|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Chrześcijaństwo
W mrokach chrześcijaństwa [2] Autor tekstu: Andrzej Józef Utrat
Gdy tylko niewielkiej grupce Żydów skupionych nie tak dawno jeszcze wokół
Jezusa udało się „rozwiązać problem ukrzyżowania mistrza",
gdy niemal echo jego rozpaczliwych słów skierowanych z krzyża do Boga
Ojca rozlegało się jeszcze po wąskich uliczkach Jerozolimy, gdy stało się
już jasne dla wtajemniczonych, że
Jezus nie objawi się ponownie na obłokach niebieskich,
św. Piotr — pierwszy papież i następca mistrza
zorientował się szybko, że idea chrześcijańska
opierać się musi nie tyle na naiwnych cudach czy legendach, co na finansach, a te
poradzą już sobie z każdym
problemem tak ideologicznym jak i społecznym. Toteż, by sprostać
tej prastarej filozofii wymyślono
naprędce naiwną, acz wstrząsającą
do głębi historię:
"Pewien człowiek imieniem Ananiasz oraz żona
jego Safira sprzedali swą posiadłość. Za wiedzą żony zachował on część
pieniędzy ze sprzedaży, a tylko pewną część
zaniósł i złożył u stop
apostołów. Wtedy rzekł Piotr: 'Ananiaszu! Jakże mógł szatan omotać
twe serce, że okłamałeś Ducha Świętego i zatrzymałeś część zapłaty za rolę? Czyż nie pozostawała twoją własnością,
jeśli jej sprzedać nie chciałeś — a gdy ją sprzedałeś, czyż nie mogłeś
rozporządzać pieniędzmi według swej woli? Jak mogłeś podobną myśl dopuścić
do serca swego. Nie ludzi okłamałeś, lecz Boga!' Usłyszawszy te słowa
Ananiasz padł martwy. A wszystkich, którzy tego słuchali, ogarnął strach
wielki. Młodsi mężczyźni zaś powstali i owinąwszy ciało jego wynieśli je i pogrzebali.
Mniej
więcej po trzech godzinach weszła także żona jego, nie wiedząc jeszcze nic o tym, co się stało. Wtedy Piotr zwrócił się do niej z zapytaniem: 'Powiedz mi niewiasto, czy sprzedaliście rolę za taką cenę?' A ona rzekła: 'Tak jest, za taką'. Wówczas rzekł do niej Piotr: 'Dlaczego zmówiliście się, by kusić Ducha Pańskiego? Oto nogi tych,
którzy pochowali męża twego, stoją przed drzwiami, i ciebie wyniosą!'
Natychmiast padła u stop jego i wyzionęła ducha. A młodzieńcy wszedłszy
znaleźli ją martwą, wynieśli ją i pogrzebali obok jej męża. Wielki strach
padł na całą gminę i na wszystkich, którzy dowiedzieli się o tym zdarzeniu"
(Dz. Ap. 5). Przypowieść
św. Piotra, interpretowana w sposób najprostszy z możliwych, wskazuje niedwuznacznie na
to, że podstawą nowej religii będzie
troska nie o zbawienie duszy ludzkiej, a o finanse.
Toteż od tej
chwili, a więc od samego niemal początku,
rozchodzi się chrześcijaństwo z nauką Jezusa, która w odniesieniu do dóbr doczesnych jest w ostrej sprzeczności z duchem
Piotrowej przypowieści, a przedstawiona jest w przypowieści o bogatym młodzieńcu
(Mt 19,16-22), gdzie czytamy:
"A
oto zbliżył się ktoś do niego i zapytał: 'Mistrzu dobry, co winienem
czynić dobrego, aby osiągnąć żywot wieczny?' A on mu odrzekł: 'Czemu pytasz mnie o to, co dobre? Jest tylko jedna dobra istota,
Bóg. Jeśli zaś chcesz wejść do żywota, zachowaj przykazania'. 'Które?' — zapytał go. A Jezus odrzekł:
'Nie zabijaj!
Nie cudzołóż! Nie kradnij! Nie mów fałszywego świadectwa! Czcij ojca
twego i matkę twoją, a miłuj bliźniego twego jako siebie samego!' Na to
odrzekł mu młodzieniec: 'Wszystkiego tego przestrzegam od młodości mej;
czegóż brak mi jeszcze?' A Jezus odrzekł mu: 'Jeżeli chcesz być doskonałym, idź, sprzedaj co
masz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. A potem przyjdź i idź za mną!' Usłyszawszy to młodzieniec odszedł smutny, bo posiadał
wielkie dobra". Gdy
natomiast opowieść Piotrową przeczytamy z uwagą i zagłębimy się w moralność i zasady pierwszych
chrześcijan zauważymy,
że historia ta nie mogła być dziełem św. Piotra, ani powstać
za czasów tworzenia się pierwszych gmin chrześcijańskich, a powstać
musiała w całkiem innych okolicznościach i wyrosnąć z zupełnie innych potrzeb. Najbardziej
odpowiednią do tego chwilą będzie chyba rok 325, rok Soboru Nicejskiego, który
dał podstawy do wprowadzenia korekty i uzupełnienia Pisma św. zgodnie z potrzebą instytucji kościelnej.
Po ukrzyżowaniu Jezusa, historii ciągle niewyjaśnionej do końca,
nie Piotr jednak, a nawrócony w cudowny sposób, jedyny inteligentny,
szalenie wytrwały, przedsiębiorczy i sprytny
żydowski nacjonalista św. Paweł z Tarsu przejął inicjatywę wśród apostołów i uczniów.
Paweł dostrzegł natychmiast potrzebę
zalegalizowania nowej religii, stworzył
więc takie jej zasady, by mogła ona swobodnie wyjść z podziemia i stać się religią oficjalną w Cesarstwie Rzymskim. By temu sprostać,
musiała
zyskać poparcie u Cesarzy Rzymskich i królów ówczesnej Europy, toteż w słynnym liście do Rzymian pisze św. Paweł
tak:
„Niech każdy posłusznym będzie władzom, bo wszelka władza
pochodzi od Boga, i istniejące władze są przez Boga ustanowione. Toteż kto
opiera się władzy, opiera się porządkowi ustanowionemu przez Boga i ci co to czynią, sami karę na siebie ściągną. Nie za dobry, lecz za
zły czyn sędziego lękać się trzeba. Nie chcesz lękać się władzy, czyń
dobrze, a mieć będziesz uznanie. Sędzia jest sługą Bożym dla twojego
dobra. Lecz jeśli źle czynisz, drżyj; nie na darmo będąc sługą Bożym,
nosi on miecz, aby wywrzeć zemstę i ukarać tego, który źle
czyni. Trzeba więc być uległym nie tylko z obawy kary, lecz i dla własnego sumienia. Dlatego też płaćcie podatki, bo urzędnicy są
ministrami Boga, którzy ściśle wypełniają swą służbę. Oddajcie więc każdemu
co mu się należy: podatek komuście podatek winni, daninę, komu się danina
należy; lęk, komuście lęk winni; uszanowanie, komuście uszanowanie winni"
(Rz.13,1-7).
