|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Teoria spisku jako nieodłączny składnik procesów dziejowych [2] Autor tekstu: Adam Marek Bryszkowski
Wydaje się przeto
bardzo pożytecznym napisanie kilku słów na temat ich sekty ku przestrodze
wiernych oraz dla pouczenia gorliwych obrońców wiary, by potrafili oni ostrzec
prostaczków i przeciwdziałać fortelom heretyków, ponieważ wtedy trudniej będzie
(owej sekcie) działać na szkodę osoby poinformowanej."
Po wprowadzeniu pewnych zmian i zastąpieniu słowa „heretyk" inną nazwą, na przykład żydokomunista lub
mason, tekst może wyrażać aktualne treści, z którymi wielu współczesnych
jak najbardziej się zgadza. I tak oto dochodzimy do innego modelu analizy
intelektualnej, mianowicie do teorii spisku. Teorie spiskowe wyjaśniające różne
procesy wykazują kilka zasadniczych cech. Są one przeważnie związane z pewnymi przełomowymi wydarzeniami, stanowią reakcję na określone niewydolności
różnych instytucji lub grup społecznych, które normalnie powinny podjąć
określone działania. Teorie spiskowe opierają się na myśleniu
mitologiczno-symbolicznym przy pełnym wykorzystaniu zasady wolnych skojarzeń.
Same w sobie są reakcją na zaskakujące i dotyczące codziennego życia
problemy. Teoria spiskowa jako zjawisko
społeczno-kulturalne ma jeszcze dwie inne cechy, które nie zawsze są
dostrzegane i odpowiednio klasyfikowane. Są to dwie przesadzone tendencje:
absolutyzowanie („oni są wszędzie", "to, co oni robią, jest wyzwaniem dla
wszystkich ludzi wierzących, rozsądnych, prawych, et cetera") oraz
demonizowanie („oni to robią z wyjątkowo perfidnych i zwyrodniałych powodów
[ 9 ]").
Nierzadko zwolennicy takich teorii nie chcą uznać istnienia tendencji do
przezwyciężania ograniczeń i wszelkie działania wypływające z tej cechy
ludzkiej natury traktują jako ewidentny dowód na istnienie zmowy. Najrzadziej natomiast są
dostrzegane cele konspiracjonizmu [ 10 ]. W fazie początkowej jest to instynktowna reakcja na określone nieprawidłowości i nieskuteczność systemu. Na razie jest to pewnego rodzaju intelektualna
reakcja, która nie pociąga za sobą żadnej pragmatyki. W fazie zaawansowanej w połączeniu z określonymi działaniami staje się ona „bronią masowego rażenia", w najdelikatniejszym przypadku jest to drastyczna socjotechnika. Z jednej strony
ma ona aktywizować społeczeństwo, z drugiej zaś strony ma zastraszać wahających
się i tych, którzy z jakiegoś powodu mogliby z „nimi" sympatyzować lub
nie chcieliby „ich" zwalczać. W fazie dekadencji, kiedy
problem przestaje być pierwszoplanowy, jest to uzasadnienie istnienia środków
specjalnych oraz statusu oficjalnych „wojowników do zwalczania zła"
(inkwizytorzy lub policja polityczna). W fazie zaś zaniku, bo i taka na szczęście
nadchodzi, jest przysłowiowym „strachem na wróble" i tradycją pełniącą
efekt „placebo" — „przecież musi mieć przygotowaną broń specjalną
na wypadek szczególnego zagrożenia". [ 11 ] Bardzo często, a nawet za często,
za mało uwagi poświęca się patologicznemu charakterowi tego zjawiska, które z kolei stanowi reakcję na inne patologie. Bardzo trudny jest do uchwycenia ten
pierwszy moment, kiedy teoria spisku jest instynktowna reakcją zaniepokojonych
lub zagrożonych jednostek. O ile ten właśnie moment nie może być od razu
zdyskwalifikowany jako ewidentna anomalia, to dalszy kurs akcji jest próbą
zwalczania problemu w niewłaściwy sposób na niewłaściwej płaszczyźnie. Anormalność konspiracjonizmu
niesie ze sobą także zagrożenia dla samych konspiracjonistów. Pierwsze z nich to negatywny wpływ na psychikę i osobność konspiracjonisty. Co więcej,
zachowanie to może zostać przeniesione na inne płaszczyzny życia osobistego i służbowego, na przykład życie rodzinne, pracowników własnej firmy
(obcowanie z kimś takim to wielce wątpliwa przyjemność — ciągle kogoś o coś
podejrzewa, wszędzie widzi intrygi i kłamstwa). Poza tym może to wywołać
rozmaite psychozy, neurozy a nawet doprowadzić do rozwoju osobowości
