Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.063.694 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 292 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Żadna religia nie utrzymuje się dzięki argumentacji; jej wyznawcy czerpią siły z uczucia spokoju i pewności, jakie daje poczucie, że czyni się to, co słuszne. Kto zaś czyni to, co słuszne, może, w myśl obietnicy, zawsze spodziewać się nagrody.
 Światopogląd » Ateizm i Ateologia

Deus otiosus albo o nieistnieniu Jehowy
Autor tekstu:

Zacznijmy od ogólnej definicji judeochrześcijańskiego bóstwa o imieniu Jahwe lub Eloah a popularnie zwanego Bogiem. Jak twierdzą jego wyznawcy, niezależnie od kościoła, do którego się przyznają, jest on wszechmocny, wszechwiedzący i dobry. Owo domniemane bóstwo jest więc uniwersalnym, totalnym Absolutem. Co zresztą osoby wierzące same często lubią podkreślać. Z definicji tej wynika więc, że owo bóstwo nie podlega żadnym zewnętrznym ograniczeniom, prawom czy zasadom. Więcej, w przypadku owego bóstwa nie istnieje w ogóle pojęcie czegoś, co określamy jako zewnętrzne czy wewnętrzne. Absolut po prostu jest. Judeo-chrześcijańska tradycja głosi również, że owo bóstwo jest stwórcą wszechrzeczy, w tym naszego Wszechświata wraz z nami, a może nawet innych światów poza naszą percepcją o ile takowe istnieją.

Zaprzeczeniem istnienia owego bóstwa jest jak na ironię to właśnie istnienie Wszechświata a więc i nas jako jego części. Dlaczego? Hipotetyczny Absolut, o którym tu mowa, nie może mieć celów, pragnień z tej prostej przyczyny, że są to cechy ludzkie. Cechy będące skutkiem konkretnych ograniczeń na nas nałożonych i wynikających z samej materialnej natury rzeczywistego świata. Ludzie dążą do jakichś celów, mają pragnienia dlatego, że nie mogą być one spełnione lub osiągnięte natychmiast, lub często są po prostu nieosiągalne. Mogą być to przeróżne ograniczenia czasowe lub natury fizycznej. Jednocześnie leży w ludzkiej naturze, że osiągnięte przez nas cele cieszą tym bardziej im trudniej było je osiągnąć. Natomiast Absolut niepodlegający ograniczeniom nie może mieć jakiegokolwiek celu. Absolut nie może mieć satysfakcji ze stworzenia czegoś, ponieważ nie wymaga to żadnego wysiłku z jego strony. Gorzej, stwarzanie wszechświatów nie wymaga absolutnie niczego od Absolutu. Każde jego zamierzenie czy pomysł nie dość, że byłby „wymyślony" natychmiast, ale byłby zrealizowany natychmiast, w tym samym „momencie" bez jakichkolwiek ograniczeń czasowych, czy wysiłku. Bez celu nie ma działania a bez umieszczenia go w czasie nie ma też działania jako takiego. W efekcie gdyby domniemany Absolut istniał po prostu trwałby on „bezczynnie" w absolutnej samorealizacji. Absolut po prostu nie stworzył by Świata, bowiem akt stworzenia byłby sam w sobie nie tylko aktem ograniczającym ale zwyczajnie bezprzedmiotowym. Ten oczywisty fakt, że Wszechświat i my w nim istniejemy, jest prostym zaprzeczeniem istnienia owego Absolutu, czyli judeochrześcijańskiego bóstwa. Warto tu nadmienić, że niektóre kultury już dawno do podobnych wniosków doszły i ukuły koncept bezczynnego, obojętnego boga, „deus otiosus", takiego jak weddyjski Diaus czy słowiański Swaróg. Bogów, którzy po stworzeniu Świata, przestali się nim interesować. Niestety i w tym przypadku rozpada się kolejny atrybut absolutnego bóstwa judeochrześcijańskiego. Mianowicie takie bóstwo nie może być z założenia dobrym, jeśli pozostawiło na pastwę losu „swoje dzieci". Nie zmienia tu postaci rzeczy również absurdalny argument tzw. „wolnej woli". Jej stworzenie byłoby bezprzedmiotowe lub aktem okrucieństwa w przypadku nieistnienia celu przyświecającego bóstwu.

