Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.176.309 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 306 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Jeśli chodzi o religię dzisiaj, to jest to zakichane oszustwo. (...) Religia to same bzdury. (...) Wszystkie biblie są tworem człowieka".
 Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.

Tańczący z diabłami [1]
Autor tekstu:

Zdarzenia… które powtarzają się na jawie… po jakimś czasie pojawiają się w naszych snach… wtedy budząc się… nie wiemy… czy to był sen czy jawa… trudno nam odróżnić w takich chwilach rzeczywistość od sennych obrazów… zdarzenia te są obecne w naszej świadomości… ale też podświadomość… z której wypływają obrazy senne też "magazynuje" to samo zdarzenie… jednego nie wiemy… co mianowicie powoduje… że śnimy ten a nie inny obraz… dlaczego często dzieje się we śnie tak… że wiele zdarzeń z realu "miesza" się we śnie… i co powoduje… jakie obrazy występują obok siebie we śnie… albo dlaczego wiele zdarzeń z rzeczywistości dosłownie układa się w jedną mozaikę… w jeden obraz… który często jest dla nas niezrozumiały… w jednym obrazie sennym znajdują się często zdarzenia z realu od siebie czasowo oddalone… osoby… które się pojawiają w naszych snach… to często bliscy albo znajomi… ale są zupełnie obce osoby… których nie znamy… ale mi się wydaje… że są to postacie… które zostały "wymazane" z naszej pamięci… albo zdarza się… że ktoś pojawił się w naszym śnie… osoba… której nie znamy… ale idąc ulicą… nagle mijamy kogoś… których jest bardzo podobny do osoby… która pojawiła się w naszym śnie… mamy wrażenie… że tego człowieka znamy… ale bardzo rzadko utożsamiamy go z naszym obrazem sennym… lub zdarzenie senne przeżywamy po jakimś czasie na jawie… i mamy wrażenie… że już to kiedyś przeżyliśmy... że w tych miejscach… gdzie się znajdujemy po raz pierwszy… że są nam znajome… tylko nie potrafimy sobie uzmysłowić ani przypomnieć kiedy to było… i ten obraz senny zdarzył się wpierw na jawie… 

na tę paczkę czekałem ponad dwa miesiące… nadeszła wtedy… kiedy bardzo potrzebowałem jej zawartości… ale nie tylko ja… bo i brat jej potrzebował… i jeszcze kilku innych… z którymi się podzieliłem z jej zawartości… do dzisiaj pomoc z tej paczki daje możliwość przeżycia kolejnych dni… tygodni a może lat… paczka stała się dla mnie symbolem wiary w drugiego człowieka… wiary innej niż ta kościelna… która jest często sztuczna i na pokaz… 

czy sen… zdarzenia… które przeżywamy w czasie snu… czy te zdarzenia… każdy z nas ma podobne… czy są one indywidualne… tak jak linie papilarne… każdy ma swoje własne sny… niepowtarzalne obrazy senne… od czego zależy jakie człowiek ma sny… ich jakoś i intensywność… ich częstotliwość pojawiania się… brat Mar mi kilka razy powiedział… że jeśli chcę zapamiętać sen… to po przebudzeniu nie mam spojrzeć w okno… bo wtedy obrazy senne „uciekną"… że je zwyczajnie zapomnę… według mnie… to tylko takie gadanie… ale dlaczego pewne sny pamiętamy… a innych nie możemy sobie przypomnieć… chociaż doskonale wiemy… że „coś" się nam śniło… albo zdarza się… że pamiętamy tylko fragment snu… od czego to zależy… czy nasza pamięć działa selektywnie po przebudzeniu… podobnie jak wtedy… kiedy nie śpimy… że jakiś mechanizm w naszym wnętrzu selekcjonuje zdarzenia i obrazy układając je w naszej pamięci… jeśli tak się dzieje… to w czasie snu co prawda nie słyszymy ani nie widzimy… ale za to czujemy wszystko co się wokół nas dzieje… 

podświadomość „odkłada" i „rejestruje" rzeczywistość poza senną… i może to powoduje co śnimy i co nam się śni… że realność świata nas otaczającego w czasie snu ma wielki wpływ na nasz sen… do tego dochodzi nasz stan psychiczny oraz wrażliwość naszego wnętrza… jeśli mamy dobrze rozwiniętą fantazję… to wtedy sny nasze są „bogatsze"… wielowarstwowość czy wielowymiarowość obrazów sennych jest uzależniona właśnie od naszej fantazji… którą mamy poza snem… wpływ mają nasze niespełnione marzenia… obejrzane filmy… przeczytane książki… rozmowy z ludźmi… którzy mają na nas duży wpływ są przyczyną naszych snów… 

