Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.160.047 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 306 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
W tej materii sąd znawców jest nad wyraz zgodny: bóg do swego wyznawcy zawsze jest podobny
 Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza » Watykan i papiestwo

Po wizycie Benedykta XVI w Polsce
Autor tekstu:

W związku z wizytą papieża Benedykta XVI w Polsce ponownie uświadamiamy sobie, że dla księży religii objawionych religijna wiara ludzka jest z zewnątrz, to znaczy nie z ludzkiego doświadczenia.

Czasami odwołują się oni do ludzkiego doświadczenia, zwłaszcza tragicznego (bo to z niego właśnie rodzi się potrzeba cudu, a więc i potrzeba wiary), ale nie mogą tego źródła wiary zbyt eksponować, bo by dyskwalifikowali objawienie.

1. Więc papież na Placu Piłsudskiego (26.5.2006) mówił na temat wiary: „Ojciec da wam innego Pocieszyciela — Ducha Prawdy". Wiara jako znajomość i wyznawanie prawdy o Bogu i człowieku „rodzi się z tego, co się słyszy, a tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa" — naucza św. Paweł (list Do Rzymian 10, 17)" (cyt. za „Tygodnikiem Powszechnym" z 4.6.2006, s. 6).

A przecież można inaczej: wiara jako doświadczenie nieszczęścia i bezsilności, z których rodzi się skomlenie o cudowny ratunek, skomlenie adresowane do kogo, do czego? Do kogo, do czego? Jest to drugorzędne pytanie. Sprawą pierwszorzędną jest potrzeba ratunku, potrzeba nadzwyczajnego, cudownego ratunku, bo ratunku rzeczowego, ratunku własnego nie ma, bo jest nam niedostępny! Więc w wierze nie o prawdę/PRAWDĘ chodzi, ale o RATUNEK!

2. „Każdy chrześcijanin winien konfrontować własne poglądy ze wskazaniami Ewangelii i Tradycji Kościoła, aby dochować wierności słowu Chrystusa, nawet gdy jest ono wymagające i po ludzku trudne do zrozumienia. Nie możemy ulec pokusie relatywizmu czy subiektywnego i selektywnego interpretowania Pisma Świętego — mówił Papież. Tylko cała prawda pozwoli przylgnąć do Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał dla naszego zbawienia" (Ibd.).

Zrozumiałe jest wezwanie papieża, aby nie ulegać pokusie subiektywnego interpretowania Pisma Świętego. Jest to wezwanie, którego krytyczne ostrze skierowane jest w doktrynę protestancką, która — mniejsza o konsekwencję pod tym względem — oddaje prawo interpretowania treści Biblii każdemu wierzącemu człowiekowi i zabrania (!) wtrącania się do tego indywidualnego (subiektywnego) odczytywania Biblii ze strony jakichś instytucji, np. Kościoła katolickiego.

Natomiast trudny do zrozumienia jest apel o to, aby nie ulegać pokusie „selektywnego interpretowania Pisma Świętego". Potrafię ten apel zrozumieć tylko w jednym znaczeniu, a mianowicie jako samokrytykę Kościoła katolickiego. Wszak Kościół właśnie odczytuje treść Biblii w sposób relatywistyczny i — zwłaszcza — selektywny! Przecież Drugie Przykazanie z Dekalogu („Nie czyń sobie obrazu rytego, ani żadnego podobieństwa rzeczy tych, które są na niebie wzgórę, i które na ziemi nisko, i które są w wodach pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał, ani im będziesz służył: bom Ja Pan Bóg twój, Bóg zawisny w miłości, nawiedzający nieprawości ojców nad syny w trzeciem i czwartem pokoleniu tych, którzy mię nienawidzą: A czyniący miłosierdzie nad tysiącami tych, którzy mię miłują, i strzegą przykazania mego" (Ex 20, 4-6)) zostało z Katechizmu katolickiego usunięte i wiernym w katechezie się go nie przekazuje, bo byłoby ono krzycząco sprzeczne z całą liturgią Kościoła.

Oczywiście, zmieniono także — najwyraźniej z powodów moralnych — dziewiąte i dziesiąte przykazania, oddzielając je od siebie, bo w księgach Mojżeszowych kobieta jest traktowana po prostu jako rzecz, jako własność mężczyzny, na równi z domem, osłem i wołem.

3. Odnotuję jeszcze w tej mowie dwa „drobiazgi". Jeden z nich przypomina „zakład Pascala". Powiedział Papież, że „Powierzając się Chrystusowi nie tracimy nic, a zyskujemy wszystko". Można to i tak rozumieć, że w jednym przypadku będziemy nagrodzeni, a w przeciwnym — strasznie ukarani. A drobiazg drugi dotyczy pewnej niedokładności i woła o uzupełnienie. Gdy Benedykt XVI powiada, że „Wielu głosicieli Ewangelii oddało życie za wierność prawdzie słowa Chrystusa", to jest to prawda częściowa, bardzo częściowa, wołająca o uzupełnienie stwierdzeniem, że wielu głosicieli Ewangelii pozbawiło życia wielu, bardzo wielu, ludzi!

4. „Dlaczego śpisz, Panie?". W taki sposób „Tygodnik Powszechny" zatytułował przemówienie papieża w Birkenau.

