|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Biologia » Antropologia » Nauki o zachowaniu i mózgu » Psychologia społeczna
Profesor Stapel na dopingu. O upiększaniu psychologii społecznej [2] Autor tekstu: Jarosław Klebaniuk
Ponadto dwaj wspomniani autorzy wraz z Dylanem Molenaarem zwrócili się do
autorów 141 artykułów opublikowanych w drugiej połowie 2004 roku w czterech
wysoko punktowanych naukowych czasopismach psychologicznych z prośbą o przesłanie
danych surowych, które były podstawą analiz. Ponieważ większość autorów
nie odpowiedziała na tę prośbę, dalsze badanie oparli na 1148 statystycznie
istotnych wynikach w 49 tekstach z dwóch czasopism: Journal of Personality and Social Psychology
i Journal
of Experimental Psychology: Learning, Memory, and Cognition. Podstawowy
wniosek brzmiał następująco: niechęć do dzielenia się wynikami wiąże się
ze słabością dowodów i częstszym występowaniem błędów w analizie
statystycznej. Brak skłonności do poddawania danych ponownej analizie przez
autorów artykułu był szczególnie nasilony, gdy groziło to zakwestionowaniem
statystycznej istotności wyników [ 5 ].
Intersubiektywna komunikowalność i intersubiektywna sprawdzalność rezultatu badawczego, a więc to, co nazywane
jest „słabą zasadą racjonalności", w praktyce napotykają więc na opór
części psychologów społecznych. Także to, co Kazimierz Ajdukiewicz nazwał
mocną zasadą racjonalności [ 6 ] — racjonalne uznawanie przekonań, nie wyciąganie wniosków wykraczających
poza niezawodność samego sposobu wnioskowania, warto by przypominać autorom
artykułów, w których siły efektu są marginalne, ich istotność zależy od
wybranego testu statystycznego, a wielkość wyjaśnianej wariancji nie
przekracza paru procent.
Profesor Jonathan Schooler z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara
tak skomentował rewelacje dotyczące Stapla:
„Duży problem stanowi kultura, w której naukowcy podkręcają swoją
pracę w taki sposób, że opowiada historię ładniejszą, niż to, co rzeczywiście
odkryli. To prawie tak, jakby
wszyscy byli na steroidach, a żeby rywalizować trzeba również brać
steroidy". Nic dziwnego, że słusznie postuluje w związku z tym: „Mamy
technologię [niezbędną do tego], by dzielić się danymi i publikować nasze
pierwotne hipotezy i teraz jest na to czas. To oczyściłoby postępowanie w dyscyplinie w zdecydowany sposób" [ 7 ].
Pozostaje rzecz najważniejsza — motywy postępowania
Diederika Stapla. On sam nie stawił się wprawdzie przed żadną komisją, zasłaniając
się swoją złą kondycją, wcześniej zaś, poproszony o listę publikacji
rozdziałów w książkach i materiałów pokonferencyjnych, stwierdził, że
„fizycznie i emocjonalnie nie jest w stanie odpowiedzieć". (Ten zaledwie
przecież 45-latek mógł się zresztą autentycznie rozchorować, gdy cały
jego misternie budowany świat sukcesu i chwały legł w gruzach praktycznie z dnia na dzień.) W oświadczeniu
napisał: „Nie
potrafiłem się oprzeć presji ciągłego publikowania i osiągania coraz
lepszych wyników. Chciałem zbyt dużo i zbyt szybko. Poszedłem złą drogą w systemie, w którym jest mało kontroli, a wielu badaczy pracuje
indywidualnie" [ 8 ]
Wcześniej, ustosunkowując się do raportu, napisał: „Przeczytałem raport z poczuciem konsternacji i wstydu (...) Muszę podkreślić, że błędy, które
popełniłem nie były motywowane własnym interesem. Nie utożsamiam się z zarysowanym obrazem człowieka, który próbował wykorzystać młodych badaczy
dla własnej korzyści. Popełniłem błędy, ale byłem i pozostaję szczerze
oddany dziedzinie psychologii społecznej, młodym badaczom i innym kolegom. Z tego powodu żałuję cierpienia, którego przysporzyłem innym"
[ 9 ].
Słowa te, jeśli są szczere, a pewności co do tego nie mamy, wskazują,
że holenderski psycholog nie czuje się aż tak bardzo winny, skoro uważa się
za oddanego dyscyplinie, którą tak opacznie uprawiał. Sądzi być może, nie
do końca zresztą bezpodstawnie, że robił dla niej to, czego od niego
oczekiwała.