Nie potrzebowano wielkiego wysiłku umysłowego, by pojąć, że religia w której takie przeważają przepisy, łatwo stać się może narzędziem władzy.
Temu to właśnie zawdzięcza chrześcijaństwo,
po pierwszych porażkach, swoje powodzenie u cesarzy, królów i możnych
tego świata. Na tej to podstawie
Cesarz Konstantyn uznał chrześcijaństwo za
religię oficjalną w Cesarstwie Rzymskim i w roku 313 wydał na jej
korzyść Edykt Mediolański.
Przeznaczył też wtedy Pałac
Laterański na rezydencje papieską.
W
poglądach swych Paweł
jest niezmiennie Żydem-patriotą i wiernym żydowskiej tradycji,
według której naród żydowski jest narodem wybranym. Doktryna zatem
niesprawiedliwa już w swoich fundamentach. Jakkolwiek otworzył się
Paweł sprytnie na pogan, zawsze jednak byli oni ludźmi drugiej kategorii i niższej klasy. Usprawiedliwienie
takiej doktryny, a może nawet jej źródła znaleźć możemy w przypowieści Jezusa o „Niewieście Chananejskiej", w której Jezus niedwuznacznie ukazuje się jako skrajny (do okrucieństwa)
nacjonalista żydowski. W przypowieści tej czytamy:
"Pewna niewiasta, której córeczka
była opętana przez ducha nieczystego usłyszała o nim, przybiegła i padła
mu do nóg. Niewiasta zaś była
poganką, rodem z Syrofenicji. Zaczęła go błagać, żeby wypędził szatana z jej córeczki. Lecz on jej odparł: 'Niech
wpierw nasycą się dzieci, bo nie godzi się
zabierać chleba dzieciom i rzucać go szczeniętom'. Lecz ona mu
odrzekła: 'Zapewne, Panie, ale
szczenięta pod stołem, dostają przecież
też coś z okruszyn dzieci'. Wtedy
rzekł do niej: 'W imię tego, co powiedziałaś,
idź — szatan opuścił twoją córkę!"
(Mt. 15,25-28).
*
Jeśli chcemy uznać zmartwychwstanie
Jezusa za fakt niezaprzeczalny, za
taki też musimy uznać dogmat o jego boskości. Biblia jednak, jak i Ewangelia nie dają do
tego najmniejszej podstawy. Wobec więc braku jakichkolwiek na ten temat doniesień,
próbowano znaleźć je w przypisywanych Jezusowi cudach,
te jednak, mimo najlepszej nawet woli Stolicy Apostolskiej
nie mogą uciszyć narastających ciągle wątpliwości,
które potęgują się jeszcze wobec np.
cudu z monetą w rybim pyszczku.
Jeśli bowiem cud ten
świadczyć miałby o boskości jakiegoś
człowieka i być o tym przekonywującym nas świadectwem, to niewątpliwie świat musiałby być
ciągle w głębokim, rozjaśnianym łunami stosów Średniowieczu, by nie rzec w przedszkolu dziejowym.
Popatrzmy
zatem na strony Biblii i zobaczmy co mówią
nam one na ten, podstawowy dla
chrześcijaństwa temat.
Ewangelia Marka
— "Nie jest to cieśla, syn Maryi i brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? A siostry jego — czyż
nie są tu między
nami ? Tak to stał się dla nich powodem obrazy. Wtedy
rzekł im Jezus: 'Nigdzie nie doznaje prorok tak mało uznania jak w swoim rodzinnym mieście,
jak właśnie wśród
krewnych swoich i swojej rodziny' "
(6,3-6).
Sam Jezus nazywa się tutaj prorokiem.
— "Tam przemienił się wobec
nich. Oblicze jego zajaśniało jak słońce, a szaty jego stały się lśniące
jak światłość. Ukazał się im Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z nim.
Wtedy odezwał się Piotr do Jezusa tymi słowy: 'Panie, dobrze się stało, żeśmy
się tu znaleźli; jeżeli chcesz,
rozbiję tu trzy namioty — dla ciebie jeden, dla Mojżesza jeden i dla Eliasza
jeden' " (17,2-5).
Proszę zwrócić uwagę, że
dla wszystkich trzech jednakowe namioty, czyli przez Piotra Jezus był
traktowany na równi z prorokami Mojżeszem i Eliaszem.
— "Rzekł im: 'Kielich mój
wprawdzie pić będziecie, lecz nie jest moją sprawą rozdawać miejsca po mej
prawicy lub po lewicy; te należą do
tych, którym zgotowane zostały przez Ojca mego" (20,23). — "Kiedy wjechał do Jerozolimy, poruszyło się całe miasto.
'Któż to
jest' — pytano. A lud odpowiadał: 'To jest Jezus, prorok z Nazaretu w Galilei' " (21,10-11).
Ewangelia
Łukasza
— "I od Ducha Świętego
otrzymał objawienie, że nie ujrzy śmierci, dopóki nie będzie oglądał Pomazańca
Pańskiego" (2,26-27). — "Gdy pewnego razu modlił się na osobności, a uczniowie jego
byli przy nim, zapytał ich: 'Za
kogo mają mnie ludzie?' Odpowiedzieli: 'Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, a jeszcze inni za
jednego z dawnych proroków, który zmartwychwstał'.
Wtedy zapytał ich: 'A wy za kogo mnie macie?' Piotr odpowiedział: 'Za Pomazańca Bożego'. Lecz on przykazał
im
surowo, żeby tego nikomu
nie mówili" (9,18-21).
Dziwić
musi szczególnie porównanie do Jana Chrzciciela, który przecież wtedy
właśnie, za czasów Jezusa, za sprawą Herodiady i jej córki
Salome został stracony.
