Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
203.723.973 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 619 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Obecnie nie ma na świecie ani jednej wiarygodnej religii".
 Światopogląd » Ateizm i Ateologia » Historia ateizmu

Ateusz na salonach. Zarys problematyki ateizmu we Francji doby Oświecenia [2]
Autor tekstu:

Podatny grunt

Osiemnastowieczna Francja to więcej niż konserwatywny podział stanowy przeciwstawiony rozpasanej neofilii i wyzwolonej moralności. To karnawał ciążący ku katastrofie, ale karnawał pozbawiony ciężkiej dekadenckiej świadomości nadchodzącego upadku. Szlachta kurczowo trzyma przywileje i trwoni majątki w poszukiwaniu rozrywek. Mieszczaństwo bogaci się i frustruje szlacheckim monopolem na władzę, przejmując najgorsze nawyki stanu wyższego i dostosowując je do własnych możliwości. Biedota i chłopstwo żyje w nędzy i pławi się w nędznej rozpuście szczerząc poczerniałe pieńki zębów. Obyczaje poszczególnych stanów odzwierciedla przypisane do nich odpowiednio duchowieństwo. Czy jednak narzekania społeczeństwa odbiegają w jakiś sposób od utyskiwań innych narodów? Wydaje się, że nie, natomiast zdecydowanie różni się podejście do egzystencji. Ciężar życia, lekkość obyczajów, chciałoby się powiedzieć. Nie jest to jednak absolutnie prymitywizm. Nie należy zapominać, że nauka i sztuka stoją na bardzo wysokim poziomie. Ludzie obserwują się nawzajem i wyciągają wnioski, które burzą świętości. Ukazując możliwości odstępstwa i nadając im status przesądów, których jedyną miarą jest użyteczność. Związek szlachcica z wieśniaczką nie jest już dyshonorem. Po prostu nie ogłasza się go oficjalnie, by nie zamknąć sobie drogi do ożenku z bogatą szlachcianką, która zaakceptuje nieformalną kochankę.

Należy jednak skupić się na miastach, a raczej na najbardziej z owych miast reprezentatywnym czyli Paryżu. Status stolicy i bliskość Wersalu określają to miejsce jako centrum życia intelektualnego i życia w ogóle w ówczesnej Francji. W Paryżu rodzą się i upadają mody, prądy literackie, kierunki rozwoju sztuki i w końcu filozofii. Co charakterystyczne nie dzieje się to w obrębie akademii i uniwersytetów. Te pozostają staroświeckie i konserwatywne. Gdzie więc, pośród ludu, można spotkać twórczą elitę? Oczywiście na osławionych salonach. Jest to wynalazek bezprecedensowy i trzeba przyznać, że bardzo udany. Oto artyści, literaci i myśliciele oddają się pod opiekę zamożnych kobiet organizujących we własnych domach miejsca spotkań inteligencji. „Kobiety-sawantki patronowały umysłowemu życiu, kształtowały opinię, decydowały o wyborach do akademii, i obsadzie stanowisk ministerialnych." [ 7 ] Zwłaszcza trzy spośród salonów wiodły prym jeśli chodzi o powagę swoich gości (co decydowało oczywiście o statusie salonu). Mamy więc bardzo poważany acz konserwatywny (zakaz wolnomyślicielskich rozmów) salon pani Geoffrin. Następnie salon markizy du Deffand, którego najznamienitszymi gośćmi byli Wolter, Monteskiusz, d'Alembert, Diderot, Quesnay i Turgot. I w końcu salon Julii de Lespinasse, który wyłoniwszy się, w wyniku skłócenia pań, z domu markizy du Deffand „wykradł" jego bywalców i stał się „laboratorium encyklopedii", jak go później zwano. Bardziej profesjonalnymi skupiskami, życia intelektualnego były cotygodniowe, zazwyczaj, obiady organizowane przez samych myślicieli jak na przykład Holbacha i Helwecjusza. Salon był niewątpliwie miejscem ciekawym i kolorowym. Musiał zaspokoić wymagania zarówno intelektualne jak i towarzyskie zachowując w tym wszystkim elitarność. Oczekiwaniom zaś paryskiej szlachty, sprostać nie było łatwo.

