Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.038.706 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 654 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Technologia, w wielu znaczeniach, jest najwyższą ekspresją ludzkości.
 Nauka » Biologia » Antropologia » Nauki o zachowaniu i mózgu » Psychologia społeczna

Profesor Stapel na dopingu. O upiększaniu psychologii społecznej [2]
Autor tekstu:

Ponadto dwaj wspomniani autorzy wraz z Dylanem Molenaarem zwrócili się do autorów 141 artykułów opublikowanych w drugiej połowie 2004 roku w czterech wysoko punktowanych naukowych czasopismach psychologicznych z prośbą o przesłanie danych surowych, które były podstawą analiz. Ponieważ większość autorów nie odpowiedziała na tę prośbę, dalsze badanie oparli na 1148 statystycznie istotnych wynikach w 49 tekstach z dwóch czasopism: Journal of Personality and Social Psychology i Journal of Experimental Psychology: Learning, Memory, and Cognition. Podstawowy wniosek brzmiał następująco: niechęć do dzielenia się wynikami wiąże się ze słabością dowodów i częstszym występowaniem błędów w analizie statystycznej. Brak skłonności do poddawania danych ponownej analizie przez autorów artykułu był szczególnie nasilony, gdy groziło to zakwestionowaniem statystycznej istotności wyników [ 5 ]. Intersubiektywna komunikowalność i intersubiektywna sprawdzalność rezultatu badawczego, a więc to, co nazywane jest „słabą zasadą racjonalności", w praktyce napotykają więc na opór części psychologów społecznych. Także to, co Kazimierz Ajdukiewicz nazwał mocną zasadą racjonalności [ 6 ] — racjonalne uznawanie przekonań, nie wyciąganie wniosków wykraczających poza niezawodność samego sposobu wnioskowania, warto by przypominać autorom artykułów, w których siły efektu są marginalne, ich istotność zależy od wybranego testu statystycznego, a wielkość wyjaśnianej wariancji nie przekracza paru procent.

Profesor Jonathan Schooler z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara tak skomentował rewelacje dotyczące Stapla: „Duży problem stanowi kultura, w której naukowcy podkręcają swoją pracę w taki sposób, że opowiada historię ładniejszą, niż to, co rzeczywiście odkryli. To prawie tak, jakby wszyscy byli na steroidach, a żeby rywalizować trzeba również brać steroidy". Nic dziwnego, że słusznie postuluje w związku z tym: „Mamy technologię [niezbędną do tego], by dzielić się danymi i publikować nasze pierwotne hipotezy i teraz jest na to czas. To oczyściłoby postępowanie w dyscyplinie w zdecydowany sposób" [ 7 ].

Pozostaje rzecz najważniejsza — motywy postępowania Diederika Stapla. On sam nie stawił się wprawdzie przed żadną komisją, zasłaniając się swoją złą kondycją, wcześniej zaś, poproszony o listę publikacji rozdziałów w książkach i materiałów pokonferencyjnych, stwierdził, że „fizycznie i emocjonalnie nie jest w stanie odpowiedzieć". (Ten zaledwie przecież 45-latek mógł się zresztą autentycznie rozchorować, gdy cały jego misternie budowany świat sukcesu i chwały legł w gruzach praktycznie z dnia na dzień.) W oświadczeniu napisał: „Nie potrafiłem się oprzeć presji ciągłego publikowania i osiągania coraz lepszych wyników. Chciałem zbyt dużo i zbyt szybko. Poszedłem złą drogą w systemie, w którym jest mało kontroli, a wielu badaczy pracuje indywidualnie" [ 8 ] Wcześniej, ustosunkowując się do raportu, napisał: „Przeczytałem raport z poczuciem konsternacji i wstydu (...) Muszę podkreślić, że błędy, które popełniłem nie były motywowane własnym interesem. Nie utożsamiam się z zarysowanym obrazem człowieka, który próbował wykorzystać młodych badaczy dla własnej korzyści. Popełniłem błędy, ale byłem i pozostaję szczerze oddany dziedzinie psychologii społecznej, młodym badaczom i innym kolegom. Z tego powodu żałuję cierpienia, którego przysporzyłem innym" [ 9 ]. Słowa te, jeśli są szczere, a pewności co do tego nie mamy, wskazują, że holenderski psycholog nie czuje się aż tak bardzo winny, skoro uważa się za oddanego dyscyplinie, którą tak opacznie uprawiał. Sądzi być może, nie do końca zresztą bezpodstawnie, że robił dla niej to, czego od niego oczekiwała.

