Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.038.606 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 654 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Trzeba wyzwolić się ze strachu bogów i śmierci."
 Filozofia » Filozofia społeczna

Metafizyczne i kulturowe podstawy politologii [4]
Autor tekstu:

Przejście od posłuszeństwa bezwarunkowego do posłuszeństwa temu, co uzgodnione, było (jest) warunkiem antropogenezy, ale też warunkiem ontogenezy. Akt ten musiał być na początku i musi być każdorazowo aktem indywidualnym (chociaż, jak wiemy, nie dokonywanym tylko „w sobie", lecz każdorazowo w odniesieniu do nie-ja). Natomiast w odniesieniu do formy kulturowej możemy bez większego ryzyka błędu przyjąć, że jest ona wytworem twórczości kolektywnej. Przymierze jest właśnie takim wytworem, a symboliczną formą jego autora — zbiorowości, wspólnoty, społeczeństwa - jest właśnie [ 36 ] Bóg. Można powiedzieć, że jednostki jako takie poprzedzają kolektyw w wytwarzaniu wartości podstawowych, ale to kolektyw nadaje im formę kulturową. Kolektyw nadał formę kulturową zarówno panowaniu-podporządkowaniu (to oczywiste, a symboliczną formą tej wartości podstawowej jest od dawien dawna Bóg), nadał też formę kulturową wyborowi podmiotowo-podmiotowemu. Pierwotną formą tego wyboru były przymierza, zawierane pomiędzy władcami i dowódcami wojskowymi; jedną z pierwszych, jeśli nie pierwszą symboliczną formą tej z kolei wartości podstawowej jest biblijne Przymierze Boga i człowieka. Można się nawet pokusić o twierdzenie, że archetyp przymierza jest dla twórców Starego Testamentu archetypem „bardziej" podstawowym niż archetyp Króla (zawarty w Bogu-Prawodawcy): jeden z najważniejszych pseudonimów tej księgi to właśnie „przymierze" [ 37 ]

Nadaniu przymierzu tak wysokiej rangi towarzyszy jednocześnie przekonanie, że, jako forma kulturowa nie pojawia się ono od razu w gotowej, czy lepiej powiedzieć — rozwiniętej postaci. Ta sama wartość podstawowa pojawia się w efekcie wyboru metafizycznego od razu w rozwiniętej, a nawet — gotowej postaci. Przymierze, w przeciwieństwie do archetypu władzy, zarysowanego w ogromnym skrócie (może dlatego, właśnie, że „oczywistego"), rozwija się powoli, przechodzi wyraźne stadia, wiąże się z dojrzewaniem Boga [ 38 ] a więc i porządku kulturowego. Zaczyna się od bardzo jeszcze prymitywnego przymierza z Noem, do którego został ten uratowany z tsunami człowiek przymuszony niezawoalowaną groźbą. Już przymierze z Abrahamem bardziej odpowiada swemu pojęciu, bowiem zarówno Abraham jak i jego małżonka (która była niezbędna do zawarcia przymierza) wykazują już więcej podmiotowości, poniekąd targując się o warunki. Z kolei przymierze z całym ludem żydowskim (choć przy pośrednictwie Mojżesza) wskazuje na kolejny stopień w dążeniu do zrównoważenia stron porozumienia: cały naród to nie to, co jednostka, nawet tak znaczna jak Abraham. Potłuczenie pierwszych tablic również może świadczyć o tym, że Bóg nie miał tu do czynienia z owczarnią. Na koniec — choć to nie najmniej ważne — Stary Testament daje niedwuznacznie do zrozumienia, że Prawo to nie po prostu wola władzy — królewskiej władzy Boga względnie boskiej władzy Króla — ale właśnie rezultat przymierza. Tak jak przymierze jest formą wartości podstawowej, jaką jest wzajemne uznanie się stron relacji za podmioty, tak prawo jest formą przymierza. A dokładniej — powinno być taką formą.

Na tym jednak dramat przymierza się nie kończy.

