Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.262.734 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 683 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Religia ukrywa wiele szelmowstwa przed podejrzeniami".
 Biblia » O Biblii ogólnie

Zoologia biblijna
Autor tekstu:

Co Pismo Święte mówi nam o zwierzętach? Jaka jest wiedza natchnionych autorów?

Oto cytat z Biblii Tysiąclecia:

Zwierzęta lądowe

1. Następnie Pan powiedział do Mojżesza i Aarona:
2. "Tak mówcie do Izraelitów: Oto zwierzęta, które będziecie jeść spośród wszystkich zwierząt, które są na ziemi:
3. Będziecie jedli każde zwierzę czworonożne, które ma rozdzielone kopyta, to jest racice, i które przeżuwa.
4. Ale [następujących zwierząt], mających rozdzielone kopyto i przeżuwających nie będziecie jedli: wielbłąd, ponieważ przeżuwa, ale nie ma rozdzielonego kopyta — będzie dla was nieczysty;
5. świstak, ponieważ przeżuwa, ale nie ma rozdzielonego kopyta — będzie dla was nieczysty;
6. zając, ponieważ przeżuwa, ale nie ma rozdzielonego kopyta — będzie dla was nieczysty;
7. wieprz, ponieważ ma rozdzielone kopyto, ale nie przeżuwa — będzie dla was nieczysty.
8. Nie będziecie jedli ich mięsa ani dotykali ich padliny — są one dla was nieczyste.

Istoty wodne

9. Będziecie jedli następujące istoty wodne: wszystkie istoty wodne, w morzach i rzekach, które mają płetwy i łuski, będziecie jedli.
10. Ale każda istota wodna, która nie ma płetw ani łusek w morzach i rzekach spośród wszystkiego, co się roi w wodzie, i spośród wszystkich zwierząt wodnych, będzie dla was obrzydliwością.
11. Będą one dla was obrzydliwością, nie jedzcie ich mięsa i brzydźcie się ich padliną.
12. Wszystkie istoty wodne, które nie mają płetw ani łusek, będą dla was obrzydliwością.

Istoty skrzydlate

13. Spośród ptaków będziecie mieli w obrzydzeniu i nie będziecie ich jedli, bo są obrzydliwością, następujące: orzeł, sęp czarny, orzeł morski,
14. wszelkie gatunki kani i sokołów,
15. wszelkie gatunki kruków,
16. struś, sowa, mewa, wszelkie gatunki jastrzębi,
17. puszczyk, kormoran, ibis,
18. łabędź, pelikan, ścierwik,
19. bocian, wszelkie gatunki czapli, dudek i nietoperz.
20. Wszelkie latające czworonożne owady będą dla was obrzydliwością.
21. Ale będziecie jeść spośród czworonożnych latających owadów tylko te, których [tylne] kończyny wystają ponad nogami [przednimi], aby [mogły] skakać na nich po ziemi.
22. Następujące spośród nich możecie jeść: wszelkie gatunki szarańczy, wszelkie gatunki soleam, wszelkie gatunki chargol i wszelkie gatunki chagab.
23. Wszystkie inne gatunki latających owadów czworonożnych będą dla was obrzydliwością". (Kpł 11,1-23)

Przypatrzmy się temu, co powyżej. Wielbłąd, ssak (Mammalia), z rzędu parzystokopytnych (Artiodactyla), zaliczany do rodziny wielbłądowatych (Camelidae), duże zwierzę roślinożerne z jednym lub dwoma garbami. Tyle wystarczy, tym bardziej, że osobnik o którego chodzi to wielbłąd jednogarbny — Camelus dromedarius. Nie mam zamiaru rozpisywać się na temat szczegółów anatomicznych dromadera. Chcę zwrócić jedynie uwagę na fakt, że rząd, do którego się go zalicza, to Artiodactyla. A to znaczy, że jest parzystokopytny. Więc posługując się językiem autorów biblijnych „ma rozdzielone kopyto", jak najbardziej. Dziwi mnie tylko ogromnie, że piszący te humoreski nie znali zwierząt, które hodowali od wieków. 