— "Lecz dziś,
jutro i pojutrze muszę jeszcze
odbyć mą drogę, bo niepodobna, aby prorok miał zginąć
poza Jerozolimą" (13,33). — "Wtedy przystanęli ze
wzrokiem pełnym smutku. Jeden zaś, imieniem Kleofas odrzekł mu: 'Czy ty
jesteś jedynym przybyszem w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych
dniach wydarzyło?' A on zapytał: 'Cóż takiego?' Odpowiedzieli mu: 'To, co stało się z Jezusem Nazareńskim.
Był on prorokiem, mocarzem w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu' " (24,18-19).
Ewangelia Jana
— "A wtedy rzekł Jezus do dwunastu: 'Czy wy także chcecie odejść?'
Szymon Piotr odpowiedział mu: 'Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego, a my wierzymy i wiemy, że ty jesteś Świętym Boga' " (6,68-70). -
"Żydzi dziwili się i mówili: 'Jakim sposobem zna on Pismo, skoro się
nie kształcił?' A Jezus dał im taką odpowiedź: 'Nauka moja nie pochodzi ode
mnie, ale od tego, który mnie posłał. Jeżeli
kto zechce pełnić wolę
jego, przekona się, czy ta nauka pochodzi od Boga, czy też ja mówię
sam za siebie' " (7,16-18).
— A Jezus ciągnął dalej: 'Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, żem ja jest i że sam
niczego nie czynię, lecz tak mówię, jak mnie Ojciec nauczył. Ten, który mnie posłał, jest ze mną; nie zostawi mnie
samego, bo ja czynię zawsze to, co jemu się podoba' "
(8,28-29).
Na krzyżu jednak pozostał sam.
— "Niech się nie trwożą serca
wasze. Wierzcie w Boga i wierzcie także we mnie!"
(14,1-2).
— "Gdybyście mnie miłowali, cieszylibyście się,
że odchodzę do Ojca, bo Ojciec jest większy ode mnie" (14,28-28).
— "Ja jestem prawdziwy krzew winny, a Ojciec mój
jest rolnikiem" (15,1-2).
— "Jeżeli będziecie zachowywać
moje przykazania, pozostaniecie w mojej miłości; tak jak ja zachowałem
przykazania Ojca mojego i trwam w jego miłości" (15,10-11).
— "A życie
wieczne polega na tym, żeby poznali ciebie, jedynego Boga prawdziwego, i tego,
któregoś posłał, Jezusa Chrystusa" (17,3-4).
Trudno o lepszą ocenę nauczyciela z Nazaretu, wyrażoną bardzo często jego własnymi
słowami.Dzieje Apostolskie
— "Mężowie izraelscy,
posłuchajcie tych słów! Jezusa Nazareńskiego, męża, który został przez
Boga zatwierdzony jako Boży wysłannik przez dzieła jego wszechmocy, przez cuda i znaki, które zdziałał Bóg przez
niego wśród was, jak to sami wiecie — tego męża, wydanego przez zdradę
według postanowienia wyroku i przeznaczenia Bożego, przybiliście do krzyża rękami
pogan i zabiliście go. Lecz Bóg odjął
od niego bóle śmierci i wskrzesił go" (2,22).
— "Bóg
Abrahama, Izaaka i Jakuba, Bóg ojców naszych, wsławił sługę swego
Jezusa"
(3,13).
— "Tak to powiedział Mojżesz: 'Proroka jak ja wskrzesi wam Pan Bóg wasz z grona braci waszych, jego
słuchajcie we wszystkim, co wam powie. Kto zaś proroka tego słuchać nie będzie,
ma być spośród ludu wytępiony' " (3,22-23).
Warto
zwrócić uwagę, że na fragment ten powołują się także
muzułmanie i dla nich jest on zapowiedzią zesłania
Proroka Mahometa, założyciela Islamu.
— "Ale Bóg wskrzesił go z martwych" (3,15).
Wskrzeszenie więc, a nie zmartwychwstanie.
— "Lecz Bóg zrządził,
że w taki sposób spełnia się zapowiedz jego, którą
dał przez usta wszystkich proroków: że Chrystus jego cierpieć będzie"
(3,18).
— "Istotnie, sprzysięgli się w tym mieście przeciwko twemu świętemu słudze i Pomazańcowi
Jezusowi Herod i Poncki Piłat wraz z poganami i z pokoleniami Izraela"
(4,27).
Dzieje Apostolskie II — "Mężowie galilejscy,
po cóż stoicie spoglądając w niebo? Ten Jezus, który został spośród was
wzięty do nieba, powróci tak samo, jak widzieliście go wstępującego do
nieba" (1,11).
— "Niektórzy zaś drwili mówiąc: 'Moszczem się upili'.
Ludzie ci
nie są pijani, jak przypuszczacie — bo jest dopiero trzecia godzina dnia.
Wypełnia się tutaj to, co przepowiedział prorok Joel" (2,13).
Wydaje
się, że mieli zwyczaj pić dopiero wieczorem.
— "Przez jednego z potomków
twoich będą błogosławione
wszystkie narody ziemi" (3,25-26).
Nie był wiec Jezus synem Boga, a potomkiem
człowieka, co jednoznacznie wynika z przedstawionego materiału.
Nie był też Bogiem, a prorokiem, jak sam siebie nazywa.
*
Kościół oparty teoretycznie na nauce Jezusa nadał sens życiu
człowieka i długie lata wytyczał
kierunek rozwoju cywilizacji zachodniej.
Stał się i był faktycznie niekwestionowanym liderem, siłą i potęgą
świata zachodniego, niepozbawioną wszak
słabych stroni
powszechnych, typowych dla ludzkiej słabości błędów.
Z czasem zaistniała potrzeba odnowy kostniejącego, obrośniętego
mnożącym się złem systemu, lecz Kościół wydaje się nie rozumiał tej palącej
potrzeby. Wyrośli tedy zrodzeni z potrzeb i realiów życia codziennego
reformatorzy, którzy wychodząc z ideą poprawy zła uczynili go
jeszcze większym, a strat dla chrześcijaństwa
tym spowodowanych, nie można przecenić.
Stało się tak, bo Kościół zapatrzony w ogromny sukces i ufny w potęgę nie tyle Słowa Bożego, co złota i oręża, nie ustrzegł się postępującej
degradacji wartości chrześcijańskich i upadku Jezusowego
morale.
