Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
203.716.524 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 618 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Większość ludzi używa głowy nie do myślenia, lecz do potakiwania.
« Felietony i eseje  
Pytania [1]
Autor tekstu:

Każda epoka ma „własny porządek i ład", ma także własny zestaw pytań bez odpowiedzi, bądź też z odpowiedziami, ale równie oczywistymi jak błędnymi.

Zestaw takich ważnych pytań sporządził Leszek Kołakowski i zebrał w trzech tomikach pod wspólnym tytułem, „O co nas pytają wielcy filozofowie". Są to pytania, jak sam napisał, 'nadal ważne, nadal nierozstrzygnięte wyraźnie.', pytania, na które odpowiedzi będą ciągle dawane, a mimo to, ciągle poszukiwane.

Wśród tej trzydziestki wielkich nazwisk, wybranych z woli filozofa, jest wyraźna niedoreprezentacja, jeśli można użyć takiego określenia, filozofów dziewiętnasto- i dwudziestowiecznych. Nie oznacza to, że w ostatnich dwustu latach filozofów nie było lub, że było ich niewielu. Wręcz przeciwnie, było więcej niż kiedykolwiek wcześniej, ale nie wszyscy oni zadawali pytania. Raz po raz zdarzało się, że próbowali udzielać odpowiedzi, nawet wybiegając zbytnio w daleką przyszłość, którą życie i bliższa przyszłość szybko weryfikowały. Przykładem, często cytowanym, jest wypowiedź Auguste Comte’a: „Dziedzina filozofii pozytywnej mieści się całkowicie w granicach Układu Słonecznego, Wszechświat jest bowiem niedostępny badaniom w jakimkolwiek pozytywnym sensie." [ 1 ] wygłoszona na krótko przed odkryciem spektroskopii umożliwiającej m.in. badanie składu chemicznego gwiazd.

Był też wśród filozofów i taki, który głosił: "Filozofowie rozmaicie tylko interpretowali świat; idzie jednak o to, aby go zmienić." [ 2 ] Myśl ta znalazła praktycznych realizatorów.

Porządek świata, jego sens i możliwość zmiany, do niedawna jeszcze były problemami tylko elit, natomiast prosty lud nie miał czasu na filozofowanie, lecz domagał się jasnych i zrozumiałych odpowiedzi na równie jasne i proste pytania. Życie codzienne, pełne problemów materialnych, których przyczyny a więc i możliwości pomyślnego rozwiązania często leżały poza zakresem wyobraźni, chcąc nie chcąc, podsuwało im rozwiązania irracjonalne, ale za to łatwo zrozumiałe. Wystarczało odwołać się do pomocy bogów, złożyć im stosowne dary, zapewnić o następnych, jeśli tylko wołanie nie pozostanie bez odpowiedzi, zaś właściwe, a więc skuteczne wykonanie tego wszystkiego, od strony technicznej, zapewniał wioskowy szaman, a w bardziej rozwiniętych społecznościach grupa kapłanów.

Starożytni Grecy, Egipcjanie, Hindusi, Inkowie, Słowianie czy Germanie nie mieli problemu z odpowiedzią na pytanie, — czy istnieją, co mogą i jak wyglądają bogowie. Dowodem był sędziwy kapłan znający tajemne obyczaje, modlitwy czy zaklęcia oraz jego zdanie, podzielane przecież przez wszystkich, czyli tradycja. Taka sama postawa jest dziś zauważalna w Afryce w kwestii czarów, ale, jak się wydaje, nie tylko w Afryce. [ 3 ] Bogowie istnieli, raz po raz osobiście rozmawiali ze swymi wyznawcami, najczęściej właśnie z kapłanami, mogli wszystko, a ich wizerunki znajdowały się w świątyniach, o ile sami bogowie pozwalali na ich tworzenie. Były to prawdy i sprawy oczywiste.

Zdarzali się jednak wątpiący, jeden, Ksenofanes, jest nawet znany z nazwiska, a wsławił się twierdzeniem, że „Mieszkańcy Etiopii wierzą, że ich bogowie mają płaskie nosy i są czarni, a znowu mieszkańcy Tracji, że mają błękitne oczy i są rudzi… Gdyby woły i konie lub lwy posiadały ręce i mogły nimi malować (...) to by konie malowały wizerunki bogów podobne do koni, a woły do wołów…" [ 4 ]

Czy w innych nacjach byli mu podobni, tego z całą pewnością twierdzić nie można, bo brak na to twardych dowodów na piśmie, ale, na zasadzie pewnego, ograniczonego prawdopodobieństwa, można sądzić, że tacy bywali.

Ale teza Ksenofanesa to żaden argument, tylko bluźnierczy domysł, przynajmniej był takim dla jego współziomków. Dziś sprawa, pod tym względem, jest znacznie prostsza, pojawiły się bowiem kultury i ustroje państwowe, w których można, przynajmniej w teorii, zadać każde pytanie i obnosić się z każdą wymyśloną czy udowodnioną 'prawdą'. Dlatego mnożą się zarówno pytania jak i odpowiedzi.

