Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.215.596 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 310 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Nie było wielkiego geniuszu bez przymieszki szaleństwa.
 Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza » Kler

Od kapłaństwa do ateizmu [4]
Autor tekstu:

Musiałem się trochę pomęczyć, by poznać problemy ówczesnych teologów, roztrząsane na pierwszych sześciu soborach powszechnych. Dowiedziałem się między innymi, że na sporządzanie dokumentów soborowych mieli decydujący wpływ nie papieże, ani ojcowie soborowi, ale rzymscy cesarze. Papieże musieli ich słuchać, bo oni sponsorowali całą ich działalność. Toteż gdy ksiądz profesor apologetyki mówił, iż Pismo Święte, tradycja i nauka Kościoła są źródłem argumentów na udowodnienie prawdziwości dogmatów katolickich, po prostu w to nie wierzyłem. Z takim – niestety – przygotowaniem przystąpiłem na czwartym roku studiów do słuchania wykładów z teologii dogmatycznej.

Wykłady te rozpoczęto od przedstawiania katolickiej nauki o istnieniu Boga. Stwierdzono, że są dwa dogmaty o istnieniu Pana Boga. Jeden z nich mówi, że istnienie Pana Boga jest prawdą rozumu, a drugi – że jest prawdą wiary. Nie potrafiłem zrozumieć, po co te dwa dogmaty. Uznałem, iż są one Kościołowi katolickiemu potrzebne tak, jak dogmat o nieomylności papieża. Nawet nie musiałem słuchać tych wykładów, aby się przekonać, że nie da się drogą logicznego rozumowania udowodnić istnienia Boga. Zrozumiałem to już wcześniej, gdy uczyłem się logiki i teodycei. Najpierw nasz profesor zajął się pierwszym dogmatem. Zdefiniował go następująco: „Przyrodzonym światłem rozumu ludzkiego można przez rzeczy stworzone poznać w sposób pewny jedynego, prawdziwego Boga, Stwórcę i Pana naszego”.

 

Podane przez niego uzasadnienie:

A. Pismo święte:

a) Dowód pośredni: „Bo gdy poganie, którzy Zakonu nie mają, z natury czynią, co Zakon nakazuje, tak, że ci, którzy Zakonu nie mają, sami sobie są Zakonem i ujawniają treść Zakonu wypisaną w swych sercach. Poświadcza to im i ich sumienie, gdy różne ich myśli oskarżają się nawzajem lub bronią. [Okaże się to] w dniu, w którym Bóg sądzić będzie tajniki ludzkie, według Ewangelii mojej przez Jezusa Chrystusa” [Rzym. 2, 14-16].

 

Z powyższego tekstu można wysnuć następujący wniosek: Poznanie prawa naturalnego samym rozumem przypuszcza naturalne poznanie Boga. Święty Paweł posługuje się następującym rozumowaniem:

– Ludzie mają wszczepione w swoje umysły zasady moralne.

– Musiał więc być ktoś, kto te zasady moralne im zaszczepił.

– Tym kimś jest Bóg.

Według mnie powyższy wniosek jest błędny, bo przyczyny mogły być inne. Nie można na podstawie skutku wnioskować jednoznacznie o konkretnej przyczynie.

b) Dowody bezpośrednie: „Głupi [już] z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga, z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła nie poznali Twórcy, lecz ogień, wiatr, powietrze chyże, gwiazdy dookoła, wodę burzliwą lub światła niebieskie uznali za bóstwa, które rządzą światem… Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę” [Mądr. 13, 1-2 i 5].

 

Analiza powyższego tekstu:

– Istnienie Pana Boga jest przedmiotem tej samej władzy poznawczej, co świat widzialny, to jest rozum.

– Właśnie ten świat widzialny, którego wielkość i piękno żądają istnienia Stwórcy, jest drogą do poznania Pana Boga.

– To poznanie istnienia Pana Boga jest stosunkowo łatwiejsze, aniżeli ujęcie prawdy o świecie. Stąd ludzie lekkomyślni nie wiedzą o Panu Bogu.

 

Według Starego Testamentu już sam świat stanowi wystarczającą podstawę do łatwego poznania Pana Boga, bez potrzeby jakiejkolwiek interwencji Boskiej zewnętrznej czy wewnętrznej. „Bo niewidzialne jego rzeczy, nawet Wiekuista Moc Jego i Bóstwo, od stworzenia świata przez dzieła Jego widzialnymi się stały, tak że od winy wymówić się nie zdołają. Albowiem poznawszy Boga nie złożyli Mu jako Bogu czci ani dziękczynienia, ale znikczemnieli w myślach swoich i zaćmione zostało bezrozumne serce ich” [Rzym. 1, 20-21].

