Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.791.430 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 720 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Co mnie nie zabija, to czyni mnie silniejszym.
 Światopogląd » Ateizm i Ateologia

Dlaczego jestem ateistą a nie agnostykiem?
Autor tekstu:

Podczas wielu dyskusji na internetowej grupie dyskusyjnej na temat istnienia lub nie istnienia judeochrześcijańskiego bóstwa paru biegłych apologetyków napisało co następuje:

Ktoś postuluje jakąś hipotezę. Nie ważne na jakiej podstawie — danych obserwacyjnych, własnego widzimisie, wyobraźni. Ważne jest, czy hipoteza jest z jakichś względów potrzebna.

Zacznijmy od tego co jest a co nie jest hipotezą. Jedną z definicji podaną przez Oxford Dictionary jest:

Hipoteza jest nieudowodnioną teorią, lub proponowanym wyjaśnieniem dla grupy faktów lub zjawisk.

Żadna ze znanych mi definicji nie uwzględnia terminu „potrzeba". W sensie użytym w zacytowanym wywodzie określenie „potrzeba" odnosi się nie do potrzeby wyjaśnienia czegoś a wyłącznie do subiektywnego chcenia czegoś. Tak więc z definicji owa „potrzeba" kwalifikuje się jako CHCIEJSTWO, lub jak kto woli „Wishful thinking" i logiką oraz stawianiem hipotez ma niewiele wspólnego.

Następnie pada takie stwierdzenie:

Dalej: problem w przypadku wiary w bogów polega na tym, że tak naprawdę w grę wchodzą dwie hipotezy:
1. Bogowie istnieją
2. Bogowie nie istnieją.

I teraz — część wierzących upiera się przy pierwszej tezie, przyjmując założenie, że wiary się nie udowadnia, co jakby kończy sprawę ewentualnego dowodzenia.…… Tymczasem brak dowodu nie oznacza jeszcze, że twierdzenie jest fałszywe — oznacza tak naprawdę — że NIE WIADOMO jakie jest. Stąd mamy: nie wiadomo, czy bogowie istnieją (nikt nie udowodnił tej tezy ani nikt jej nie obalił) i nie wiadomo czy bogowie nie istnieją (nikt nie udowodnił tej tezy, ani nikt jej nie obalił). Czyli — stan jest nieokreślony — pozostaje kwestia wiary i przekonań.

Naukowa hipoteza odnosi się lub opiera na faktach i zjawiskach już zweryfikowanych w sposób wiarygodny przy zastosowaniu naukowej metodologii, lub naukowych przesłanek. Tak zwane „fakty" i "zjawiska" natury metafizycznej, do których zaliczają się byty nadprzyrodzone, kwalifikują się do sfery urojeń lub zwyczajnych oszustw choćby ze względu na ich nieweryfikowalność. A więc z założenia postulat istnienia bóstw i bożków trudno hipotezą nazwać.

Żeby nie być posądzonym o złą wolę, spójrzmy jednak na ową „hipotezę" zakładającą istnienie judeochrześcijańskiego bóstwa, jak życzy sobie tego autor cytowanego wywodu. Zamierzonym trickiem w owym rozumowaniu jest próba przedstawienia zdania nieposiadającego logicznego sensu jako pełnoprawnej hipotezy. Dalsze operowanie terminologią logiki jest tu próbą odwrócenia uwagi od faktu, że samo nazwanie podmiotu (Bóg) nie upoważnia do takowego orzeczenia ani nie oznacza, że podmiot istnieje. Jedynie podmiot opisany (czyli posiadający atrybuty) może istnieć. Dlatego zdanie „Bóg istnieje" jest równoważne ze stwierdzeniem „dźwięglice kłętliwe istnieją", czyli logiczną brednią. W konsekwencji konkluzja autora wypowiedzi, że „logicznie rzecz biorąc nie wiadomo czy istnieje czy nie" jest błędna, bo opiera się na logicznie fałszywym założeniu.

Na prośbę o przedstawienie jakichś atrybutów podmiotu otrzymałem odpowiedź, że: atrybutem podmiotu (Boga) jest jego istnienie. Jest to kolejny scholastyczny trick mający na celu przedstawienie pseudo-hipotezy opartej na tautologii i antycznych sofizmatach jako autentycznej hipotezy i autentycznego wywodu logicznego.

