|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Filozofia społeczna
Metafizyczne i kulturowe podstawy politologii [4] Autor tekstu: Ryszard Paradowski
Przejście od posłuszeństwa bezwarunkowego do
posłuszeństwa temu, co uzgodnione, było (jest) warunkiem antropogenezy, ale
też warunkiem ontogenezy. Akt ten musiał być na początku i musi być każdorazowo
aktem indywidualnym (chociaż, jak wiemy, nie dokonywanym tylko „w sobie",
lecz każdorazowo w odniesieniu do nie-ja). Natomiast w odniesieniu do formy
kulturowej możemy bez większego ryzyka błędu przyjąć, że jest ona
wytworem twórczości kolektywnej. Przymierze jest właśnie takim wytworem, a symboliczną formą jego autora — zbiorowości, wspólnoty, społeczeństwa -
jest właśnie [ 36 ] Bóg. Można powiedzieć, że jednostki jako takie poprzedzają kolektyw w wytwarzaniu wartości podstawowych, ale to kolektyw nadaje im formę kulturową.
Kolektyw nadał formę kulturową zarówno panowaniu-podporządkowaniu (to
oczywiste, a symboliczną formą tej wartości podstawowej jest od dawien dawna
Bóg), nadał też formę kulturową wyborowi podmiotowo-podmiotowemu. Pierwotną
formą tego wyboru były przymierza, zawierane pomiędzy władcami i dowódcami
wojskowymi; jedną z pierwszych, jeśli nie pierwszą symboliczną formą tej z kolei wartości podstawowej jest biblijne Przymierze Boga i człowieka. Można
się nawet pokusić o twierdzenie, że archetyp przymierza jest dla twórców
Starego Testamentu archetypem „bardziej" podstawowym niż archetyp Króla
(zawarty w Bogu-Prawodawcy): jeden z najważniejszych pseudonimów tej księgi
to właśnie „przymierze" [ 37 ] Nadaniu przymierzu tak wysokiej rangi towarzyszy jednocześnie przekonanie, że, jako
forma kulturowa nie pojawia się ono od razu w gotowej, czy lepiej powiedzieć — rozwiniętej postaci. Ta sama wartość podstawowa pojawia się w efekcie
wyboru metafizycznego od razu w rozwiniętej, a nawet — gotowej postaci.
Przymierze, w przeciwieństwie do archetypu władzy, zarysowanego w ogromnym skrócie
(może dlatego, właśnie, że „oczywistego"), rozwija się powoli,
przechodzi wyraźne stadia, wiąże się z dojrzewaniem Boga [ 38 ] a więc i porządku kulturowego. Zaczyna się od bardzo jeszcze prymitywnego
przymierza z Noem, do którego został ten uratowany z tsunami człowiek
przymuszony niezawoalowaną groźbą. Już przymierze z Abrahamem bardziej
odpowiada swemu pojęciu, bowiem zarówno Abraham jak i jego małżonka (która
była niezbędna do zawarcia przymierza) wykazują już więcej podmiotowości,
poniekąd targując się o warunki. Z kolei przymierze z całym ludem żydowskim
(choć przy pośrednictwie Mojżesza) wskazuje na kolejny stopień w dążeniu
do zrównoważenia stron porozumienia: cały naród to nie to, co jednostka,
nawet tak znaczna jak Abraham. Potłuczenie pierwszych tablic również może świadczyć o tym, że Bóg nie miał tu do czynienia z owczarnią. Na koniec — choć to
nie najmniej ważne — Stary Testament daje niedwuznacznie do zrozumienia, że
Prawo to nie po prostu wola władzy — królewskiej władzy Boga względnie
boskiej władzy Króla — ale właśnie rezultat przymierza. Tak jak przymierze
jest formą wartości podstawowej, jaką jest wzajemne uznanie się stron relacji za podmioty, tak prawo jest formą przymierza. A dokładniej — powinno być taką formą.
Na tym jednak dramat przymierza się nie kończy.
