Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.156.254 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 306 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Nie jest tak, że za pomocą rozsądnych argumentów można przekonać tych, którzy żywią nierozsądne przekonania. Ci bowiem trzymają się swoich przekonań kurczowo, bo niczego innego nie mają.
 Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza » Watykan i papiestwo

Joseph Ratzinger. Kryzys pontyfikatu - wywiad z watykanistą Marco Politim [2]
Autor tekstu:

„Partia dyplomatyczna" to powiedzenie które wskazuje na Sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej i najbliższe osoby z jego otoczenia. Mówi to o trudnościach jakie miał kard. Ratzinger w Watykanie, zanim został papieżem.

Później mamy jeszcze jeden dowód — kard. Joseph Ratzinger, jako Prefekt Kongregacji Wiary, otworzył dochodzenie kanoniczne w sprawie Marcial Maciela Degollado - człowieka, który jak wiemy prowadził podwójne życie, był oskarżony o nadużycia seksualne na nieletnich i być może gwałcił także jedno ze swoich dzieci, które miał z konkubiną — natychmiast po śmierci Jana Pawła II. 2 kwietnia 2005 r., wysłannik Ratzingera pojechał do USA oraz Meksyku i w ciągu 10 dni zebrał wszystkie dowody przeciwko założycielowi Legionu Chrystusa. Oznacza to, że kard. Ratzinger, wiedząc doskonale ile brudu jest w Kościele, wykorzystał moment, w którym miał całkowicie wolne ręce, aby załatwić definitywnie sprawę Maciela.

Żeby wyjaśnić do końca kwestię odpowiedzialności, musimy dodać, że niestety, zarówno Wojtyła, jak i Ratzinger należeli do tej części hierarchii watykańskiej, która uważała, że pedofilia jest „grzechem", a nie przestępstwem i że księża muszą odkupić swoje winy jedynie wobec Boga. Nie zapominajmy też, że papież autoryzował w 2001 r., kardynała Dario Castrillon Hoyosa — byłyego prefekta Kongregacji Duchowieństwa, aby wysłał list z gratulacjami do biskupa Pierre Picana z Bayeux-Lisieux, który nie zadenuncjował księdza pedofila Renè Bissey ze swojej diecezji. Tak więc zdecydowana większość hierarchii eklezjastycznej, aż do chwili wybuchu skandalu pedofilii, prowadziła podwójną grę wiedzy i niewiedzy.

- Jest więcej dowodów na to, że wiele osób starało się, aby wszystkie informacje o przestępstwach pedofilii dotarły do Jana Pawła II. Bernie McDaid, ofiara z Bostonu, z którą później spotkał się w 2008 r., papież Benedykt XVI, przyjechał do Rzymu już w 2003 roku, i jak mi opowiedział w wywiadzie — przekazał wszystkie informacje kard. Dziwiszowi, przez arcybiskupa Greena. Czy sekretarz Dziwisz przekazał je papieżowi?

- Tego nie wiemy. Ja też rozmawiałem z MacDaidem i opowiedział mi on całą historię. On uważa, że jedynym sposobem, aby Watykan oczyścił się z zarzutów jest otworzenie międzynarodowego dochodzenia. Ja się z nim zgadzam — to jedyny sposób, aby zamknąć ten straszny rozdział i oddać sprawiedliwość ofiarom. Skandaliczne jest to, że we Włoszech nie otwarto do tej pory żadnego dochodzenia. Teraz Watykan zaostrzył zasady, poprosił biskupów, aby do maja przyszłego roku przedstawili swoje propozycje, ale do tej pory nic konkretnego się nie wydarzyło. We Włoszech jest 200 diecezji. Jedynie w malutkiej diecezji Bresanone, koło granicy austriackiej otworzono dochodzenie — bo tam, jak powiedział mi biskup, wierni oglądają telewizję austriacką i domagali się tego. Tylko w tej małej diecezji odkryto 12 przypadków pedofilii. Wyobraźmy sobie, co wyjdzie na światło dzienne, jeżeli Kościół zdecyduje się wreszcie potraktować poważnie sprawę przestępstw seksualnych popełnionych przez swoich duchownych. We Włoszech, przy 200 diecezjach byłoby przynajmniej 2000-3000 przypadków. To czysta statystyka.

- Ofiary pedofilii, które ostatnio protestują coraz głośniej przeciwko inercji Kościoła, mówią jeszcze o dwóch ważnych rzeczach — zniesienie przedawnienia przestępstwa pedofilii oraz wprowadzenie obowiązku zgłoszenia przestępstwa także cywilnemu wymiarowi sprawiedliwości. Watykan nadal to ignoruje...