Niewidzialny Bóg staje się widzialnym ludzkiemu rozumowi. Nie dzieje się to drogą objawienia, lecz po prostu wymową samej przyrody wszystkim dostępnej. „Ale nie zostawił siebie bez świadectwa” – mówi święty Paweł – „dobrodziejstwa czyniąc z nieba, dając deszcze i czasy urodzajne i napełniając pokarmem i radością serca nasze” [Dz. Ap. 14, 16].

Jest to spontaniczne, popularne poznanie egzystencji Bożej. Stąd też i poganie są bez wytłumaczenia w swoim bałwochwalstwie.

 

B. Tradycja.

Pan Bóg daje się poznać w ogóle poprzez świat widzialny:

a) Klemens Aleksandryjski pisze, że wszyscy ludzie, Grecy i barbarzyńcy poznają z własnej mocy, bez pouczenia, Ojca i Stwórcę wszechrzeczy.

b) Anaksagoras nazywa ład, wielkość i piękno świata podstawową religią.

c) Święty Bazyli uważa, że świat widzialny jest szkołą i instytutem poznania Pana Boga.

 

Z powierzchownej obserwacji świata widzialnego rodzi się spontanicznie u każdego myślącego człowieka przynajmniej popularne poznanie Boga.

a) Tertulian pisze: „magistra natura, anima discipula” [nauczycielką natura, dusza uczennicą].

b) Święty Augustyn pisze: „Ta jest właściwość prawdziwego bóstwa, że nie potrafi się ukryć przed człowiekiem”.

 

Jeśli chodzi o dogmat drugi, to go sformułowano, jak niżej:

„Jest jeden prawdziwy Bóg, Stwórca i Pan wszystkich bytów widzialnych i niewidzialnych”.

Na to podano następujące uzasadnienie:

A. Pismo święte: „Bez wiary bowiem niepodobna podobać się Bogu, a przystępujący do Boga winien wierzyć, że Bóg jest i że nagradza tych, którzy Go szukają” [Hebr.11, 6].

B. Tradycja: Fakt istnienia przez wieki Składu Apostolskiego, uważanego za streszczenie wiary Apostołów.

Są więc dwa dogmaty o istnieniu Pana Boga. Jeden z nich mówi, że istnienie Pana Boga jest prawdą rozumu, a drugi, że jest prawdą wiary. Powstaje problem, czy człowiek konkretny może mieć równocześnie i wiedzę, i wiarę na temat istnienia Boga? Święty Tomasz wydaje się temu przeczyć. Jednak Sobór Watykański obie te prawdy zdefiniował, z czego wynika, choć niewyraźnie, że można te dogmaty w jednej osobie, jako równocześnie istniejące, pogodzić. Sprzeczność bowiem zachodziłaby dopiero wtedy, gdyby wiedziano i wierzono dla tej samej racji. Czy tymczasem tak nie jest? Istnienie Boże jest wprawdzie przedmiotem materialnym i wiedzy, i wiary, wszelako przedmiot formalny jest różny. Wiedza opiera się na oczywistości dowodu, a wiara na Bożej prawdzie. Wiara wymaga łaski Bożej, wiedza zaś tej łaski nie potrzebuje [Notatki z wykładów z roku ak. 1953/1954].

Muszę się przyznać, że powyższe wykłady przeze mnie zapisane tylko wygasiły moją wiarę w istnienie Boga. Dowody okazały się zupełnie nieskuteczne. Poznałem tylko ich słabość. Nie mogło być przecież inaczej, skoro definicje dogmatyczne są śmieszne i sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Nic nie wnoszą do stanu wiedzy o istnieniu Boga, ustalonego przez teodyceę, w tym także naukę świętego Tomasza z Akwinu. Kościół katolicki swoimi dwoma dogmatami o istnieniu Boga, ogłoszonymi pod koniec dziewiętnastego wieku, zaciemnił tylko problem i pokazał, że jest instytucją lekceważącą inteligencję i rozum człowieka. Gdy zgłębiałem obydwa dogmaty, spostrzegłem w nich brak jakiejkolwiek logiki. Jeśli człowiek – zgodnie z jednym dogmatem – może poznać istnienie Boga naturalnym światłem rozumu, to nie ma potrzeby, by – jak głosi drugi dogmat – w to samo wierzył. Nie można jednocześnie wiedzieć i wierzyć, i to pod groźbą utraty zbawienia.