Dajmy odetchnąć tym ciężko pracującym, łagodnym i sympatycznym zwierzętom i przejdźmy do przeglądu kolejnych niejadalnych, więc z pewnością szczęśliwych zwierzaczków. Drugi z kolei nienadający się do skonsumowania to świstak. Ponieważ należy on, podobnie jak i kolejny niezjadliwy, zając, do tego samego rzędu ssaków — Rodentia - czyli gryzoni, omówię je jednocześnie. Wprawdzie od niedawna (bo kilkadziesiąt lat, w porównaniu z czasem istnienia tych gatunków to okres bez większego znaczenia) troszkę je podzielono, lecz tylko ze względu na ilość siekaczy. Świstaki (Marmota marmota) zaliczono do klasycznych gryzoni, dwusiekaczowców, a zające (Lepus) do czterosiekaczowców. Ale jak gryzły tak nadal gryzą. I w przypadku tych dwóch niedużych przedstawicieli fauny — tylko roślinki. Ale skąd autorom tych bajek przyszło do głów, że to są przeżuwacze? Niektórzy komentatorzy uważają, że ci biblijni skrybowie tak sądzili, widząc jak zając w charakterystyczny dla przeżuwaczy sposób „rusza pyszczkiem" (Pismo Św. St. i Now. Test., J. Wujka). Ale to mogłoby świadczyć jedynie o tym, że pisząc to nie mieli inspiracji boskiej. No i jedyne ich słuszne spostrzeżenie, że nie mają rozdzielonego kopyta. To fakt. Jednak nie sprecyzowali ci żartownisie, jakie są te ich kopyta. 

Ostatnie niejadalne zwierzątko, świnka, wulgarnie nazwana wieprzem, zasługuje na osobne omówienie. Tym bardziej, że co do jej nieprzydatności do spożycia istnieją między kulturami i narodami rozbieżne opinie. Omówię je przy najbliższej sposobności.

Teraz pokrótce o istotach wodnych. Według Stwórcy jadalne są tylko te, które mają płetwy i łuski. Wszystkie inne stworzenia wodne są obrzydliwością. Na temat zwierząt lądowych było nawet sporo informacji. Były też z nazwy wymieniane gatunki. W przypadku mieszkańców wód — nic. Nie pada nazwa żadnego gatunku, nawet ryb. Łuski i płetwy to jedyne wyznaczniki czystości. Te skąpe informacje świadczyć jedynie mogą o tym, że autorzy absolutnie nie znali przedstawicieli fauny, ogólnie mówiąc, wodnej. Albo bóg im nic, może z braku wiedzy, na ten temat nie powiedział. A może z powodu amnezji, na którą, co tu ukrywać, cierpiał od zawsze. Mógł więc zapomnieć co kiedyś do tej wody nawtykał. Większość czasu, jako nomadowie z terenów pustynnych, widzieli piach i tylko piach. Jeśli nawet zdarzało im się czasem spożyć jakąś rybkę, to pewnie nie bardzo wiedzieli co to dokładnie jest. Zresztą gdyby nawet dużo czasu spędzali w wodzie, to i tak niewiele więcej wiedzieli by o rybach niż o wielbłądach na przykład. Tak myślę. Tym bardziej, że te pasterskie plemiona Habiru nie grzeszyły wiedzą nawet o własnych zwierzętach.

Jeszcze tylko trochę na wesoło o istotach skrzydlatych i będzie wszystko wiadomo: jakie mięsiwo jest koszerne a jakie jest obrzydliwością. Tu natchnieni autorzy popisali się wiedzą ornitologiczną, oj popisali! Podziw bierze czytając fachowe nazwy wielu gatunków ptaków. A to drapieżnych, ścierwojadów, znów ptaków brodzących czy innego ptactwa wodnego. Ten struś mi tam trochę nie pasuje, ale tylko troszeczkę. Wprawdzie nie lata, ale jakieś resztki skrzydełek jeszcze ma na stanie. Na pewno kiedyś ewolucja mu je ze stanu zdejmie, ale nie dziś i nie jutro. Póki co można jeszcze zaliczyć strusia do skrzydlaków. Natomiast nietoperz wprawił mnie już w zakłopotanie, jeśli nie w osłupienie. Nietoperz — ssak z rzędu Chiroptera. Z jakiegokolwiek naukowego źródła nie zaczerpnę, wychodzi mi, że nietoperz to ssak (Mammalia). Latający, lecz ssak. Natomiast z Biblii dowiaduję się, że to ptak. Ptaki, tu zaglądam do odpowiedniej książki, to: Aves — gromada stałocieplnych kręgowców; ciało pokryte piórami [...] szczęki bezzębne stanowią dziób [...].