psychopatycznej lub socjopatycznej nie tylko samego konspiracjonisty, lecz także
osób z nim związanych. Najgorszym jest jednak to, że ten syndrom zdecydowanie
odpowiada konspiracjoniście. Niestety jest to uzależnienie. By lepiej zrozumieć, iż
patologia konspiracjonizmu jako próby rozwiązania bolesnych problemów to w zasadzie walka z symptomami, nie zaś prawdziwymi przyczynami, przyjrzyjmy się
teraz zagadnieniu nieortodoksyjnych ruchów religijnych w Zachodniej Europie średniowiecza
(katarzy, waldensi, husyci i inni). Ruchy te wywołały na wskroś patologiczną
reakcję oficjalnego Kościoła obejmującą
opracowanie kompletnej teorii spisku oraz zastosowanie represji w postaci
inkwizycji i krucjat przeciwko heretykom. W analizie tego przypadku należałoby
zadać kilka podstawowych pytań i uzyskać na nie rzetelne odpowiedzi. Pierwsze pytanie dotyczy powodu
zaistnienia problemu — było nim zło istniejące w oficjalnym Kościele.
Drugie zasadnicze pytanie dotyczy środków zaradczych, czyli fizycznej walki z odstępcami i reformatorami. Trzecie zasadnicze pytanie dotyczy osiągniętych
skutków — „heretyków" fizycznie wytępiono, ale nieprawidłowości w oficjalnym Kościele pozostały. Ostatnie zasadnicze pytanie dotyczy dalekosiężnych
rozwiązań, czyli tego, że na dobrą sprawę problemy pozostały a „nieprawowierne" doktryny nie tylko na nowo się pojawiły, lecz nawet dane
im było odnieść oficjalne zwycięstwo, czyli prawo do istnienia i rozwoju
(przynajmniej na niektórych obszarach ówczesnej Zachodniej Europy). Poza tym pozostało wiele
negatywnych skutków ubocznych w postaci masowych mordów, wojen religijnych,
pogromów i powołania inkwizycji — pierwowzoru europejskich policji
politycznych. Wszystko to zaś przygotowało podatny grunt pod rozwój późniejszych
systemów totalitarnych. Polityczna zaś pozycja Kościoła rzymskokatolickiego
jako europejskiej teokracji tak czy inaczej była po prostu nie do utrzymania. I pozostaje tu postawienie prostego retorycznego pytania: „Czy autoreforma i samoograniczenie się nie były skuteczniejszym i przede wszystkim tańszym
rozwiązaniem, całkiem pomijając tutaj aspekty humanitarne i teologiczno-moralne?" Spojrzenie na ludzkie dzieje,
nie tylko historię Zachodniej Europy i chrześcijaństwa, uświadamia nam pewien bardzo smutny fakt, mianowicie to, że
konspiracjonizm jest pewną stałą procesów dziejowych. Nasze głębokie
pragnienie, aby instytucje lub klasy polityczne i opiniotwórcze odpowiedzialne
za podejmowanie określonych działań reagowały na nieprawidłowości w odpowiednim momencie jest w zasadzie „marzeniem ściętej głowy". W określonych
warunkach konspiracjonizm będzie się niestety odradzał. Algorytm postępowania w takich
sytuacjach to również „marzenie ściętej głowy", tyle tyko, że przelane
na papier, co nie oznacza, iż taka refleksja nie jest w ogóle potrzebna, ależ
wręcz przeciwnie. Próbując opracować taką procedurę musimy w pierwszym rzędzie
pamiętać, iż w analizie nowopowstałych problemów i wyzwań należy unikać
schematyzmu. O ile jest to możliwe, powinniśmy dotrzeć do wiedzy eksperckiej
(jeżeli takowa w danym momencie rzeczywiście istnieje). A tak w ogóle, powinniśmy
się zawsze czegoś douczać — na większą lub mniejszą skalę — albowiem
odzwyczajanie się od myślenia nikomu niczego dobrego nie wróży. W naszym podejściu do otaczającego
nas świata powinniśmy przyjąć podejście interkulturowe oraz unikać
etnocentryzmu. Zdobywając oraz poszerzając wiedzę należałoby mieć na
uwadze, że uzyskiwane wiadomości nie służą do „zakucia", lecz powinny
stanowić punkt wyjścia dla dalszej analizy i wyciągania wniosków. Poza tym
należy sobie także uświadomić, iż monoglota, czyli osoba władająca tylko
swoim językiem podstawowym nie ma w zasadnie szans na uzyskanie szerszego
spojrzenia i zawsze będzie manipulowana przez środki masowego przekazu swojej
grupy etnicznej. Nasza negatywna ocena
konspiracjonizmu i konspiracjonistów nie mogą nas prowadzić do skrajnego
przeciwieństwa, czyli metodologicznej naiwności graniczącej z głupotą.
