Społeczeństwo » Społeczeństwo informacyjne
Tajemnice Internetu [2] Autor tekstu: Andrzej S. Przepieździecki
Tak sobie czytam te niezwykle interesujące
informacje w Internecie i to mnie skłania do rozważań natury moralnej.
W indywidualnych stosunkach międzyludzkich każdy dorosły człowiek wie, bez
jakichkolwiek rozważań teoretycznych, co jest moralne a co nie.
Ta świadomość jest oparta głównie na wyczuciu relacji między własnym
dobrem a krzywdą jaką można wyrządzić bliźniemu w ramach dbałości o dobro własne bez przekraczania powszechnie przyjętych w danym środowisku norm
(moralnych) szkodzenia bliźnim. Bo tak naprawdę, to bardzo trudno jest znaleźć
takie działanie, które nam sprzyja nie szkodząc innym. Na szczęście mało
kto sobie zdaje z tego sprawę, a wielu nawet się tego nie domyśla. Kiedy
nasze prababcie siedząc na balu i czekając na to, że wreszcie ktoś poprosi
je do tańca, dla ochłody wachlowały się pięknymi wachlarzami, to na pewno
nawet im przez myśl nie przeszło, że chłodząc własne cielsko ogrzewają sąsiadki.
Większość czynów niemoralnych
jest zdefiniowana przez kodeks karny jako przestępstwa. Ten fakt w ogromnym stopniu konkretyzuje czyny niemoralne i to bez względu na
stopień rzeczywistego przestrzegania prawa.
W społeczeństwach religijnych, a takie ciągle jeszcze istnieją w krajach
Trzeciego Świata, bardzo wielki wpływ na poczucie moralności mają nakazy
religijne.
Po
zdarzeniach z jedenastego września Amerykanie głośno i wyraźnie deklarowali,
że nie mają zamiaru walczyć z muzułmanami lecz z terrorystami, bo szanują
wszystkie religie. No to ja sobie myślę, że ci Amerykanie raczej Koranu nie
czytali. Dla mnie te koraniczne zasady moralności są bardzo zbliżone do zasad
terroryzmu i dlatego zupełnie niemoralne:
"A
jeśli kto odnosi się wrogo do was,
to i wy odnoście się wrogo do niego,
podobnie jak on odnosi się wrogo do was "(sura II, 194).
"A jeśli się odwrócą [od prawdziwej wiary],
to chwytajcie i zabijajcie ich,
gdziekolwiek ich znajdziecie" (sura IV, 89).
W jeszcze bardziej wojowniczo nastrojonej surze zatytułowanej „Muhammad"
mówi
się tak:
"Kiedy więc spotkacie tych, którzy nie wierzą,
to uderzcie ich mieczem po szyi; a kiedy ich całkiem rozbijecie,
to mocno zaciśnijcie na nich pęta" (sura XLVII, 4).
To właśnie na te sury powołują się zwolennicy lewackiego odłamu
fundamentalistów islamskich, czyli ci, którzy w Internecie i to wcale nie w jakichś tajnych, zakonspirowanych domenach dostępnych tylko wtajemniczonym,
lub przypadkowym pechowcom takim jak ja, lecz
na jawnych stronach informują, że Wielkiego Diabła należy zabijać, tak
jak to Koran nakazuje wszędzie, zawsze i każdą metodą. To właśnie z tych kręgów wywodzi się wielce spektakularna w działaniu ale prawdopodobnie
po myśli Amerykanów działająca al
Quaida. O tym czy rzeczywiście po myśli Ameryków napiszę późnej bo tutaj
już i tak za dużo tych dygresji.
No a co na ten temat mówi inna święta księga? Jezus bardzo często naucza drogą
opowiadania „przypowieści". W ewangelii według św. Łukasza 19 od 11 do
26 czytamy jak to jeden facet wyjeżdżając w celu objęcia władzy królewskiej
dał ludziom forsę aby nią obracali. Po powrocie rozliczał ich z powierzonej
im mamony, a na zakończenie powiedział — Łk 19. 27: „A tych nieprzyjaciół moich,
którzy nie chcieli bym ja królował nad nimi przyprowadźcie tutaj i zabijcie ich na moich oczach". No to teraz już wiemy skąd katolik Hitler brał
wzorzec w kwestii sposobów postępowania z opozycją np. w akcji „Kryształowa
Noc" oraz „Noc długich noży".
Maria Konopnicka pisała:
Młodość życia jest rzeźbiarką
Co wykuwa żywot cały
Choć przemija sama szparko
Cios jej dłuta wiecznie trwały.
