinno dziwić, że zwykły Europejczyk czy też Amerykanin nie
potrzebuje żadnej wiedzy, by być przekonanym, że to nasi stoją po tej
dobrej stronie mocy. Przecież każdy wie, że źli to są ci, którzy walczą
przeciwko naszym, nie?
A skoro nasi pomagają rewolucjonistom, to ten cały
Asad musi być zły i dlatego tak się zapiera — rękami, nogami i czekistą Putinem,
który wraz ze swym kulawym niedźwiedziem Rosją, ni stąd ni z owąd, pojawił się
niczym piąta osoba bliskowschodniego planu.
Trochę pozytywniej
Jest jednak trochę pozytywnych sygnałów, które
przedostają się przez ten mur propagandy. Z jednej strony mamy wizerunek
prezydenta Syrii Baszszara al-Asada, stworzony przez zachodnie media jako tyrana i despotę, który znienawidzony przez naród ucieka się do przemocy i działań
militarnych, byle tylko nie oddać władzy, z drugiej zaś, docierają do nas
sygnały podważające ten medialny przekaz.
Jednym z takich sygnałów
jest pewna sytuacja, która wydarzyła się w Polsce. Dość szerokim echem odbiła
się telewizyjna relacja z tegorocznego Światowego Dnia Młodzieży w Krakowie. Oto
pewien reporter pracujący dla stacji TVN, sondując międzynarodową gawiedź
zebraną na krakowskich Błoniach, przypadkowo natknął się na młodą Syryjkę, która
wraz z grupą znajomych przybyła na ŚDM… z Aleppo — miasta będącego przecież
centrum syryjskiego konfliktu i humanitarnego kryzysu.
Jak na złość propagandystom
m.in. z TVN, grupka ta przybyła akurat z tej części miasta, którą kontroluje
ten, rzekomo główny despota Bliskiego Wschodu, Asad, a do której chce się
wedrzeć horda namaszczonych przez Obamę rebeliantów.
Zamiast uciec na tereny
zajęte przez tych niosących syryjskiej ziemi demokrację rebeliantów lub
przykładem części rodaków uciec do Europy, czy gdziekolwiek indziej za granicę,
owa grupka syryjskich chrześcijan najnormalniej w świecie wybrała się w podróż
do Polski, by wspólnie z współwyznawcami z całego świata wielbić imię swojego
boga, a po wszystkim wrócić znów pod tyranię Asada.
Mało tego. Jak widać na
zdjęciu poniżej, miast flag rebeliantów, którzy walczą ponoć o wyzwolenie kraju z macek reżymu, młodzi Syryjczycy trzymają… flagi tego właśnie reżymu!
Jak już niektórzy zainteresowani zdążyli się
dowiedzieć, wspomniana wcześniej Syryjka nazywa się Rita Basmajian i studiuje...
fashion design w Aleppo. Należy więc trzymać kciuki, aby
fundamentalistyczna rebelia popierana przez Zachód nie dokończyła swojego dzieła
niszczenia i nie przeszkodziła przynajmniej pozostałym Syryjczykom we względnie
normalnej egzystencji.
Saudyjsko-żydowski ból głowy
Można się zatem zapytać, dlaczego USA i Zachód tak
bardzo dążą do obalenia Baszszara al-Asada? Przecież oczywistym jest, że jeżeli
jego reżym upadnie, do władzy dojdą rewolucjoniści i czystki etniczne,
motywowane dodatkowo pobudkami religijnymi staną się kolejnym problemem tego
kraju. Sytuacja będzie taka jak Libii, lub nawet gorsza, bo wielu obecnych,
oficjalnych fundamentalistów i dżihadystów działających, póki co w strukturach
Państwa Islamskiego, jak można się domyślać stworzy legalną, autoryzowaną przez
USA i ONZ władzę w Syrii.
O tym jednak, jak uczy nas historia, nie dowiemy
już ani z TVN-u, ani innego CNN-u.
Jest jednak coś, co może doszczętnie zburzyć
ułożony wcześniej plan i nazywa się Donald ''wywołujący wściekliznę''
Trump, który już w swoim pierwszym wywiadzie jako prezydent-elekt dla Wall
Street Journal, zapowiedział zmianę amerykańskiej strategii w Syrii.
Choć jego prezydenturę owija dość duży znak
zapytania (fakt udzielenia pierwszego wywiadu akurat dla WSJ też daje do
myślenia), to jednak można się spodziewać, że nie będzie realizował interesów
Arabii Saudyjskiej i Izraela.
A tak by było w przypadku Hilary Clinton, której
kampania wyborcza, fundacje i kto wie co jeszcze, były sponsorowane z saudyjskich i żydowskich kieszeni, zaś jej najbliższa i wieloletnia asystentka
Uma Mahmed Abedin, jest rodzinnie powiązana z saudyjskimi radykałami i Bractwem
Muzułmańskim. Clinton zdążyła na własne szczęście usunąć te słynne i nielegalne
maile, więc prawdy o jej nieoficjalnej działalności już zapewne nie poznamy.
Być może, to właśnie niesforny Trump sprawi, że
amerykański imperializm stworzy w końcu coś pozytywnego i wprowadzi szyte na
miarę arabskiej rzeczywistości polityczne ustroje, by zamiast wyzyskiwać i podjudzać do niszczenia, zacząć w końcu coś budować. Oby tylko nie mury i kolejne podziały.
*
Artykuł powstał w oparciu o książki i publikacje: Benjamin Hall — ''ISIS. Państwo Islamskie''; Bassam Tibi -
''Fundamentalizm religijny''; Marta Widy-Behiesse — ''Islam w Europie''; Bernard Lewis — ''Co się właściwie stało? O kontaktach Zachodu
ze światem islamu.''; John L. Esposito — wybrane publikacje Georgetown
University; Samuel Huntington — ''Zderzenie cywilizacji''; Francis
Fukuyama — ''Koniec historii''; Ryszard Kapuściński — ''Rwący nurt
historii'' oraz źródła: BBC, CNN.com, Foxnews.com, The Washington Post, The
Independent, The Times i inne.
1 2
« Stosunki międzynarodowe (Publikacja: 14-11-2016 )
Tomasz Badura Ma 32 lata, mieszka w Wielkiej Brytanii, pracuje na stanowisku programista-operator maszyn CNC. Posiada średnie wykształcenie, przez pewien czas studiował budownictwo na Politechnice Opolskiej oraz marketing i zarządzanie w Bielsku-Białej. Liczba tekstów na portalu: 2 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: Dobry Polak, to uniżony Polak | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10060 |
|