Czy jednak reformacja, która sprytnie bez wątpienia wypunktowała błędy Kościoła
była słuszną drogą
do poprawy zła? Otóż absolutnie nie,
reformatorzy bowiem źle rozumieli przyczynę zła i spłycili problem do
poprawy zafałszowanej doktryny
chrześcijańskiej, przechodząc
zupełnie obojętnie obok nadszarpniętych mocno fundamentów chrześcijaństwa. Takie jednak pojmowanie świata było, na
tamtym etapie rozwoju cywilizacji zupełnie
zrozumiałe, ale nie wystarcza już współczesnemu
człowiekowi, który ma znacznie większe potrzeby intelektualne i możliwości poznawcze także.
Tak więc wobec faktu wzrastającej
niewątpliwie świadomości ludzkiej, człowiek
początku XXI wieku nie znajduje już
satysfakcji w zreformowanej nawet doktrynie chrześcijańskiej, bo dostrzega
wyraźnie jej braki i słabości. Jasnym więc staje się fakt, że Chrześcijaństwo obecne, co trzeba z żalem stwierdzić, nie jest już
chrześcijaństwem Jezusa, a chrześcijaństwem stworzonym przez kapłanów w wyniku prowadzonych przez wieki zaciętych sporów i waśni, a obraz Świata i Boga jaki w wyniku ich powstał daleki jest
od źródeł i od rzetelnej prawdy.
Co wobec tego ma Kościół wspólnego z Chrześcijaństwem. Otóż
praktycznie nic. Kościół zapożyczył
Boga z judaizmu, a Jezusa od pierwszych chrześcijan, ale nie przestrzegał
nigdy w swojej historii ani przykazań boskich, ani nauk Jezusa. Kościół
wytworzył własną ideologię,
własną moralność i własnymi metodami ją wprowadził i szeroko w świecie spopularyzował. Chrześcijaństwo z biegiem lat tworzy
hierarchię z papieżem na czele. Jako podstawę kładzie w usta Jezusa mowę do św. Piotra: „Ty jesteś opoka na której zbuduję
kościół, a bramy piekielne nie zdobędą go". Dziwnie musi brzmieć to zdanie w ustach Jezusa, który nigdy nie chciał zakładać
Kościoła trwałego, bo Jezus nie wierzył w trwanie świata i zapowiadał
jego rychły koniec. Z tego jednak
zdania wyprowadza się cała władza
religijna z najwyższą jej siedzibą w Rzymie. Następnie hierarchię tak założoną nakazano przyjąć wszystkim
członkom Kościoła, a dalej ustanowić
władzę świecką, uznającą zwierzchnictwo papieża,
pogłębiającą jednak drastycznie
różnice klasowe. Doktrynę
tę przeniesiono
następnie na poziom
stosunków międzynarodowych, czyniąc
tym samym podział na kraje
lepsze i gorsze.
Chrześcijaństwo tworząc hierarchię społeczną, stworzyło ustrój wyzysku i niesprawiedliwości społecznej, a ten przyjmując różne formy i metody w konsekwencji niewiele odbiegał od
systemem niewolnictwa. Z czasem ograniczyło chrześcijaństwo
powszechną w niewolnictwie przemoc
fizyczną i zamieniło ją w obietnicę nagrody lub kary w życiu przyszłym. Za metodę nacisku
użyło przemyślnie skonstruowane pojęcie wolnej woli, która w istocie z mającego mimo wszystko
pewne przywileje i możliwości niewolnika,
czyni wiecznie zastraszone, akceptujące z pokorą wyzysk i poniżenie zwierzątko.
Chrześcijaństwo czerpiąc z Biblii, a więc z judaizmu, wymaga bezwzględnego posłuszeństwa i ślepego oddania się woli Boga, a w praktyce hierarchii kościelnej, która
za podstawę obrała sobie legendę o wstrząsającym, godnym najwyższego potępienia epizodzie w którym Bóg
sprawdzając Abrahama mówi: "Weź syna swego, jedynaka swego, Izaaka, którego miłujesz i udaj się do kraju
Moria i złóż go tam w ofierze całopalnej na jednej z gór, o której ci
powiem" (Gen. 22,2).
Wolna
wola więc w połączeniu z nagrodą i karą w życiu przyszłym stały się
najskuteczniejszym pręgierzem, najbardziej perfidną i wyrafinowaną
metodą nacisku, odpowiedzialność bowiem za
nieposłuszeństwo spada na sumienie samego człowieka, a sprawą
kaznodziei jest już tak przedstawić męki piekielne, by były wystarczająco
skutecznym straszakiem. Tak więc
nadzorcą ale też i batem stała się wolna
wola, w połączeniu z przerażającą wizją wiecznego potępienia. Przyjrzyjmy się czym jest
Wolna Wola. Otóż
Wolna Wola w pojęciu chrześcijańskim jest dziwolągiem teologicznym,
ma natomiast głęboki sens w filozofii buddyjskiej. Z buddyzmu zresztą została
zapożyczona i dopasowana (niezręcznie) do potrzeb rosnącego w siłą imperium
chrześcijańskiego. Wolna Wola
nie może jednak istnieć wobec opiekuńczej roli Boga Ojca wyznaczonej mu przez chrześcijańską
ideologię i planów
boskich wobec świata i rodzaju ludzkiego. Ewangelia w wielu miejscach daje przykłady niemocy człowieka, a najbardziej obrazowym i dramatycznym zarazem
jest legenda z Judaszem Iskariotą, którego rolę w pojmaniu Jezusa
zapowiadali przecież prorocy
Starego Testamentu setki lat przed zaistniałym faktem. Czy więc
wobec zapisanego w księgach swojego losu mógł Judasz uchylić się od
przeznaczenia? Otóż nie, nie byłoby bowiem wtedy zapowiadanej przed wiekami męki
Pańskiej, śmierci na krzyżu, zmartwychwstania, a więc i odkupienia za grzech, czyli podstawowej doktryny chrześcijańskiej. Trafnie
nadzwyczaj przedstawił problem
Wolnej Woli Ossendowski w powieści
pt. Lenin, wkładając w usta zebranych pod Mauzoleum Lenina
następujące słowa:
"Umarł Antychryst.… — szepnęła jakaś kobieta, z lękiem patrząc na
wysokiego, chudego człowieka o śmiałych, gorejących oczach.