Stalin z przypowieścią o dziesięciu minach zapoznawał się wyłącznie
we wczesnej młodości, kiedy to studiował w katolickim seminarium duchownym,
no bo potem jak się trudnił rabowaniem banków ani jak następnie został
zawodowym rewolucjonistą na pewno ewangelii nie czytywał, a jednak kiedy już w sile wieku wziął władzę w swe ręce, to sobie przypomniał to miejsce w ewangelii gdzie Jezus poucza jak postępować z tymi „którzy nie chcieli żeby
on (Stalin) nad nimi królował".
Gwoli usprawiedliwienia Stalina trzeba powiedzieć, że on musiał się do tych
ewangelicznych zasad stosować, ponieważ jego władza pochodziła bezpośrednio
od Pana Boga, o czym pisał Święty Paweł: ...bo każda władza od Boga daną
jest.
Teraz rozważmy sprawę moralności nie
na przykładzie norm postępowania indywidualnych ludzi lecz na poziomie pośrednim.
Weźmy pod uwagę organizacje bardzo
liczne ale nie tak liczne jak całe społeczeństwo. Spójrzmy na
kościoły. Ja jako tako znam Kościół katolicki. Tutaj mamy wyraźne
rozróżnienie między indywidualnym człowiekiem a hierarchią. Szeregowemu
wiernemu nakazuje się przestrzeganie surowych reguł moralnych a samemu łamie
się jawnie wszelkie głoszone zasady takie jak pokora, ubóstwo, a przede
wszystkim miłość bliźniego. Wojsko to drugi przykład bardzo licznej
organizacji. W tej organizacji sytuacja jest o wiele gorsza niż w Kościele katolickim: Celem wojska jest obrona całego
społeczeństwa, a więc cel tak wzniosły, że żołnierz musi wykonywać każdy
rozkaz bez chwili zastanowienia. Dlatego w wojsku
na jakiekolwiek rozważania moralne nie ma miejsca.
Już
chociażby z tych dwóch przykładów widzimy, że stosunek do moralności na
skalę indywidualną jest inny niż gdy się te kwestie rozważa w odniesieniu
do licznych grup ludzi.
A jak wygląda sprawa moralności na najwyższym szczeblu czyli tam gdzie chodzi o całe społeczeństwa czyli w polityce państwowej?
Tutaj wróćmy do kwestii, która mnie ostatnio
fascynuje w związku z moim naprawdę przypadkowym wejściem…… no powiedzmy
na nie całkiem jawne strony Internetu: Czy al Quaida działa
wbrew oczekiwaniom USA, czy też zgodnie z nimi? Aby to rozważyć musimy
problem potraktować równocześnie w dwóch aspektach: historycznym i moralnym.
Każdy,
kto zna historię powszechną w zakresie szkoły średniej i równocześnie pamięta
nauki moralne głoszone z ambony, katedry w klasie szkolnej, oraz te same, lub
prawie te same wypowiadane przez autorytety społeczne i politycznych mężów
stanu — powinien się orientować
przynajmniej w podstawowych zasadach moralnych:
Jeśli
działasz mając na uwadze wyłącznie swój własny, osobisty interes (a działasz w sposób normalny to znaczy kosztem dobra, więc interesu swoich bliźnich) to
postępujesz bardzo ale to bardzo brzydko.
Jeśli
działasz w interesie swoim i swojej najbliższej rodziny, (a działasz w sposób
itd. — patrz wyżej) to działasz bardzo brzydko, ale nie tak najbrzydziej.
Jeśli
działasz w imię interesu jakiejś większej społeczności, na przykład
swojego miasta (a przy okazji we własnym interesie, bo sam w tym mieście
mieszkasz) to fakt, że równocześnie działasz
przeciwko interesowi innych miast nie stanowi żadnej ujmy a twoje działanie
jest wielce szlachetne.
Jeśli
działasz w imię interesu całego państwa
to możesz robić wszystko co ci się zamarzy bez jakiegokolwiek
zwracania uwagi na resztę ludzi zamieszkujących naszą miłą planetę. W tym
przypadku dozwolone są szczególnie takie drobnostki jak zabijanie, oczywiście
wyłącznie obywateli innych państw.
