Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.066.723 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 292 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
John Brockman (red.) - Nowy Renesans

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"
Anatol France - Bogowie pragną krwi
Mariusz Agnosiewicz - Zapomniane dzieje Polski

Złota myśl Racjonalisty:
"Przedziwne, że ludzie gotowi są sprzedać nie temu, kto najwięcej daje, tylko temu kto najwięcej obiecuje."
 Kultura » Historia

Dlaczego Czarna Śmierć oszczędziła Polskę [4]
Autor tekstu:

Piwo chroniło więc przed epidemiami, które roznosiły się poprzez skażoną wodę. W średniowieczu chroniło np. przed czerwonką. Czy mogło jednak chronić przed dżumą?

Antybiotyki łuczników konnych

Istnieje pewien ciekawy trop wskazujący, że dawne piwo faktycznie mogło zawierać lek na dżumę. George Armelagos i Mark Nelson (American Journal of Physical Anthropology, 2010) odkryli, że antybiotyki nie zostały wynalezione w XX w., lecz już w starożytności. Otóż w kościach nobatejskich odkryto tetracyklinę, która jako antybiotyk została wynaleziona w 1948 i jest dziś oficjalnie zalecana jako lek na dżumę (także profilaktycznie), poza tym na cholerę, malarię i kiłę. Jak ustalili obaj badacze, nie było to przypadkowe zanieczyszczenie, lecz celowa aplikacja w ramach diety, jako składnik produkowanego wówczas piwa. Tetracyklina pochodzi z występujących powszechnie w glebie bakterii Streptomyces. Wystarczy, że ziarno będzie nią zanieczyszczone, by w czasie warzenia piwa powstała okazała złota kolonia tetracykliny. Zabarwiona na złoto pianka musiała robić wrażenie, a gdy połączono ją z działaniem zdrowotnym, antyinfekcyjnym, regularnie wytwarzano piwo wzbogacone antybiotykową bakterią.

Kim byli Nobatejczycy? To nieznany bliżej lud konnych łuczników ściągnięty przez dalmackiego cesarza Dioklecjana dla ochrony południowych rubieży Cesarstwa Rzymskiego. Między 350 a 550 rokiem tworzyli oni w Nubii państwo Nobatia leżące między 1 a 3 kataraktą Nilu. Swoje ciała grzebali w kurhanach — razem z końmi. Były to charakterystyczne cechy kultury konnych łuczników. Najbardziej znany ich władca nazywał się Silko. Egipcjanie nazywali te ziemie Krajem Łuku, zaś Grecy — Etiopią.

Kluczem do rozwiązania tej zagadki może być fakt przynależności do cywilizacji łuczników konnych, która na całym obszarze swego występowania, na trzech kontynentach posiadała wspólny rdzeń kulturowy: posiadali bogatą wiedzę na temat substancji trujących oraz leczących. Autorzy starożytni opisują, że wszystkie te ludy wytwarzały trucizny bojowe, którymi zatruwano strzały. Jak podaje Historia toksykologii, trucizny oparte na jadzie węża stosowali w swoich strzałach Scytowie, Sarmaci, Słowianie, Dalmaci, Dakowie, Trakowie, Partowie, a także łucznicy nubijscy (o tych ostatnich pisze Silius Italicus w Punica). [ 10 ] Strabo w swojej Geografii podaje, że nubijscy łucznicy (których wywodził z Indii), zanurzają swoje strzały „w żółci węży". I to samo pisze Owidiusz w Tristia Ex Ponto o przerażających strzałach Sarmatów „zanurzanych w żółci węża".

Aelian w De Natura Animalium podaje w jaki sposób Scytowie wytwarzali truciznę swoich strzał, zwaną scytionem: „Scytowie mieszają ludzką posokę z jadem węża i smarują tym strzały, by je zatruć. Owa posoka pływa jakoś na powierzchni krwi, lecz oni znają sposób, by ją oddzielić". Angielskie tłumaczenie podaje, że chodzi tutaj o ludzkie serum, czyli surowicę, część osocza krwi, które zawiera przeciwciała, tłumaczenie to jest jednak wątpliwe. Grecki oryginał używa określenia ichor, czyli według dawniejszej terminologii posoka, według nowszej — sepsa, czyli brudnozielona wydzielina ze zgorzeli zawierająca bakterie gnilne. Jak podaje Historia toksykologii, „Scytowie mieszali jad węża (żmija stepowa, kaukaska, transkaukaska lub zygzakowata) z patogenami bakteryjnymi z odchodów zwierzęcych, ludzkiej krwi oraz gnijącej żmii. Nawet w powierzchownej ranie od strzały zatrutej scytionem, toksyna zaczyna działać w ciągu godziny. Efekt jadu żmii był potęgowany przez wstrząs, martwicę i ropienie, skutkujące gangreną i tężcem. Scytion prowadził do śmierci w agonii". Mieszali zatem bakterie gnilne z jadem żmii, wywołując martwicę i wstrząs septyczny.

