|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Państwo i polityka Lech Kaczyński i jego WTC Autor tekstu: Marcin Studnicki
28 stycznia, godzina 17:15, zawala się dach jednej z hal Międzynarodowych Targów Katowickich, nie jest to pierwszy tego
rodzaju wypadek w Polsce w tym miesiącu, ale
jest pierwszym, w którym ginie wielu ludzi. Rząd musi zareagować. Większość z nas pamięta jeszcze wypadek z początku stycznia tego roku, w którym to w Niemczech w wyniku zawalenia się dachu nad lodowiskiem zginęło kilkanaście
osób. Wielu kojarzy tez wydarzenie w Czechach — zawalenie się dachu sklepu
Lidl w Ostrawie, czy katastrofę sprzed roku w wodnym parku w Rosji. Wszystkie
spowodowane były przez nadmiar śniegu na dachach budynków. Niestety jak to często
bywa, sama świadomość wydarzeń, które nie dotyczą „nas", w tym
przypadku wypadków w innych krajach, często nie wystarcza, aby zdać sobie
sprawę z tego, że „u nas" mogą one także wystąpić. Nieumiejętność
łączenia przyczyn ze skutkami i skutków z przyczynami, staje się jednak o wiele bardziej wyrazista i niebezpieczna, gdy okazuje się, że przypadki
zawalania się dachów zaistniały także w Polsce i że zostały zupełnie
zbagatelizowane. W samym
styczniu tego roku z powodu zbytniej ilości śniegu na dachach zawaliło się
ich kilka w różnych budynkach w całym kraju. Ograniczę się do wymienienia tych, o których informacje można
znaleźć szybko i bez kłopotu: — 30-31 grudnia — Piaseczno (dach nad sztucznym lodowiskiem — brak ofiar — zdarzyło
się w nocy!) — 2 stycznia — Płock (dach nad
sztucznym lodowiskiem — brak ofiar) — 2 stycznia — Proboszczewice (dach
szkoły podst. nad sala gimnastyczną — brak ofiar, bo dzieci jeszcze nie
wróciły do szkół po przerwie świątecznej!) — 3 stycznia — KATOWICE (dach
teatru — brak ofiar — opuszczony!) — 21 stycznia — Tomaszów
Mazowiecki (dach hali zakładu produkującego okna — brak ofiar — nikogo nie
było w budynku!) — 21 stycznia — Ostrowiec Świętokrzyski (dach hali produkcyjnej — 2 ofiary!!) -
22 stycznia — Mysłowice
(dach hurtowni — brak ofiar — nikogo nie było w budynku!) — 27
stycznia .................
Zachowanie się rządu po tragedii w Chorzowie pokazało, jak łatwo i bez
większego wysiłku można, jeśli tylko jest taka potrzeba, zorganizować akcję
„Odśnieżania całej Polski". Nie muszę chyba pisać, z jakim patosem
przeprowadzane były te akcje od niedzieli, jak miasta wręcz prześcigały się w pozbywaniu się śniegu z dachów i zamykaniu zaśnieżonych budynków a premier, wice premier i prezydent w ogłaszaniu nowych, wielkich
planów zmian w prawie budowlanym i jego „egzekwowania". Świetnym
przykładem „odpowiedniego czasowo" działania może być ewakuacja TESCO w Bytomiu, przeprowadzona po wykryciu pęknięcia w suficie budynku, przy czym pęknięcie
to znajdowało się tam „już od jakiegoś czasu". Dla ponad 60 osób takie
działania były już jednak o wiele spóźnione. Po zawaleniu
się dachu w chorzowskiej hali targowej zorganizowano akcję ratunkową. Akcja
oceniona przez polskiego ministra zdrowia, premiera, czy samego prezydenta jako
znakomita, profesjonalna, przeprowadzana z wielkim oddaniem i nieraz poświęceniem, w trochę odmienny sposób została zaprezentowana
na łamach niemieckiego Spiegel czy Express. Nawet jeśli
zgodzić się, z zahaczającymi o nacjonalizm poglądami, że jest to rodzaj propagandy antypolskiej, nie wyjaśnia
to sytuacji, w której kraj, tak pozornie otwarty na Europę, na jaki pozuje
Polska, nie przyjmuje, a wręcz odmawia pomocy fachowców z zewnątrz
(czterdziestu ratownikom z Niemiec, którzy pojawili się na miejscu, nie
pozwolono w ogóle działać i odesłano do pobliskiego hotelu!). Od razu
narzuca się skojarzenie z zachowaniami charakterystycznymi dla pewnego systemu
politycznego, które teoretycznie, tak otwarcie krytykujemy od lat.
