Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.186.854 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 308 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Mostem między przekonaniami oddzielonymi największą przepaścią jest szlachetność"
 Prawo » Filozofia prawa

Zastępowanie domniemań presupozycyjnych przez zwroty kategorycznie jednoznaczne [5]
Autor tekstu:

W lingwistyce semiotycznej przyjęło się uważać, iż znaczenie wypowiedzi polega na rozumieniu użytych w zdaniu słów i związków frazeologiczno-składniowych między nimi. Natomiast pojęcie sensu zawiera w sobie odczytanie intencji nadawcy komunikatu, a przynajmniej zbliżenie się do istotnych zamiarów, które wypowiadający czy zapisujący sentencję, miał na względzie.

Każdy student prawa już na pierwszym roku uczy się, że przepisy prawa stanowionego powinny być abstrakcyjne i generalne. Z czasem dowiaduje się, że ustawodawcy dążyli do unikania kazuistyki, enumeratywnego wymieniania sytuacji, próby oddania w języku wszelkich możliwych zastosowań tworzonej przez nich normy. Stąd też w wielu ustawach i aktach niższego rzędu pojawiają się długie zdania, wielokrotnie złożone, których redakcja ma na celu ująć maksymalnie dużą ilość przypadków, pozostawiając miejsce dla znawców wykładni i wszystkich stosujących prawo. Rzecz w tym, iż nie zdając sobie sprawy z głębi komunikacyjnej rzeczywistości języka, buduje się przepisy prawne, będące spiętrzonymi presupozycjami. Zestawione razem ze sobą np. przeczenia, czy implikacje nie tylko rozmywają precyzje znaczeniową normy prawnej, zdarza się często, że niweczą jej sens.

Często można i powinno się zastępować presupozycję w brzmieniu normy prawnej zwrotem kategorycznym. Takie zastąpienie nie musi wydłużać zapisu normy prawnej, a nawet jeżeli tak się stanie, stanowi to małą niedogodność w porównaniu z wątpliwościami interpretacyjnymi użytkowników. Tak więc wielokrotnie postulowana zwięzłość prawa nie zawsze musi stanowić jego zaletę. Sytuacji takiej doświadczają często w odniesieniu do literatury prawniczej studenci i początkujący prawnicy. Czytelnicy podręczników akademickich i komentarzy do ustaw przekonują się, iż lepiej uczyć się np. prawa cywilnego z obszernych podręczników a w przypadku wątpliwości, co do właściwego rozumienia interesującej ich normy prawnej, korzystać z opasłego komentarza, w którym wiele aspektów interpretacyjnych i praktycznych zostało wyjaśnione. W czasach współczesnych, kiedy Dzienniki Ustaw i i Monitor Polski zastępuje elektroniczna baza prawnicza, można zastanowić się, czy nie było by lepiej napisać ustawę o kilka stron dłuższą, za to przejrzystą dla wszystkich podmiotów stosującą ją w praktyce. Z całą mocą podkreślam, że w powyższych uwagach nie chodzi o promowanie po tylekroć wyklinanej kazuistyki. Ale mając do wyboru kazuistykę najeżoną presupozycjami, a więc wysoce dyskusyjną w swym przesłaniu i kazuistykę prawa wypowiedzianą w prostych, krótkich zdaniach — lepiej obcować z tę drugą bez presupozycji. Najlepiej zaś, kiedy przygotowany i oczytany twórca ustawy bądź innego aktu znajdzie i dobierze takie słowa, że przy zachowaniu sensu norma prawna nie będzie musiała przybierać formy wyrażenia presupozycyjnego. Przy tej okazji warto zatrzymać się nad innym, zbliżonym do poprzedniego problemem, który dla twórców prawa stał się „zmitologizowanym" zwyczajem. Rzecz w tym, że pod wpływem neopozytywistycznej filozofii i szkoły interpretacji prawniczej, przyjęto założenie, zgodnie z którym jeden paragraf, czy artykuł powinien stanowić odrębne zdanie (w sensie gramatycznym, interpunkcyjnym) [ 10 ]. W efekcie powstają normy prawne, przybierające postać zdań „tasiemcowych" — złożonych nie dwu-, ale trzykrotnie i więcej razy. Niestety temu wątpliwemu założeniu, sprzyjała praktyka orzecznictwa, która kropkę w obrębie konkretnego przepisu traktowała jako sygnał dający możliwość do interpretacyjnego rozbijania normy i uzupełniania w ten sposób powstałych luk, dowolnym typem zastosowanej wykładni. Mając świadomość jak trudno będzie zmienić tego rodzaju praktykę technika legislacyjna stoi przed dylematem: albo przyswoi zdobycze najnowszego językoznawstwa i neurolingwistyki powoli zmieniając nawyki interpretatorów prawa, albo nadal tworzone będzie prawo trudne, a w wielu wypadkach już w chwili ogłaszania — błędne.