Skoro jesteśmy przy starożytności, to przyjrzyjmy się dwóm różnym odpowiedziom, jakie padły na proste z pozoru i naturalne pytanie, za takie bowiem można uznać pytanie o wielkość Ziemi, pytanie, które od dość dawna zadawali sobie podróżujący po świecie Grecy.

Pierwsza udokumentowana odpowiedź przypisywana jest Anaksagorasowi [ 5 ]. Mniejsza o wszystkie szczegóły, ale biorąc pod uwagę oczywisty, naoczny fakt, że Ziemia jest w gruncie rzeczy dość płaska obliczył, że odległość Słońca od Ziemi wynosi, w dzisiejszych jednostkach, ok. 6400 km . Ponieważ orientował się w wielkości ojczystego kraju, dlatego bez specjalnego zdumienia przyjął do wiadomości wynik własnych obliczeń, który wskazywał, że średnica Słońca ma około 60 km , okrągło licząc, czyli, że jest dwa razy mniejsze od Peloponezu.

Kiedy tylko wyniki swoich obliczeń zaczął rozpowszechniać zaskoczył go brak entuzjazmu i podziwu dla rezultatów pracy. Mało tego, szybko został oskarżony o zbrodniczą bezbożność, bo jak inaczej nazwać próby odebrania Słońcu, a właściwie to bogu Apollinowi lub Heliosowi, albo obydwóm jednocześnie, ich atrybutów. W tej sytuacji nasz rachmistrz uznał, że najlepiej będzie wynieść się z Aten, ponieważ nawet protekcja Peryklesa nie dawała mu gwarancji bezpieczeństwa, może nawet je zmniejszała.

Jakieś dwieście lat później, kiedy Anaksagoras od dawna wędrował sobie spokojnie po Polach Elizejskich, zaś jego wrogowie jęczeli w Tartarze, albo odwrotnie, co barwnie opisał nie tak dawno jeden ze znawców tematu, do sprawy wrócono, tym bardziej, że Grekom nieco już przejaśniło się w głowach. Wykorzystując te same dane oraz zakładając, że Ziemia jest kulą, co w owym czasie było już więcej niż tylko śmiałą hipotezą, Eratostenes wykazał, że to promień Ziemi wynosi ok. 6400 km i, jak wiemy, specjalnie się nie pomylił.

Do zmiany stanowiska nie mogło dojść szybciej, musiało to trochę potrwać, bo nim zbudowano statek o masztach na tyle wysokich, że za horyzontem skrył się jego kadłub, a żagle i maszty jeszcze były widoczne, minęło sporo czasu, w którym obraz płaskiego świata, czyli Ziemi, zdążył się ukształtować i utrwalić w społecznej świadomości. Ten obraz był tak oczywisty, jak oczywisty, bo naoczny był fakt, że Słońce wędruje ze wschodu na zachód.

Ciekawy przypadek błędnej, ale trwałej odpowiedzi, także z dziedziny geografii, którą obalił jeden z naszych rodaków, przytacza prof. I. Siemion [ 6 ]. Starożytni, od czasów Hipokratesa, co potwierdził swoim autorytetem, któż by inny, tylko sam Arystoteles, byli przekonani o istnieniu gdzieś na północy Europy gór Hiperborejskich i Ryfejskich, z których miały wypływać takie wielkie rzeki, jak Don, Dźwina czy Wołga. Przekonanie to, a właściwie - pytanie: gdzie się te góry znajdują?, — nie było bezpodstawne, ponieważ rzeki, z którymi stykali się Grecy, wypływały właśnie z gór, i dopiero krakowski profesor, Maciej Karpiga z Miechowa, w 1517 roku, w swoim dziele Tractatus de duabus Sarmatiis, Asiana et Europiana et de contentis in eis, wykazał, że wszystkie one wypływają z bagiennych i lesistych równin Księstwa Moskiewskiego.

Na marginesie już tylko pozwolę sobie zauważyć, że Arystoteles, mimo licznych błędów, jest bardzo przydatnym uczonym, bo zawsze jakiś fragment jego dzieł może być przywołany, jako zły przykład.

Na tych samych stronach prof. Siemion przywołuje jeszcze inny przykład błędnie postawionego pytania, także wynikającego z obserwacji, również związanego z naszym krajem. Otóż, na przełomie wieków XVIII i XIX, działał w naszym kraju profesor Uniwersytetu Lwowskiego Baltazar Hacquet. Z Lwowa do Karpat nie jest specjalnie daleko, i nasz badacz, w trakcie swoich licznych wędrówek, zetknął się z przypadkami choroby wola. Ówczesne poglądy na przyczyny chorób sugerowały, że w pożywieniu lub środowisku Karpat musi być obecny jakiś materialny czynnik wywołujący tę chorobę, zaczęto więc go intensywnie poszukiwać, ale bezskutecznie. Po prawie stu latach okazało się, że przyczyną choroby jest brak jodu, czyli nie obecność tajemniczego czynnika, lecz jego brak.