Jady bojowe i antytoksyny Słowian

W Strategikonie Maurycjusz pisze o Słowianach: „Używają drewnianych łuków z krótkimi strzałami, których groty zawierają niezwykle efektywną truciznę. Jeśli zraniony nie wypił wcześniej antidotum lub nie zastosuje innych środków, które znają doświadczeni lekarze, powinien niezwłocznie ciąć wokół rany, by powstrzymać rozprzestrzenianie się trucizny na cały organizm." Oznacza to ni mniej ni więcej jak właśnie scytion. Używano do niego jadu występującej na naszych ziemiach żmii zygzakowatej oraz bakterii gnilnych. Bardziej intrygująca jest informacja o antidotum, które pito wcześniej, przed walką. Stosowana dziś antytoksyna przeciw ukąszeniu żmii zygzakowatej wskazuje na swój rodowód wśród ludów konnych: jest to surowica koni immunizowanych jadem europejskiej żmii zygzakowatej, która zawiera swoistą końską immunoglobulinę G, która wiążąc jad żmij neutralizuje jego właściwości toksyczne. Tyle że końska surowica nie zapobiegnie bakteriom gnilnym (a bez nich nie byłoby takich symptomów jak w opisie). I tutaj pojawia się właśnie pozyskiwana naturalnie tetracyklina, która jest skutecznym środkiem zarówno w zakażeniu tężcowym, jak i posocznicowym.

Właśnie dlatego w kościach ludu konnych łuczników stosującym broń toksyczną, znajdujemy powszechnie tetracyklinę, która była stosowana nie tylko w leczeniu, ale przede wszystkim w profilaktyce tego rodzaju zakażeń (także i dziś stosowana jest profilaktycznie, a na poziomie subterapeutycznym — jako promotor wzrostu zwierząt). Używając zatrutych tak silną trucizną strzał, można się łatwo zranić. Nubijscy czy słowiańscy łucznicy umieli nie tylko wytwarzać broń biologiczną, której stosowanie może przypominać wiele chorób epidemicznych, jak np. dżuma, ale i stosowali antidota wobec tego rodzaju toksyn. A że Czarna Śmierć, której nazwa pochodziła od martwicy tkanek wywoływanej przez ówczesną formę tej choroby, swoimi objawami mogła przypominać porażenie jadem bojowym, więc naturalne wydaje się zastosowanie tych samych środków. Tych, które służyły do leczenia z zatrutych strzał.

W dobie Piastów w Polsce znano i stosowano jady bojowe i ich antytoksyny. W 991 Byrtnold z Essex ginie od zatrutej włóczni. Cesarz bizantyjski Jan II Komnen umiera w 1118 przez sepsę wywołaną zatrutą strzałą. Tymczasem, jak podaje Vita sancti Uodalrici, „książę Wandalów Mieszko został zraniony w ramię zatrutą strzałą" — i został ozdrowiony. Kronika wprawdzie przypisuje to świętemu cudowi, lecz mamy dobre powody, by sądzić, że nie zapomniano jeszcze antidotów stosowanych dawniej.

Archeologia potwierdza nieprzerwaną od VIII do XII wieku obecność na całym obszarze ziem polskich specjalnych grotów o śrubowatej tulejce do przenoszenia toksyny. [ 11 ]

Potwierdza to również toponimia: istnieje w Polsce szereg nazw miejscowych osad służebnych zajmujących się wytwarzaniem jadów bojowych. Ludzie tacy nazywani byli jadownikami (staroczeski: jedovnik 'człowiek zadający truciznę'; serbołużycki: jedarnik 'ten, który miesza truciznę', jedarstwo 'mieszanie trucizn' ). Miejscowości o takiej nazwie zachowały się do dziś: Jadowniki w województwie świętokrzyskim (w 1354 Kazimierz Wielki przekazał je bożogrobcom, czyli rycerzom krzyżowym z Miechowa), Jadowniki Bielskie oraz Jadowniki Rycerskie w kujawsko-pomorskim, Jadowniki Mokre w powiecie tarnowskim (pojawiają się w 1394) oraz Jadowniki w powiecie brzeskim (występują już w dokumentach z XII w., w 1357 jako własność królewska). Jedni wiążą nazwę z wytwarzaniem zatrutych strzał, inni z występującą tutaj żmiją zygzakowatą, a jeszcze inni podają, że to od rycerza nazywanego Jadownikiem. Ów rozdźwięk bierze się z tego, ze mocno jest zakorzenione przekonanie, że trucizny Słowianie wytwarzali jedynie z roślin. Tymczasem Jadowniki produkujące zatrute strzały nieprzypadkowo posadowiono właśnie przy obfitych siedliskach żmij zygzakowatych.

