Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.171.999 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 306 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
John Brockman (red.) - Nowy Renesans

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Głos racjonalisty jest zdrowym odruchem społecznym, jest aktem samoobrony społeczeństwa przed niebezpieczeństwem opanowania go przez niekontrolowane czynniki"
 Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Historia powszechna » Kościół i faszyzm

Milczenie po milczeniu. Dwie książki 'z tajnych archiwów Watykanu' [2]
Autor tekstu:

Oba te oświadczenia otworzyły drogę do zawarcia w dniu 20 lipca 1933 konkordatu między Rzeszą i Stolicą Apostolską. Dokument podpisał wicekanclerz von Papen i kardynał Sekretarz Stanu Eugeniusz Pacelli. Obrona tego aktu prawnego stanie się odtąd główną osnową polityki Watykanu wobec III Rzeszy. Wiele ze spraw, w których i dotąd nie było zgody między obu stronami, pozostało otwartych. Toteż od początku rozgorzał spór o interpretację, głównie zapisu art. 31. Dotyczył on organizacji katolickich. Podzielono je, wykonując postanowienia konkordatu, na dwie kategorii. Do pierwszej (A) zaliczono te, którą mogą nadal prowadzić działalność i cieszyć się będą opieką państwa. Druga (B) obejmowała te, które winny wejść do „Dachorganisationen" na szczeblu gleichszaltowanego państwa. Pierwsza obejmowała prawie 60 związków religijnych i kościelnych, 25 kulturalnych i 134 charytatywnych, druga dotyczyła 22 organizacji młodzieżowych, 30 stowarzyszeń zawodowych i wiele innych. [ 8 ] O ich zachowanie rozgorzał zasadniczy spór. Nie chodziło w nim tylko o formalne istnienie tych organizacji ale o tak zarówno dla Kościoła, jak i państwa nazistowskiego ważne sprawy, jak wpływ na wychowanie młodzieży i kształtowanie światopoglądu. (Zwróćmy jednakże przy tym uwagę na następującą okoliczność. Na około 50 mln Niemców (44,2 mln czyli 89% brało udział w wyborach z 5 marca 1933) przyjmowano statystycznie 30% jako katolików, co czyni około 15 mln. Przyjmując, że w wyborach marcowych 1933 roku na katolickich kandydatów Zentrum i Bawarskiej Partii Ludowej oddano łącznie niecałe 14 % spośród katolickiego elektoratu otrzymamy, że zaangażowanych politycznie (wybory) w katolickie ugrupowania były niecałe 2 miliony, z których po zniesieniu zakazu episkopatu należenia do NSDAP i przy jednoczesnym rozwiązaniu — pod naciskiem Rzymu — obu katolickich partii odeszło około 70 % do tzw. silniejszych batalionów. [ 9 ] Fakt ten należy moim zdaniem mieć na uwadze przy dalszym śledzeniu za politycznymi argumentami Watykanu, zwłaszcza w czasie wojny)

Rozwijająca się niekorzystnie dla katolicyzmu w Niemczech sytuacja w rzeczy samej bardzo niepokoiła Piusa XI i to nie tylko w sensie organizacyjnego stanu posiadania. To, co Hitler i jego paladyni określali jako „pozytywne chrześcijaństwo" albo „nasze prawdziwe chrześcijaństwo" okazywało się już przy pobieżnej ocenie jawną herezją. Achilles Ratti musiał na to zareagować. Podlegającej bezpośrednio jemu Congregatio Sancti Officii polecił za pośrednictwem generała Towarzystwa Jezusowego Włodzimierza Ledóchowskiego przeprowadzenie procesu dla zbadania zgodności „ideologii" nazizmu z zasadami wiary katolickiej. Wyznaczeni do tego zadania jezuici, wyżej wymienieni, dość szybko wywiązali się z zadania. Przywołując istotne dla nich elementy nauczania Kościoła — Rerum Novarum Leona XIII z 1891 roku oraz słowa Piusa XI z konsystorza w 1926 roku — stwierdzili, że zawarte w nazizmie „ubóstwienie opartego na zasadzie 'czystości krwi' państwa", któremu jednostka we wszystkim musi być bezwzględnie podporządkowana, jest herezją, sprzeczną z biblijna zasadą o jedności rodzaju ludzkiego. Wśród wyodrębnionych przez nich tez było twierdzenie Hitlera, że „najniższe rasy są od najwyższych dalej niż człowiek od najwyższego gatunku zwierząt". Wskazywali, że hołdowanie takim poglądom niesie straszliwe niebezpieczeństwo, albowiem w nazizmie zawarta była zapowiedź zniszczenia niższych ras. W kolejnym memorandum, ujętym w postaci 47 tez, jezuici analizowali ekstremalny nacjonalizm nazizmu. Przydając totalitarnemu państwu atrybut boskości - wywodzili jezuici — nazizm cofa ludzkość do pogaństwa. Państwo, jak wyczytali w piśmiennictwie hitlerowskim — wywodzi z siebie samego absolutne, niczym nieograniczone prawo. Naród tego państwa także nie musi się liczyć z prawem międzynarodowym. Może on prowokować konflikty zbrojne celem poszerzenia swego „Lebensraum". Godman w tym miejscu zauważa, że cztery lata przed wybuchem wojny światowej jezuici właśnie to przewidywali. Obowiązujący i ze wszystkich sił popierany kult rasy, noszący znamiona neopogańskiej religii, w której wychowywana jest młodzież, wieści unicestwienie ludzi. Jezuici do herezji zaliczali także pogląd, że w dążeniu do swego celu naziści, wymagając od wszystkich bezwzględnego posłuszeństwa mogą stosować wszelkie środki, łącznie z zabijaniem jednostek i wielu ludzi i to również przy niewinności ofiar lub wtedy, gdy wina nie odpowiada ostrości kary. Mówiąc dzisiejszym językiem jezuici wypowiadali się w sprawie praw człowieka.

