Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.200.288 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 309 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Agnieszka Zakrzewicz - Papież i kobieta
Mariusz Agnosiewicz - Kryminalne dzieje papiestwa tom I

Złota myśl Racjonalisty:
"Myśl, myśl, myśl."
 Światopogląd » Irreligia

Bóg nie istnieje cz. 6 [2]
Autor tekstu: Jaap van Heerden, Paul Jan de WintTłumaczenie: Ilona Vijn-Boska

Zamiast moim.

Tak, a przy tym usłyszałbyś, że ma specjalne zadanie do wykonania. Zapewne jedyne o czym byś pomyślał, to czy ono nie zwariowało.

Zadowolony na pewno bym nie był.

I tak zareagowałby każdy. Tymczasem w opowiadaniach ewangelicznych wszyscy krzycząc z radości powstali, kiedy Jezus to zakomunikował. W rzeczywistości to jest bardzo niepokojące jak ktoś publicznie ujawni takie aspiracje.

Jaka jest granica religii?

Myślę, że religia złożona jest jakby z dwóch części. Jedna rości sobie pretensje do wiedzy dotyczącej świata, życia i jego znaczenia, tego co dzieje się z nami po śmierci i poczucia winy za nasze ludzkie czyny, którymi obarcza kogoś drugiego. To jest nieuprawnione roszczenie o wiedzę i jeżeli religia ma ochotę marnować na to czas, to mają moje przyzwolenie. Druga jest raczej psychologiczna i tu zastanawiam się do czego ona w tym dąży. Po namyśle stwierdzam, że nie chciałbym mieć bliższych kontaktów z szanowanymi ewangelistami i bogami takimi jak Jahwe lub Jezus. Lepiej ich unikać. Psychologicznie ujmując, zarówno Jezus jak i Bóg wydają się osobliwi, bo obiecują pomoc pod warunkiem, że będzie się wierzyć w ich istnienie. I tu się cieszę, że w mojej rodzinie pomaga się bezinteresownie.

(śmieje się)

Ale przecież tak jest?

Można mieć szacunek dla religii, czy trzeba ją szanować?

Jest to obecnie temat wielu dyskusji, między innymi dlatego, że burmistrz Amsterdamu zajął się tą kwestią ze względu na trudną sytuację w środowisku marokańskim i twierdzi teraz, że religia ma wartość jako kohezja społeczności. Tak więc jest zbyteczne poświęcać temu czas, a w kodeksie karnym jest artykuł na ten temat, do którego każdy musi się dostosować, aby nie pójść do więzienia. Pożądanie szacunku wywołuje u wielu często pełne respektu traktowanie, a to jest dla mnie niezrozumiałe z dwóch powodów. Po pierwsze, co kogo obchodzi moja reakcja i to jak coś traktuję, kiedy ja to uważam za nudne, głupie i nie mam ochoty temu się sprzeciwić. Po drugie, szacunku się nie otrzymuje za darmo, trzeba na niego zasłużyć.

Tak, tego nie można wymusić.

Opinie trzeba tak formułować, aby można je potwierdzać, a to wymaga wiele pracy, i wydaje się być podobnym do tego co robi nauka. Ale nauka nie wymaga żadnego respektu, nawet mechanika kwantowa nie potrzebuje respektu. To jest głupie nie mieć szacunku dla osiągnięć wiedzy ale tutaj nikt nie powie: „My nie będziemy kontynuować badań, jeżeli nie wykażesz szacunku". Tu nie ma takiej potrzeby psychicznej.

W nauce się szanuje za udowadnianie.

Za osiągnięcia, które muszą być interesujące dla innych, aby zostały uznane za wiarygodne wyniki.

W takim razie jak to się dzieje, że religie mogą liczyć na szacunek?

Zastanawiające, że tak się dzieje. Właściwie można powiedzieć, że im mniej potrafi się udowodnić tym więcej zależnym się jest od szacunku, bo to jest wówczas jedyne, co pozostaje. Ciągłe mówienie, żeby mieć szacunek powoduje, że każdy, kto tego słucha w jakiejkolwiek dyskusji z uczuciem wzniosłości powie: „To są sprawy, o których się nie dyskutuje. Ty tak uważasz, nie potrzeba o tym dyskutować i ja to respektuję". Tymczasem dla mnie jest to zadziwiające stanowisko, bo według mnie nie ma spraw o których nie można dyskutować.

Czym można wyjaśnić skwapliwość do respektowania religii?

Według mnie....

Współczucie?

Nie będę temu zaprzeczał. Uważam, że w religii jest coś żałosnego, co powoduje, że się ulega tym często dziwacznym, także okrutnym i niedorzecznym ideom. I pozwala się, aby się nic nie zmieniało. Poza tym zauważyłem, że jak ktoś w intelektualnej dyskusji jest mocniejszy to szybciej pójdzie na ugodę. Lecz ktoś dogmatyczny dąży do intelektualnej porażki swego przeciwnika, ponieważ nie czuje zupełnie potrzeby, aby jemu powiedzieć, że w jego punkcie widzenia jest coś ciekawego.

Pewien rodzaj ustępstwa ze względu na politowanie. To trochę dziecinada.

Tak, to pewien rodzaj nonszalancji, który może uczynić wiele złego. Mi nie przeszkadza jak ktoś chce wierzyć. Nie potrzebuję mieć szacunku do religii i mam prawo sądzić, że każdy ma swój własny sposób, aby zostać szczęśliwym. Uważam jednak, że podanie się temu ustępstwu jest brakiem podejmowania wyzwań.

