Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.548.509 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 245 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Koncepcje religijne podlegają wyłącznie sile inercji własnej tradycji i autorytetowi aktualnych zwierzchników odpowiednich instytucji wyznaniowych, ci zaś nie są bynajmniej zainteresowani w rozszerzaniu sfery wpływów rozumu.
« Kultura  
O istocie kultury [3]
Autor tekstu: Andrzej Nowicki, Zdzisław Słowik, Andrzej Rusław Nowicki

• Wartość prac naukowych zależy od następujących czynników: po pierwsze fascynacja tematem pracy, po drugie pracowitość w zbieraniu, gromadzeniu, porządkowaniu materiałów, po trzecie umiejętność posługiwania się najlepszymi narzędziami pojęciowymi, jak i umiejętność ich nieustannego doskonalenia. Także podejmowanie tematów wyznaczonych przez pytania, na które nie znamy odpowiedzi. Bo jeśli odpowiedź jest znana przed rozpoczęciem pracy, to praca nad tym tematem jest stratą czasu, energii, marnotrawieniem potencjału intelektualnego, jaki mógłby być wykorzystywany dla dokonywania odkryć. Wynika stąd, że najważniejsze zajęcia uniwersyteckie to seminaria magisterskie i konwersatoria doktoranckie, a także privatissima, na których profesor wprowadza studentów w swój warsztat i objaśnia narzędzia pojęciowe, uczy jak się nimi posługiwać w praktyce. To, co pisałem o moich doświadczeniach nauczyciela uniwersyteckiego, a pracowałem w szkolnictwie wyższym bez przerwy przez 40 lat i to w trzech różnych uniwersytetach: Warszawskim, Wrocławskim i Lubelskim, nie licząc Akademii Nauk, jest tak obszerne, że absolutnie nie sposób podać tego tutaj nawet w skrócie. Ale w każdym razie najważniejsza rzecz. Od moich lat gimnazjalnych uważałem uniwersytety, podobnie jak wielkie biblioteki, muzea, filharmonie za prawdziwe świątynie kultury i traktowałem je z najwyższym szacunkiem. Żeby uniwersytet mógł być godną najwyższego szacunku świątynią, musi być oazą wolności, bez policyjnego nadzoru, bez narzuconych mu zadań politycznych czy światopoglądowych, bez najmniejszej indoktrynacji, wreszcie bez wymagania od uniwersytetów, żeby same na siebie zarabiały. Nie powinien być placówką, której dyplomy zapewniają przywileje i wysoko płatne posady. Jedynym celem uniwersytetu powinno być budowanie kultury przez gromadzenie wiedzy i rozwijanie pracy naukowo-badawczej. Zadaniem nauczyciela akademickiego nie jest przekazywanie wiedzy, ale rozbudzanie zainteresowań, poszerzanie horyzontów intelektualnych, uczenie sposobów samodzielnego zdobywania wiedzy, uczenie techniki pracy umysłowej, zwłaszcza pracy naukowo-badawczej. Największym niebezpieczeństwem, jakie grozi uniwersytetom poza tym, że z braku funduszy będą umierać, poza tym, że narzucona im komercjalizacja doprowadzi do ich degeneracji, że zagrożone są klerykalizacją i indoktrynacją nacjonalistyczną, to czwartym wielkim niebezpieczeństwem, z filozoficznego punktu widzenia najpoważniejszym, są instytucje ujednolicające. Czynnikiem ujednolicającym jest podporządkowanie całej różnorodności uniwersytetów państwu, partii, Kościołowi czy pajdokracji. Ten ostatni czynnik występuje wówczas, kiedy bojówkarzom pozwala się dyktować. Tak jak w czasach, kiedy byłem studentem, bojówkarze ONR-owscy narzucili rektorom wprowadzenie „getta ławkowego" — tej hańby polskich uniwersytetów