Szlachta salonowa uwielbia być zaskakiwana a najbardziej cieszy się kontrowersją. Dzieckiem natomiast kontrowersji jest postawa nazywana libertynizmem. Oto jak owo zjawisko opisuje Jerzy Łojek: „W wieku XVII mianem libertynizmu określano nurt myśli i idei dążący do uwolnienia umysłu ludzkiego z więzów tradycji, autorytetów i uprzedzeń, postulujący rozumną i sceptyczną analizę rzeczywistości, poddający wszechstronnej, ale dość łagodnej krytyce tradycję chrześcijańską i naukę kościoła (...). W XVIII wieku libertynizm był już określeniem potocznym i jak najbardziej pejoratywnym."- i dalej — „(...) libertyn to rozpustnik szczególnego rodzaju: sceptyczny niedowiarek, który bez żenady zaspokaja swoje wyrafinowane namiętności seksualne, nie mając żadnych moralnych hamulców w wyniku utraty wiary w Boga w skutek odrzucenia nakazów chrześcijańskiej moralności, i dla specyficznego celu: zademonstrowania swojej przekory wobec nakazów kościoła (...)." [ 8 ] Oczywiście absurdem jest twierdzenie, że salony opierały się na podobnych osobnikach, lecz postać taka jest wyśmienitym studium obyczajowości tamtych czasów. Libertyn był po prostu osobą bardziej konsekwentną w realizowaniu owej obyczajowości i tą konsekwencją mógł inspirować i napędzać umysłowość twórców, którzy się z nimi stykali. „Nie bez kozery władze duchowne ściśle łączyły erotyczną beletrystykę libertyńską z propagandową literatura filozoficzną zwalczającą doktrynę chrześcijańską. Nie chodziło nawet o wspólnotę ducha racjonalizmu i sceptycyzmu (...). Po prostu krytyka religii i roli duchowieństwa bardzo często wiązała się z obyczajową sensacją (...)." [ 9 ] Libertynizm sycił się grą jaką toczył z kościołem i przesycał nią także intelektualistów. Stąd prowokacje jak na przykład sygnowanie dzieła „Erotyka Babilon" Mirabeau pieczęcią drukarni watykańskiej w Rzymie.

Temu podobne przedsięwzięcia doprowadziły do wytworzenia, wręcz, specyficznej mody, była to „(...) moda na kpinę z religijnych dogmatów i zasad moralności chrześcijańskiej, tworzyła stopniowo atmosferę ogólnej negacji doktryny (...)". [ 10 ] Przykładem może być Diderot piszący o tym jak to Bóg chrześcijanin jawi mu się dziwnym ojcem, który dba bardziej o swoje jabłka niż o swoje dzieci. Jakby tego było mało kościół, na nieoficjalnym, oczywiście, szczeblu podejmował ową modę: "Kazania wygłaszane przez księży i zakonników bywały przesycone żartem, dowcipem nawiązującym do ludowych wartości 'świata na opak'." [ 11 ] To co dzieje się w salonach i kościołach wyłapuje z opowiadań i plotek ulica. Szarzy ludzie również karmią się skandalami, różnica polega na tym, że oni obyczajowości nie kształtują tylko są kształtowani. Wpływy zaś są rozliczne i bardzo silne. Przytoczę za Zofią Libiszowską, wyjątkowy przypuszczalnie, ale jednak znaczący obrazek z życia miasta światła: „Na placu de Greve w Paryżu wzniesiono wielki stos, od którego kat zapalał pochodnię z siarką. Naprzód spalił skazańcowi prawą rękę, która targnęła się na królewski majestat. Potem piętnował ogniem jego piersi, ramiona i uda. Następnie próbowano rozerwać go końmi, a w końcu odrąbano mu członki. Egzekucja trwała ponad godzinę." [ 12 ] W taki oto sposób na oczach pałającego entuzjazmem tłumu stracił życie niejaki Damiens, zamachowiec, przeciwnik sojuszu jaki Ludwik XV zawarł z Austrią. Lud targany takimi obrazkami w połączeniu z wątpliwą moralnie obyczajowością stanu wyższego i duchowieństwa, które dostarczało licznych pretekstów do wątpienia w swą własną naukę, stłoczony w ciasnych coraz bardziej miastach, to bomba czekająca tylko na iskrę, ale jednocześnie bardzo plastyczna masa. Rzeźbiarzy nie trzeba było szukać daleko.

Dramatis personae

Filozofowie francuscy w XVIII wieku stanęli przed niezwykłą, zaiste, dla filozofów możliwością. Ich idee miały szansę faktycznie wpłynąć na społeczeństwo. Istniała taka opcja, ponieważ było to środowisko „z którego wyrośli, którego mechanizmy analizowali, z którego potrzebami się solidaryzowali, którego byli cząstką, emanacją, umysłową elita." [ 13 ] Sprzymierzeńców przysparzał im również fakt ich niezależności, sposobu w jaki wymykali się władzy świeckiej i duchownej przy pomocy obcych dworów. „Zmagania i sukcesy filozofów i ludzi pióra śledziła z uwagą cała Europa oświecona. Otuchy dodawały im sympatie oświeconych monarchów poparte nieraz hojnym darem, honorowym wyróżnieniem czy zaproszeniem na dwór" [ 14 ]

