Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.038.884 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 654 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Mariusz Agnosiewicz - Zapomniane dzieje Polski
Mariusz Agnosiewicz - Kryminalne dzieje papiestwa tom I

Złota myśl Racjonalisty:
"Hipokryzja to wstydliwośc łajdaka."
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Ach, ci nawróceni ateiści [2]
Autor tekstu:

W rozdziale „Wojna światopoglądów” autor pisze: „Gdyby argumenty na rzecz wiary w Boga były całkowicie niepodważalne, wówczas świat wypełniałyby zastępy zdeklarowanych wyznawców jednej wiary. Wyobraźmy sobie taki świat, w którym w wyniku absolutnej pewności wszelkich dowodów bylibyśmy pozbawieni wolności wyboru swojej wiary. Czy byłby ciekawy?” [ 9 ]

Cóż to za stawianie sprawy? A ja naiwnie myślałem, że Collinsowi chodzi o prawdę, a nie o to czy byłoby ciekawie! Gdyby więc takie niezbite dowody istniały, to mielibyśmy do czynienia z zupełnie innym światem. Przecież z faktami się nie dyskutuje! Nikt zapewne by nie powiedział: odrzucam Boga i prawdę w imię niewiary i kłamstwa, bo prawda jest nudna!

Próbkę natomiast budowania takiego „ciekawego świata” – mimo braku niepodważalnych argumentów – cały czas mamy, czyż bowiem to nie wyznawcy każdej z religii monoteistycznych grzeszą butną pewnością, że Bóg jest? Czy to nie chrześcijanie rozsyłają we wszystkie nieopanowane jeszcze przez ich religię regiony kuli ziemskiej, od Ameryki Południowej przez Afrykę po Azję, święcie przekonanych o swoich racjach misjonarzy, których zadaniem jest zamienienie napotkanych ludzi w gorliwych wyznawców słusznej wiary? A sama Europa, czy w czasach Średniowiecza ze swoim totalitarnym katolicyzmem nie była już takim światem? Czy ciekawym? Pozostawiam bez odpowiedzi.

Po nawróceniu ogarnął autora omawianej książki niepokój: „Zwłaszcza podczas pierwszego roku od zaakceptowania istnienia Boga opiekującego się ludzkimi istotami opadły mnie niezliczone wątpliwości najrozmaitszego pochodzenia. (ale, przyp. J.K) ku swojemu jeszcze większemu zadowoleniu dotarłem do licznych źródeł udzielających przekonujących odpowiedzi na owe pytania. [ 10 ]” Co za szczęściarz, chciałoby się rzec…

Pochylmy się tutaj nad odpowiedziami autora na te z nich, które uznał za najpoważniejsze.

1) Czy idea Boga nie wynika z myślenia życzeniowego?

Według Collinsa za istnieniem Boga ma świadczyć „to dojmujące poczucie tęsknoty, pozostające gdzieś pomiędzy przyjemnością a smutkiem, (które, przyp. J.K) pojawiało się nieoczekiwanie i skłaniało do zastanowienia, skąd bierze się tak silne uczucie i jak sobie poradzić z podobnym doświadczeniem.” [ 11 ] Tu następuje opis wrażenia jakie zrobił na dziesięcioletnim autorze zobaczony przez teleskop widok rozgwieżdżonego nieba, wieczór wigilijny (w piętnastym roku życia), podczas którego usłyszał przepięknie śpiewaną chłopięcym sopranem kolędę, w wieku studenckim, słuchana druga część III Symfonii Beethovena, a w czasach dojrzałych, kiedy jako uczony dokonał „odkrycia czegoś, co nie było znane człowiekowi (doznając, przyp. J.K) ogromnej satysfakcji oraz pragnienia poznania jeszcze większej Prawdy.” [ 12 ]

Takie chwile wraz ze wspomnianym wcześniej prawem moralnym mają wskazywać na istnienie Boga. Widać, jak Collins nie potrafi się uwolnić od myśli, że skoro jest coś takiego jak prawo moralne, to musi być też twórca tego prawa, że jeżeli jesteśmy zdolni do zachwytu nad światem to musi być on przez kogoś stworzony (w obu przypadkach ma on na myśli Boga osobowego). Przy okazji daje nam próbkę powierzchownej interpretacji Freuda, która nie jest nawet warta przytoczenia.

W końcu powołuje się na logikę pisząc: „jeśli przyjmie się, że Bóg to coś, czego ludzie mogą sobie życzyć, czy to wyklucza zarazem możliwość, że Bóg jest czymś rzeczywistym? Absolutnie nie. Fakt, że marzyłem o kochającej żonie, nie sprawił, że jest ona teraz jedynie złudzeniem. Fakt, że rolnik pragnie deszczu, nie oznacza, że powinien stawiać pod znakiem zapytania realność ulewy, która nadeszła.” [ 13 ]

Niestety, próby uzasadniania przypuszczeń dotyczących istnienia czegoś poza znanym nam światem nie stają się bardziej prawdopodobne przez podpieranie ich przypuszczeniami funkcjonującymi w naszym świecie. Mamy tu ewidentne pomieszanie dwóch porządków.