przedwojennych, tak dziś mamy liczne przykłady jak bojówkarze, narodowcy dyktują prezydentowi miasta na jakie manifestacje wolno mu pozwalać. A to jest przecież tylko wstęp, bo ośmieleni sukcesem, że prezydent Warszawy wydaje decyzję pod dyktando bojówkarzy, zachęca ich do tego, żeby stawiać żądania coraz śmielsze, coraz dalej idące. Podporządkowanie uniwersytetów instytucjom pozanaukowym prowadzi do zagrożeń, którymi są: ograniczanie, pozbawianie autonomii, wyrażające się w pozbawianiu katedr, likwidacji kierunków studiów, wyrażające się polityką personalną, eliminowaniem, albo niedopuszczaniem do obsadzania katedr pracownikami nieprawomyślnymi, mającymi inne, w chwili obecnej świeckie poglądy. Istnieje wiele czynników ujednolicających, sprzecznych z ideą uniwersytetu jako dźwigni kultury. Dlatego najważniejszą sprawą jest uruchomienie czynników różnicujących, dźwigni różnicujących umysły studentów. Takimi czynnikami różnicującymi mogą być seminaria magisterskie, gdzie każdy student pracuje na inny temat, konwersatoria doktoranckie, gdzie każdy na inny temat pisze pracę doktorską. Takim byłoby przywrócenie pewnych dobrych cech dawnych uniwersytetów. Z przedwojennego Uniwersytetu Warszawskiego jako najcenniejszą rzecz, którą bezwzględnie, koniecznie trzeba przywrócić, jest prawo studenta do indywidualnego budowania sobie toku własnych studiów. To było możliwe dlatego, że na kilka miesięcy przed rozpoczęciem roku akademickiego studenci mogli nabyć wydrukowany program wszystkich wykładów i seminariów, a każdy z nich miał prawo do samodzielnego wypełnienia indeksu wybranymi przez siebie zajęciami, byle tylko tych zajęć było 24 godziny w tygodniu i byle zajęcia zostały zaliczone. Jeśli chodzi o wykład, to na wykłady był wstęp wolny, ale jeśli chodzi o seminaria, no to profesor musiał wyrazić zgodę przyjęcia studenta na dane seminarium. Mogłem więc jako student studiować nie tylko filozofię, ale studiować także inne kierunki równocześnie, a więc psychologię, italianistykę, romanistykę, pracować pod kierunkiem nie jednego, ale pięciu profesorów. W moim przypadku to byli: z filozofii Tatarkiewicz i Kotarbiński, z psychologii Witwicki, z włoskiego Stanghellini, z romanistyki Fabre. Ale można było wówczas skorzystać z prawa studiowania jakiegoś przedmiotu na innej uczelni, np. przedmiotu z medycyny, czy politechniki. Pamiętam, że na radach wydziałów filozoficznych różnych uniwersytetów często zastanawialiśmy się nad profilem kształcenia studentów filozofii i doszliśmy wówczas do następującego przekonania, że tak, jak nauczanie filozofii jest absolutnie niezbędne, z kulturalnego punktu widzenia, dla studentów wszystkich innych wydziałów i wszystkich innych uczelni, bo to jest właśnie ten przedmiot, który najbardziej rozwija umysł i rozszerza horyzonty, tak z drugiej strony filozof nic nie jest wart, jeśli zna się tylko na filozofii, a więc student filozofii już od pierwszego roku powinien studiować przedmioty dodatkowe z innych wydziałów i innych uczelni. Na zakończenie tej odpowiedzi pragnę jeszcze dodać myśl, którą uważam za najważniejszą w całym kształceniu akademickim. Otóż nauczyciel akademicki powinien przede wszystkim wprowadzić do świadomości uczniów, że każdy ma jakieś własne skrzydła, a zadaniem nauczyciela jest tylko okazanie maksymalnej pomocy w pełnym ich rozwinięciu do samodzielnych lotów.