Myśliciele zdawali sobie sprawę z posiadanych możliwości i tworzyli spójną grupę, która była im schronieniem i mobilizacją. „To właśnie dla określenia tego środowiska i panujących w nim stosunków wprowadzono pojęcie 'republiqe des lettres'. P. Bayle idealizując ową republikę (co zresztą też ma swoją wymowę), pisał, że jest ona państwem niezwykle wolnym. Uznaje się w niej panowanie wyłącznie prawdy i rozumu, i pod ich kierunkiem prowadzi się bez obawy wojny przeciwko każdemu (...). Ówcześni intelektualiści — niezależnie od wszystkich występujących między nimi podziałów — mieli, bez wątpienia, sporo wzajemnego szacunku i uznania." [ 15 ] Tylko w oparciu o taką właśnie solidarność mógł na szeroką skalę zaistnieć pogląd z góry skazany na potępienie ze strony władz jakim był ateizm. Przez wzgląd jednak na specyficzne warunki rozwoju oraz docelowego odbiorcę stanowisko to stało się dla oświeconej Francji wyjątkowe. Był to bowiem ateizm, który stanowić miał środek a nie cel. Określanie poglądu lub postawy mianem ateistycznej często miało wymiar prowokacyjny.

Prawdziwy ateizm, o wartości metafizycznej obecny był i rozwijał się w głowach myślicieli, nie zaś na salonach czy ulicy. Tutaj ateizm bardziej niż nieistnienia Boga dowodził możliwości przełamania dogmatyzmu czy wyzwolenia się od przesądów. Z tegoż to powodu nie funkcjonował w sposób agresywny. Próbowano raczej z nim oswajać niż próbować go wdrożyć jako doktrynę. „Czyż nie jest prawdą, iż Deista lub Ateista, jako taki, nie uczyni nic drugiemu, czego by nie chciał aby jemu uczyniono. I, że będzie tak postępował niezależnie od tego z jakiego źródła wywodzi się ta zasada" [ 16 ], pisze La Mettrie.

Względem ateizmu stara się być obiektywny Wolter: „Ateusz mądrzący się, gwałtowny i potężny byłby biczem równie fatalnym jak krwiożerczy zabobonnik." [ 17 ] Słowo „ateizm" było faktycznie szpadą w rękach zwinnych szermierzy. Kiedy było trzeba chwytał ją Monteskiusz, Wolter czy Rosseau oficjalnie deklarujący się jako deiści. Ateistami na pewno byli: La Mettrie, Morelly, Condillac i Condorcet, lecz wydaje się, że większe znaczenie miał dla nich naturalizm, którego ateizm był po prostu konsekwencją. Niemniej jednak zarówno deiści jak i ateiści mogli z politowaniem spojrzeć na kościół miotający się jak w ukropie i palący ręką kata kolejne księgi. Mogli kląć głupców, którzy rękami policji co raz zamykali i zwalniali ich z kolejnych więzień. Ostatecznie mogli pogratulować sobie z przekorą w duchu, bo tak naprawdę to ich oponenci sami stworzyli sobie ateizm — straszne słowo ateizm.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Główne myśli i postacie francuskiego materializmu oświeceniowego
O siedemnastowiecznej krytyce religii


 Przypisy:
[ 7 ] Z. Libiszowski, Francja encyklopedystów, Warszawa 1973, s. 201.
[ 8 ] J. Łojek, Wiek markiza de Sade, Lublin 1973, s. 10.
[ 9 ] Tamże, s. 29.
[ 10 ] Tamże, s. 12.
[ 11 ] J. Sochoń, Ateizm, wyd. cyt. , s. 167.
[ 12 ] Z. Libiszowska, Francja..., wyd. cyt., s. 133.
[ 13 ] Tamże, s. 152.
[ 14 ] Tamże, s. 151.
[ 15 ] Z. Drozdowicz, Intelektualizm i naturalizm w filozofii francuskiej, Poznań 1987, s. 13.
[ 16 ] cyt. za B. Baczko, Filozofia francuskiego oświecenia, Warszawa 1961, s. 163.
[ 17 ] Wolter, Traktat o tolerancji, Warszawa 1988, s. 88.

« Historia ateizmu   (Publikacja: 27-04-2006 Ostatnia zmiana: 30-09-2006)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jakub Szafrański
Student filozofii UMCS w Lublinie

 Liczba tekstów na portalu: 3  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Apokalipsa według Jeana Baudrillarda
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4731 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365