W pierwszym jest mowa o Bogu, który jak wiemy jest bytem transcendentnym, a co za tym idzie nie mamy żadnej możliwości stwierdzenia jego istnienia (jak pamiętamy, z definicji nie wynika istnienie — np. Feniks to ptak powstający z popiołów, albo Bóg jest bytem doskonałym). Gdyby zaś ktoś się upierał, że Bóg jest bytem logicznie koniecznym, to twierdziłby coś w stylu, że kwadrat jest okrągły. Wynika to z faktu, że konieczność logiczna odnosi się wyłącznie do sądów logicznych, czyli zdań, które mogą występować jako przesłanki w dowodzie, dlatego żaden byt nie może być logicznie konieczny (podkreślmy, logicznie konieczne mogą być tylko sądy logiczne i zdania).

Drugi – rzeczywiście istniejący porządek przyczyn, które zachodzą gdyż możemy wskazać desygnaty takich pojęć jak: „żona”, „rolnik”, „deszcz”, „ulewa” i dlatego ma tu zastosowanie logiczne wynikanie.

2) Co z całą masą krzywd, jakie wyrządzono w imię religii?

Pytanie to uważam za pomniejsze, to znaczy nie mające wiele wspólnego z odpowiedzialną i przemyślaną krytyką wiary w Boga. No, ale skoro zostało przytoczone zobaczmy co na ten temat ma do powiedzenia autor omawianej książki. Już na pierwszy rzut oka widać niezborność, gdyż tak, jak w imię obrony wiary można napisać, że „Nietrudno podać przykłady podejmowania przez Kościół działań pozostających w jawnej sprzeczności z głoszonymi przez siebie zasadami” [ 14 ], następnie ukazać pomyłki i wykazać, że ludzie czyniący je w imię Boga tak naprawdę nie mają zbyt wiele wspólnego z zasadami samej wiary – tak samo należało postąpić w stosunku do ateizmu, a nie wypisywać, że „Wielkie eksperymenty marksistowskie przeprowadzone w Związku Radzieckim i w maoistowskich Chinach, których celem było stworzenie społeczeństw całkowicie opartych na ateizmie, dowiodły, że są one zdolne do popełniania co najmniej równie ogromnych, jeśli nie większych zbrodni ludobójstwa i do wykorzystywania przemocy w podobnym stopniu, co najgorsze ze wszystkich znanych nam reżimów w obecnych czasach” [ 15 ].

W imię stosowania jednakowej miary autor książki powinien pokazać, że komunistyczne systemy totalitarne szermowały ateizmem dla swoich partykularnych interesów, gdyż był on elementem walki o rząd dusz – na Dalekim Wschodzie z wielkimi systemami duchowymi (buddyzmem, taoizmem, konfucjanizmem), a w bliższych geograficznie nam rejonach – z chrześcijaństwem. Owe systemy, po zlikwidowaniu przez komunistów konkurencyjnych partii politycznych pozostawały jedyną niezależną siłą w tychże krajach. Gdyż w istocie nieprawdą jest, że „ateizm – przez odrzucenie jakiegokolwiek wyższego autorytetu – ma w sobie potencjał pozwalający na całkowite zwolnienie ludzi z odpowiedzialności za to, by jeden nie gnębił drugiego.” [ 16 ]

A jeżeli przyjmiemy punkt widzenia Collinsa, to taki sam zarzut odnosi się przede wszystkim do każdej religii monoteistycznej. To one zawierają potężny potencjał, by gnębić właśnie w imię owego wyższego autorytetu (chrześcijanin doda: dla dobra gnębionego), myślących inaczej, szczególnie gdy na danym obszarze są wyznaniami dominującymi. Historia, ale i czasy współczesne dostarczają nam tutaj aż nazbyt wielu przykładów.

Właściwie rozumiany ateizm dzięki odrzuceniu idei Boga pozwala człowiekowi na zrozumienie odpowiedzialności jaka na nim ciąży za jego własne postępowanie. Jest to poziom, do którego z definicji nie może dojrzeć żaden chrześcijanin. Oczywiście, do takiego poczucia odpowiedzialności trzeba dorosnąć i nie jest to łatwe, ale ci ateiści, którzy mają z tym problem i kierują się egoistycznymi interesami, powinni byli być przez Collinsa tak samo odsiani od samej istoty ateizmu, jak zrobił to w przypadku nadużywających wiary przedstawicieli Kościoła. W stosowaniu takiej argumentacji zarzucam autorowi nieuczciwość intelektualną (bo chyba nie brak zdolności do głębszego namysłu).

3) Jak miłujący wszystkich Bóg może się godzić na ludzkie cierpienia?

Dla teisty, którym deklaruje się Collins, jest to rzeczywiście problem, jednak jego propozycja wyjaśnienia cierpienia jest tak samo nieporadna, jak próby odpowiedzi na dotychczasowe pytania.