Lecz kiedy religia staje się niebezpieczna lub pewnego rodzaju psychozą to należy się jej przeciwstawiać.

Powstanie psychoz nie ogranicza się do wierzących, ale jest równomiernie rozdzielone miedzy różnymi grupami ludzi...

A słyszenie głosów na przykład?

Słyszenie głosów traktowane jest przez psychiatrę jako zwiastun schizofrenii lub w każdym razie nieprawidłowości psychicznych. Nie byłbym zadowolony, gdyby ktokolwiek w mojej rodzinie miał omamy słuchowe, słyszał głosy, bo oznaczałoby to problemy psychiczne. I tak jest w wypadku objawień, gdzie pewne osoby słyszą głosy nakazujące im publicznie powiedzieć, że otrzymali polecenie do wykonania. Osoby te zostają jakoby przez siły wyższe zmuszone do pewnych czynów, tracą więc swoją osobistą niezależność działając na polecenie właściwie nie wiadomo kogo.

Więc to tylko psychiczne zaburzenie.

Jestem pewny, że bardzo interesujące dla psychologii do prowadzenia badań.

Czy to można leczyć?

Sadzę, że nie wszystkie przypadki są patologiczne. W każdym bądź razie jak ktoś słyszy głosy i im ulega, to trzeba zacząć go obserwować i prawdopodobnie leczyć.

Jak ważne jest, aby trzymać się ściśle zasad religii? Czy jest to ważniejsze niż sama wiara?

Przypuszczam, że tak. Religia żąda bardzo wiele od ludzi, nawet jeżeli się do końca w to nie wierzy. Religijni ludzie muszą godzić się ze swoim losem, znaleźć słuszność swego postępowania pośród wszystkich nieprzeniknionych i niezrozumiałych pytań, jakie sobie zadają, a poza tym być w życiu w wielu rzeczach wstrzemięźliwym. To jest rodzaj wymuszonej samokontroli nad własnymi impulsami. Do tego religia posiada przykazania, dzięki którym kreuje doskonałą postawę moralną poprzez ich narzucanie: „Moją wiarę wyrażam poprzez wspaniałe możliwości jakie dają mi przykazania rezygnacji z wielu rzeczy".

A więc pokazanie jak można trzymać się zasad.

Tak, życie ściśle według zasad, i jak trzeba się samemu kontrolować i rezygnować z rzeczy doczesnych.

Im zgodniej się żyje tym się jest lepszym człowiekiem.

Tak, to jest pewien rodzaj zawodów sportowych. Przypomina mi to dzieci, które potrafią czekoladę otrzymaną od Świętego Mikołaja przechowywać do Wielkanocy, a więc pokazanie do czego można być zdolnym. Takie opanowywanie uważane jest za wspaniałe zwycięstwo nad swoimi niskimi impulsami.

Czy mogę wierzącą osobę spytać, by mi wytłumaczyła co przyjemnego jest w religii, bo mi trudno to zrozumieć.

Jeżeli spytasz się tak wprost to nie otrzymasz odpowiedzi, ponieważ na temat religii nie rozmawia się i nie wymienia swoich opinii tak po prostu. Nawet między wierzącym a niewierzącym musi panować zgodność, że omawia się wzniosłą i ważną kwestię. Lecz tak po prostu nie spytasz się: „Co to za przyjemność obrzezać kobiety?" Właściwie jest to pytanie oznaczające chęć dowiedzenia się czegoś więcej o religii partnera rozmowy i daje się mu szansę do powiedzenia co w jego religii jest ważne, i w ten sposób można by było rozpocząć niezobowiązującą, przyjazną dyskusję.

Lecz sama idea, aby o dogmatach rozmawiać używając takich wyrażeń jak 'przyjemność' nie wydaje się wierzącym do zaakceptowania. Bo dogmaty są jakoby nienaruszalne, coś wyższego rzędu, a więc przeznaczone do wyższych celów. Więc na pewno nie możesz na ten temat poczynić relatywizującej uwagi używając przy tym słowa „przyjemność", ponieważ sprowadzasz to do ludzkich proporcji. A jak wiadomo na wierzącym największe wrażenie robi pozbawienie religii boskości i aby do tego nie doszło wszystkie trudne pytania odrzuca się. To jest właściwie brak....

Brak w religii humoru?

Brak humoru, brak relatywizmu, brak żartu w odpowiedzi.

Wierzący nie chcą z religii żartować, czy to po prostu do niej nie pasuje?

Po prostu nie pasuje. To także ukryta ciasnota umysłowa.

Czy żyjemy obecnie w czasach, w których ta religijna ograniczoność może od nowa być w przewadze, na przykład biorąc tu pod uwagę sytuację w Ameryce, to co się dzieje w Izraelu oraz buntującą się religię muzułmańską?

Tak, wierzący mają szansę na powodzenie. W każdym wypadku nie słyszy się tak jak dawniej wesołych opowiadań ośmieszających Boga, podczas gdy ośmieszanie religii jest przyjemną formą żartów. To prawdopodobnie jest pewnym rodzajem wyrozumiałości w stosunku do islamu, lecz mam nadzieję, że to długo nie będzie trwać.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Bóg nie istnieje cz. 1
Bóg nie istnieje cz. 5

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (8)..   


« Irreligia   (Publikacja: 05-11-2005 Ostatnia zmiana: 26-02-2006)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4446 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365