2. Tworzenie prawa i organizacja biur prawnych

Tworzenie prawa we współczesnym świecie jest działalnością zbiorową zmierzającą do uproszczeń. Jak chodzi o akty prawne niższego rzędu strony internetowe oferują różnego rodzaju wzorcowe statuty stowarzyszeń, fundacji i spółek. Na dyskach CD można zakupić lub pozyskać w Internecie różnego rodzaju szablonowe wzory umów prawnych.

Z tych też powodów praca prawników w biurach prawnych często nabiera charakteru technicznego, w której często nieuświadomione nawyki biorą górę nad uwagą i precyzją. Odbija się to szczególnie na jakości tworzonego prawa. Dokładna lektura takiego prawa przez wyczulonego lingwistycznie specjalistę pozwala wykryć szereg automatycznych zachowań językowych.

Problemy narastają i komplikują się, gdy przepisami prawnymi należy uregulować jakiś nowy obszar życia społeczno-gospodarczego, wkroczyć na teren ustawodawcy dotąd mało znany lub zupełnie nieznany, związany np. z postępem technicznym. W takich sytuacjach należałoby rozważyć szereg postulatów natury organizacyjnej skierowanych pod adresem biur prawnych różnego szczebla od biur prawnych pracujących na potrzeby parlamentu, czy głowy państwa po zespoły prawników skupionych w kancelariach, często pracujących na zlecenie zarówno ministerstw, jak i dużych korporacji i przedsiębiorstw prywatnych.

Jeżeli zespół prawniczy przystępuje do opracowywania projektu ustawy, którego celem jest uregulowanie nowej dziedziny stosunków społecznych winien składać się mniej więcej w 2/3 z wykwalifikowanych prawników i w 1/3 z zaproszonych specjalistów, którzy znają potrzeby i problemy związane z mającą podlegać uregulowaniu materią. Jest to założenie dość oczywiste i nie wymaga dogłębnego tłumaczenia. Natomiast innym problemem związanym z kosztami i angażowaniem znacznej liczby osób jest kwestia czy projekt danego aktu prawnego powinien być przygotowywany przez jeden czy przez więcej zespołów. Sprawa nie jest oczywista, gdyż można rozważyć tu kilka rozwiązań. W dobie dzisiejszej, gdy regulowana materia bywa niekiedy dość skomplikowana a postęp naukowo-techniczny jest szybszy niż wymiana pokoleniowa, odchodzi się od koncepcji autorskich — takich, w których pracuje jeden zespół, pod kierownictwem doświadczonego lidera naukowca bądź praktyka. Nawet jeżeli zdecydowano się powołać z przyczyn organizacyjnych i finansowych jeden zespół, to i tak często przesyła się owoc jego pracy na zewnątrz do pojedynczych specjalistów — prosząc ich o uwagi, poprawienie ewidentnych błędów i ewentualnie szerszy komentarz, co do przyjętych rozwiązań. Z sytuacją optymalną mamy do czynienia wówczas, gdy nad projektem pracują dwa niezależne i konkurencyjne zespoły, nie kontaktujące się ze sobą w pierwszym etapie pracy. Po zakończeniu pierwszego etapu zespoły wymieniają się projektami i ich przedstawiciele porównują ich treść, wzajemnie punktując rozwiązania przejrzyste i nośne a wytykając konkurentom błędy. Na koniec uzgadniają całość jednolitego dokumentu. Oczywistym jest, że tego rodzaju organizacja angażuje większą ilość osób, często wydłuża czas pracy, a ponadto niesie zagrożenie, że przygotowywane w odrębnych zespołach projekty nie dadzą się ze sobą uzgodnić. Wówczas potrzebne jest powtórzenie całej pracy od nowa, przyjęcie wspólnych dla konkurujących zespołów założeń z nadzieją, że od nowa wykonana praca przyniesie spodziewany rezultat.