Jakie są Pana, Panie Profesorze spostrzeżenia na temat jeszcze „gorący", a mianowicie dotyczący wstąpienia Polski do Unii Europejskiej?

• Otóż na pytanie to odpowiadam już wyłącznie tylko w kontekście spraw uniwersyteckich. Nie wiem czy i jakie korzyści odniesiemy w dziedzinie gospodarki, w dziedzinie polityki, ale wiem na pewno jakie korzyści można odnieść w kulturze. Przede wszystkim na pewno intensyfikacja przepływu wydawnictw. Nauka żadnego kraju nie może się rozwijać bez nieprzerwanego dopływu publikacji z innych krajów i inne kraje również powinny nasze wydawnictwa otrzymywać, żeby orientować się, co u nas się dzieje. O tym, że prawdziwe studia, to są studia na wielu uniwersytetach, na wielu uczelniach, doskonale wiedziano w Polsce już od XIV wieku, kiedy Polacy jeździli, a tradycja tych wyjazdów na uczelnie zagraniczne utrzymywała się nieprzerwanie przez wszystkie stulecia. Jeżeli ktoś otrzymywał stypendium, no, powiedzmy w XIX w., na studia zagraniczne, to nie jechał do jednego uniwersytetu na dwa lata, tylko odwiedzał co semestr inny uniwersytet i zaliczał po powrocie cztery albo pięć uniwersytetów w Niemczech, we Francji, w Anglii, Belgii czy w Szwajcarii. Tak, że stawał się po powrocie absolwentem kilku uniwersytetów. Wejście do Unii Europejskiej ułatwia to. Ale żeby to ułatwić, to trzeba dużo inicjatywy ze strony uniwersytetów. Już w Polsce Ludowej to było możliwe. Nie mówię tylko o intensywnych kontaktach, jakie wówczas mieliśmy z nauką rosyjską i nauką krajów Bloku Wschodniego, ale przecież z mojej inicjatywy została nawiązana współpraca między Uniwersytetem Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, a uniwersytetem włoskim w Lecce. Współpraca, która się świetnie rozwijała, polegała na wzajemnych wyjazdach polskich profesorów i asystentów do Włoch i odwrotnie. Nie tylko moi uczniowie, moi asystenci mieli możliwość spędzenia wielu miesięcy we Włoszech i tam zbierania materiałów do prac doktorskich, ale także Włosi przyjeżdżali i studiowali m.in. we Wrocławiu czy Lublinie. Wejście do Europy stwarza jeszcze dalsze możliwości. Taki indeks, który mówi, że jest absolwentem pięciu uczelni, bo studiował różne przedmioty na różnych kierunkach. Oto jak wejście do Europy pozwoli nam nie tylko poznawać inne kultury, ale i uczynić z życia uniwersyteckiego taką ogólnoeuropejską wspólnotę naukową, rozszerzającą horyzonty nie tylko w sposób różnojęzyczny, ale i różnokierunkowy, obejmujący wszystkie nauki i wszystkie dziedziny kultury. Z tym, że zawsze wypowiadając się na temat jedności europejskiej dodawałem, że to jest piękna idea, tylko realizowana zbyt późno. Za niezbędne uważam żywe kontakty kulturalne z uczonymi tych krajów, które jeszcze do Unii Europejskiej nie należą. Kiedy byłem pytany o to, czym zajmują się obecnie religioznawcy, to powiem o sprawie najważniejszej. Tak, jak za moich czasów, czyli w zeszłym stuleciu siłą polskiego religioznawstwa była jego przynależność do Międzynarodowego Stowarzyszenia Historyków Religii, udział w międzynarodowych kongresach religioznawczych, wyjazdy Polaków na kongresy zagraniczne i przyjazd wybitnych religioznawców zagranicznych na konferencje religioznawcze organizowane w Polsce, tak wielką radością napawa mnie fakt kontynuowania aktywnej współpracy polskich religioznawców z placówkami międzynarodowymi, w tym nie tylko europejskimi. To jest jeden z takich blasków, które pozwalają jednak z optymizmem patrzeć w przyszłość.

*

„Res Humana" nr 4-5/2004


1 2 3 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Paszkwil na kulturę
Kulturowy tygiel

 Dodaj komentarz do strony..   


« Kultura   (Publikacja: 26-11-2005 Ostatnia zmiana: 27-11-2005)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej Rusław Nowicki
Ur. 1919. Filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca, twórca ergantropijno-inkontrologicznego systemu „filozofii spotkań w rzeczach". Profesor emerytowany, związany dawniej z UW, UWr i UMCS. Współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Założyciel i redaktor naczelny pisma "Euhemer". Następnie związany z wolnomularstwem (w latach 1997-2001 był Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski, obecnie Honorowy Wielki Mistrz). Jego prace obejmują ponad 1200 pozycji, w tym w języku polskim przeszło 1000, włoskim 142, reszta w 10 innych językach. Napisał ok. 50 książek. Specjalizacje: filozofia Bruna, Vaniniego i Trentowskiego; Witwicki oraz Łyszczyński. Zainteresowania: sny, Chiny, muzyka, portrety.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 52  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: W chiński akwen... Wolność w Hongloumeng

Zdzisław Słowik
Politolog specjalizujący się w polityce wyznaniowej. Redaktor naczelny czasopisma "Res Humana", wiceprezes Rady Krajowej Towarzystwa Kultury Świeckiej. Doktorat: "Dialog jako jeden czynników współdziałania socjalistycznego państwa i Kościoła rzymskokatolickiego (na przykładzie PRL)" (UŚl, 2001)

 Liczba tekstów na portalu: 7  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Wielkość i dramat Donbasu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4480 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365