|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Filozofia Pojęcie nonsensu i jego koncepcje [2] Autor tekstu: Tomasz Pawlik
Wydaje
się, że ta koncepcja jest bardziej przydatna w przypadku eliminowania nonsensu
logicznego, niż w przypadku nonsensu językowego. Możemy wyciągnąć taki wniosek
ponieważ, po pierwsze, koncepcja ta eliminuje pojęcie zdania bezsensownego.
Dzieje się tak dlatego, że ze zdaniem mamy do czynienia jedynie w przypadku gdy
możemy odnieść do niego kwestie prawdziwości bądź fałszywości, zgodnie z tym co
zostało we wstępie stwierdzone. W obrębie teorii
syntaktycznych nonsensu, mamy także do czynienia z koncepcją tzw. półzdań,
której twórcą był amerykański lingwista J. Katz. Teoria ta, dzieli ogół
niezgodnych z gramatyką ciągów wyrazowych na dwa rozłączne i wyczerpujące
podzespoły: podzespół SS zawierający półzdania, oraz podzespół NS obejmujący
nonsensy
[ 12 ].
Zgodnie z tą koncepcją, z całej grupy wyrażeń mających wadliwą składnię,
wyróżniona zostaje pewna grupa zdań która mimo swojej wadliwej struktury nie
jest zaliczana, tak jak w przypadku Husserla i zwolenników koncepcji nonsensu
składniowego, do wyrażeń bezsensownych, lecz uznana zostaje za półzdania. Cały
ten projekt opiera się na uznaniu, że pewne wyrażenia posiadające wadliwą
składnię, dalej mogą być uważane za zdania w sensie logicznym. Pojawia się tu
problem wyznaczenia granicy pomiędzy półzdaniami a nonsensami. Amerykański
lingwista sam stwierdza, że gramatyka mówi nam, co jest gramatyczne, a co
niegramatyczne, ale gramatyka nie określa, jakie kombinacje tego, co
gramatyczne, dostępne są rozumieniu osoby posługującej się danym językiem
[ 13 ],
wskazując jednak, że osoba mówiąca danym językiem ma wiedzę, jak daleko może
być posunięte odchylenie od gramatyki, w którego obrębie zachowana zostaje
zdolność rozumienia
[ 14 ].
Taka próba uchwycenia granicy, wydaje się być bardziej subiektywną aniżeli
obiektywną. Katz uważał, że do grupy półzdań przynależą te wszystkie wyrażenia,
których zaburzenia syntaktyczne pozwalają na zrozumienie sensu zdania.
Wystarczy spojrzeć na przykłady, aby stwierdzić, że ta propozycja wyznaczenia
granicy jaką przyjmuje Katz jest jedynie kwestią umowy, a zatem dalej nie
rozwiązany zostaje problem wyznaczenia obiektywnej granicy w tej teorii pomiędzy
nonsensami a półzdaniami. Kobieta biegł szybko oraz kot lubiła
Ala zostają uznane za półzdania, ponieważ mimo wadliwej składni da się
zrozumieć sens. I tak pierwsze zdanie prawidło brzmi kobieta biegła szybko,
natomiast drugie koty lubiła Ala. Ale już zdanie takiego typu, jak
Kolację na Kasię zaprosił i róże kupił Wojtek, zaliczone zostaje do grupy
wyrażeń bezsensownych, ze względu na zbyt duże zmiany w składni owego wyrażenia.
Gdy jednak przeczytamy to wyrażenie od końca okaże się ono jak najbardziej
możliwe do zrozumienia, brzmi ono następująco Wojtek kupił róże i zaprosił
Kasie na kolację.
Jak widać przyjęcie koncepcji półzdań wiążę się z poważnym
problemem wyznaczenia granicy między półzdaniami a nonsensami. Jednak sam zamiar
takiego podziału w obrębie wyrażeń o wadliwej budowie wydaje się być
interesujący, ponieważ jak było to powyżej pokazane nie każda zmiana w strukturze zdania prowadzi do jego nierozumienia. Czasami pod wyrażenia o wadliwej syntaksie możemy podstawić wyrażenie o prawidłowej formie.
Druga koncepcja nonsensu dotyczy wadliwej semantyki języka, jej zwolennicy,
głównie lingwiści i językoznawcy, nonsensu upatrują nie w składni danego
wyrażenia, lecz w jego semantyce. Twierdza oni że, niespójność semantyczna,
polega na użyciu poszczególnych wyrazów w tych wyrażeniach z pogwałceniem ich
znaczeń słownikowych
[ 15 ].
Jest to pierwszy warunek jaki musi spełniać wyrażenie bezsensowne, dodatkowym
warunkiem bezsensowności semantycznej poprawnego składniowo wyrażenia językowego
jest przynależność poszczególnych członów tego wyrażenia do różnych pól
semantycznych
[ 16 ].