Skoro umarł i nawet, mimo
sztuki lekarskiej, zabalsamowany, gnije powoli — nie był on Antychrystem! -
zauważył przygnębiony starzec i wzrok swój zwrócił na wysokiego
człowieka zapatrzonego w mauzoleum.
Zapanowało milczenie. Wreszcie ten, na którego były skierowane
spojrzenia otaczających, otrząsnął
się z zadumy i szepnął: :
-
Nieświadomie wykonał on wolę Przedwiecznego.… Był biczem Bożym, którym
chłosta sprawiedliwy Sędzia w nieprawości żyjącą ludzkość.
Nie przeklinajcie go, nie złorzeczcie, bracia! Oto dopełnił kary,
rzuconej na nas z Nieba i do opamiętania przywiódł!
Biskupie
dostojny, ojcze Nikodymie !… — zawołał ktoś z otaczających.
Zaprawdę powiadam wam, że ten
człowiek dokonał wielkiego dzieła! — odpowiedział biskup głosem
natchnionym. — Zabił w nas duch rabiego, obudził
sumienia pysznych i możnych, wiarę prawdziwą w duszy ożywił, odegnał
od nas strach męczeństwa i śmierci, na
drogi rozstajne, na manowce przywiódł, abyśmy pojęli, że ino duchem zdobywa
się wolność i szczęście na ziemi, a nagroda — przed tronem Najwyższego -
Ręką jego krwawą i myślą szaloną kierował Bóg!" Wolna
Wola potrzebna jest jednak chrześcijaństwu, pasuje bowiem
do chrześcijańskiego systemu wyzysku i nierówności, a przeniesiona w dół drabiny społecznej
sprowadza się w zasadzie do odpowiedzialność maluczkich
za popełnione niezgodne z „wolą Boga" czyny.
K O N K L U Z J A Tajemnica Chrześcijaństwa I tak zakończyła się moja pasjonująca przygoda z Biblią i tyle praktycznie
mogłem na jej stronach przeczytać i tyle z niej zrozumieć.
Zrobiłem zatem duży postęp w zakresie znajomości historii, tradycji i nawet prawa żydowskiego, ciągle
jednak nie mogłem odnaleźć niejasnej dla mnie istoty Chrześcijaństwa, a więc — co stało się dla mnie już wtedy
jasne — jego starannie
ukrywanej przed światem tajemnicy, a zebrany materiał,
nawet w mojej własnej jego interpretacji, nie dawał na
moje wątpliwości odpowiedzi. Dopiero w wyniku dłuższych dociekań, gdy zwolna zacząłem kojarzyć pewne
fakty spostrzegłem,
że odpowiedzi nie można znaleźć ani w Starym Testamencie, ani w Nowym, rozpatrywanych oddzielnie. Prawdziwe oblicze Chrześcijaństwa
odkryć możemy dopiero wtedy, gdy materiał w nich zawarty potraktujemy jako
całość i jako całość osadzoną w określonej rzeczywistości będziemy go
rozpatrywać. W Starym Testamencie jest bowiem hasło, a w Nowym odzew. Razem tworzą
klucz do tajemnicy chrześcijaństwa.
Najpierw
zwróciłem uwagę na fakt,
że przecież żadna prawdziwa religia nie może
pochodzić od Boga, który nakazuje masowe ludobójstwo, uświęca zbrodnie i rozpustę, że
żaden Bóg nie może obiecywać cudzej ziemi czy kraju, że w końcu
żaden Bóg nie może wybierać
sobie jednego tylko narodu i do niego
wyłącznie zsyłać swoich proroków — a takie właśnie świadectwo o Bogu daje Biblia. Czytamy więc w niej między innymi co następuje:
"I wyrżnęli do nogi
ostrzem miecza wszystko co było w mieście, mężczyzn i kobiety, młodych i starych, woły owce i osły. — Miasto zaś wraz ze wszystkim, co w nim było,
spalili ogniem, a tylko srebro i złoto oraz przedmioty z miedzi i żelaza
oddali do skarbca domu Pana" (Joz. 6,21-24). Podobnie
było w bitwach z plemionami kananejskimi, o czym Biblia mówi tak: "I
postąpił z nimi Jozue tak jak mu nakazał Pan: konie ich okulawił, a wozy
ich spalił w ogniu", nie
mówiąc już o tym, że: "Razgromił ich tak, że nikt z nich nie
pozostał żywy" (Joz. 11,9-10).
W
księdze Samuela czytamy zaś: "A tak zebrał Dawid wszystek lud i ciągnął do Rabbat, a stoczywszy bitwę wziął
je. I zdjął z głowy ich króla koronę, która ważyła talent złota i miała
kamienie drogie i włożono ją na głowę Dawida; lecz i zdobycz miasta wyniósł
bardzo wielką. Lud też jego przywodząc piłami przecierał, i jeździł po
nich wozami kowanymi i kordami przecinał, i przez piec ceglany przewodził. Tak
uczynił wszystkim miastom synów Ammona; I wrócił się Dawid i wszystko
wojsko do Jeruzalem" (12,29-31). Zastanowiło
mnie następnie dziwne zdanie
Jezusa: "Nie sądźcie, że przyszedłem pokój nieść ziemi;
nie przyszedłem nieść pokój, lecz wojnę. Przyszedłem rozłączyć syna z ojcem, córkę z matką, a synową z jej teściową. Tak to staną się
nieprzyjaciółmi człowieka domownicy jego"
(Mt 10,34-36). Zauważyłem już teraz bez trudu,
że zacytowane zwroty jak i wiele im podobnych nie mają
najmniejszego sensu ani też uzasadnienia w jakimkolwiek kontekście religijnym,
mogą
natomiast mieć ogromne znaczenie i głęboki sens w kontekście wychowawczo-politycznym.
Dodatkowo nasuwało się pytanie:
jaką rolę odegrali w tych
wydarzeniach Józef z Arymatei i Nikodem,
bo oni to właśnie, a nie apostołowie,
jak należałoby oczekiwać, dołożyli
ogromnego wysiłku i starań by odzyskać, wbrew panującemu prawu,
nie połamane, a nienaruszone ciało
Jezusa?