Z doświadczeń państw obcych jednoznacznie wynika, że napisanie spójnego i sensownego dużego tekstu przez więcej niż dwa zespoły, jest nierealne. Do tego dobrze jest, by były to zespoły, które już mają za sobą — czyli przed przystąpieniem do nowego zadania — zarówno czas konkurencji, jak i ściślejszej współpracy.

Doświadczenie neurolingwistyki i doświadczenia socjolingwistyczne (w przypadku tej drugiej subdyscypliny częściej są to eksperymenty) pokazują, że tego rodzaju pracochłonna procedura prac, pozwala uniknąć wielu błędów lingwistycznych i prawnych, a przez to osiągnąć zadawalający, prawidłowy efekt.

Kryzysy społeczne, jak uczą tego badania prowadzone nad przeszłymi epokami, często przejawiają się ogromnymi trudnościami w zakresie komunikacji społecznej. Trudności te niejednokrotnie wynikają z rozbieżności w sposobie rozumienia słów, a tym bardziej fraz znaczeniowych, przez ludzi wywodzących się z różnych grup etnicznych, społecznych, wiekowych, czy zawodowych. Prawo jako instrument polityki społecznej, zwłaszcza na etapie tworzenia, nie może symptomów tego zjawiska pomijać, czy nie zauważać.

Odkrycie oraz sklasyfikowanie presupozycji może niekiedy znakomicie ułatwić konstruowanie oraz rozumienie wypowiedzi i tekstów perswazyjnych. Może też niekiedy zwłaszcza w przypadku nieświadomego ich stosowania całkowicie wypaczyć intencję nadawcy komunikatu językowego. Dotyczy to zwłaszcza komunikatu posługującego się fachową terminologię prawną, a więc i tekstu przybierającego postać aktu normatywnego.


1 2 3 4 5 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Preferowane style myślenia – metaprogramy
Użycie presupozycji jako werbalnego środka wywierania wpływu

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (1)..   


 Przypisy:
[ 10 ] Por. J. Wróblewski, Zasady tworzenia prawa, Warszawa, PWN, 1989.

« Filozofia prawa   (Publikacja: 23-01-2006 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jerzy Kolarzowski
Doktor habilitowany, adiunkt w Instytucie Historyczno-Prawnym Uniwersytetu Warszawskiego (Wydział Prawa i Administracji). Współzałożyciel i rzecznik prasowy PPS (1987 - luty 1988), zwolniony z pracy w IPiP PAN (styczeń 1987), współredagował Biuletyn Informacyjny Ruchu Wolność i Pokój (1986–1987), sygnatariusz platformy Wolność i Pokój (1985), przekazywał i organizował przesyłanie m.in. do Poznania, Krakowa, Gdańska, Lublina i Puław wielu wydawnictw podziemnych. Posiada certyfikat „pokrzywdzonego” wystawiony przez IPN w 2003 r. Master of Art of NLP. Pisze rozprawę habilitacyjną "U podstaw europejskiej filozofii praw człowieka. Narodziny jednostki w sferze publicznej i prywatnej w pismach Braci Polskich". Zainteresowania: historia instytucji życia publicznego i prywatnego, myśl etyczna i religijna Europy (zwłaszcza okresu reformacji). Bada nieoficjalne nurty i idee inspirujące kulturę europejską. Hobby: muzyka poważna, fotografia krajobrazowa. Autor książki Filozofowie i mistycy

 Liczba tekstów na portalu: 51  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Polski i brytyjski samorząd terytorialny - zasadnicze różnice
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4566 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365