Święte Officium przyjęło tezy do wiadomości. Pius XI — jakbyśmy dziś powiedzieli — poddał ich weryfikacji przez dominikanów. W ich odczytaniu i interpretacji praca jezuitów uległa redukcji do „błędów modernizmu". Do tego wspólnego worka włożono prócz nazizmu i faszyzmu komunizm i totalitaryzm. Sprawa została nadto oddana do oceny jeszcze różnym ekspertom. Jeden z nich, mianowany w 1936 roku w miejsce Ottavianiego, autora krytycznej książki o nazizmie, sostituto w Sekretariacie Stanu Tardini uważał, że tezy jezuitów mogą stanowić wewnętrzny dokument Świętego Officium, papież zaś powinien z niego wyciągnąć pozytywne wnioski. Jeszcze jedna komisja pracująca od kwietnia 1936 roku kwestię rasizmu uszczegółowiła: „Różnice między rasami nie powinny być określane tak przesadnie, że zostanie przekreślona jedność rodzaju ludzkiego. Nie wolno zapominać, że prawo miłości i sprawiedliwości odnosi się do wszystkich ras, przy czym rasa semicka w żadnym wypadku nie może zostać z tego wyłączona".

Rozeznanie herezji nazizmu było rozległe i dokładne. W ogóle Stolica Piotrowa wiedziała o wszystkim co się w Niemczech działo, wiedział przede wszystkim Eugeniusz Pacelli: w Sekretariacie Stanu zbiegały się przecież wszelkie informacje (m.in. o łamaniu ustaleń konkordatu), i od nuncjusza w Berlinie, Orsenigo, i z innych źródeł.

W listopadzie 1936 roku Ratti zapowiedział kurialnym kardynałom, że coś z tym zrobi. W styczniu 1937 roku podczas audiencji udzielonej trzem kardynałom niemieckim (Bertram, Faulhaber, Schulte) nie ujawnił nawet zarysu planowanej enuncjacji. Obecny na tej audiencji Sekretarz Stany Pacelli w swym sprawozdaniu, jak pisze Godman, zaznaczył, że jej treść i ton została już postanowiona — przez niego. W marcu ogłoszono encyklikę „Mit brennender Sorge", którą o. Blet nazywa „dokumentem walki z nazizmem". Wedle Godmana nie zasługiwała ona na taką ocenę: „Przeszło dwa lata przed początkiem II wojny światowej głowa Kościoła katolickiego mogła punkt po punkcie potępić herezje narodowego socjalizmu i związane z nim "błędy epoki". Jednak Achille Ratti milczał" [ 10 ]. Encyklika zdaniem watykanisty była czymś innym niż pełnym odrzuceniem nazizmu. Czymś „pośrednim między troskami niemieckiego episkopatu i obawami Rzymu". Obie strony przepełnione były troską co do komunizmu, żadna nie chciała zerwania stosunków z nazistami. Słowo „herezja" nie padło. Potępienia nie było. Broniono konkordatu słowami używanymi przez Sekretariat Stanu w notach protestacyjnych do Berlina. Owszem, „błędy" (Irrtuemer) zaznaczono, ale nazywano je łagodnie jako „oddalone od wiary w Boga" lub „niezbyt zgodne z odpowiednim do wiary życiem". Choć nie były kierowane wprost do nazistów, adres w domyśle był wyraźny. Rasy nie wolno wywodzić z objawienia Boga — taka myśl, owszem, była. Jednakże, jak zauważył to już w 1961 katolicki publicysta E. W. Boeckenfoerde encyklika stanowiła przejaw walki o zawarte w konkordacie bona particularia katolicyzmu. [ 11 ] Jak przed laty zauważył niemiecki watykanista Hans Jakob Stehle formułowana przez Sekretarza Stanu „racja Kościoła, podobnie jak racja stanu, była bardziej podporządkowana instynktowi samozachowawczemu aniżeli sumieniu i pozwalała temu duchownemu-dyplomacie realizować cel, którego nigdy nie tracił z oczu: zachowanie bezstronności". [ 12 ] Tę zaś broni o. Blet. Pisze, że neutralność „mogłaby być rozumiana jako pasywna obojętność", tymczasem — cytuje on Piusa XII — „bezstronność oznacza dla nas sądzenie według prawdy i sprawiedliwości. Co się tyczy publicznych deklaracji z naszej strony, to mieliśmy zawsze wzgląd na sytuację Kościoła w różnych krajach, aby oszczędzić tamtejszym katolikom kłopotów, których można było uniknąć" [ 13 ].