I w końcu przyszła mi na myśl
fatalna sytuacja Izraela pod panowaniem rzymskim i dotarło wreszcie do mojej świadomości,
że przecież dominująca,
wszędobylska i nowoczesna kultura rzymska wchodziła powoli w najbardziej nawet
uświęcone zakamarki
izraelskiego jestestwa, zaczęła
dominować i wypierać przestarzałe, niepopularne już i wstydliwe poniekąd
legendy żydowskie, a więc fundament
żydowskiej kultury i tradycji, co w perspektywie niosło całkiem realne
niebezpieczeństwo unicestwienia narodu żydowskiego. I wtedy
dopiero zrozumiałem finezję i tajemnicę tego ukrywanego starannie przez wieki
sekretu. Otóż,
na podstawie zebranych materiałów można
wnioskować, że w Izraelu oczekującym Mesjasza-Wyzwoliciela — pojawił
się Jezus, który jak Mojżesz
przed wiekami, wyzwolić miałby Izrael spod panowania tym razem rzymskiego.
Idea i nauka Jezusa
jednoczyły rozbity naród żydowski
wokół starej, zapisanej w Biblii tradycji i starych żydowskich legend, a z nimi odradzało się poczucie godności i odrębności narodowej. Jezus — wychodząc zresztą naprzeciw
oczekiwaniom izraelskiego ludu i patriotów żydowskich, a wbrew niechętnym mu,
dobrze sytuowanym elitom — usiłował
poderwać naród do buntu przeciw rzymskiej okupacji,
wzbudzając w nim
zapał do walki i wiarę w zwycięstwo, a w życiu przyszłym obiecywał sprawiedliwość i godne miejsce wokół Boskiego Tronu. Niestety,
pomimo wielu prób nie sprostali Żydzi sile
okupanta, a w
roku 70 n.e. wraz ze zniszczeniem Jerozolimy przez cesarza Tytusa
Flawiusza i zburzeniem Świątyni Salomona, upadła też ostatecznie nadzieja na
odrodzenie narodowe. I
wtedy właśnie, wobec totalnych klęsk powstań żydowskich,
patriotyczne ugrupowania izraelskie
stanęły wobec palącej potrzeby obrony ginącego narodu. Ideę powstań zbrojnych
zamieniono więc sprytnie na ideę przetrwania.
Wokół Jezusa i przypisywanych mu nauk, stworzyli Żydzi legendę, zmienioną z czasem w religię
nazwaną chrześcijaństwem, a ta poniosła w świat i utrwaliła na długie wieki wiedzę o Biblii,
Narodzie Wybranym i judaizmie. Jezus więc, jak z tego wynika,
działał w zupełnie świeckiej organizacji politycznej (nazwijmy ją Organizacją
Ocalenia Narodowego), która
nawiązując przez Biblię do Boga
Izraela miała na celu przywrócić
wolność narodowi żydowskiemu. Dopiero
następcy Jezusa, wobec licznych klęsk powstań żydowskich, stworzyli z tej idei religię,
której celem była już nie walka o wolność, a zachowanie i utrwalenie pamięci o ginącym narodzie izraelskim wyłącznie,
upatrując na tej drodze (i jak czas pokazał, słusznie) szansy na odrodzenie
narodowe.
Nie
było więc celem Jezusa zakładanie nowej religii, a przygotowanie Żydów do
walki zbrojnej. Jezus
nawoływał otwarcie do
buntu, a więc był buntownikiem,
toteż jako buntownik (za
sprawą ustawionej wygodnie w tamtejszej rzeczywistości elity izraelskiej),
został osądzony i „ukrzyżowany". W tym dopiero
kontekście zrozumiałe stają się słowa Jezusa kiedy mówi: „Nie przyszedłem nieść pokój, lecz wojnę". Oczywiście
nie są to wnioski oparte na badaniach naukowych,
czy wiarygodnych źródłach historycznych,
toteż działalność Jezusa mogła mieć zgoła inny przebieg czy
charakter. W tych rozważaniach nie
ma to jednak większego znaczenia,
wszak nie o działalność Jezusa w istocie tu chodzi, a o fakt, że osobę
Jezusa wykorzystano jako symbol walki
wyzwoleńczej, a dla większej pewności i bezpieczeństwa nadano jej charakter
religijny. Jednakże
udział Józefa z Arymatei i Nikodema, oraz niejasna, by nie rzec dziwna rola Pawła z Tarsu,
sugerują taki właśnie, a nie
inny przebieg wydarzeń.
Gdyby
więc mędrcy żydowscy nie
podrzucili światu chrześcijaństwa,
po Żydach pozostała by dziś tylko
wzmianka w historii, jakie
pozostały po esseńczykach, katarach, templariuszach czy może nawet
po Królu Arturze i Rycerzach Okrągłego Stołu. Jest zatem chrześcijaństwo dziełem
patriotów i mędrców żydowskich, stworzonym wyłącznie w celu ratowania ginącego
narodu żydowskiego. Podstawowym celem chrześcijaństwa było nie zbawienie duszy człowieka, a: 1 — scementowanie żydów w obronie ideologii judaistycznej; 2 -
niesienie wiedzy o kulturze i tradycji żydowskiej, a więc popularyzacja w świecie legendy o Wybranym Narodzie. Rozważając problem w tych kategoriach wydzielić możemy
trzy etapy na drodze rozwoju chrześcijaństwa:
1 — Od
początku działalności Jezusa do uznania chrześcijaństwa za religię
oficjalną. Wraz z aktem „Wniebowstąpienia" kończy
się rola Jezusa w walce o odrodzenie narodowe Żydów. W oparciu jednak o jego osobę stworzono
nową religię nazwaną z czasem chrześcijaństwem, zdolną do skupienia rozproszonych i ginących w ogromie
Imperium Rzymskiego, ocalałych z pogromu resztek narodu izraelskiego. Zasady
jakie głosił „Jezus" porywały i łączyły izraelski
lud prosty i utrwalały w nim wiarę w wyjątkowy status Żydów
na tym świecie (czyli wiara, że
są Narodem Wybranym i „nadaną" im
przez Boga Ziemię Obiecaną). Nauka Jezusa skierowana była
do narodu izraelskiego wyłącznie, a mówi o tym Jezus w słowach: „Zostałem posłany
jedynie do zaginionych owiec domu Izraela" (Mt 15,24-25) oraz
(Mt 10,5-7). Chrześcijaństwo
wyrosło więc z potrzeby chwili i przez nią w zasadzie
zostało zainspirowane, a nie powstało z woli Nieba, czy jakiejś tam
siły nadprzyrodzonej. Nadzieja na sprawiedliwość w zaświatach porywała naród izraelski, a łączyła ich ożywiona
tradycja i legenda żydowska. Sprytna polityka Żydów,
zapoczątkowana przez Pawła z Tarsu powoduje, że z czasem uznano chrześcijaństwo za oficjalną
religię w Cesarstwie Rzymskim.