Dlaczego jednak owa niezwykle śmiercionośna broń znika w czasach średniowiecza? A kto się dziś chwali używaniem broni biologicznej? A dlaczego tak wiele się mówi o likwidacji broni atomowej, z mizernym zresztą skutkiem? Śmierć w męczarniach jest wyjątkowo niehumanitarna i kiedy począł się kształtować etos rycerski, zatrucie uznano za walkę niehonorową (wobec chrześcijan).

W 1097 papież Urban II zakazał używania łuku i kuszy. Kanon 29 II Soboru Laterańskiego z 1139 stanowi: „Zakazujemy pod anatemą stosowania wobec chrześcijan i katolików morderczej sztuki kuszników i łuczników, bo jest to nienawistne Bogu". Zakaz ten przyjął król Niemiec Konrad III, lecz po jego śmierci znów je przywrócono. Innocenty III (1198-1216) ponawia więc zakaz.

Charakterystyczne jest, że w procesach sądowych sprawy dotyczące trucicielstwa utożsamiane są z procesami o czary. Psałterz Puławski z 1470 głosi: „iasz nye wyslucha glossa czarwnykow y yadownyka czaruyoczego chytrze". Polowania na czarownice przedstawia się jako irracjonalny szał prześladowania niewinnych, lecz w ramach tych procesów wygubiono całe tabuny tych, którzy parali się wytwarzaniem różnorakich nielegalnych substancji. Być może w tym tkwi przyczyna, dlaczego ten jakże powszechny w Europie zwyczaj nie przyjął się pośród naszych Sarmatów: ze względu na tradycje głębokie nie było u nas woli, by nękać tych, co parają się miksturkami. Znikło to z kultury głównego nurtu, lecz po wsiach działało bez większych przeszkód.

Jan Tyszkiewicz w artykule Jady bojowe Słowian Zachodnich we wczesnym średniowieczu przypuszcza, że stosowanie ogólnosłowiańskiej tradycji zatruwania strzał zakończyło się w wieku XIII. [ 12 ] Jeszcze jednak w wojnie krzyżackiej polscy łucznicy konni (myleni czasami z Tatarami) mieli swój piękny wkład, kiedy pod wodzą Piotra Niedźwiedzkiego herbu Starykoń rozgromili dwukrotnie silniejsze siły krzyżackie w Bitwie pod Koronowem. [ 13 ]



Rembrandt, Jeździec polski, 1655

Nawet jeśli sukcesywnie zwyczaj zatruwania strzał wyszedł z użycia, to nie zginęła wiedza w tym zakresie, zwłaszcza, że od ponad wieku stykaliśmy się z Tatarami używającymi broni biologicznej przeciwko ludności cywilnej. Jan Długosz przytacza na kartach swych „Roczników" opowieść, datując ją na rok 1288: „Groźna, śmiertelna zaraza, która wystąpiła z wielką siłą w wielu ziemiach ruskich, zabrała z tego świata wielu ludzi: mężczyzn i kobiet. Wiadomo było, że najsprawiedliwszym wyrokiem Bożym nie wybuchła ona pod wpływem sił niebieskich, ani z zakażenia albo przyniesiona wiatrem, ale z wody zatrutej złośliwie przez Tatarów, (...) zatruwają ich wody i rzeki w następujący sposób. Nasycają bardzo silnymi truciznami serca wyjęte z ciał zabitych spośród gromady jeńców chrześcijan Polaków. Zabili ich ponad stu dla odprawienia obrzędowych przepowiedni, proroctw, czarów i wróżb, którymi ten lud gorliwie się zajmuje. Serca zatknięte na wysuniętych daleko żerdziach i rożnach, by się dłużej zachowały, zanurzają zarówno w płynących, jak i stojących wodach". Jak wiadomo Czarna Śmierć również zaczęła się od tatarskiego ataku na Krymie: świadomego zarażenia dżumą mieszkańców genueńskiej kolonii. Polacy mieli z tym doświadczenie.


1 2 3 4 5 Dalej..
 Zobacz komentarze (34)..   


 Przypisy:
[ 10 ] Philip Wexler, History of Toxicology and Environmental Health: Toxicology in Antiquity II, s. 11-12.
[ 11 ] Michał Stąpór, Early medieval arrowheads with twisted sockets discovered in Poland — the concepts of purpose, Wratislavia Antiqua, 18/2013, s. 57-68.
[ 12 ] Jan Tyszkiewicz, Jady bojowe Słowian Zachodnich we wczesnym średniowieczu, Kwartalnik Historii Kultury Materialnej, R. IX, nr 1, 1961.
[ 13 ] Piotr Derderj, Koronowo 1410, Warszawa 2004.

« Historia   (Publikacja: 29-04-2020 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 10284 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365