Przyjrzyjmy się zatem pierwszemu z wyżej wymienionych warunków, aby zrozumieć postępowanie zwolenników nonsensu
semantycznego. Husserl a także zwolennicy bezsensu syntaktycznego, doszukiwali
się go w strukturze zdania nie bacząc na znaczenia poszczególnych wyrazów i ich
połączenia. Wystarczyło aby zdanie spełniało dany schemat zdaniowy a konkretne
słowa używane były w miejscach odpowiednich kategorii znaczeniowych aby całe
wyrażenie można było uznać za sensowne.
W tym momencie pojawia się podstawowa
różnica pomiędzy obiema koncepcjami, to o czym jedna wcale nie mówi druga mówi z całą stanowczością. Takie wyrażenia jak zielona wielkość algebraiczna,
uznawana przez zwolenników projektu syntaktycznego nonsensu za wyrażenie
sensowne, przez semantyków zostaje zaliczone do wyrażeń bezsensownych, ze
względu na niewłaściwe połączenia słów jakie w tym wyrażeniu występują. Słowo
zielony oznacza pewien kolor i może być połączone zgodnie z gramatyką
języka polskiego z jakimś przedmiotem, któremu kolor może przysługiwać,
natomiast wyraz wielkość nie jest jakimś przedmiotem, lecz jest używane
jako określnik danego obiektu. Zatem w wyrażeniu zielona wielkość
algebraiczna mamy do czynienia z nieprawidłowym połączeniem słów zielony
i wielkość, które same oznaczają cechę przedmiotu i prawidłowo
powinny być połączone z jakimś przedmiotem.
Zastanówmy się jednak nad
następującym zdaniem, mieć stalowe nerwy ,czy możemy zaliczyć je w poczet wyrażeń bezsensownych? Na pierwszy rzut oka wszystko wskazuje, że tak. W zdaniu tym pogwałcone zostały znaczenia słów stalowe oraz nerwy,
powinniśmy zatem uważać to zdanie za bezsensowne. Z drugiej jednak strony
wszyscy doskonale rozumiemy co to sformułowanie wyraża, zatem uznanie go za
nonsens byłoby błędem.
Właśnie ze względu na tego typu wyrażenia tylko pozornie
spełniające pierwszy warunek bezsensowności semantycznej, wprowadzono kolejne
obwarowanie, które mówi, że nonsens powstaje dopiero wtedy, gdy dany człon
wyrażenia użyty został z pogwałceniem wszystkich swych znaczeń słownikowych (
tzn. również znaczeń pochodnych i przenośnych, oczywiście jeśli takowe posiada), a nie tylko znaczenia podstawowego
[ 17 ].
Mając już za sobą opis tego co pod postacią pierwszego warunku nonsensu
semantycznego, rozumieją jego zwolennicy, możemy przejść do bliższej analizy
drugiego ograniczenia tej koncepcji. Podstawowym terminem jest w nim pojęcie
pola semantycznego czyli, twierdzenie głoszące, iż do tego samego pola
semantycznego należą wyrazy, za pomocą których opisujemy ten sam aspekt
rzeczywistości pozajęzykowej. Wyrazy, których używamy do opisu innego aspektu
rzeczywistości, należą do innego pola semantycznego
[ 18 ].
Pojęcie to jest podobne do husserlowkiego terminu kategorie syntaktyczne,
różnica polega jednak na tym, że w przypadku kategorii o jakich mówił Husserl
mamy na myśli kategorie: czasowników, rzeczowników, przymiotników itp., bez
wprowadzenia rozróżnień na poszczególne aspekty rzeczywistości, tak jak jest to w przypadku terminu pola semantyczne. Aby ukazać tą różnicę, posłużę się
przykładem. Mamy następujące wyrazy: pić, chleb, smaczne, wszystkie one popadają
pod pole semantyczne, które możemy nazwać ogólnie pokarmy. W przypadku
kategorii syntaktycznych otrzymalibyśmy następująca sytuacje, pić — kategoria
czasowników, chleb — kategoria rzeczowników, smaczne — kategoria przymiotników. Z tym warunkiem wiążą się pewne problematyczne
sytuacje. Pierwszy problem na jaki
natrafiamy przy omawianiu pola semantycznego, dotyczy wyraźnego odgraniczenia
poszczególnych aspektów rzeczywistości, każda próba dokonania tego rozróżnienia
może być jedynie kwestia konwencji, którą łatwo będzie można obalić.