I mam teraz poważny dylemat: ptak to czy ssak? w co tu wierzyć? I tak nieopatrznie sam sobie odpowiedziałem. Wierzyć oczywiście Biblii! Ale wiedzieć to, czego dowiem się z opracowań naukowych. Ale problem nadal jest nierozwiązany. I nagle — Eureka! Zajrzałem do komentarza i doznałem oświecenia: „Nie jest to klasyfikacja naukowa, ale popularna". Tak jest w komentarzu Biblii, z której głównie korzystam. Teraz już wszystko jasne. Jeśli łączy się różne sprzeczne wersje próbując je pogodzić, otrzymuje się wersję popularnonaukową! Przy okazji ślęcząc godzinami nad Biblią zrozumiałem, dlaczego nietoperzy jeść nie wypada. Istnieje ich wiele gatunków, lecz zasadniczo dzieli się je na trzy grupy ze względu na sposób odżywiania. Są to więc: owadożerne (Pipistrellus), owocożerne (Roussettus) i ssące krew — wampiry, brrr! Ponieważ JHWH zabraniał spożywania krwi (Rdz9,4; Kpł7,26;17,10-14;19,26), a Izraelici mieli dość słabą, delikatnie mówiąc, wiedzę z anatomii zwierząt, mogliby nie rozróżnić tych nietoperzy i zjeść nieopatrznie tych krwiopijców wampirowatych. Dla pewności więc wszechmogący wszystkie wykreślił im z jadłospisu.

Teraz trochę uczepię się tych czworonożnych owadów latających. Owady — Insecta; gromada stawonogów (Arthropoda) najliczniejsza w świecie zwierząt [...] na tułowiu występują trzy pary odnóży (chyba że wcześniej bawiły się nimi niegrzeczne dzieci, to już niekoniecznie muszą mieć aż tyle). Ponadto dzieli się je jeszcze na uskrzydlone (Pterygota) i bezskrzydłe (Apterygota). Nas interesują te uskrzydlone i w dodatku latające. Istnieje bowiem wiele gatunków posiadających skrzydła, lecz niedostatecznie wykształcone, by pozwalały latać.

Przedarliśmy się więc przez mrowie owadów rozmaitych i jesteśmy coraz bliżej tych, które ze względu na Biblię przyciągnęły naszą uwagę. Krąg poszukiwań zawęziliśmy do latających. Ograniczmy poszukiwania jeszcze bardziej do Orthoptera — czyli prostoskrzydłych, do których zaliczają się szarańczaki, a więc i szarańcza wędrowna, Locusta migratoria, o którą przede wszystkim chodzi. Jest to rzeczywiście owad jadalny, bardzo bogaty w białko, a więc ceniony w regionach ubogich w inne źródła białka. W dodatku podobno smaczny. Piszę „podobno", ponieważ osobiście go nie konsumowałem, choć mało jest potraw, których nie próbowałbym. A zjeść można prawie wszystko. Człowiek jest wszystkożerny. Oczywiście o ile owo „wszystko" do zjedzenia się nadaje. To zawsze tylko kwestia nastawienia psychicznego i odpowiedniego przyrządzenia. I wszystko w zasadzie by się zgadzało, gdyby nie fakt, że te biblijne gatunki są jakieś wybrakowane. Mają tylko po cztery nogi. A gdzie dwie pozostałe? Przecież szarańcza, jak i większość owadów, to Heksapoda — sześcionogi. Można by znów pokusić się o wymieszanie wersji naukowej i biblijnej, ale wyszłoby pięcionogie dziwactwo. Więc zostańmy już przy tej wersji, którą się od początku zajmujemy — czyli hebrajskiej. 

Wróćmy do tych czystości i opinii na ich temat. Poznaliśmy już wykaz zwierząt czystych, tym samym zdatnych do konsumpcji, podany przez ojcowskie wcielenie boga, czyli boga Hebrajczyków. Teraz wypada zapoznać się z opinią na ten temat widzialnego przejawu boga ojca — czyli jego syna Jezusa, którym według pojęć chrześcijańskich jest on sam. Tylko w wersji młodszej i mieszkającej między ludźmi. Tak więc bóg-junior wyrażając swoją opinię na ten temat, czyli odnosząc się do swej własnej opinii z czasów kiedy był jeszcze swym ojcem, powiedział do tłumu: „Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumiejcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, czyni człowieka nieczystym. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!" Gdy się oddalił od tłumu i wszedł do domu, uczniowie pytali Go o to przysłowie. Odpowiedział im: „I wy tak niepojętni jesteście? Nie rozumiecie, że nic z tego, co z zewnątrz wchodzi w człowieka, nie może uczynić go nieczystym; bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka i na zewnątrz się wydala". Tak uznał wszystkie potrawy za czyste. I mówił dalej: „Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym". Co za metamorfoza! Bóg-senior czuł wstręt do wszystkiego, co uznał za nieczyste, lecz nieczystości te były materialne. Natomiast bóg-junior pojmuje te nieczystości metaforycznie. Czyli z tymi nieczystościami materialnymi zdążył się już oswoić i pogodzić. Zrozumiał pewnie, że sam je na świat sprowadził. Wszystko więc co jemy jest czyste. Nie ma tym samym zwierząt nieczystych. Również to, co wydalamy, nie jest nieczyste, albowiem jest konsekwencją jedzenia tego, co czyste.