Oficjalna interpretacja [ 39 ] tego dramatu podkreśla nieskuteczność przymierza, spowodowaną grzeszną naturą człowieka. Sam mit zresztą nie unika takiej autointerpretacji. Wydaje się jednak, że nie jest to cała prawda. Przymierze okazało się nieskuteczne co najmniej w równym stopniu dlatego, że od początku, bowiem, mimo uznania się przez Boga za równego człowiekowi, zawierane było za każdym razem między zasadniczo nierównymi stronami. W ostatecznym rachunku dobre intencje autorytarnej władzy nie mogą się przyczynić do ustanowienia nie autorytarnego porządku inaczej, jak tylko przez usunięcie, lub usunięcie się partnera, który do przymierza nie pasuje (obiektywnie nie pasuje), i zastąpienie go takim, którego deklaracja będzie nie tylko szczera (tej szczerości Bogu starotestamentowemu odmówić nie sposób, mimo — a może właśnie dlatego — że przeżywał wahania, i na przykład od Abrahama domagał się deklaracji absolutnego posłuszeństwa), ale i adekwatna. Bóg wycofuje się więc z przymierza i na swoje miejsce przysyła swego Syna, który, jeszcze jako Bóg, ale także już jako człowiek, miałby wejść w przymierze z człowiekiem, czyniąc przymierze bardziej odpowiadającym swojej istocie. Przedsięwzięcie to niezupełnie się powiodło — Jezus nie mógł się ostatecznie zdecydować, czy ma być człowiekowi bliźnim, czy Królem [ 40 ] . Ostatecznie zadecydował o tym Paweł z Tarsu, stawiając na władzę [ 41 ] , a nie na przymierze. Wprawdzie i do przymierza się odwoływał, ale tylko po to, by je zinterpretować jako bezgraniczne oddanie się Bogu. Z prawem, które jest bądź co bądź formą przymierza, obszedł się jeszcze gorzej, uznając, że odkąd Bóg przysłał swego syna, nie jest już ono potrzebne [ 42 ] Może je z powodzeniem zastąpić miłość i ona ma wypełnić treścią stosunek przymierza. Ale miłość bezwarunkowa (miłość, która niczego się nie domaga, „nie szuka swego" [ 43 ] , nie stawia żadnych warunków) oznacza na dłuższą metę nie miłość, lecz poddanie [ 44 ] I ono właśnie, za sprawą chrześcijaństwa, w tym przede wszystkim za sprawą Pawła, stało się na długie wieki zasadą porządku. Na długie wieki, ale nie na zawsze. Przymierze — biblijny archetyp porządku kulturowego i politycznego — odrodziło się po wielu wiekach w symbolicznej, intelektualnej i politycznej formie umowy społecznej. Ściślej — pojmowanie porządku społecznego jako porządku umownego nie pojawiło się po raz pierwszy w czasach nowożytnych (nawet „przymierze" to nic innego jak właśnie synonim umowy), bo już starożytni Grecy (a przynajmniej niektórzy z nich) tak właśnie skłonni byli pojmować źródło prawa i polityki [ 45 ] Dopiero jednak czasy nowożytne przyniosły prawdziwy renesans idei umowy społecznej zarówno jako koncepcji filozoficznej i kulturowej, jak i jako konstytucji, którą suwerenny naród sam sobie nadaje.

Podobnie jak idea przymierza zawiera w sobie (w sposób całkowicie wolny od ideologicznego fałszu [ 46 ] ) zarówno porządek daleki od tego ideału, jak i porządek, w którym taka wartość podstawowa jak wzajemne uznanie równych kompetencji do stanowienia zasad znajduje swoje adekwatne odzwierciedlenie, tak i nowożytna idea umowy społecznej zawiera w sobie oba te aspekty. Oznacza mianowicie, że nie tylko tam, gdzie działa zasada równości wobec prawa (rozumiana oczywiście także jako równa kompetencja w jego stanowieniu), ale również tam, gdzie porządek polityczny niezbyt jeszcze wykracza poza proste (a wymuszone) przyznanie samozwańczej władzy prawa do rządzenia, mamy do czynienia z porządkiem ludzkim. Tylko że ludzie nie zdecydowali się jeszcze na postawienie sobie nawzajem większych wymagań. Wolność polega bowiem na tym, że się ją ma. I niekoniecznie trzeba z niej korzystać tylko po to, by się jej zrzec za cenę pozornego bezpieczeństwa. Warto pamiętać, że despotyczna władza jest bardziej od nas zależna, niż nam się wydaje. Jej nie wystarcza, żebyśmy nie korzystali z wolności. Ona potrzebuje, żebyśmy się jej aktywnie wyrzekli.