„Jest kilka rozwiązań tego dylematu” {p:17|Jw. s. 41} – pisze. Od faktu, że ludzie wynaleźli narzędzia zbrodni po niewłaściwe korzystanie przez nich z wolnej woli. Co do tej ostatniej – twierdzi – Bóg w żadnym wypadku nie powinien jej ograniczyć, bo człowiek musi dokonywać wyborów. Jednak tak naprawdę nie chodzi tu o likwidację czy ograniczenie wolnej woli, a o wyposażenie człowieka w narzędzia do odpowiedniego z niej korzystania. A to Bóg, jako miłujący, wszechmogący i doskonały mógł bez wątpienia zrobić o wiele lepiej…

Przy okazji autor dokonuje prawdziwie wstrząsającego wyznania, otóż jego córka została zgwałcona a sprawca nie został ujęty. Chyląc czoła przed tak bolesnym, ojcowskim doświadczeniem, muszę wyznać, że próba jego wyjaśnienia, mająca jakoś usprawiedliwić Boga jest żałosna:

„Być może miało mi to również uświadomić (gwałt na córce, przyp. J.K), że nie jestem w stanie w pełni obronić mojej córki przed wszelkim bólem i cierpieniem; zwykłem zawierzać to opiece boskiej, wiedząc, że nie chroni nas to przed złem, ale sprawia, że nasze cierpienia nie idą na marne. Moja córka natomiast mogłaby powiedzieć, że to doświadczenie dało jej szansę na podjęcie próby złagodzenia cierpień innych, którzy stali się ofiarami podobnych napaści.” [ 18 ]

Zapytajmy, czy naprawdę ojcowie muszą przechodzić aż tak traumatyczne doświadczenia, by mogli sobie uświadomić, że nie są wstanie chronić córek „przed wszelkim złem i cierpieniem”? Czy każdy, kto podejmuje się pracy z ofiarami gwałtu powinien najpierw sam zostać zgwałconym, by wykonywać ją ze zrozumieniem i z należytą delikatnością? Natomiast, co dało Collinsowi-teiście zawierzenie córki boskiej opiece pozostawię bez komentarza…

4) Jak osoba rozsądna może wierzyć w cuda?

W odpowiedzi na to pytanie dowiadujemy się, że „Wszystkie religie wiążą się z wiarą w jakieś cuda”, co przecież nas nie dziwi. Cuda bowiem jakże często są legitymacją autentyczności danej religii. Są argumentem, z którym większość ludzi – słabo zaprawionych w racjonalnym posługiwaniu się rozumem – nie dyskutuje. Cóż jednak zrobić, aby cud nie okazał się niewypałem? Oto przykład, jak rozpoznać cud prawdziwy, a jak fałszywy? Zaliczanie do cudu pokonania przez organizm nieuleczalnego rodzaju raka, ma miejsce: 

„po zbadaniu świadectw i stwierdzeniu, że takie wyleczenie nie mogło nastąpić w wyniku znanych nam naturalnych procesów – należy wtedy przeprowadzić obliczenia wg twierdzenia Bayesa (objaśnienie owego twierdzenia zawarte jest w książce, przyp. J.K) – i wychodzi nam, że cud jest bardziej prawdopodobny niż nam się wydaje” [ 19 ]


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Ewolucja religii
Gerald Warner, wyznawca kultu śmierci

 Zobacz komentarze (8)..   


 Przypisy:
[ 9 ]  Jw. s. 33
[ 10 ] Jw. s. 34
[ 11 ] Jw. s. 35
[ 12 ] Jw. s. 35
[ 13 ] Jw. s. 37
[ 14 ] Jw. s. 38
[ 15 ] Jw. s. 40
[ 16 ] Jw. s. 40
[ 18 ] Jw. s. 43
[ 19 ] Jw. s. 47

« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 23-01-2009 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jacek Kozik
Ur. 1955. Ukończył studia na Wydziale Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Na łamach prasy zadebiutował blokiem wierszy w 1982, w „Przeglądzie Tygodniowym”. Swoje wiersze drukował także w „Tygodniku Kulturalnym”, „Miesięczniku Literackim”, „Literaturze” i „Poezji”. Jednocześnie jego poezje pojawiły się w drugim obiegu, w warszawskim „Wyzwaniu” i wrocławskiej „Obecności”. Zbiory wierszy: „Tego nie kupisz” (1986), „Matka noc” (1990), „Ślad po marzeniu” (1995). Jego słuchowiska i wiersze były emitowane także na antenie Polskiego Radia. Uczył w szkołach podstawowych i gimnazjum, dla którego ułożył program „Korzenie kultury europejskiej”. Uczył także w liceum etyki i filozofii. Jego artykuły ukazywały się w specjalistycznych periodykach „Edukacji Filozoficznej”, „Filozofii i Sztuce” oraz w „Filozofii w Szkole”. Mieszka w Nowym Jorku   Więcej informacji o autorze

 Liczba tekstów na portalu: 15  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Duszne niedouczenie
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6314 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365