Oficjalna interpretacja [ 39 ] tego dramatu podkreśla nieskuteczność przymierza, spowodowaną grzeszną
naturą człowieka. Sam mit zresztą nie unika takiej autointerpretacji. Wydaje
się jednak, że nie jest to cała prawda. Przymierze okazało się nieskuteczne
co najmniej w równym stopniu dlatego, że od początku, bowiem, mimo uznania się
przez Boga za równego człowiekowi, zawierane było za każdym razem między
zasadniczo nierównymi stronami. W ostatecznym rachunku dobre intencje
autorytarnej władzy nie mogą się przyczynić do ustanowienia nie
autorytarnego porządku inaczej, jak tylko przez usunięcie, lub usunięcie się
partnera, który do przymierza nie pasuje (obiektywnie nie pasuje), i zastąpienie
go takim, którego deklaracja będzie nie tylko szczera (tej szczerości Bogu
starotestamentowemu odmówić nie sposób, mimo — a może właśnie dlatego — że przeżywał wahania, i na przykład od Abrahama domagał się
deklaracji absolutnego posłuszeństwa), ale i adekwatna. Bóg wycofuje się więc z przymierza i na swoje miejsce przysyła swego Syna, który, jeszcze jako Bóg,
ale także już jako człowiek, miałby wejść w przymierze z człowiekiem,
czyniąc przymierze bardziej odpowiadającym swojej istocie. Przedsięwzięcie
to niezupełnie się powiodło — Jezus nie mógł się ostatecznie zdecydować,
czy ma być człowiekowi bliźnim, czy Królem [ 40 ] . Ostatecznie zadecydował o tym Paweł z Tarsu, stawiając na władzę [ 41 ] , a nie na przymierze. Wprawdzie i do przymierza się odwoływał, ale tylko po
to, by je zinterpretować jako bezgraniczne oddanie się Bogu. Z prawem, które
jest bądź co bądź formą przymierza, obszedł się jeszcze gorzej, uznając,
że odkąd Bóg przysłał swego syna, nie jest już ono potrzebne [ 42 ] Może je z powodzeniem zastąpić miłość i ona ma wypełnić treścią
stosunek przymierza. Ale miłość bezwarunkowa (miłość, która niczego się
nie domaga, „nie szuka swego" [ 43 ] , nie stawia żadnych warunków) oznacza na dłuższą metę nie miłość, lecz
poddanie [ 44 ] I ono właśnie, za sprawą chrześcijaństwa, w tym przede wszystkim za sprawą Pawła, stało się na długie wieki zasadą
porządku. Na długie wieki, ale nie na zawsze. Przymierze — biblijny archetyp
porządku kulturowego i politycznego — odrodziło się po wielu wiekach w symbolicznej, intelektualnej i politycznej formie umowy społecznej. Ściślej — pojmowanie porządku społecznego jako porządku umownego nie pojawiło się
po raz pierwszy w czasach nowożytnych (nawet „przymierze" to nic innego jak
właśnie synonim umowy), bo już starożytni Grecy (a przynajmniej niektórzy z nich) tak właśnie skłonni byli pojmować źródło prawa i polityki [ 45 ] Dopiero jednak czasy nowożytne przyniosły prawdziwy renesans idei umowy społecznej
zarówno jako koncepcji filozoficznej i kulturowej, jak i jako konstytucji, którą
suwerenny naród sam sobie nadaje.
Podobnie jak
idea przymierza zawiera w sobie (w sposób całkowicie wolny od ideologicznego
fałszu [ 46 ]
)
zarówno porządek daleki od tego ideału, jak i porządek, w którym taka wartość
podstawowa jak wzajemne uznanie równych kompetencji do stanowienia zasad
znajduje swoje adekwatne odzwierciedlenie, tak i nowożytna idea umowy społecznej
zawiera w sobie oba te aspekty. Oznacza mianowicie, że nie tylko tam, gdzie
działa zasada równości wobec prawa (rozumiana oczywiście także jako równa
kompetencja w jego stanowieniu), ale również tam, gdzie porządek polityczny
niezbyt jeszcze wykracza poza proste (a wymuszone) przyznanie samozwańczej władzy
prawa do rządzenia, mamy do czynienia z porządkiem ludzkim. Tylko że ludzie
nie zdecydowali się jeszcze na postawienie sobie nawzajem większych wymagań.
Wolność polega bowiem na tym, że się ją ma. I niekoniecznie trzeba z niej
korzystać tylko po to, by się jej zrzec za cenę pozornego bezpieczeństwa.
Warto pamiętać, że despotyczna władza jest bardziej od nas zależna, niż
nam się wydaje. Jej nie wystarcza, żebyśmy nie korzystali z wolności. Ona
potrzebuje, żebyśmy się jej aktywnie wyrzekli.