Sprawa Stapla pokazuje, że
praktyka uprawiania psychologii społecznej przez sporą część naukowców
wymaga zmian. Większa przejrzystość prowadzonych badań, czyli bezwarunkowe
udostępnianie danych surowych, a także informacji o szczegółach
proceduralnych (te o miejscu prowadzonych badań, o grupie osób badanych, muszą
być znane co najmniej współpracownikom i recenzentom, bo z uwagi na rodzaj
upublicznianych informacji, nie zawsze mogą być powszechnie ogłaszane),
powinny być standardem. Jednak wskazane byłoby także łaskawsze traktowanie
przez redakcje czasopism naukowych i przez recenzentów tych wyników badań, które
zupełnie nie potwierdziły hipotez, czy nawet tych, w których manipulacja
eksperymentalna nie w pełni zadziałała. Tymczasem od naukowców wymaga się
publikacji w czasopismach, i to najlepiej prestiżowych, o wysokich indeksach
cytowań. Obowiązuje zasada "publish or
perisch" („publikuj albo znikaj"). W nauce mają zatem szansę utrzymać
się (słusznie!) ci, którzy badają bardzo dużo i część (najlepiej lwia) z tych badań im wychodzi, lecz także Ci, którzy po prostu dostarczają
publikowalne w czasopismach rezultaty, jak to przez wiele lat robił okryty niesławą
główny bohater tego tekstu. Wyścig szczurów w psychologii społecznej wywołuje
pokusy, aby — niczym niedozwolonego dopingu — zażywać sfabrykowanej
prawdy. Łatwiej jest przecież samodzielnie „wydrukować" jeden wynik
zgodny z hipotezami (pan Stapel był w tym mistrzem), niż uczciwie przeprowadzić
liczne badania, z których jakieś od czasu do czasu spełnią oczekiwania
bardzo wymagających redaktorów i recenzentów. Wygrywa skuteczniejszy szczur,
niekoniecznie uczciwszy.
Jako czynny psycholog społeczny
jestem przekonany, że co roku tysiące tak zwanych nieudanych badań lądują w szufladach bez żadnej szansy na publikację (sam oczywiście mam takie we własnym
biurku — mnóstwo pracy, żadnych wymiernych efektów). To nie tylko zafałszowuje
obraz nauki — eksponowane są głównie czyste, eleganckie wyniki, wskazujące
na klarowne zależności, lecz także motywuje różnych Diederików do
pomagania wynikom w taki sposób, aby nadawały się do publikacji. W psychologii można dzięki temu uogólniać wyniki, a nawet układać je w jakieś
prawa, bo publikowane są głównie te potwierdzające lub częściowo
potwierdzające hipotezy. Pozostałe badania są uznawane za „nieudane". W pewnym sensie nauka zamienia się w ten sposób w grę pozorów.
Szuflady pełne nieopublikowanych badań milczą. Zależności („efekty") z wysoko punktowanych żurnali stanowią makijaż upiększający twarz naukowej
prawdy. A może to już nie makijaż, tylko maska?
Inną sprawą domagającą się
zmian są replikacje opublikowanych badań. Nie są one cenione przez redakcje
czasopism, a jednym z kryteriów kwalifikacji do druku jest to, na ile
prezentowane wyniki są nowe, oryginalne i przyczyniają się do rozwoju
dyscypliny. Siłą rzeczy replikacje wobec tak postawionych kryteriów są
mniej wartościowe, niż badania realizowane po raz pierwszy. Utrudnia to
weryfikowanie wcześniejszych (m.in. Stapelowskich) rezultatów, choć jest to
przecież jeden z podstawowych postulatów metody naukowej. Nie widzę prostego
rozwiązania tego problemu, jednak postęp rozumiany jako weryfikacja nowych
hipotez, nie może być jedynym celem nauki. Także dotychczasowe ustalenia, zwłaszcza
gdy, co jest raczej normą niż wyjątkiem, mają słaby — w sensie siły związku
lub proporcji wariancji wyjaśnionej — charakter, wymagają dalszego drążenia.
Droga do ustaleń w psychologii nie jest prosta i choć trudno się z nadmiernie
zagmatwanym, niezbyt wyraźnym ich obrazem przebić, to może warto czasem
poprzestać na małym. Diederik Stapel „odkrywał" zależności klarowne i liczne. Teraz wiele z nich trzeba będzie poddać w wątpliwość lub wręcz
odwołać. Może warto dać szansę mniej udanym badaniom. Prawda w psychologii
społecznej nie musi być piękna.
1 2
Przypisy: [ 6 ] Por. Brzeziński J. (2000). Poznanie naukowe — poznanie psychologiczne. W:
J. Strelau (red.), Psychologia. Podręcznik
akademicki, t. 1, s. 336. [ 7 ] Za: Benedict
Carey: „Fraud Case Seen as a Red Flag…". [ 9 ] "Interim report regarding the breach...", s. 21. « Psychologia społeczna (Publikacja: 14-11-2011 )
Jarosław KlebaniukDoktor psychologii; adiunkt w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego; autor ponad pięćdziesięciu artykułów naukowych z zakresu psychologii społecznej; redaktor pięciu książek, w tym „Fenomen nierówności społecznych” i „Oblicza nierówności społecznych”; w latach 2007 – 2010 członek Komitetu Psychologii PAN; pisuje także prozę; publikował m. in. w „Akcencie”, „Bez Dogmatu”, „Kresach” i „Lampie”. Liczba tekstów na portalu: 14 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Jak Niemcy Polakom Żydów... | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7532 |
|