ale są też sny… które są jakby dyktowane wyrzutami sumienia… te są koszmarami… kiedy nie dopuszczamy do głosu sumienia w rzeczywistości realnej… wtedy ono się pojawia w postaci koszmarnych snów… nie pomaga „zapominanie"… wyrzuty sumienia są zawsze odkładane do pamięci… do jej najgłębszych zakamarków… do których ma dostęp tylko nasza podświadomość… nie mogąc ich przypomnieć na jawie… robi to w koszmarnych snach… 

można powiedzieć… że wszystko co człowiek przeżyje na jawie… pozostaje w naszych wnętrzach… nic się nie „zgubi"… nic tak naprawdę nie można zapomnieć… prawdopodobnie sen „karmi się" zdarzeniami… które dawno przestały „istnieć" w naszej świadomości... prawdopodobnie obrazy i zdarzenia senne są dla naszej psychiki pewnego rodzaju „oczyszczeniem"… nasza psychika w czasie snu robi „generalne porządki" w naszej duszy... dokonuje „przeglądu" naszego sumienia… ale czy tak jest naprawdę… czy sen jest „sprzątaczką" naszej duszy i sumienia… nie wiem… ale myślę… że wszystko w kosmosie ma swój cel… że cały kosmos jest „uporządkowany"… że wszystko co się w nim dzieje ma swój z góry wyznaczony cel… bez względu na to… że nam się wydaje… że Kosmos rządzi się prawem Chaosu… to jednak jest we wszystkim doskonały ład zdarzeń… że przyczyna przechodząca w skutek… rządzi się żelaznymi konsekwencjami… tylko nasza niedoskonałość nie pozwala nam dostrzec wielu rzeczy… że zawsze szukamy skomplikowanych rozwiązań tam… gdzie wszystko jest proste… gdzie wystarczy nawet powiedzieć sobie… że wszystko ma swój cel… że wczorajsza przyczyna… która stała się skutkiem… to dzisiaj ten skutek stał się przyczyną… by mogła być zachowana ciągłość stwarzania się Kosmosu… a więc i człowieka… i wszystkiego co go dotyczy… a dotyczy to w równej mierze jawy i snu… w czasie snu nie jesteśmy mniej człowiekiem...

dzisiaj sam nie wiem… na ile to był sen a na ile jawa… wszystkie obrazy z tego zdarzenia są jakby przenoszone ze snu do realu… a potem z jawy do snu… trudno określić granicę… kiedy zaczyna się sen… a kiedy jest rzeczywistość… wiele razy próbowałem dotknąć tej trudnej do uchwycenia granicy… starałem się zrozumieć ten moment… kiedy będę mógł z całą pewnością powiedzieć… że to zdarzenie… które opisuję jest snem… albo… że inny obraz z tego zdarzenia jest realem… że to jawa… którą zapamiętałem… lecz z każdym razem zostaję wyprowadzony na manowce… i tracę pewność siebie… przestaję mieć świadomość odróżnienia jawy od snu… więc będzie lepiej… że już nie będę się starał znaleźć tej delikatnej granicy między jawą a snem… lub wytłumaczyć gdzie kończy się sen a gdzie zaczyna rzeczywistość… jedno wiem z całą pewnością… że to się zdarzyło naprawdę… że te obrazy są w mej świadomości… a gdyby się one nie zdarzyły w mym życiu… to by ich nie było w mej pamięci… więc mogę z całą odpowiedzialnością… że one są prawdziwe… że zdarzyły się naprawdę… i nie jest ważne czy pojawiły się w moim śnie czy na jawie… najważniejsze jest to… że są one we mnie… są integralną częścią mej osobowości… są częścią mnie jako człowieka… mam takie wrażenie… jakbym te zdarzenia już wiele razy w sowim życiu przeżył… że one się nie pojawiły we mnie pierwszy raz… że wielokrotnie powstawały po to by formować moją świadomość… moje Ja...

zadźwięczał dzwonek domofonu… nie podnosząc słuchawki… spytałem się kto tam... nastąpiła dłuższa chwila ciszy… potem usłyszałem jak jakiś głos mówił w nie znanym mi języku… słów nie zrozumiałem… ale wiedziałem… że to poczta… więc się spytałem… o co chodzi… znowu ten sam głos w zupełnie mi nie znanym języku coś powiedział… znowu nic nie zrozumiałem… ale odpowiedziałem… że schodzę… tylko muszę pójść po brata i jego synów… bo sami nie podołamy wnieść tej wielkiej paczki na czwarte piętro gdzie mieszkał brat Mar… zszedłem z czwartego piętra… otworzyłem wejściowe drzwi… a tam czekał już brat ze swymi synami… którzy byli mali… jak wtedy… kiedy brat ożenił się z ich matką... wdową po milicjancie… dostał w prezencie ślubnym trzech synów i jedną córkę… i teraz ci synowie stali razem z bratem… obok nich stał pracownik poczty… coś niezrozumiale mówił… 