- Tak, to niestety kolejny punkt, pokazujący dwuznaczne zachowanie Watykanu i brak silnych rządów papieża. Watykan mówi w tej chwili, że biskupi mają śledzić normy narodowe w tym zakresie. Są kraje, w których prawo zmusza biskupa do złożenia doniesienia na policję i kraje — takie jak Włochy, gdzie nie jest to obowiązkowe. Niestety, to właśnie w tych krajach, w których nie ma obowiązku zawiadamiania policji, problem pedofilii kościelnej nie jest jeszcze traktowany poważnie — dlatego Watykan powinien sam zobowiązać swoich biskupów do składania doniesień.

- Wygląda więc na to, że papież dużo mówi, a mało robi...

- Dlatego zdecydowałem się opowiedzieć o kryzysie rządów papieskich, bo jakiekolwiek działanie Benedykta XVI zatrzymuje się w połowie. Joseph Ratzinger jest wielkim teoretykiem — dostrzega i rozumie problemy, nie ma jednak temperamentu osoby, która rządzi, a więc rozwiązuje problemy. Na przykład — papież dostrzega proces sekularyzacji Europy, jest świadomy, że współczesne chrześcijaństwo nie może być pakietem zakazów, że wiara musi być szczera, a nie z obowiązku — ale nie potrafi temu zaradzić.

W tej chwili Kościół katolicki przeżywa największy kryzys powołań w swojej historii i papież nie robi nic. Nie tylko w Europie, ale na całym świecie — brakuje proboszczów w parafiach. W Ameryce Łacińskiej, czy w Afryce, są parafie, w których ksiądz pojawia się raz na miesiąc lub jeszcze rzadziej. W diecezjach Europy Zachodniej brakuje przynajmniej 1/3 księży, wielu duchownych musi pracować na dwa etaty. Jeżeli załamie się system parafii, które skupiają wiernych, załamie się cała struktura Kościoła.

Owszem — na przykład we Włoszech jest zatrudnianych coraz więcej księży z Polski, Ameryki Łacińskiej i Afryki, ale z jednej strony — w ten sposób odbiera się duchownych tamtym regionom, z drugiej strony proboszczowie imigranci nie zawsze rozumieją włoskich parafian i ich potrzeby.

W ostatnich latach ubyło również 40 tys. sióstr zakonnych i nie ma chętnych na ich miejsce. To poważny problem, gdyż siostry zakonne to „piechota" Kościoła, która jest zawsze na pierwszej linii — w szpitalach, w sierocińcach, w domach opieki. Dawniej, dla kobiet „pójście na służbę Boga" było przywilejem i robiły to chętnie arystokratki. Dziś niewiele kobiet ma takie ambicje.

- Myślę, że wykształcona kadra duchowieństwa polskiego powinna się z tego cieszyć, bo łatwo wyemigruje i znajdzie dobrze płatną pracę za granicą… Ale chyba problem jest znacznie poważniejszy niż brak „rąk duchownych" do pracy...

- Kolejny problem, jaki wpłynął na kryzys rządów papieskich, to brak konsultacji ze współpracownikami i podwładnymi. Kilka miesięcy przed wyborem na papieża, kardynał Ratzinger udzielił mi wywiadu. Powiedział wtedy ważną rzecz: „Nie można kierować współczesnym Kościołem jak monarchią". On natomiast nadal rządzi jak monarcha, nawet bez konsultacji z kolegium kardynalskim, które zebrało się zaledwie trzy razy. Nie można kierować wielkim organizmem religijnym, liczącym 1 miliard i 200 tys wiernych, tak odgórnie i samotnie. W Watykanie, zebranie szefów wszystkich dykasterów — czyli posiedzenie gabinetu rządu — odbywa się jedynie dwa razy do roku. Czy możemy sobie wyobrazić, co by się działo, gdyby posiedzenie gabinetu prezydenckiego Stanów Zjednoczonych odbywało się dwa razy do roku? Papież widuje więc tylko niektórych kardynałów — szefów najważniejszych dykasterów. Brakuje mu nawet tych zwyczajnych „bodźców ludzkich" jakie miał Wojtyła, który na obiedzie i kolacji gościł zawsze jedną lub dwie osoby. To znaczy, że każdego roku, Wojtyła słuchał uwag i opinii przynajmniej 300-400 osób (duchownych, intelektualistów, artystów) i to w różnych sprawach oraz na różne tematy. Benedyktowi tego brakuje. Papież praktycznie nie widuje nikogo — nawet nuncjuszy i ambasadorów. Za pontyfikatu Jana Pawła II, za każdym razem, gdy nuncjusz czy ambasador przybywał do Rzymu, składał wizytę i relacje papieżowi. Teraz Benedykt XVI widuje dyplomatów tylko na początku i na końcu ich kariery. Nie czuje więc nawet pulsu polityki zagranicznej. Aktualny papież nie chce spotykać się indywidualnie z biskupami — lecz grupowo. Jesteśmy więc w sytuacji, w której doszło do zminimalizowania przepływu informacji pomiędzy Ratzingerem, a otaczającym go światem. To kolejny powód kryzysu.