Takie podejście wcale nie zapobiegnie powstawaniu teorii spiskowych, lecz wręcz
przeciwnie, będzie ono podatnym gruntem dla ich wzrostu. Dla właściwego bowiem
funkcjonowania potrzebujemy przecież zdrowej dawki ostrożności oraz
podejrzliwości, czyli tego, co górnolotnie nazywa się sceptycyzmem
metodologicznym. Dostrzeganie intryg i machinacji tam, gdzie one rzeczywiście
występują wcale nie oznacza, iż zostaliśmy opętani przez jakąś
konspiracjonistyczną teorię. W takim przypadku jesteśmy po prostu
spostrzegawczy. Niestety nasze pobożne, a nawet bezbożne życzenia nie uchronią nas od powstawania nowych teorii
spiskowych, albowiem procesy dziejowe i społeczne są bardziej skomplikowane niż
najbardziej nawet wyszukane analizy przedstawione przez tak zwanych „myślicieli", a to właśnie owe przemiany powodują powstawanie tych teorii. Wszystko
sprowadza się niestety do prostego prawa historiozoficznego: „Poprawna
analiza przeszłych zdarzeń ma się nijak do tego, co przyniesie nam przyszłość, a właściwa ocena błędów popełnionych w przeszłości wcale nie chroni
przed ich ponownym popełnieniem w przyszłości". POST TEXTUM: Tych, którzy nie znudzili się moim wywodem,
zapraszam do przyjrzenia się teorii spiskowej in statu nascendi, czyli o pewnych nieprawidłowościach propagandowych związanych z przystąpieniem
Polski do Unii Europejskiej.
Sposób przystąpienia Polski do EU jest podatnym gruntem dla stworzenia i funkcjonowania rozmaitych teorii spiskowych. Można i należy tu skierować
obiektywne zastrzeżenia w stosunku do oficjalnej propagandy. W czasie kampanii
przedreferendalnej mówiono o wielu rzeczach: korzyściach płynących z uzyskanych dotacji — przedstawiono je jako czysty dopływ gotówki nie mówiąc
jednak przy tym, przed uzyskaniem dofinansowania należy samemu dość dużo
zainwestować; obawiano się, że EU zniszczy chrześcijańskie wartości
Polski, oraz że zeuropeizowani Polacy przestaną mówić po polsku, bo przejmą
jakiś zachodni język. Pokazywano również, jakie dobrodziejstwa spotkają
polskich rolników w postaci dotacji i otwarcia nowych rynków, nie mówiąc
jednak przy tym, że aby dostawać te dotacje przez całą sielską przyszłość,
trzeba najpierw wytrzymać konkurencję z zachodnim znakomicie rozwiniętym i funkcjonującym rolnictwem.
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 9 ] Tendencja demonizująca bardzo często nie bierze pod uwagę, iż "oni"
mogą to robić po prostu z głupoty, pustoty lub dla osiągnięcia
wymiernych zysków. A może „oni " coś sobie błędnie przeanalizowali
lub postępują tak, bo są kulturowo niedostosowani? Czasami wysuwane w stosunku do "nich" zarzuty są bardziej wyszukiwane i intelektualnie
wyrafinowane niż „ich" własne motywy (wyszukanie i intelektualne
wyrafinowanie nie oznacza automatycznie trafności i prawdziwości). [ 10 ] Po angielsku conspirationism
to negatywnie wartościująca nazwa teorii spiskowej. Osoby hołdujące tej
przypadłości to conspirationists. [ 11 ] Którego de facto dawno już nie ma. « Felietony i eseje (Publikacja: 03-10-2005 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4380 |
|