Inny problem dotyczy tego, jak wskazać na wyrazy odnoszące się do konkretnego
pola semantycznego. Istnieje cała gama wyrazów, które odnoszą się do więcej niż
jednego pola semantycznego, na przykład takie słowa jak: wielki czy dobry, czy
cała grupa synkategorematów.
Jednak mimo tych problemów warunek ten jest uważany za konieczny,
przez zwolenników tej teorii, do wyznaczenia wyrażeń bezsensownych. Ogranicza on
pierwsze kryterium, nie wystarczające do stwierdzenia bezsensowności.
Aby
zrozumieć dlaczego tak się dzieje, posłużę się przykładem, Kasia dyryguje
partyturą. Zgodnie z pierwszym warunkiem, pogwałcone zostały znaczenia
słownikowe słów dyryguje i partyturą, z drugiej strony nie jest
spełniony drugi warunek, ponieważ wyrazy jakie występują w tym zdaniu przynależą
do pola semantycznego, które nazwać możemy rozrywka. Jaka zatem jest
różnica pomiędzy takimi wyrażeniami jak zielona wielkość algebraiczna, a
Kasia dyryguje partyturą? Mimo, że oba wydaja się być wyrażeniami
bezsensownymi, to jest pomiędzy nimi pewna różnica. Pierwsze z nich spełnia oba
warunki nonsensu semantycznego i nie jest uznawane za zdanie w sensie logicznym.
Drugie spełnia tylko kryterium znaczeń językowych poszczególnych słów i uznawane
jest za zdanie. A zatem zielona wielkość algebraiczna jest nonsensem,
natomiast Kasia dyryguje partyturą to absurd. Czy można zrezygnować z któregoś z dwu kryteriów? Wydaje mi się, że nie. Rezygnując z pojęcia pola
semantycznego, które jest w swym zastosowaniu praktycznym zbyt nieostre, zbyt
płynne, zbyt mało wciąż jeszcze sprecyzowane
[ 19 ],
uznawalibyśmy wyrażenia absurdalne za bezsensowne. Z drugiej strony rezygnując z pierwszego warunku na rzecz drugiego, stracilibyśmy mocny punkt na rzecz
wyznaczania wyrażeń bezsensownych. Moim zdaniem oba warunki są od siebie
zależne.
Przedstawione tu koncepcje, moim zdaniem nie ukazują w pełnym świetle tego, co kryje się pod postacią nonsensu. Każda z powyższych
teorii poszukuje nonsensu w innej przestrzeni, zwolennicy koncepcji
syntaktycznej doszukują się nonsensu w wadliwej budowie wyrażeń języka, a semantycy widzą nonsens w błędnych połączeniach wyrazów w zdaniu. Projekty te
wskazują na istnienie co najmniej dwóch typów bezsensu: syntaktycznego -
logicznego i semantycznego — językowego.
Pytanie jakie moim zdaniem stoi przed
współczesnymi badaczami sfery wyrażeń nonsensownych, nie dotyczy tego, która z koncepcji jest lepsza, ale raczej powinno brzmieć, czy mamy jeden nonsens czy
też jest wiele nonsensów? Jeśli jest jeden, to należy z całą jasnością
stwierdzić jaki jest jego charakter. Natomiast w przypadku uznania istnienia
więcej niż jednego nonsensu, otwiera się przed nami cały horyzont nowych pytań,
dotyczących liczby potencjalnych koncepcji nonsensu, ich charakteru i zakresu
występowania. Sądzę, że udzielenie odpowiedzi na tego typu pytania w pewnym
stopniu może przyczynić się do pełniejszego ujęcia problemu, którym zajmują się
zarówno filozofowie, lingwiści, jak i językoznawcy.
Bibliografia
-
K. Ajdukiewicz: Logika pragmatyczna. Warszawa 1974.
-
Arystoteles: Dzieła wszystkie .Tom 1. Tłumacz. Kazimierz Leśniak.
Warszawa 2003.
-
E. Grodziński: Zarys teorii nonsensu. Wrocław 1981.
-
E.Husserl: Badania logiczne. Tłumacz. Janusz Sidorek. Warszawa
2000.5.T. Kotarbiński: Elementy teorii
poznania, logiki formalnej i metodologii nauk. Wrocław. 1961.
1 2
Przypisy: [ 12 ] E.Grodziński:
Zarys koncepcji....s.33. « Filozofia (Publikacja: 10-11-2009 )
Tomasz Pawlik Ur. 1986. Student filozofii na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Jest członkiem koła naukowego filozofów działającego przy instytucie filozofii. Semestr zimowy na 5 roku spędzi w ramach Erasmusa w Bańskiej Bystrzycy na Słowacji. Mieszka w Sosnowcu. Liczba tekstów na portalu: 4 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Gejsza - artystka czy dziwka? | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6929 |
|