Sprawa Stapla pokazuje, że praktyka uprawiania psychologii społecznej przez sporą część naukowców wymaga zmian. Większa przejrzystość prowadzonych badań, czyli bezwarunkowe udostępnianie danych surowych, a także informacji o szczegółach proceduralnych (te o miejscu prowadzonych badań, o grupie osób badanych, muszą być znane co najmniej współpracownikom i recenzentom, bo z uwagi na rodzaj upublicznianych informacji, nie zawsze mogą być powszechnie ogłaszane), powinny być standardem. Jednak wskazane byłoby także łaskawsze traktowanie przez redakcje czasopism naukowych i przez recenzentów tych wyników badań, które zupełnie nie potwierdziły hipotez, czy nawet tych, w których manipulacja eksperymentalna nie w pełni zadziałała. Tymczasem od naukowców wymaga się publikacji w czasopismach, i to najlepiej prestiżowych, o wysokich indeksach cytowań. Obowiązuje zasada "publish or perisch" („publikuj albo znikaj"). W nauce mają zatem szansę utrzymać się (słusznie!) ci, którzy badają bardzo dużo i część (najlepiej lwia) z tych badań im wychodzi, lecz także Ci, którzy po prostu dostarczają publikowalne w czasopismach rezultaty, jak to przez wiele lat robił okryty niesławą główny bohater tego tekstu. Wyścig szczurów w psychologii społecznej wywołuje pokusy, aby — niczym niedozwolonego dopingu — zażywać sfabrykowanej prawdy. Łatwiej jest przecież samodzielnie „wydrukować" jeden wynik zgodny z hipotezami (pan Stapel był w tym mistrzem), niż uczciwie przeprowadzić liczne badania, z których jakieś od czasu do czasu spełnią oczekiwania bardzo wymagających redaktorów i recenzentów. Wygrywa skuteczniejszy szczur, niekoniecznie uczciwszy.

Jako czynny psycholog społeczny jestem przekonany, że co roku tysiące tak zwanych nieudanych badań lądują w szufladach bez żadnej szansy na publikację (sam oczywiście mam takie we własnym biurku — mnóstwo pracy, żadnych wymiernych efektów). To nie tylko zafałszowuje obraz nauki — eksponowane są głównie czyste, eleganckie wyniki, wskazujące na klarowne zależności, lecz także motywuje różnych Diederików do pomagania wynikom w taki sposób, aby nadawały się do publikacji. W psychologii można dzięki temu uogólniać wyniki, a nawet układać je w jakieś prawa, bo publikowane są głównie te potwierdzające lub częściowo potwierdzające hipotezy. Pozostałe badania są uznawane za „nieudane". W pewnym sensie nauka zamienia się w ten sposób w grę pozorów. Szuflady pełne nieopublikowanych badań milczą. Zależności („efekty") z wysoko punktowanych żurnali stanowią makijaż upiększający twarz naukowej prawdy. A może to już nie makijaż, tylko maska?

Inną sprawą domagającą się zmian są replikacje opublikowanych badań. Nie są one cenione przez redakcje czasopism, a jednym z kryteriów kwalifikacji do druku jest to, na ile prezentowane wyniki są nowe, oryginalne i przyczyniają się do rozwoju dyscypliny. Siłą rzeczy replikacje wobec tak postawionych kryteriów są mniej wartościowe, niż badania realizowane po raz pierwszy. Utrudnia to weryfikowanie wcześniejszych (m.in. Stapelowskich) rezultatów, choć jest to przecież jeden z podstawowych postulatów metody naukowej. Nie widzę prostego rozwiązania tego problemu, jednak postęp rozumiany jako weryfikacja nowych hipotez, nie może być jedynym celem nauki. Także dotychczasowe ustalenia, zwłaszcza gdy, co jest raczej normą niż wyjątkiem, mają słaby — w sensie siły związku lub proporcji wariancji wyjaśnionej — charakter, wymagają dalszego drążenia. Droga do ustaleń w psychologii nie jest prosta i choć trudno się z nadmiernie zagmatwanym, niezbyt wyraźnym ich obrazem przebić, to może warto czasem poprzestać na małym. Diederik Stapel „odkrywał" zależności klarowne i liczne. Teraz wiele z nich trzeba będzie poddać w wątpliwość lub wręcz odwołać. Może warto dać szansę mniej udanym badaniom. Prawda w psychologii społecznej nie musi być piękna.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Refleksje niewierzącego nad przyszłością chrześcijaństwa
Wspólna gra w kręgle

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (7)..   


 Przypisy:
[ 5 ] Jelte M. Wicherts, Marjan Bakker, Dylan Molenaar (2009). Willingness to Share Research Data Is Related to the Strength of the Evidence and the Quality of Reporting of Statistical Results. PLoS ONE Journal 12 listopada 2011.
[ 6 ] Por. Brzeziński J. (2000). Poznanie naukowe — poznanie psychologiczne. W: J. Strelau (red.), Psychologia. Podręcznik akademicki, t. 1, s. 336.
[ 7 ] Za: Benedict Carey: „Fraud Case Seen as a Red Flag…".
[ 9 ] "Interim report regarding the breach...", s. 21.

« Psychologia społeczna   (Publikacja: 14-11-2011 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jarosław Klebaniuk
Doktor psychologii; adiunkt w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego; autor ponad pięćdziesięciu artykułów naukowych z zakresu psychologii społecznej; redaktor pięciu książek, w tym „Fenomen nierówności społecznych” i „Oblicza nierówności społecznych”; w latach 2007 – 2010 członek Komitetu Psychologii PAN; pisuje także prozę; publikował m. in. w „Akcencie”, „Bez Dogmatu”, „Kresach” i „Lampie”.

 Liczba tekstów na portalu: 14  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Jak Niemcy Polakom Żydów...
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 7532 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365