Czy takie wołanie do Boga nie jest bluźnierstwem. Wszak jeden z wielkich kapłanów katolickich nie tak dawno pisał do swojego przyjaciela, żeby nie oskarżał Boga o jego cierpienia, ale przeciwnie — aby modlił się o to, by "starł mnie na miazgę — propter magnam gloriam Suam". Inny zaś wielki kapłan zwracał się do Boga słowami: „Boże Wszechmogący, zawsze dobry, nawet wtedy, gdy pozwalasz, by Twoje dzieci były złamane bólem". Sądzę, że Benedykt XVI z takiej postawy się nie wyłamuje, chyba nie może. Boga trzeba chwalić, chwalić, chwalić wbrew wszystkiemu! Może na wszelki wypadek, może ze strachu — tak może sobie pomyśleć ateista, a może każdy, nawet katolik może tak sobie przez chwilę pomyśleć? Ale pewnie tylko przez chwilę!

Papież nie chce Boga obrażać, nie może, nie wolno mu, i nie chce bluźnić. A jednak, nawołując do pokory, zachęca jednocześnie do natarczywego wołania do Boga o to, aby się przebudził, aby nie spał, tak jak w czasach masowego mordowania ludzi. Nie chce bluźnić, a jednak.

Wydaje mi się, mocno mi się wydaje, że ta dwuznaczność jest konieczną, niezbywalną cechą autentycznej wiary. Pseudowiara, ta co ogranicza się wyłącznie do praktykowania, do udziału w ceremoniach, czyli wiara, która w istocie rzeczy istnienia Boga na serio nie traktuje (a ta postawa bardzo się dzisiaj, i nic dziwnego, upowszechnia), taka pseudowiara nie ma i nie może mieć pretensji do Boga o cierpienia i podłości tego świata, bo ona, ta pseudowiara, Jego istnienia na serio nie traktuje. Natomiast wiara autentyczna, a trudno wykluczyć osoby o takiej postawie, nie może nie mieć pretensji do Boga, nawet jeżeli wyrażanie tych pretensji może się takiej wierze wydawać niebezpieczne. Otóż właśnie, papież Benedykt XVI mówił (przynajmniej w części swojej wypowiedzi) jak człowiek autentycznej wiary w Boga i mówił — jakby — w imieniu tych, którzy autentycznie w istnienie „żywego Boga" wierzą. A wierząc, nie można nie mieć pretensji, żalu, nie można nie wołać do Boga, aby nie spał, aby się obudził.

5. O milczeniu Boga wobec zbrodni Papież mówił. Czego słuchałem i co przeczytałem z uznaniem, podziwem, dostrzegając w tym jednocześnie dramat osobisty Papieża, ale — co ważniejsze — moralny dramat autentycznej wiary w istnienie Boga.

Dla człowieka niewierzącego ludzkie cierpienie jest problemem lub skandalem. Problemem jest wtedy, gdy jego źródłem są siły/procesy pozaświadome, a skandalem, gdy świadomymi jego sprawcami są ludzie. Natomiast w ramach wiary w Boga wszelkie cierpienie jest świadomego pochodzenia, bo wywodzi się z Boskiej świadomości.

Tadeusz Kotarbiński też widzi moralny dramat w wierze w istnienie Boga, kiedy w obronie ateisty oskarżanego o to, że z powodu swojej niewiary jest „łotrem i bluźniercą", pisze:

"- Mylisz się. Człek to zacny, ideał ma w cenie,
Lecz widząc ogrom zbrodni, woła z głębi serca:
Bluźnierstwem jest posądzać Boga o istnienie!"
(Wesołe smutki, s. 14)

Natomiast o milczeniu Kościoła w tamtych czasach Papież nic nie powiedział. A szkoda, choć zrozumieć można, bo wszystkiego w jednej mowie się nie powie. Czy jeszcze o czymś można by było przy tej okazji powiedzieć? Zapewne, na przykład o wielowiekowym udziale Kościoła w szerzeniu antysemityzmu/antyjudaizmu. Nie tylko Bóg nie jest więc bez winy, ale i Kościół, ale — nade wszystko — ludzie, ludzie, ludzie!

LUDZIE, nie wykręcajcie się od odpowiedzialności! Może właśnie ludzie powinni dać wreszcie spokój bogom i Bogu, a zająć się sobą i swoim światem — zająć się tak, aby ograniczać źródła nienawiści i wrogości między sobą, a przez to i potwornych zbrodni?

*

"Res Humana" nr 3-4/2006.

Tekst niniejszy w wersji rozszerzonej ukazał się, za wspólną zgodą Autora i obu redakcji, w tygodniku „Przegląd" (numer z 25.6.2006 r.).


 Zobacz także te strony:
Benedykt XVI: Szkic do początków pontyfikatu
Kościół po Janie Pawle II
Doktryna polityczna nowego papieża
Postwojtyliańskie szanse Kościoła
Rozmyślania przed obrazem Ojca Świętego Benedykta XVI
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Polski pontyfikat a osłabienie Kościoła
Kościół po Janie Pawle II

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (4)..   


« Watykan i papiestwo   (Publikacja: 09-09-2006 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Zdzisław Cackowski
Profesor; jeden z najwybitniejszych polskich filozofów; polem jego szczególnych zainteresowań jest filozofia człowieka; wykłada w Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie; autor kilkudziesięciu książek; ostatnio wydał tom zatytuowany Człowiek i świat człowieka. Warstwy ludzkiego ciała, szeroko omawiany na łamach "Res Humana".

 Liczba tekstów na portalu: 7  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: O wartościach chrześcijańskich
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5021 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365