Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.564.212 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Anatol France - Kościół a Rzeczpospolita
Agnieszka Zakrzewicz - Papież i kobieta

Złota myśl Racjonalisty:
Nie ma w świecie dość miłości i dobroci, aby wolno było z nich ofiarowywać coś urojonym istotom.
 Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza » Watykan i papiestwo

Joseph Ratzinger. Kryzys pontyfikatu - wywiad z watykanistą Marco Politim [1]
Autor tekstu:

— O czym jest książka „Joseph Ratzinger. Kryzys pontyfikatu" i dlaczego zdecydował się Pan ją napisać?

- Myślę, że my dziennikarze musimy być jak sejsmografy, które ostrzegają gdy ziemia się trzęsie. Dlatego też, kiedy jakiś rząd, zarząd spółki czy nawet przywódcy religijni wchodzą na drogę stagnacji oraz niemożności zarządzania, powinniśmy ostrzegać o tym, gdyż to prowadzi do kryzysu.

Wielokrotnie, nawet we współczesnych czasach, wydarzyło się, że wielcy statyści, którzy na początku cieszyli się ogromną popularnością i poparciem — myślę na przykład o Gorbaczowie, czy Obamie — mieli później trudności w rządzeniu. Okazywało się, że nie potrafią stanąć na wysokości zadań, które się przed nimi pojawiły. Można doceniać i szanować tych polityków. Dziennikarz ma jednak obowiązek informować o tym, co nie funkcjonuje.

Członek jednej z delegacji zagranicznych, które odbyły spotkanie z Benedyktem XVI, stwierdził, że pojawiły się widoczne zaburzenia w funkcjonowaniu Watykanu. Dlatego poczułem się w obowiązku opowiedzieć tę historię. Książka nie jest stereotypową oceną Benedykta XVI — czy jest on konserwatorem, czy papieżem postępowym, czy jest dobry, czy zły. Jest świadectwem kryzysu rządów. Dlatego wybrałem tytuł: „Joseph Ratzinger. Kryzys pontyfikatu".

— W wielu recenzjach książki, które ukazały się we Włoszech pojawia się stwierdzenie, że opisuje ona „upadek pontyfikatu". To mocne słowa. Niezależnie od sympatii osobistych — bo w książce widać, że Ratzinger cieszy się Pana sympatią — czy watykańskie rządy upadły już tak nisko, że trudno będzie się podnieść i wyjść z kryzysu?

- Moja książka opisuje poważny kryzys rządów papieża — ja wolę z większą ostrożnością używać słowa upadek, gdyż jak długo papież rządzi mogą wydarzyć się jeszcze pozytywne niespodzianki. To nie jest koniec pontyfikatu, lecz jego kryzys. Jesteśmy świadkami różnych fenomenów, mówiących o tym. Z jednej strony spadła popularność Benedykta XVI — po dwóch latach ten papież stracił 2 mln wiernych, przybywających regularnie na Plac św. Piotra lub do Castelgandolfo. Z drugiej strony obserwujemy, że Watykan nie ma wpływu na politykę międzynarodową. Pomyślmy o tym, jak wielką rolę odgrywał Jan Paweł II w Ameryce Łacińskiej, w Europie Wschodniej, czy na Bliskim Wschodzie. Temu pontyfikatowi brakuje wizji geopolitycznej. Od 11 miesięcy trwa „arabska wiosna" i dzieje się wiele ważnych rzeczy w Tunezji, Libii, Egipcie, a papież Niemiec nie powiedział nawet jednego istotnego słowa na ten temat, podczas gdy papież Polak przez ponad ćwierć wieku prowadził dialog ze światem muzułmańskim. Wojtyła przyzwyczaił nas także do formy potrójnego dialogu — chrześcijanie, muzułmanie, Żydzi.

- Właśnie to, co uderza najbardziej w pontyfikacie Benedykta XVI to brak wrażliwości ekumenicznej. Ratzinger podjął działania, które podważyły i w pewnym stopniu zniszczyły 27 lat wysiłków Wojtyły. Należy do nich przywrócenie modlitwy za Żydów, odwołanie ekskomuniki dla Lefebrystów (wśród których był także biskup negacjonista), przemówienie w Ratyzbonie, za które Ratzinger musiał przeprosić muzułmanów. Dlaczego papież Niemiec popełnia takie polityczne błędy?