1 2 3 4
Przypisy: [ 36 ] Mówię to otwarcie za Emilem Durkheimem. [ 37 ] Przymierze jest rzeczywiście taką formą form, jeśli uznamy (całkowicie
w realistycznym duchu), że może być ono zawierane niekoniecznie przez
strony całkowicie równorzędne, chociaż, z drugiej strony, swoją pełnię,
w tym również pełnię pojęciową) zyskuje ono dopiero w tym ostatnim
przypadku. Podobnie jak „umowa społeczna", w pewnym najogólniejszym
sensie, leży u podstaw najbardziej nawet despotycznego porządku, wymaga
bowiem przynajmniej elementarnego przyzwolenia na panowanie ze strony
poddanych. [ 38 ] W sprawie „dojrzewania Boga" jako metafory rozwoju kultury zob.
J.Miles, Bóg. Biografia Warszawa 1998. [ 39 ] Tendencyjność (o k r e ś l n ą tendencję) właściwą
oficjalnej interpretacji ilustrują komentarze zawarte w przypisach
redakcyjnych. Por. np. przypis do Rdz 3,1. [ 40 ] To niezdecydowanie dobrze ilustruje zestawienie z jednej strony wyraźnego
rozciągnięcia przez nowotestamentowego Jezusa pojęcia „bliźnich" na
„nieprzyjaciół" (Mt 5, 44), precyzujące zresztą tylko uniwersalną
zasadę, zawartą w przykazaniu miłowania bliźniego „jak siebie
samego" (Kpł 19, 18), z drugiej — złożonej przez niego deklaracji
absolutnej nietolerancji i żądania absolutnego posłuszeństwa, nawiasem mówiąc-
z zastosowaniem środków przemocy: „Tych zaś przeciwników moich, którzy
nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w
moich oczach" (Łk 19, 27). O ile przykazanie miłowania bliźniego jak
siebie samego wskazuje na zasadę, leżącą u podstaw przymierza jako takiego (zasadę wzajemnie równego
traktowania się stron), o tyle słowa przytoczone w ewangelii Łukasza
cofają całą sprawę do czasu sprzed przyznania przez Boga, że „Człowiek
stał się taki jak My…", a więc sprzed sformułowania przezeń idei
przymierza. [ 41 ] "Jeśli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, (...)
— osiągniesz zbawienie", Rz 10, 9; „Nie masz… władzy, która by
nie pochodziła od Boga…", Rz 13, 1. [ 44 ] Wprawdzie o miłości do Boga (obowiązkowej miłości do Boga) mówił
już Stary Testament, ale mówił o niej wprost; dopiero Paweł; ukrywa on stosunek władzy absolutnej pod pojęciem (bezwarunkowej) miłości, i
dlatego on właśnie może być uznany za ideologa totalitaryzmu (por.
Orwellowskie Ministerstwo Miłości). [ 45 ] Por. Cz. Porębski, Umowa społeczna.
Renesans idei, Kraków 1999, s. 9-10. [ 46 ] Każdy porządek jest „przymierzem", każdy bowiem zakłada
istnienie dwóch podmiotów, nawet jeśli podmiotowość jednego z nich jest
drastycznie zredukowana do przyzwolenia na rządy. Nie oznacza to zarazem,
że idea przymierza (i odpowiednio — idea umowy społecznej) nie może pełnić
funkcji ideologicznej legitymacji panowania. Zwłaszcza po odpowiednim (w duchu Pawła) przedefiniowaniu tego pojęcia. « Filozofia społeczna (Publikacja: 31-10-2006 )
Ryszard ParadowskiFilozof (metafizyka, filozofia kultury, filozofia polityczna), rosjoznawca, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, Instytutu Ameryk i Europy, gdzie jest zastępcą dyrektora do spraw nauki i wykłada filozofię i filozofię kultury. Ostatnio opublikował książkę „Metafizyka i kultura. Repetycje kartezjańskie”, Wydawnictwo Centrum Studiów Latynoamerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2011 i artykuł Religia jako ideologia, w kwartalniku: Środkowoeuropejskie Studia Polityczne (1/2012, Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu). Liczba tekstów na portalu: 9 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Definiowanie boga i człowieka w Księdze Rodzaju | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5095 |
|