Najważniejszym
jednak dla Żydów był fakt, że z księgi żydowskich legend, podań i baśni udało się im zrobić świętą księgę chrześcijaństwa.
Dopóki więc istnieć będzie chrześcijaństwo, dopóty istnieć
będzie judaizm, a z nim Naród Wybrany i Ziemia Obiecana. 2 — Po
Soborze Nicejskim.
Korekta
Ewangelii na Soborze Nicejskim, rok 325 n.e.
Powstają nowe prawa i nowe zasady chrześcijaństwa, a za ich sprawą umacnia się stopniowo naród żydowski.
Zupełne odejście od pierwotnej idei
Jezusa. Rozpowszechnia
się szeroko mit o Narodzie
Wybranym i Ziemi Obiecanej. Z czasem ster
rządów w Watykanie przejmują przedstawiciele innych narodów,
zawsze jednak sławić oni będą żydowskiego
Boga i Świętą Księgę judaizmu — Biblię.
Tak
więc dla chrześcijaństwa Jezus umarł, zmartwychwstał
natomiast za jego sprawą naród żydowski. Nie
Jezus więc stworzył ideę chrześcijaństwa, a potrzeba chwili stworzyła Jezusa, a nauka jego była tylko echem
istniejących wówczas potrzeb ginącego w powodzi
potęgi rzymskiej podbitego
narodu izraelskiego. Jezus nigdy
nie chciał zakładać religii, wierzył bowiem w rychły koniec świata. 3 -
Utworzenie
państwa izraelskiego.
I
wreszcie po wielu wiekach powstało i utrwaliło się we współczesnym
świecie państwo izraelskie.
Nie potrzebuje już teraz nośnika informacji o swoim narodzie, którym
do tej pory było chrześcijaństwo. Izrael
może teraz robić to sam i robi to na miarę swych
umiejętności i możliwości. Teraz
raczej judaizm potrzebny będzie zagrożonemu upadkiem chrześcijaństwu,
spłacając tym niejako, wobec niego dług wdzięczności.
Czy aby jednak dostanie od
niego pomoc? Otóż bez wątpienia tak, zmieni się tylko między nimi relacja i ich znaczenie w świecie. Teraz
nadszedł czas, w którym żydzi i chrześcijanie
muszą stworzyć wspólny front przeciw lawinowo napływającym informacjom,
spychającym biblijne baśnie i legendy do lamusa historii. Jeśli przegrają
ten bój, jeśli Biblia straci swą pozycję i znaczenie w świecie, przestaną istnieć tak judaizm jak i chrześcijaństwo, a pałeczkę przejmą inne baśnie i inne legendy. Zadanie czeka
ich więc nie lada. I
tak oto doszliśmy do odkrycia największego bodaj oszustwa w historii świata,
okupionego morzem krwi i niesłychanego
męczeństwa. Wyrosły na nim ogromne fortuny, ale też wyrafinowane
zbrodnie. A uwierzyły
miliony „maluczkich", naiwnych ludzi. * Każda religia w której najwyższą mocą
jest jakiekolwiek określone, a więc antropomorficzne
bóstwo, niesie w sobie
pierwiastek nierówności społecznej i wyzysku, a więc jest zalążkiem
tworzenia się kast i klas społecznych, a ich
istnienie wyzwala w naturalny sposób sprzeciw i niezadowolenie społeczne.
Tworzą się więc jako ich logiczne następstwo bunty, wojny i rewolucje, a w końcu pojawia się terroryzm,
jako metoda walki o równe prawa ludzi i narodów. Tak więc
długo, jak długo świat będzie
pod wpływem filozofii religijnych i ich niezmiennych dogmatów,
tak długo pogrążony
będzie w mroku gwałtu i zbrodni, a ziemia nie zazna pokoju. Człowiek w końcu, wbrew religijnej filozofii i hierarchii musi stać się równy
drugiemu człowiekowi i musi wreszcie zrozumieć, że jest cząstką
Boga, a więc i samym Bogiem. Bez
wątpienia rozumowanie moje jest
niepełne, ma też niewątpliwie
poważne luki, nieścisłości, a zapewne też i błędy. Ale jeśli tak, to
błędy te są niewielkie, a więc takie,
które mieszczą się w granicach tolerancji akceptowanej przez
umysł myślącego człowieka, a jako takie, nie mają większego wpływu na wartość poznawczą przedstawionego tutaj tematu. * I
tak oto jasnym staje się powód
permanentnej degradacji moralnej narodów
chrześcijańskich, jasną staje się też ich historia pełna wojen,
ludobójstwa, stosów i wyzysku. Odpowiedź zatem
na postawione na wstępie pytanie może być tylko jedna: wiara chrześcijańska nie pochodzi
od Boga, a jest tworem skażonego złem umysłu ludzkiego. Stworzona została, co stało
się już jasne, w ściśle określonym celu wyłącznie. Nie
ulega też najmniejszej wątpliwości, że chrześcijaństwo jest
religią stworzoną przez Żydów i tylko dla ich potrzeb narodowych
przeznaczoną, toteż przez
nich tylko, w świetle ich historii, może
być właściwie zrozumiana i mieć sens. Warto jeszcze zwrócić uwagę na ginący w gmatwaninie dogmatów i nauk Kościoła
fakt, że czołowe postacie chrześcijaństwa,
to normalni, tuzinkowi żydzi
jacy wypełniali w tamtych czasach ulice
miast Judei, a i do niedawna ulice miast polskich. Tak więc regularnymi żydami
byli i Józef i Maryja, Jezus i apostołowie, wszyscy wcześni święci
męczennicy i oczywiście pierwsi papieże też. Uwielbiając więc
izraelskiego Boga uwielbiamy w gruncie rzeczy naród żydowski, ich bohaterów
narodowych, historię, kulturę i tradycję, odsuwając w zapomnienie
za sprawą chrześcijańskich misjonarzy, w niczym nie gorsze nasze własne,
polskie — słowiańskie,
legendy i baśnie. * Z
dziecinną łatwością znaleźć możemy taki właśnie jak powyżej obraz Boga i chrześcijaństwa, trzeba tylko przeanalizować choćby pobieżnie, zmieniające
się ciągle święte jego księgi. Kościół ma pełną świadomość
kruchych podstaw chrześcijaństwa, toteż nie bez powodu i z pełną świadomością
zabraniał dostępu do Biblii przez
długie wieki. Dopiero wiek XIX i XX wraz z rozwojem przeróżnych sekt, np. Świadków
Jehowy,
spopularyzował szeroko biblijne legendy, a wraz z tym przyszło
przebudzenie milionów wiernych i w konsekwencji
postępująca lawinowa utrata wiary wśród bardziej światłych warstw
społecznych. Wiedza ta bowiem obnaża
całą prawdę, dostępną już teraz dla myślącego umysłu, a z nią kruchość
fundamentów zachodniej tradycji i kultury,
które kształtowały świadomość
pokoleń i niewątpliwie mają
ciągle ogromny na nie wpływ.