Spotkałem się kiedyś z argumentem, że Absolut jeśli chce może wymyślać sobie cele i ograniczenia jeśli tylko ma na to ochotę. Niewątpliwie teoretycznie może, jeśli zaakceptujemy jego hipotetyczne atrybuty. Ale tego typu działanie oznaczałoby jakiś ciąg przyczynowo-skutkowy, jakieś nieznane, czy nawet niepoznawalne dla nas zamierzenia Absolutu. Zamierzenia natomiast są niczym innym jak planem do osiągnięcia jakiegoś celu. Tak więc i tutaj wracamy do punktu wyjścia: nawet gdyby cele bóstwa wybiegały poza nasze możliwości poznania. Trudno w końcu przypuszczać, że Absolut mógłby się nudzić, czuć osamotnionym, albo odczuwać potrzebę bycia kochanym i podziwianym. Bowiem Absolut nie może również podlegać jakimkolwiek emocjom jako, że są one albo nieracjonalne albo mają podłoże wyłącznie materialno-biologiczne. Czyli są funkcją naszej fizycznej egzystencji i ewolucji organizmów żywych. Z kolei zamierzone poddanie się emocjom przez Absolut, ze względu na ich charakter, byłoby rzeczą niemoralną zgodnie z zasadami moralnymi, które podobno ten sam Absolut nam narzucił i podobno egzekwuje ich przestrzeganie. Zresztą znowu wracamy do punktu wyjścia, bo takie działanie oznaczałoby jakiś cel, którego przecież być nie może.

Przy innej okazji ktoś stwierdził, że „marność nad marnościami" jakimi jest człowiek, czyli między innymi ja, będąc jednocześnie „stworzeniem bożym" nie może „Boga" zrozumieć i ocenić. Takie stwierdzenie jest tautologią z tej prostej przyczyny, że należałoby najpierw udowodnić istnienie owego bóstwa, bo sam akt i deklaracja wiary dowodem być tu nie może. A jest to co najwyżej deklaracją życia w świecie urojeń. Jednak nawet gdyby zaakceptować to jako hipotezę roboczą, jej reperkusje są jeszcze bardziej żałosne dla osób wierzących. Wynika bowiem z tego, że osoby wierzące nie wiedzą absolutnie, ale to absolutnie nic na temat swojego bóstwa. A więc wszystko czego nauczają różne kościoły, teologowie, kapłani, misjonarze, wszystkie argumenty używane przez tzw. „inteligencję katolicką" w dyskusjach z niewierzącymi są jedynie czczym gadaniem, czyli bezpodstawnym pustosłowiem. W takiej sytuacji wierzący na pytanie dlaczego wierzą, powinni nam odpowiadać: „bo wierzę". Tyle, że taka odpowiedź jest niczym więcej niż intelektualną kapitulacją. Akceptacją stanu intelektualnego charakterystycznego dla okresu Średniowiecza. Żeby było śmieszniej wynika z tego jeszcze jedna konkluzja. Gdyby Absolut istniał oznaczałoby to, że tak skonstruował Świat, żeby przy pomocy rozumu i racjonalnych przemyśleń nie można było dociec jego egzystencji a jedyną drogą jego poznania była ignorancja, głupota, niewolnicze poddaństwo i serwilizm — czyli tzw. ślepa bezmyślna wiara. Bardzo źle by to świadczyło o bóstwie.

Na zakończenie mała dygresja. Nie dziwi mnie, że antyczne, stosunkowo prymitywne, pustynne ludy pasterskie, twórcy różnych mitologii i zabobonów, na Bliskim Wschodzie zapędzili się tu w przysłowiowy logiczny „kozi róg". Trudno przecież przykładać współczesne kryteria do czasów zamierzchłych i ludzi w nich żyjących. W przypadku historyka projekcja taka jest rzeczą wprost niedopuszczalną. Dziwi mnie natomiast, że owe w sumie mało skomplikowane, wewnętrznie sprzeczne, mówiąc otwarcie wprost infantylne filozofie znajdują wielu wyznawców na przełomie XXI wieku.

Tak więc następnym razem kiedy zapytają Was o dowód na nieistnienie ich bóstwa nie musicie im tłumaczyć, że nie tylko w świecie nauki, ale i w świecie ludzi dorosłych udowodnienie istnienia czegokolwiek wymaga dowodu od osoby stawiającej hipotezę. Nie musicie mówić, że najpierw należy wykazać istnienie krasnali, strzyg, bożka Jahwe vel Eloah, pszczółki Mai, Wodzianego i szwartalnych maźli, żeby o nich dyskutować. Wystarczy im powiedzieć, że owego dowodu na nieistnienie ich bóstwa nie trzeba wcale daleko szukać, bowiem jest nim sam fakt naszej egzystencji. Bingo!

*

„Horyzont", Numer 16, Brisbane, sierpień 2000


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Dialog z wiernymi
Cele Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów i sposoby ich realizacji

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (19)..   


« Ateizm i Ateologia   (Publikacja: 23-04-2004 Ostatnia zmiana: 04-05-2005)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Roman Zaroff
Doktor historii, mediewista. W latach 1999-2001 wykładał historię w University of Queensland (Australia), obecnie związany jest z School of Historical and Religious Studies w Monash University. Redagował pierwszy internetowy magazyn racjonalistów, sceptyków i ateistów - HORYZONT, istniejący w latach 1997-2001. Od wielu lat mieszka w Australii.

 Liczba tekstów na portalu: 27  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Dlaczego jestem ateistą a nie agnostykiem?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3383 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365