brat się mnie pytał co on mówi… powiedziałem… że nie znam języka jakim się ten pracownik poczty posługuje… ale wiem… że mówi… że ma dla ciebie paczkę… że to jest paczka dla francesco… bo tak jest na niej napisane… że ta paczka przyjechała do ciebie aż z dalekiej Ameryki… pracownik poczty wskazał samochód dostawczy… i powiedział w tym swoim bełkocie… że paczka znajduje się w samochodzie… że jest tak wielka… że on sam by jej nie wniósł na czwarte piętro… więc jeśli możemy mu pomóc… to będzie nam wdzięczny… bo jeśli tej paczki dzisiaj nie dostarczy… to ksiądz mu w niedzielę nie da rozgrzeszenia… bo on musi pójść do spowiedzi… bo podobno ta paczka zawiera jakieś nieczyste sprawy… bo w tej paczce ma przyjechać do Polski antychryst… który ma zniszczyć wiarę naszych przodków... że ksiądz mówił na niedzielnym kazaniu… że ten kto będzie tę paczkę odwoził… to musi pójść do spowiedzi… w innym wypadku… jeśli umrze… a umrze bardzo szybko po dostarczeniu tej dziwnej paczki z dalekiej Ameryki… z ciepłej Florydy… jakby ten ciepły zakątek miał być piekłem… gdzie lęgną się antychrysty… wtedy kościół odmówi mu pochówku na cmentarzu katolickim… jego zwłoki nie będą mogły być przeniesione i wystawione w przykościelnej kaplicy… więc ten pracownik poczty… ukłonił się na głęboko i zapytał… pomożecie mi odnieść tę piekielną paczkę do góry… antychryst jest antychrystem ale jak nie oddam paczki do rąk odbiorcy to stracę pracę… a ksiądz mi nie da co miesiąc pensji na opłaty i wyżywienie dzieci… odpowiedziałem mu… dlaczego nie mamy pomóc.. przecież to jest paczka z jedzeniem od Safony i Anioła… jak to usłyszał pracownik pocztowy… uklęknął przerażony… chociaż był mróz… i przeżegnał się… i głośno zaczął odmawiać modlitwę Ojcze nasz i Zdrowaś Mario… odmówił dziesięć Ojcze nasz i dziesięć Zdrowaś Mario… potem przeżegnał się i powiedział głośno… amen… powtórzył dziesięć razy amen… potem wstał i splunął przez lewe ramię… następnie pochylił się i zerwał kawałek niby jeszcze zielnej trawki… dmuchnął na nią… trzy razy splunął i włożył do ust i zaczął ją żuć… potem otworzył usta… umoczył w zielonej ślinie palce… jak w wodzie święconej i zrobił sobie na czole znak krzyża i przeżegnał się trzy razy… i na zakończenie ukłonił się czterem stronom świata mając ręce złożone jak do modlitwy i coś pod nosem szeptał… 

zanim skończył swoją ceremonię… paczka już była na czwartym piętrze… u brata w mieszkaniu… ale pracownik pocztowy był tak zajęty swoją modlitwą… która miała od niego odsunąć nieszczęście… że nawet nie zauważył jak zdejmowaliśmy paczkę z samochodu i wnieśliśmy ją na górę… ważyła chyba z pięćdziesiąt kilogramów… choć z wielkim trudem… ale wnieśliśmy ją do mieszkania brata… kiedy pracownik poczty podszedł do samochodu by wydać nam nieszczęsną paczkę… nagle krzyknął z przerażeniem… gdzie jest ta przeklęta paczka… kto ją stąd zabrał… Jezus Maria... znowu się przeżegnał… kurwa antychryst już działa… cholera… Jezu kochany… kochaniutki mój… pomóż mi proszę… kurwa… ja chyba oszaleje… dostanę szamotania pępka z tej zasranej paczki… kto ukradł paczkę… krzyczał jak opętany… zaczął biegać wokół samochodu pocztowego i szukać nieszczęsnej paczki… zaglądał wszędzie… nawet do szoferki… pod samochód… na dach wszedł… ale paczki nie znalazł… zaczął biegać jak opętany… nagle... pobiegł i okrążył kilka razy blok… w którym mieszkał brat… zatrzymywał ludzi i pytał się ich… czy nie widzieli jakąś Safonę i Anioła z taką dużą paczką z Ameryki… czy nie widzieli antychrysta zza oceanu z dalekiej Ameryki… ludzie patrzyli na niego jak na wariata… i znacząco pukali się w czoło… 


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Zaklinacze diabłów
Upadły Anioł


« Powiastki fantastyczno-teolog.   (Publikacja: 15-07-2005 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Francesco Bernardini
Wł. Franciszek A. Bielaszewski, urodził się w 1949 r. w Starogardzie Gdańskim. Pisze wiersze, prozę, sztuki teatralne, aforyzmy, reportaże. Mieszka w Londynie.   Więcej informacji o autorze
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 4  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Uroborosy
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4242 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365