W tym miejscu można by rozpocząć za o. Bletem szczegółowe przedstawienie jego argumentów na rzecz bezstronności Piusa XII w kilku rozdziałach jego książki, mianowicie rozdziału I (Dyplomacja watykańska przeciwko wojnie) i rozdziału IV (Kościół w okupowanej Polsce). Mówiąc ogólnie, bezstronność w rozdziale I. sprowadzała się do tego, aby ustąpić Hitlerowi (bo „wszystko jest stracone przez wojnę, nic nie jest stracone przez pokój") zaś w rozdziale IV o bezstronności, jak chce francuski jezuita, w żadnym wypadku nie może być mowy, natomiast o łamaniu konkordatu z Polską należałoby powiedzieć wiele. Zwłaszcza, gdy przywołamy często także przez o. Bleta cytowane zdanie, że Pius XII nie mógł inaczej postąpić z uwagi na to, że ostre wystąpienie przeciw zbrodniom III Rzeszy „mogłoby zaszkodzić 40 (!) milionom katolików niemieckich".

Na książkę o. Bleta trafiłem poprzez jej reklamę na internetowej stronie Katolickiej Agencji Informacyjnej. Sprowadziwszy książkę przeczytałem zdanie, że „nie ma żadnego śladu świadczącego o rzekomym sprzyjaniu Papieża Niemcom". To spłycanie sprawy. Nie chodzi w ocenie polityki kandydata na ołtarza o to, czy i komu sprzyjał czy nie sprzyjał i dlaczego. Mieliśmy w tej polityce do czynienia z konkretnymi faktami lub z ich brakiem i to, moim zdaniem, czeka wciąż na uczciwe potraktowanie przez polskich katolickich intelektualistów. Po to główną uwagę w tym tekście zwróciłem — w ślad za jezuitami przywołanymi w pracy Godmana — na treści doktrynalne, na nie potępione herezje nazizmu, co, jak się okazało, nikomu w polityce specjalnie nie wadziło. I nadal nie przeszkadza. Jest milczenie po milczeniu.

PS. Wielki i straszliwy obszar zagłady Żydów a także motywacje antykomunistyczne w polityce Watykanu pod rządami Sekretariatu Stanu i następnie Pontifexa musiały zostać z tego tekstu wyłączone. To tematy na oddzielne większe rozprawy.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Niepotrzebny spór o pontyfikat Piusa XII
Watykan, skarby SS i antysemityzm

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (5)..   


 Przypisy:
[ 8 ] Tamże, kartka 152
[ 9 ] Wyliczenia autora na podstawie danych zwartych w aktach bertramowskich.
[ 10 ] Godman, op. cit. s. 207.
[ 11 ] E. W, Boeckenfoerde, Der deutsche Ktholizismus im Jahre 1933. „Hochland" t. 53, 1961.
[ 12 ] Hans Jakob Stehle, Die Ostpolitik des Vatikans, Muenchen, 1975, s 236.
[ 13 ] Blet, op. Cit. S 111

« Kościół i faszyzm   (Publikacja: 09-06-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Julian Bartosz
Ur. 1933. Dziennikarz (absolwent Wydziału Dziennikarstwa UW 1955) na emeryturze, publikował regularnie w "Dziś", od 1993 polski korespondent "Neues Deutschland". Dr nauk historycznych UWr 1963 - dysertacja o katolicyzmie politycznym w Niemczech (Rola Niemieckiej Partii Centrowej 1930-1933) - publikowana w KiW w 1969. Autor około 20 książek na temat stosunków polsko-niemieckich i historii Niemiec. Ostatnia książka: "Fanatycy. Werwolf i podziemie zbrojne na Dolnym Śląsku 1945-1948" (2012). W latach 1982-1988 docent w Instytucie Nauk Politycznych UWr. Dawniej laureat wielu nagród SDP, m.in. im. Juliana Bruna, Bolesława Prusa oraz Polskiego Klubu Publicystów Międzynarodowych.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 14  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: „Nie chce mi się wierzyć…”
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5926 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365