Od momentu rozpoczęcia akcji ratunkowych mija kilkanaście godzin, w tym
czasie w Polsce, za pomocą mediów, rząd ukształtowuje ogólnie przyjęte już
przekonanie o rewelacyjnie przeprowadzonych działaniach ratowniczych oraz
niepowtarzalnej, szybkiej i zdecydowanej reakcji na ewentualne powtórzenie się
takiej tragedii. Ale to wierzchołek góry. W mediach
zaczyna działać „kampania psychologów", w krótkim czasie dowiadujemy się,
jak każdy z obecnych przy
wydarzeniu potrzebuje bardzo specjalistycznej pomocy. Wymagają jej nie tylko
ranni i rodziny ofiar, ale także, jak podkreślają szefowa Polskiego
Towarzystwa Psychologicznego — Małgorzata Toeplitz czy szef śląskich
psychologów — Bogdan Lach, także sami uczestnicy akcji ratunkowych:
policjanci, strażacy i lekarze. Słyszymy nieustannie słowa „poczucie
winy", „strach", „uczucie bezradności", te słowa nie padają jednak
ze strony poszkodowanych, ale świetnie wyszkolonych psychologów. Słyszy i czyta je każdy Polak, zaczyna rozumieć (a raczej „czuć") słowa pana
Lacha „nikt nie potrafi być cały czas silny". Wytwarzane jest poczucie
winy, ogólnej bezradności, nawet w przypadku „profesjonalnych i znakomitych" służb państwowych. Psycholodzy stają się narzędziem...
Prezydent i jego prawa ręka, premier, urzeczywistniają ideały silnych,
zdecydowanych rządów, a jednocześnie występują w roli wrażliwych i współczującymi
ludzi, którzy stają się opoką dla załamanego i przepełnionego uczuciem
bezradności narodu. Zanim
zajmiemy się opisem bardzo
„ludzkiej" i uduchowionej decyzji pana Kaczyńskiego o wprowadzeniu żałoby
narodowej, zróbmy małą dygresję i zastanówmy się nad znaczeniem dla rządu i mediów śmierci ludzkiej, oraz słowa „tragedia". Od początku
wypadku na Śląsku dowiadujemy się z każdego możliwego miejsca o „wielkim dramacie", „potwornym
wydarzeniu", „ogromnej tragedii". Przeciętny obywatel, odczuwa smutek i żal, współczuje. Na niezadane pytanie: „dlaczego odczuwasz smutek", większość
odpowiedziałaby: „bo przecież wielu ludzi straciło życie!". Ale czy aby
na pewno to jest powodem? Kreowana od pierwszych godzin
wyjątkowość wydarzenia i ogrom tragedii ludzkiej śmierci stają się
przesadne, jeśli okazuje się, że wszystkie inne wiadomości o dramatach ludzkiego życia są opuszczane lub doczekują się małej wzmianki. O ogromnym wypadku kolejowym w Pakistanie dowiadujemy się z drobnej
informacji na polskich stronach internetowych,
nie poznamy z niej jednak danych, które mówią, że w ciągu dwóch dni
znaleziono ponad 130 ciał a rannych są setki! Jeśli przyjąć nawet taki
rodzaj lokalizmu za coś naturalnego i zrozumiałego, nie wyjaśnia to faktu, że
sprawa śmierci z powodu zamarznięcia w naszym kraju wspominana jest
przez rząd i media z rzadkością i nie ma nawet jednej setnej wydźwięku z jakim łączą się zdarzenia w Chorzowie. Czy mamy przez to rozumieć, że śmierć
już ponad 200 ludzi tej zimy (dane oficjalne) nie jest tragedią? Na Międzynarodowych Targach Katowickich zdarzył
się dramatyczny wypadek, zginął niejeden człowiek, niejeden miał swoją
rodzinę, swoje dzieci, każdy był czyimś dzieckiem, życie ich miało wartość
samą w sobie, tego życia już nie ma.... Wiemy o tym i każdy z nas, w mniejszym lub większym stopniu to przeżył. Czy jednak sposób w prowadzenia w mediach tak ogromnej tragizacji jest odpowiedni? Czy wypowiedzi i działania rządzących są właściwe? Decyzja o wprowadzeniu żałoby narodowej przez Prezydenta Kaczyńskiego stała się