Te
zasady, a głównie ta ostatnia dotycząca działania w imieniu swojej ojczyzny
czyli działania patriotycznego, są zasadami uznawanymi na całym świecie,
mimo, że są to zasady sprzeczne z zasadą miłości bliźniego w sensie
katolickim a w pełni zgodne z zasadą miłości bliźniego głoszoną przez
Jezusa. Jezus jak wiadomo z ewangelii synoptycznych dzielił ludzi na bliźnich
czyli należących do narodu wybranego i psy nieczyste. Tak więc zgodnie z katolickimi zasadami i nauką historii musimy w oparciu o reguły konsekwencji
logicznej przyjąć, że wszystkie wojny były działaniami szlachetnymi dla każdej
ze stron, bo napadnięty walczył broniąc swojego kraju zaś napastnik mordował w interesie swojej ojczyzny a więc także działał patriotycznie.
Ten nadrzędny imperatyw interesu własnej ojczyzny
jest dla mnie oczywisty w działaniach wszystkich państw, co nie znaczy, że go
pochwalam. Jednak działanie własnej władzy przeciwko własnym rodakom w interesie własnych rodaków to dla mnie albo paranoja maniakalna albo łajdactwo.
Hitler
świetnie znał historię. Dowodów na to jest wiele na przykład kopiowanie
napoleońskich zasad blitzkrigu, mimo to postanowił dokonać rzeczy
niemożliwej, to jest zbudowania imperium euroazjatyckiego dla narodu panów
czyli nadludzi. Aby to zrealizować naprzód wsadził kilkadziesiąt tysięcy
nadludzi do obozów koncentracyjnych a następnie doprowadził do wojny z całym
światem, a więc wojny skazanej z góry na klęskę, w wyniku której zginęło
łącznie ponad dwadzieścia milionów nadludzi w okropnych warunkach mroźnych
pustkowi rosyjskich, zaś ludność cywilna, głównie niezdolni do wojska
starcy, kobiety i dzieci ginęły w wyniku nalotów dywanowych powodujących
burze ogniowe. Wszystko to dla dobra tych nadludzi. Gdyby ta tragedia narodu
niemieckiego zdarzyła się w ciągu jednej sekundy to by była inna sprawa, ale
te miliony nadludzi ginęły na przestrzeni ponad pięciu lat w imię dobra
milionów tychże nadludzi.
Większość
historyków, także amerykańskich, twierdzi, że i rząd i prezydent USA, świetnie
wiedzieli o planowanym ataku Japończyków na największą bazę marynarki
Pacyfiku w Pearl Harbor. Z powszechnie dostępnych obecnie publikacji amerykańskich
wiadomo, że zrobiono wszystko aby ten atak się udał w zgodnym działaniu
Japonii i USA.
Z tego wynika, że te setki zabitych amerykańskich
żołnierzy i oficerów rząd
amerykański skazał na śmierć dla dobra amerykańskiego narodu. Dobro to
polegało na tym aby w społeczeństwie wytworzyć atmosferę nienawiści
wystarczającej jako casus belli przeciw
Japończykom, żeby następne setki tysięcy amerykańskich obywateli mogły
dla własnego dobra ginąć na wodach i wyspach Pacyfiku.
Od
pierwszych dni po II Wojnie Światowej nasilał się wyścig zbrojeń. W obu
supermocarstwach największy nacisk i pieniądze kierowane były na rozwój
broni atomowej. W ZSRR działanie broni jądrowej, w sposób zbrodniczy
sprawdzano na ludziach, a konkretnie na żołnierzach, którzy nie mogli odmówić
udziału w tych doświadczeniach. Dokładnie to samo robiono w USA. Jednakże
Amerykanie nie dysponowali tak ogromnymi, zupełnie bezludnymi przestrzeniami
jakie posiadał ZSRR. Zapewne z tego powodu doświadczenia na ludziach
prowadzone w USA nie oszczędziły także dużej populacji ludności cywilnej. W naszej telewizji oglądałem film produkcji USA, w którym matka opowiadała, że w jednej szufladzie przechowuje oczy
swojej córki, a dokładnie protezy gałek ocznych swojej córki, która w wyniku oddziaływań promieniotwórczych z pobliskiego poligonu urodziła się
bez oczu i w miarę jak rośnie trzeba kupować coraz większe protezy. W tym
samym filmie opowiadał o swoich wieloletnich cierpieniach były żołnierz,
jeden z niewielu jeszcze żyjących królików doświadczalnych. Wszystko to
robią władze dla dobra WŁASNEGO NARODU.
1 2 3 4 Dalej..
« Społeczeństwo informacyjne (Publikacja: 08-12-2003 Ostatnia zmiana: 07-03-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3131 |