Aby samo w sobie logicznie fałszywe zdanie „Bóg istnieje" stało się testowalną hipotezą należy mu przydzielić testowalne atrybuty. Jednym z ulubionych atrybutów dawanych podmiotowi (Bogu) jest „atrybut" jego transcendentalności. Stwierdzenie „Istnieje Bóg, który jest transcedentalny" jest pozornie poprawne i sprawia wrażenie poprawnej hipotezy. Jest to następna językowa manipulacja stosowana przez teologów mająca na celu zaciemnienie sprawy i wytworzenie wrażenia bycia logicznym. Manipulacja polega tu na dodaniu do zdania „Bóg istnieje" atrybutu, który z definicji wyklucza możliwość jakiejkolwiek jego weryfikacji. Z góry zakłada bowiem nieweryfikowalność. Ta karkołomna manipulacja słowami i konceptami nie zmienia jednak faktu, że nieweryfikowalny „atrybut", przestaje być atrybutem w logicznej analizie. Co z kolei pociąga za sobą, że zdanie „Istnieje Bóg, który jest transcedentalny" również przestaje być poprawną hipotezą. Następnie w oparciu o tę fałszywą hipotezę rozwijany jest logicznie sprzeczny argument negatywnego błędnego koła (circulus in probando). Brzmi to tak: Bóg jest transcedentalny, czyli niepoznawalny empirycznie. Dlatego nie można jego nieistnienia udowodnić. Jako efekt uboczny wychodzi również, że logicznie jego istnienie też jest nieudowadnialne. Daje to pozorną odpowiedź: Nie wiadomo.

Biorąc pod uwagę, że w owym rozumowaniu nie ma poprawnej logicznie hipotezy oraz, że pseudoargument jest oparty na logicznie błędnym kole, całość choć sprawia pozory logicznego rozumowania jest w rzeczywistości niczym więcej jak bezsensownym bełkotem. Wracamy więc do punktu wyjścia, gdzie zdanie „Istnieje Bóg, który jest transcedentalny" jest logicznie równoważne z brednią typu „istnieją dźwięglice kłętliwe, które z natury rzeczy są niepoznawalne".

Kończymy tę część kolejnym cytatem mojego rozmówcy: Twierdzenie jest fałszywe nie wtedy, gdy obali się dowód, ale gdy obali się samo twierdzenie (udowodni się, że jest fałszywe — np. prowadzi do sprzeczności z aksjomatami).

Prawdziwi wiarusi i mocarze chrześcijańskiej scholastyki rzadko kiedy dają się sprowokować do przydzielenia swojemu bóstwu innych atrybutów. Dają się na to tylko złapać nieucy i oszołomy. Wynika to z tego, że jako często osoby wykształcone zdają sobie sprawę, że takie atrybuty jak wszechmoc, wszechwiedza i dobroć są logicznie łatwe do obalenia. A w hipotezie obalenie choćby raz i choćby jednego atrybutu udowadnia jej błędność. Nie jest tematem tego artykułu zajmowanie się domniemaną wszechmocą, wszechwiedzą i dobrocią bóstwa.

Kolejną manipulacją jest tu całkowite zabstrakcjonowanie problemu istnienia lub nieistnienia bóstw. Wbrew pozorom nie jest to niewinna zabawa intelektualna jak wiele podobnych bezużytecznych rozważań logicznych. Jest to zamierzone działanie stworzenia pozornego wrażenia pewnej równoważności i równorzędności obu alternatyw. Aby to zobrazować posłużę się przykładem, wprowadzając identyczną kwestię istnienia lub nieistnienia krasnali. Atrybuty krasnali są oczywiste i niepodlegające dyskusji. Mianowicie takie jak małość, brody i fikuśne, zazwyczaj czerwone czapeczki oraz wiele innych. Ale w naszym przypadku te trzy powinny wystarczyć, aby pokusić się o stwierdzenie, że operujemy tutaj na dwóch identycznych wzajemnie wykluczających się hipotezach.

A więc:

Istnienie krasnali potwierdzają niektóre dzieci, chorzy psychicznie, oszuści i paru żartownisiów. Nikt z nich nie jest w stanie wykazać ich istnienia w kontrolowanym wiarygodnym eksperymencie, twierdzą jedynie, że widzieli krasnale. Jako jeden z koronnych argumentów używany jest tu również autorytet „źródła pisanego", czyli bajki „O sierotce Marysi i 7-dmiu krasnoludkach". Poza tym, również nie przedstawiając wiarygodnych dowodów, z przyczyn komercyjnych, istnienie krasnali postulują niektóre drukarnie książek dla dzieci, oraz Disneyland. Ponoć mocnym argumentem ma być to, że podobne postulaty stawia jednocześnie Disneyland w Ameryce i we Francji, a w Australii „Movie World" jest rzecznikiem istnienia smurfów.

Nauka nie zajmuje się krasnalami. Niemniej setki tysięcy jeśli nie miliony najprzeróżniejszych badań i obserwacji we wszystkich dziedzinach nauki istnienia krasnali nie wykazały. Badań i obserwacji przeprowadzonych w restrykcyjnych warunkach zgodnie z naukową metodologią. Ponadto przypadkowo zupełnie nauka wykazała, że tam gdzie wchodzi ona w domenę krasnalologii, w każdym bez wyjątku przypadku wykazała błędność „prawd" oraz wizji świata postulowanego w źródle pt. „O sierotce Marysi i 7-dmiu krasnoludkach".