podsumowaniem jego wielogodzinnej polityki. Naród został już przekonany o katastroficzności wydarzeń na
Śląsku, zrozumiał, że na najwyższych stanowiskach w państwie są
odpowiednie, zdecydowane i wrażliwe na ludzką tragedię osoby, wie także że
jego obowiązkiem jest teraz „czas żałoby". Ci, którzy nie zgadzają się z tego typu sztucznym wymuszaniem wrażliwości, przeżywając dramat we własnym
wnętrzu a nie na pokaz, zostają przymuszeni. Jednak niewielu z obywateli zdaje sobie sprawę z faktycznego powodu wprowadzenia takiego
„stanu". Wynika to albo z wcześniejszego braku zainteresowania, albo z dobrze przeprowadzonej przez rząd i media działalności „przyćmienia". Wraz z dniem
31 stycznia, według kancelarii prezydenckiej, minął ostatni termin
wprowadzenia budżetu. Po tej dacie pojawia się formalna możliwość dla pana Kaczyńskiego rozwiązania
Sejmu i ponowienia wyborów.
Ewidentne już staje się wykorzystanie ludzkiego
dramatu do własnych celów politycznych w zdaniu dotyczącym
żałoby, wygłoszonym przez prezydenta podczas jej wprowadzenia, w którym
to zaznacza, iż szczególnie liczy na to, ze najbliższe dni będą także
dniami „wyciszenia w polityce". Tygodnik „Wprost" podał nawet, że bracia Kaczyńscy
mają już wyznaczony termin przedterminowych wyborów na 5 marca! Jawna
manipulacja w wygłaszanych przez Głowę
Państwa truizmach bez żadnej treści i wartości informacyjnej: „Muszą
być ostrzejsze przepisy i muszą one być bezwzględnie całkowicie
egzekwowane";
„Muszą być odpowiednie przepisy, ale też większa możliwość
ich egzekwowania. Powinna być także większa śmiałość ich egzekwowania,
nawet wtedy, gdy przedsiębiorstwo komercyjne, handlowe poniesie straty. Straty
stratami, życie ludzkie jest ważniejsze";
czy stwierdzeniu,
że Polska nie ma klimatu Włoch
czy południowej Francji i należałoby się więc zastanowić, czy płaskie
dachy są wskazane w naszych warunkach klimatycznych — szczególnie
bolą, jeśli znane były (lub przynajmniej powinny być) fakty z tego miesiąca,
które jasno pokazały, że rzeczywiście nie mamy klimatu Włoch czy południowej
Francji.
Wygłaszanie z wyuczonym pietyzmem górnolotnych
frazesów o wielkim smutku, ogromnym poświęceniu, wspólnocie, modlitwach, by
zasłonić jeszcze bardziej oczy tym, którzy nie widzą, że prezydent
wykorzystuje śmierć ludzką do osiągnięcia swoich politycznych celów i tym,
którzy nie widzą, że można było temu wypadkowi zapobiec. Wprowadzanie poczucia ogromnego tragizmu, budowanie
strachu, nawet poczucia winy i pewnej bezradności poprzez dziwną „kampanię
psychologów", a jednocześnie
budowanie, poprzez media, niesłychanej „solidaryzacji" narodu wobec
wydarzenia, które "jest największa katastrofą w III RP". Stosowanie wszystkich tych zabiegów, które mają
na celu odsunięcie zainteresowania od faktów i (a może i przede wszystkim) na
wzbudzeniu chęci poparcia dla „pełnych
wrażliwości rządzących", znamy już dość dobrze z pewnego wydarzenia, w pewnym kraju, że właściwie sam tytuł eseju nie jest już nawet potrzebny.
Ktoś z poczuciem bardzo czarnego humoru mógłby na zakończenie rzec: „Jaki
kraj, takie World Trade Center"...
« Państwo i polityka (Publikacja: 03-02-2006 Ostatnia zmiana: 04-02-2006)
Marcin Studnicki Ur. 1983 w Krakowie, student filozofii na Akademii Pedagogicznej. | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4586 |
|