Strata
to jednak — dla milionów, szukających
wsparcia i nadziei w marzeniach
sennych, baśniach i legendach obcego ludu — ogromna.
Nie jest więc rozsądnym odbierać
nadzieje tym wszystkim potrzebującym
chrześcijańskiej legendy, a rozważania
te zostawmy tylko tym, których świadomość
dojrzała na tyle, by wyjść
poza wrota kościołów i świątyń.
Pójdźmy zatem za słowami Marcina Lutra, który
zrozumiał to znacznie wcześniej i mówił:
„Gdybym miał tę odpowiedzialność wziąć
na sumienie swoje, radziłbym i pomagałbym raczej, aby papież
ze wszystkimi ohydami swymi znów został panem naszym. Świat bowiem chce być widocznie
rządzony przez surowe prawa i przez
zabobon".
Tak więc, biorąc za podstawę przedstawiony tu materiał widzimy, że oświecenie
umysłowe jest konieczne i nieuniknione, a walka jaka musi się rozegrać będzie
walką między ciemnotą a zdrowym rozsądkiem. A co wobec tego
Jezus. Szczelnie
ukryta i niedostępna dziś wiedza o Jezusie nie pozwala nam poznać
prawdziwych jego losów, jednak z fragmentów,
czy rwących się strzępów wiedzy możemy wnioskować co następuje. Otóż
Jezus po uratowaniu go od śmierci na krzyżu przez Józefa z Arymatei, Nikodema i pewnie jakiś wspierający ich odłam żydostwa powraca do zdrowia. Odgrywają
się wtedy znane historie ze „zmartwychwstaniem i wniebowstąpieniem", po czym Jezus wraz z Marią Matką i Marią Magdaleną opuszcza ziemię izraelską
(w obawie przed ponownym pojmaniem) i udaje się na Daleki Wschód, gdzie wydaje się przebywał i pobierał
nauki przed rozpoczęciem działalności nauczyciela. Po drodze na terenie
Turcji umiera Maria Matka, a Jezus podążył do Kaszmiru, gdzie nauczając dożył późnej
starości. Grób jego istnieje tam do dziś, otoczony troskliwą opieką miejscowej ludności.
I jest jeszcze jedna ogromnie ważna rzecz, rzecz
która by wyjaśnić istotę chrześcijaństwa,
zbędnym czyni wszelkie dociekania, czy badania naukowe. Jest nią
mianowicie kazanie Św. Piotra
wygłoszone tuż po napełnieniu
Apostołów Duchem Świętym, w którym przemawia on do zebranych tłumnie
gapiów mniej
więcej tak:
„Mężowie izraelscy, posłuchajcie
tych słów! Jezusa Nazareńskiego, męża, który zastał przez Boga
zatwierdzony jako Boży wysłannik przez dzieła jego wszechmocy, przez cuda i znaki, które zdziałał Bóg przez niego wśród was, jako to sami wiecie -
tego męża, wydanego przez zdradę według postanowienia wyroku i przeznaczenia
Bożego, przybiliście do krzyża rękami pogan i zabiliście go. Lecz Bóg odjął od niego bóle śmierci i wskrzesił go. Nie było
bowiem możliwe, aby śmierć trzymała go w swojej
mocy" (Dz. Ap. 2,22-25). I w tej właśnie wypowiedzi św. Piotra zawarta jest cała istota chrześcijaństwa,
jakże jednak różna od tej, przekazywanej
nam na lekcjach religii, kazaniach niedzielnych czy rekolekcjach. Pomijając już tak ważne
fakty jak te, że nie było zmartwychwstania, lecz wskrzeszenie, że Jezus nie jest
Bogiem, a boskim posłańcem, że działał nie z własnej woli, a z wyroku i przeznaczenia Bożego — na szczególną
uwagę zasługuje ten fragment w którym św. Piotr mówi,
„że Bóg odjął od niego bóle śmierci". Bo
jeśli nie było bólu, to nie było Męki Pańskiej, jeśli nie było Męki Pańskiej,
to nie było odkupienia za grzech pierworodny, jeśli zaś
nie było odkupienia, nie było i grzechu, a jeśli nie było grzechu,
nie było pierwszego człowieka,
nie było jabłka i węża, nie
było Raju i Ziemi, nie było w końcu
całego aktu stworzenia itd., itd. No
więc oszustwo, mistyfikacja — mistyfikacja bodaj największa w historii. Bóg Izraela -
wydaje się — zakpił ze swojego ludu, a książęta Kościoła kpią do dziś z naiwnych chrześcijan. Św.
Piotr niewątpliwie zasługuje na pełne zaufanie, był przecież naocznym świadkiem
tamtych wydarzeń. Możemy więc z całą pewnością polegać na jego słowach i uczyć się — z nich właśnie — prawdy o fundamentach chrześcijaństwa. Wszak
Piotr nazwany był Opoką. * Post scriptum
Czekam teraz z niecierpliwością, aż ktoś otwarty, wolny już od dogmatów i naleciałości
skoryguje moje, spowodowane być może palącym słońcem i specyficzną
atmosferą Florydy rozszalałe myśli,
ciągnące za sobą ogromną, czarną smugę
zwątpienia. Otwarty jestem
zatem na rzeczową na ten temat dyskusję i uchwycę każdą, namiastkę nawet,
prawdziwej wiedzy, czy choćby
nawet rozsądnej interpretacji przedstawionych w Biblii faktów, czy refleksji na
omawiany tu temat.
Zachęcam do dyskusji.
1 2
« Chrześcijaństwo (Publikacja: 09-07-2006 Ostatnia zmiana: 30-01-2011)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4899 |
|