Takie podejście, tzn. jednostronne, zawierające nieuzasadnione założenie, widoczne jest np. w powtarzanym do znudzenia pytaniu, — dlaczego to uczeni, niby tacy mądrzy, nie potrafią wynaleźć lekarstwa na raka albo, chociaż katar? Pomijam rozliczne odpowiedzi sugerujące, że takie lekarstwa od dawna istnieją, ale zła wola prezesów i zarządów gigantów farmaceutycznych, wynikająca z niepohamowanej chęci zysku, nie pozwala na ich wprowadzenie do użytku. Tymczasem negatywna odpowiedź na to pytanie wynika z błędnego założenia, że jest tylko jedna przyczyna raka lub kataru, i towarzyszącemu mu przekonania, także błędnego, że może istnieć jeden uniwersalny lek na te przykre dolegliwości. Jest to jednak zbyt proste tłumaczenie i dlatego odrzucane.

Te dwa przykłady wskazują, że jedną z przyczyn niemożności znalezienia właściwej odpowiedzi na zadane pytanie może być błędne jego sformułowanie, polegające na umieszczeniu w nim, najczęściej w sposób niejawny i niezamierzony, odpowiedzi. Pół biedy, gdy rzecz dotyczy problemu dającego się zweryfikować doświadczalnie, ale gdy dotyczy przekonań, na które nie oddziałują wyniki jakichkolwiek eksperymentów ani logika, wtedy sprawa jest beznadziejna. Znakomitym przykładem może być odpowiedź pana Kunerta udzielona na pytanie „czy Bóg istnieje?" [ 7 ] Pan K. powiedział wtedy: "Radzę ci zastanowić się nad tym, czy twoje zachowanie zmieni się w zależności od odpowiedzi na to pytanie. Jeśli się nie zmieni, możemy to pytanie pominąć. Gdyby miało jednak ulec zmianie, wówczas mógłbym ci jeszcze dopomóc, mówiąc ci: ty się już zdecydowałeś, Potrzebujesz Boga".

Wydaje mi się, że tu leży sedno. Z jednej strony, każdy prawowierny bez wahania przyzna, że jakikolwiek fakt może zaistnieć tylko z woli boskiej, każdy też, zwłaszcza tragiczny i o dużej 'sile rażenia', jest znakiem, który trzeba umieć, a zwłaszcza chcieć odczytać, jednak, gdy jest on dla nas niekorzystny, niewygodny, lub dolegliwy natychmiast zaczyna się szukanie winnego i żądanie dla niego kary, zwłaszcza odstraszającej ewentualnych naśladowców. Ta sprzeczność między deklaracją a czynem doskonale mieści się w możliwościach ludzkiej logiki i nie jest dowodem braku rozumu. Wygląda na to, że z chwilą, gdy rozpatrujemy jedną okoliczność, jeden fakt, zapominamy a nawet wykluczamy istnienie pozostałych, i dzięki temu, możemy być 'za, a nawet przeciw' w tej samej sprawie. Prawdopodobnie jest to jedna z cech naszego umysłu, umożliwiająca nam egzystencję, bo inaczej życie stałoby się nie do zniesienia. Jest to istny węzeł gordyjski, którego zazwyczaj nie daje się przeciąć. Tego nie potrafiliby dokonać nawet polscy matematycy, którzy węzeł gordyjski i wszystkie inne rozwiązują bez żadnych problemów. [ 8 ]


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Wymiana więźniów
Niewolnicy w Obronie Niewolnictwa

 Zobacz komentarze (4)..   


 Przypisy:
[ 1 ] cyt za: B. Kuchowicz: Kosmologia, Delta nr 8(32), 1976, s. 6;
[ 2 ] K. Marks, F. Engels: Dzieła, Tezy o Feuerbachu, t.3, Warszawa 1961
[ 5 ] St. Mrówczyński: Czy Ziemia jest okrągła...? Delta nr 11(258), 1995, s.8-9
[ 6 ] I. Z. Siemion: Lutum sapientiae, czyli Notatek chaotycznych część pierwsza, Wyd. Wiadomości Chemicznych, Wrocław 2002, s. 83-84
[ 7 ] B. Brecht, Aforyzmy, PIW, Warszawa 1974, s. 17
[ 8 ] P. Pierański, A. Stasiak,: Nie-węzły gordyjskie, Świat Nauki, nr 2(2001), s. 6-8

« Felietony i eseje   (Publikacja: 21-10-2011 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jerzy Neuhoff

 Liczba tekstów na portalu: 97  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Paradoks
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 7476 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365