Jak widać w podanym przykładzie wiarygodność rzeczników krasnali oraz świata nauki znajduje się na diametralnie przeciwnych biegunach. Dlatego właśnie scholastyczna próba stworzenia wrażenia równorzędności hipotez dotyczących różnych bóstw ma na celu wyeliminowanie lub zmarginalizowanie dalszej logicznej analizy, której integralną częścią jest ewaluacja ich prawdopodobieństwa.

Ukoronowaniem scholastycznej logiki jest tu konkluzja, że nawet w przypadku „nieskończoność minus jeden" negatywnych testów nie może być przyjęta jako dowód na błędność ich hipotezy. Nie trzeba chyba tłumaczyć nikomu, jakie były by realne konsekwencje wprowadzenia takiej właśnie logiki w życie, jak również jak jałowym przedsięwzięciem może być aplikacja „logiki" w absolutnym oderwaniu od rzeczywistości.

Wszelkie niezliczone badania i obserwacje prowadzone od lat, we wszystkich dziedzinach nauki nie potwierdzają istnienia bóstw. Z czysto teoretycznego punktu widzenia prawdopodobieństwo istnienia owego bóstwa jest bliskie zeru. Czyli rzeczywiście na tym etapie nie można go całkowicie wykluczyć. Z totalnego braku jakiegokolwiek potwierdzenia czy przesłanki wynika, że jest to najmniej prawdopodobna rzecz jaką można sobie wyobrazić. Taką postawę przyjmują agnostycy. Jednak jeśli równocześnie weźmiemy pod uwagę, że wszystkie atrybuty przypisywane rzekomemu bóstwu wzajemni się wykluczają lub są proste do obalenia, sprawa wygląda zupełnie inaczej. Na dodatek bóstwo nie może być absolutem, bo ten z kolei nie stworzyłby świata.

Dla eksperymentu myślowego załóżmy sobie jednak, że transcedentalny, wszechmocny i wszechwiedzący byt stworzył nas takimi, że nie jesteśmy go w stanie zrozumieć i pojąć. Powiedzmy sobie, że nie chciał abyśmy i my byli bogami. Jeśli jak uczą teologowie owo hipotetyczne bóstwo domaga się wiernopoddańczych hołdów i ekskluzywnego czczenia to z logicznego punktu widzenia bóstwo powinno się objawić. Ale objawić nie w halucynacjach psychopatów a w jakichś akceptowalny dla sceptyka sposób. Oraz robić to w miarę regularnie. Na przykład w centrum sterowania lotów kosmicznych NASA w Dallas w Teksasie. Logicznie rzecz biorąc bóstwo powinno również raz w końcu powiedzieć wyraźnie o co mu chodzi. Np. co mu napędza jego pychę, megalomanię i sadyzm. Można by go wtedy nazwać uczciwym satrapą. A nie przemawiać cichcem do półgłówków, dzieci portugalskich wieśniaków i przy pomocy infantylnych klechd zawartych w Biblii.

Reasumując, nie można logicznie wykazać istnienia judeochrześcijańskiego bóstwa, nie ma również wiarygodnych faktów potwierdzających jego/jej istnienie. Świat realny nie wykazuje jakoby jakakolwiek nadprzyrodzona ingerencja miała kiedykolwiek miejsce, a zawsze wprost przeciwnie. Ponadto fundamentalne sprzeczności we wszystkich przypisywanych mu atrybutach oraz nieujawnienie się w sposób weryfikowalny dla osób myślących wykazują wyraźnie, że judeochrześcijańskie bóstwo istnieje w imaginacji tzw. „wiernych" i co najwyżej je nazwać „bytami urojonymi". Podobnie jak Św. Mikołaj przynoszący prezenty. Myślę, że powyższy artykuł wyjaśnia czytelnikom dlaczego nazywam siebie ateistą a nie agnostykiem. Mam również nadzieję, że mój artykuł dostarczy czytelnikom argumentów w dyskusji z katechetą oraz proboszczem, jeśli takowa Wam się przytrafi.

*

„Horyzont", Numer 22, Brisbane, marzec 2000


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Dlaczego jestem przeciwko religii?
Przyczyny podatności młodych ludzi na kulty i sekty

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (98)..   


« Ateizm i Ateologia   (Publikacja: 23-04-2005 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Roman Zaroff
Doktor historii, mediewista. W latach 1999-2001 wykładał historię w University of Queensland (Australia), obecnie związany jest z School of Historical and Religious Studies w Monash University. Redagował pierwszy internetowy magazyn racjonalistów, sceptyków i ateistów - HORYZONT, istniejący w latach 1997-2001. Od wielu lat mieszka w Australii.

 Liczba tekstów na portalu: 27  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: Przyczyny podatności młodych ludzi na kulty i sekty
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4094 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365