- Przede wszystkim o tych faktach nie należy zapominać. Mamy krótką pamięć, a wierni często zbyt wiele wybaczają papieżowi. Niestety podczas sześciu lat swojego pontyfikatu, Benedykt XVI przechodzi nieustanne kryzysy, wpada z jednego konfliktu w drugi. Coś takiego nie miało miejsca na przestrzeni ostatnich stu lat papiestwa. Te kryzysy piętrzą się i przerastają go. Ratzinger wszedł w poważny konflikt z muzułmanami. Jest w nieustającym konflikcie z Żydami, za dopuszczenie w 2008 r. do powszechnego odprawiania Mszy świętej w rycie trydenckim z modlitwą o nawrócenie Żydów, za rehabilitację Piusa XII, za zdjęcie ekskomuniki z biskupa negacjonisty Williamsa.

Przede wszystkim jednak wszedł w konflikt ze światem katolickim — właśnie za przywrócenie mszy przedsoborowej. Różnica pomiędzy rytem trydenckim, a rytem zreformowanym po Soborze Watykańskim II przez Pawła VI polega nie tyle — jak myśli się powszechnie — na tym, że jest odmawiana po łacinie, lecz na tym, że kapłan stoi odwrócony tyłem do wiernych i pełni rolę jedynego, wybranego pośrednika pomiędzy Bogiem a jego ludem. W rycie reformowanym natomiast kapłan stoi za ołtarzem, odwrócony twarzą do wiernych, co podkreśla funkcję wspólnoty w Bogu i równości przed nim. To wielka metafora tego pontyfikatu.

Zbliżenie z Lefebrystami było następnym powodem zwaśnienia świata katolickiego, bo wielu katolików nie zgadza się na to, aby papież szedł z nimi na kompromis bez zażądania od nich, by zaakceptowali postanowienia Soboru Watykańskiego II.

Kolejny konflikt, to konflikt ze światem naukowym i z rządami wielu państw, podłożem którego jest AIDS.

Ostatni, najbardziej widoczny kryzys tego pontyfikatu to oczywiście kwestia pedofilii. Benedykt XVI zdobył się na odwagę, aby wreszcie powiedzieć, co jest złego w Kościele i zaproponować zmiany. W swoim liście do biskupów irlandzkich, zarzuca im, że postąpili źle ukrywając zbrodnie, mówi, że księża powinni stanąć także przed sądami cywilnymi i przede wszystkim mówi, że w centrum uwagi powinny być ofiary, a nie źle pojęte dobro Kościoła. Jednak po tych odważnych i dobitnie wypowiedzianych słowach, po spotkaniach z ofiarami księży-pedofilów w różnych krajach, brakuje konsekwentnego działania i realizacji obietnic. Nie zostały otwarte archiwa watykańskie, nie zdecydowano się jeszcze na otwarcie wielkiego dochodzenia międzynarodowego we wszystkich diecezjach, aby odkryć zatuszowane przestępstwa. Przede wszystkim jednak — do tej pory nie zostało otwarte dochodzenie we Włoszech, których Episkopat zależy bezpośrednio od papieża. Do dziś nie powołano w tym kraju komisji kościelnej lub kościelno-państwowej, która przeprowadziłaby dochodzenie w sprawie pedofilii — tak jak to miało miejsce w Niemczech, Belgii, Austrii czy Irlandii i Stanach. Nie został mianowany żaden biskup, odpowiedzialny na szczeblu krajowym za weryfikowanie zgłoszeń o przestępstwach seksualnych popełnionych przez księży i nie ma telefonu, pod który mogłyby dzwonić ofiary.

W 2010 roku, podczas konferencji w Watykanie na temat pedofilii we Włoszech, powiedziano nam, że jest 100 przypadków. Kiedy dziennikarze prosili o bardziej konkretne informacje — czy ci księża zostali skazani lub przynajmniej oddaleni ze stanu duchownego — nie udzielono im ich do tej pory.

Na tym polega sprzeczność tego pontyfikatu — z jednej strony mamy światłego teologa i świadomego intelektualistę, z drugiej natomiast całkowity brak umiejętności przekładania słów na czyny.

- Kryzys pontyfikatu Benedykta XVI wywołany przez pedofilię kościelną to temat na osobną książkę. Biorąc jako przykład Irlandię — najbardziej katolicki kraj Europy, który ostatnio wszedł w poważny konflikt z Watykanem, tam pedofilia kościelna była fenomenem udokumentowanym i ukrywanym od lat 40. ubiegłego wieku — czyli zanim Ratzinger został papieżem. Jak to możliwe, że prawda nie wyszła na jaw wcześniej? Kto za to jest odpowiedzialny?