Wracając do poprzedniego wątku chcę zauważyć, że hodowcy nie mieli zwierząt tylko na pokaz, lecz z pewnością hodowali je w celach konsumpcyjnych. Mam oczywiście na uwadze owe świnki, o których miało być przy okazji. Wiadomo, że od kiedy człowiek zaczął zajmować się hodowlą zwierząt rzeźnych na masową skalę, świnie stanowiły niemały procent wszystkich gatunków hodowlanych. Oczywiście w skali globalnej najbardziej znaczące były i są stada bydła. Na Bliskim Wschodzie również owiec i kóz. Są (i były) jednak regiony, gdzie to właśnie wieprzowina jest podstawowym surowcem i składnikiem diety. Wprawdzie ortodoksyjni wyznawcy judaizmu i islamu do dziś przestrzegają czystości pokarmowej i nie jadają wieprzowiny (i innych zwierząt uznanych za nieczyste), lecz i te rytualne przepisy stają się coraz bardziej liberalne i wszystko wskazuje na to, że ten tradycyjny i religijny podział przestanie mieć w przyszłości jakiekolwiek znaczenie. Choćby dlatego, że coraz bardziej odczuwalnym i poważnym staje się problem niedożywienia ludności krajów tak zwanego „trzeciego świata" i wyżywienia światowej populacji w ogóle. Więc aby przeżyć, ludzie zignorują religijne zakazy i spożywać będą wszystko, co ma jakiekolwiek wartości odżywcze. Nie mam co do tego wątpliwości.

Jeszcze trochę uwagi poświęcę tym świnkom, albowiem lubię te inteligentne i sympatyczne zwierzątka, choć zdecydowanie bardziej w środowisku naturalnym niż na talerzu. Większość ludzi ma jednak odwrotny do nich stosunek niż ja i z większą sympatią traktują je w kuchni, w stanie rozczłonkowanym, niż na przykład w chlewiku. W sumie jednak wychodzi, że też je lubią, lecz rozczłonkowane na czynniki pierwsze i w odpowiednim towarzystwie. Przypraw i dodatków. Świnie jednak, i nie ma w tym żadnej przesady, uratowały przed śmiercią wiele istnień ludzkich. I to nie tylko przed śmiercią głodową. Jako posiadające, wbrew pozorom, wiele cech wspólnych z Homo sapiens, świnie (naukowo sklasyfikowane jako Suidae) od dawna stanowiły i nadal stanowią doskonały materiał do badań mających na celu ratowanie życia ludzkiego. Tak jak wiele innych, biednych laboratoryjnych zwierząt tracą swe życie, aby poprawić kondycję życia człowieka. Kochając zwierzęta i kochając życie, można mieć z tego powodu dylematy moralne. Więc już choćby dlatego popieram badania genetyczne, badania na embrionach i komórkach macierzystych. Jest bowiem wiele w tej materii do zrobienia i zbadania. Ale jedynie w celu ratowania życia i zdrowia, lecz nie tylko ludzi, ale i zwierząt. I w celu posunięcia wszelkich nauk medycznych naprzód. Dla dobra ludzkości i całej wspólnoty istot żywych. I aby nauka „była błogosławieństwem, a nie przekleństwem ludzkości", jak powiedział Albert Einstein. Jesteśmy im (zwierzętom) to winni za wieki prześladowań, masowego wybijania, często dla rozrywki, i niszczenia ich środowiska naturalnego. Symbioza człowieka z przyrodą może przynieść nieocenione korzyści wszystkim, bez wyjątku. Ale musi to dotrzeć do świadomości tych, którzy przekonani są o swej wyjątkowości i o nieograniczonych możliwościach samonaprawczych natury.


 Zobacz także te strony:
Inne sprzeczności
Sprzeczne sprzeczności
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Droga Węża
Inne sprzeczności

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (13)..   


« O Biblii ogólnie   (Publikacja: 20-05-2006 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Stanisław Pietrzyk
Ur. 1954. Malarz, działacz polityczny z Trójmiasta.

 Liczba tekstów na portalu: 21  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Owoce z kościelnego sadu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4793 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365