Po wysłuchaniu wykładów z dogmatyki o istnieniu Boga zauważyłem, że posłużono się podobnymi dowodami jak w wykładach z teodycei. Dogmatyka również przekonuje, iż rzeczy widzialne mówią o Stwórcy. Nie wyprowadza jednak dowodów drogą logicznego rozumowania. Przytacza tylko cytaty z Pisma świętego, z dzieł Ojców Kościoła i inne, które mają być argumentami świadczącymi o istnieniu Pana Boga. Mnie te argumenty nie przekonały. W pewnym momencie poczułem się nawet przez nie zawiedziony, a przez Kościół katolicki oszukany.

Teraz spróbuję przedstawić, jak przestałem wierzyć w istnienie nieśmiertelnej duszy ludzkiej. O istnieniu nieśmiertelnej duszy ludzkiej miała mnie przekonać psychologia racjonalna. Wykładano ją przez pół roku. Na początku kilka prelekcji poświęcono roślinom i zwierzętom. Próbowano wykazać, że rośliny różnią się zasadniczo od materii nieożywionej. Mają bardziej skomplikowany skład chemiczny. Są w stanie ciągłego ruchu, odżywiają się i rosną. Mają początek i giną. Ksiądz profesor dociekał, czym są te oznaki życia. Przytaczał na ten temat zdania różnych filozofów, by na końcu dać odpowiedź. Ponieważ nie mam notatek z tych wykładów, przytoczę odpowiedni tekst z książki, z której nasz wykładowca korzystał.

Oto ten tekst: „Możemy więc śmiało powiedzieć na podstawie zbieżności wszystkich dowodów [argumentum convergentiae ]: Istnieje pierwiastek życiowy w roślinach, istnieje dusza roślinna jako sprawczyni objawów życia wegetatywnego. Mniejsza o to na razie, czy ją nazwiemy 'siłą życiową', czy 'siłą organiczną', czy 'pędem twórczym', czy dominantą Reinkego, czy 'entelechią' Driescha. Nie chodzi na razie o naturę tej siły wyższej nad materią, chodzi tylko o jej istnienie. Istnienie to nie ulega wątpliwości” [ksiądz Franciszek Kwiatkowski, Filozofia Wieczysta tom II. Kraków 1947, s. 139-140]. Ja jednak co do powyższych wywodów miałem wątpliwości. Przyjąłem do akceptacji tylko to, że rośliny istotnie różnią się od materii nieożywionej. Nic poza tym. Nie uwierzyłem w żadną duszę roślinną. Dziwiłem się tylko, że aż pięć godzin zastanawialiśmy się, czym jest ta dusza roślinna.

Zwierzęta mają życie bardziej skomplikowane i celowe – mówił przez cztery wykłady nasz profesor. Podkreślał, że oprócz cech życia wegetatywnego mają dodatkowo zdolność odbierania za pomocą zmysłów sygnałów z zewnątrz, w pewien sposób czują i poznają.

Nie będę się tu zagłębiał w szczegóły. Chcę tylko zaznaczyć, że na tej podstawie stworzono pojęcie duszy zwierzęcej, głosząc: „Nie jest więc zwierze żadną kolonią zwierzątek, nie posiada ono też dwóch dusz, lecz tylko jedną duszę zmysłową, która sprawia w nim czynności tak życia wegetatywnego, jak i zmysłowego” [Dzieło wyżej cyt., s. 177].


1 2 3 4 5 6 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
How High
Opowieść niepokornego kapłana

 Zobacz komentarze (21)..   


« Kler   (Publikacja: 17-02-2009 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Zygmunt Pinkowski
Autor ukończył studia w Wyższym Arcybiskupim Seminarium Duchownym w Gnieźnie. Przez dwa i pół roku był księdzem w kilku parafiach, m.in. w Bydgoszczy. W latach młodzieńczych, w szkole średniej, przez kilka lat działał w Sodalicji Mariańskiej. W grudniu 1958 r. zrezygnował z kapłaństwa. Założył rodzinę. Po długiej wędrówce zamieszkał na Śląsku. W roku 1971 ukończył studia ekonomiczne. W późniejszych latach pracował na stanowiskach dyrektora w przedsiębiorstwach związanych z budownictwem drogowym na Śląsku.

 Liczba tekstów na portalu: 2  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: Znałem Kardynała
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6362 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365