1 2 3 4 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Pro choice i pro life - rozbieżne dyskursy
Moje spotkania z Edwardem Abramowskim

 Dodaj komentarz do strony..   


 Przypisy:
[ 36 ] Mówię to otwarcie za Emilem Durkheimem.
[ 37 ] Przymierze jest rzeczywiście taką formą form, jeśli uznamy (całkowicie w realistycznym duchu), że może być ono zawierane niekoniecznie przez strony całkowicie równorzędne, chociaż, z drugiej strony, swoją pełnię, w tym również pełnię pojęciową) zyskuje ono dopiero w tym ostatnim przypadku. Podobnie jak „umowa społeczna", w pewnym najogólniejszym sensie, leży u podstaw najbardziej nawet despotycznego porządku, wymaga bowiem przynajmniej elementarnego przyzwolenia na panowanie ze strony poddanych.
[ 38 ] W sprawie „dojrzewania Boga" jako metafory rozwoju kultury zob. J.Miles, Bóg. Biografia Warszawa 1998.
[ 39 ] Tendencyjność (o k r e ś l n ą tendencję) właściwą oficjalnej interpretacji ilustrują komentarze zawarte w przypisach redakcyjnych. Por. np. przypis do Rdz 3,1.
[ 40 ] To niezdecydowanie dobrze ilustruje zestawienie z jednej strony wyraźnego rozciągnięcia przez nowotestamentowego Jezusa pojęcia „bliźnich" na „nieprzyjaciół" (Mt 5, 44), precyzujące zresztą tylko uniwersalną zasadę, zawartą w przykazaniu miłowania bliźniego „jak siebie samego" (Kpł 19, 18), z drugiej — złożonej przez niego deklaracji absolutnej nietolerancji i żądania absolutnego posłuszeństwa, nawiasem mówiąc- z zastosowaniem środków przemocy: „Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach" (Łk 19, 27). O ile przykazanie miłowania bliźniego jak siebie samego wskazuje na zasadę, leżącą u podstaw przymierza jako takiego (zasadę wzajemnie równego traktowania się stron), o tyle słowa przytoczone w ewangelii Łukasza cofają całą sprawę do czasu sprzed przyznania przez Boga, że „Człowiek stał się taki jak My…", a więc sprzed sformułowania przezeń idei przymierza.
[ 41 ] "Jeśli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, (...) — osiągniesz zbawienie", Rz 10, 9; „Nie masz… władzy, która by nie pochodziła od Boga…", Rz 13, 1.
[ 42 ] Gal 3,19;24.
[ 43 ] 1Kor 13,5.
[ 44 ] Wprawdzie o miłości do Boga (obowiązkowej miłości do Boga) mówił już Stary Testament, ale mówił o niej wprost; dopiero Paweł; ukrywa on stosunek władzy absolutnej pod pojęciem (bezwarunkowej) miłości, i dlatego on właśnie może być uznany za ideologa totalitaryzmu (por. Orwellowskie Ministerstwo Miłości).
[ 45 ] Por. Cz. Porębski, Umowa społeczna. Renesans idei, Kraków 1999, s. 9-10.
[ 46 ] Każdy porządek jest „przymierzem", każdy bowiem zakłada istnienie dwóch podmiotów, nawet jeśli podmiotowość jednego z nich jest drastycznie zredukowana do przyzwolenia na rządy. Nie oznacza to zarazem, że idea przymierza (i odpowiednio — idea umowy społecznej) nie może pełnić funkcji ideologicznej legitymacji panowania. Zwłaszcza po odpowiednim (w duchu Pawła) przedefiniowaniu tego pojęcia.

« Filozofia społeczna   (Publikacja: 31-10-2006 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Ryszard Paradowski
Filozof (metafizyka, filozofia kultury, filozofia polityczna), rosjoznawca, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, Instytutu Ameryk i Europy, gdzie jest zastępcą dyrektora do spraw nauki i wykłada filozofię i filozofię kultury. Ostatnio opublikował książkę „Metafizyka i kultura. Repetycje kartezjańskie”, Wydawnictwo Centrum Studiów Latynoamerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2011 i artykuł Religia jako ideologia, w kwartalniku: Środkowoeuropejskie Studia Polityczne (1/2012, Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu).

 Liczba tekstów na portalu: 9  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Definiowanie boga i człowieka w Księdze Rodzaju
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5095 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365