- Kilka rzeczy musimy powiedzieć jasno. To prawda, że ponad 60% przypadków pedofilii ma miejsce w rodzinach. Prawdą jest też, że do wielu aktów przemocy seksualnej dochodzi w w środowiskach młodzieżowych, w internatach, w domach dziecka, w więzieniach dla nieletnich. Jednak tak, jak powiedzieli sami najwyżsi przedstawiciele kościoła amerykańskiego — którzy jako pierwsi zajęli się analizą fenomenu pedofilii kościelnej — przypadek, że także w instytucjach Kościoła katolickiego dochodzi do przestępstw seksualnych, wymaga szczególnego napiętnowania, gdyż Kościół katolicki przepowiada systematycznie czystość, nakazuje swoim kapłanom żyć w celibacie i zawsze proponuje siebie jako gwaranta moralności.

Przestępstwa pedofilii w Kościele katolickim odbywały się systematycznie przez wieki i przez ostatnie dziesięciolecia udokumentowano ich systematyczne ukrywanie. Do tej pory nigdy nie myślano o ofiarach, lecz o obronie dobrego imienia instytucji. To potwierdził oficjalnie papież Benedykt XVI.

W samej diecezji monachijskiej (gdzie Ratzinger był arcybiskupem), od lat 50. ubiegłego wieku do 2010 r,. komisja niezależna powołana przez aktualnego arcybiskupa kard. Reinharda Marxa, odkryła ponad 300 przypadków nadużyć seksualnych popełnionych przez kler oraz to, że przestępstwa seksualne były systematycznie ukrywane, że zniknęła dokumentacja w niektórych przypadkach a w innych została sfałszowana. Podkreślmy to — nigdy tam nie brano pod uwagę dobra ofiar, lecz tylko dobro Kościoła. To wszystko wydarzyło się tylko w diecezji papieskiej — wyobraźmy więc sobie, co może wyjść na światło dzienne, gdyby zaistniała wreszcie wola powołania niezależnej komisji międzynarodowej.

Episkopat niemiecki, który dziś podchodzi najbardziej poważnie do spraw pedofilii, zdecydował się na powołanie niezależnej komisji, w której skład wchodzą także byli policjanci, mający możliwość kontrolowania akt w archiwach kościelnych i policyjnych. Czegoś takiego oczekuje się na poziomie międzynarodowym, aby zadośćuczynić ofiarom. Jeżeli papież nie potrafi doprowadzić do powołania komisji i przeprowadzenia dochodzenia międzynarodowego, oznacza to, że nie ma odpowiedniej siły, by rządzić Kościołem.

- Od wybuchu skandalu pedofilii upływają już prawie dwa lata. Presja medialna trochę spadła, na światło dzienne zaczyna wychodzić jednak coraz więcej i coraz bardziej drastycznych faktów. Dziennikarze, którzy śledzą sprawę od początku i mniej powierzchownie, zaczynają zadawać sobie pytanie: jak to możliwe, że Jan Paweł II nic nie zrobił?

- Znając osobowość Wojtyły, wydaje mi się, że papież Polak zajęty innymi, wielkimi sprawami, nie wiedział, że problem urósł, aż do takich rozmiarów. Wielu rzeczy mu nie powiedziano, zwłaszcza już pod koniec pontyfikatu, gdy był chory. Za to odpowiedzialność ponoszą jego najbliżsi współpracownicy.

Weźmy przykład Marcial Maciela Degollado. Już w latach 80. dwudziestego wieku wysunięto publicznie pierwsze oskarżenia, a 10 lat później, Watykan miał już w ręku wszystkie dowody, aby otworzyć proces kanoniczny. Jeżeli do niego nie doszło, myślę, że to właśnie z powodu, że nie powiedziano Wojtyle całej prawdy. W tym przypadku, odpowiedzialność ponosi watykański sekretarz stanu kard. Sodano i osobisty sekretarz papieża — kard. Dziwisz.

Mamy ważne świadectwo — kard. Christoph Schönborn, arcybiskup Wiednia, powiedział, że w przypadku kard. Hansa Hermanna Groëra, poprzedniego arcybiskupa stolicy Austrii, który był w centrum skandalu pedofilii, Ratzinger chciał zareagować, ale uniemożliwiła mu to watykańska „partia dyplomatyczna".


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Zmarł Christopher Hitchenes
Ryba dwudyszna niemal chodziła; rzuca to nowe światło na wyjście na ląd

 Zobacz komentarze (7)..   


« Watykan i papiestwo   (Publikacja: 17-12-2011 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Agnieszka Zakrzewicz
Dziennikarka i krytyk sztuki. Autorka książki Papież i kobieta. Od 1994 r. mieszka w Rzymie. Prowadzi serwis Bez Granic.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 50  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Głosy spoza chóru
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 7622 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365