- Papież Benedykt XVI jest więc bardzo osamotniony i samotny z wyboru. Przypomina trochę bohatera filmu Nanniego Morettiego „Habemus papam". Co w tej sytuacji robi Kuria Rzymska?

- Jeżeli zapytamy papieża, on oczywiście nie odczuwa tego oddzielenia od świata i otaczającej go rzeczywistości. Podczas jednej z podróży mówił dziennikarzom, że nie jest odizolowany, że widuje często swoich współpracowników, że przybywa do niego wielu przyjaciół z Niemiec, przybywają pielgrzymi. W rzeczywistości jednak rządzi w samotności i jest osamotniony. Większość swojego czasu i energii intelektualnych poświęca na pisanie swojego wielkiego dzieła o Chrystusie. Ktokolwiek ma regularną pracę i próbuje napisać książkę, wie dobrze jak trudno jest się skoncentrować. Dla papieża napisanie książki o Chrystusie to wielkie wyzwanie i wielka odpowiedzialność.

Jeżeli więc dużą część swojego dnia, papież poświęca na pisanie książki… — w sposób naturalny brakuje mu czasu na zarządzanie Kościołem.

Jest jeszcze jeden problem. Benedykt XVI wybrał sobie na swoją „prawą rękę" — czyli na Sekretarza Stanu — kardynała Bertone, który — tak jak on — pochodzi z Kongregacji Doktryny Wiary, nie ma więc doświadczenia politycznego i dyplomatycznego, jakie ma wielu innych. Inni papieże — na przykład Pius X, który też był skupiony na aspekcie teologicznym, wybrał na Sekretarza Stanu kard. Rafael Merry del Val, który miał olbrzymie doświadczenie dyplomatyczne — w ten sposób bilansując teologię i politykę. Tego brakuje w tym pontyfikacie. W Kurii nie ma „partii antypapieskiej", wszyscy są jednak bardzo niezadowoleni, że Watykan stracił na znaczeniu międzynarodowym.

- Kardynał Ratzinger został wskazany już przez Jana Pawła II jako następca. Pokładano w nim wielkie nadzieje, jako w papieżu okresu przejściowego, który przeprowadzi Kościół przez epokę postwojtyłową dokonując kilku reform. Czyżby wybór był zły?

— W momencie, w którym umarł Jan Paweł II, który rządził przez 27 lat, nie było już wielu kandydatów na następców — bo odeszli wcześniej. Ratzinger bez wątpienia był kandydatem „najwyższej jakości" ze względu na swój autorytet moralny oraz dlatego, że był postacią publiczną, którą świat dobrze znał. Nie bał się konfrontacji i tłumów, brał udział w wielkich debatach. Był otwarty na dialog ze światem nauki oraz z niewierzącymi.

Wiemy, że Ratzinger nie chciał zostać papieżem. Nie miał wielkich ambicji przywódczych. Był szczery w swojej skromności. Chciał już trzykrotnie podać się do dymisji za pontyfikatu Jana Pawła II. Ratzinger miał poparcie lobby konserwatorów bliskiego Opus Dei, które chciało papieża tradycjonalistę. To dla Kościoła miał być moment przerwy po wielkich przemianach ekumenicznych jakie wprowadził Wojtyła i po okresie „mea culpa". Lobby to — jak widać — nie miała jednak wizji geopolitycznej Kościoła.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Zmarł Christopher Hitchenes
Ryba dwudyszna niemal chodziła; rzuca to nowe światło na wyjście na ląd

 Zobacz komentarze (7)..   


« Watykan i papiestwo   (Publikacja: 17-12-2011 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Agnieszka Zakrzewicz
Dziennikarka i krytyk sztuki. Autorka książki Papież i kobieta. Od 1994 r. mieszka w Rzymie. Prowadzi serwis Bez Granic.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 50  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Głosy spoza chóru
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 7622 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365