|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Mit dekadencji czyli o konserwatyzmie i korwinizmie [2] Autor tekstu: Piotr Napierała
Do
obowiązków policji należała też opieka nad porzuconymi dziećmi. 13 lipca
1783 roku o 22:30 do sierżanta posterunku policji na placu de Grève,
podeszła niejaka Catherine Savary, która znalazła na rue de Gesvres, chłopca,
który wydawał się zagubiony, ale nie chciał podać swojego imienia. Policja
ustaliła, że chłopiec nazywa się Jean-Baptiste Bonnaire i ma 9 lat. Jego
matka, pończoszniczka mieszkająca w oberży przy rue Saint Roch groziła, że
go zbije, więc uciekł. Odpowiedni funkcjonariusz zdecydował, że należy
odprowadzić chłopca do rodziców, a w razie gdyby nie było takiego adresu,
jaki chłopak podał, do więzienia La Force [ 10 ] (ówczesne
więzienia były często jednocześnie przytułkami). Policjanci starali się też
ustalić adresy rodziców porzucanych maleńkich dzieci. Zdarzało się też czasem, że
rodzic sam przynosił dziecko na komisariat, mówiąc wprost: l’abandon
— porzucam je [ 11 ].
Sebastien Mercier w swoim: Tableau de
Paris z 1787 pisał, że ta możliwość oddania dzieci bez urzędniczych
pytań ograniczyła wreszcie plagę dzieciobójstwa.
Nie
mówiliśmy tu o warunkach higieny miasta, ani o innych oczywistych przejawach
niedoboru postępu technicznego, lecz o moralności, a wiec dawny Paryż niczym
się nie różnił moralnie od dzisiejszego, a jeśli już to na minus, i chrześcijańska
Universitar tu w niczym nie pomagała. W Poznaniu wyrywano w latach 40. XVIII
wieku języki bluźniercom, w rejonie śródziemnomorskim księża straszyli
ludzi katastrofami naturalnymi, by realizować swą politykę, jednak o tych
rzeczach pisałem już na tym portalu. Ergo — nie było najlepiej. A jak
cofniemy się w dalszą przeszłość przerażenie będzie jeszcze większe;
rzezie albigensów, hugenotów (masakra dnia św. Bartłomieja to 60 tys. trupów w całej Francji), tylko techniczny niedorozwój zapobiegł rzeziom na skalę
uprawianą w CCCP. Na totalitarny i niewychowawczy charakter chrystianizmu
wskazywali m.in. David Hume i Ludwig von Mises.
Ludzi
zniechęca do teraźniejszości jej skomplikowanie i dynamika, przeszłość
jawi się zawsze (niesłusznie) jako prostsza i bardziej spójna. To oczywiście
złudzenie. Ludzie dążą do mitycznej „stałości", choć jak słusznie
zauważył Piotr Tymochowicz: „zmienność to kreatywność, stałość to tępota",
dążenie do stałości to dążenie do tępoty, do udawania, że nadal żyjemy w jednej homogenicznej dolnie. Jakiś czas temu wyleczyłem się z korwinizmu, który
niektórzy na tym portalu u mnie krytykowali, jednocześnie też z deisty zostałem
agnostykiem. Korwin-Mikke
przypomina nieco swojego mistrza Herberta Spencera w tym, że jest jednocześnie
człowiekiem chwalącym postęp techniczny i naukowy (nie jest
ciemnogrodzianinem), ale też i boi się przyszłości i mówi o dekadencji
[ 12 ].
Korwin-Mikke jest liberałem konserwatywnym, niechętnym jak się
niedawno okazało antyklerykalizmowi, ale przede wszystkim niechętny
demokratyzmowi J.S. Milla, , w czym różni się od dość licznego grona
publicystów-demokratów. Jeszcze więcej jednak różni go od polskich autorów
„prawicy narodowej", takich jak choćby Marek Arpad-Kowalski czy Stanisław
Michalkiewicz, których teksty drukowane są obok tekstów Korwin-Mikkego w „Najwyższym Czasie". Arpad-Kowalski i Michalkiewicz nawiązują w swych tekstach przede wszystkim do polskiej myśli konserwatywnej, bądź
narodowej; do myślicieli takich jak Cat-Mackiewicz, guru
wszystkich walczących z demokratycznym „salonem". Rafał Ziemiewicz, czy
Waldemar Łysiak, zwalczają dziś tzw. „michnikowszczyznę". Do Mikkego
najbliżej jest chyba Ziemkiewiczowi, brakuje mu „korwinowskiej" erudycji,
zaś co do różnic z Łysiakiem, Korwin-Mikke zwykle powtarza, że nie zgadzają
się oni jedynie w kwestii dwóch postaci: „Bounapartego i towarzysza "Ziuka":
„JE
Lech Kaczyński wyjawił "Gazecie Wyborczej", że gdyby w maju 1926 roku, był
czynnym politykiem, poparłby zamach śp. Józefa Piłsudskiego. To oczywiście
spodoba się p. Waldemarowi Łysiakowi, z którym notorycznie nie zgadzamy się
co do dwóch postaci historycznych:
„małego kaprala" i marszałka na „Kasztance". Ja przewagę Napoleona
upatruję w tym, że nie kazał mianować się marszałkiem — skromny tytuł
cesarza zupełnie mu wystarczył [ 13 ]".
Waldemar
Łysiak uważany jest za konserwatystę, jednak jaki konserwatysta krytykuje
dziedzicznych monarchów, a wychwala mądrość autokratów, których jedyną
legitymacją do władzy była przemoc? Janusz Korwin-Mikke, choć często
bardziej liberalny od Łysiaka, w tej sprawie zajmuje stanowisko
lojalistyczno-konserwatywne.
Tajemnica
oryginalności i rozpoznawalności myśli politycznej Mikkego tkwi nie tylko w jego erudycji, lecz również, bardzo prozaicznie, w jego
formacji umysłowej. Korwin-Mikke nie jest bowiem humanistą, lecz
cybernetykiem i, co ważne,-
logikiem. Interesujące (dość libertariańskie) są spostrzeżenia Mikkego
dotyczące polski szlacheckiej, możemy u niego znaleźć zarówno zdania podkreślające
liberalne elementy ustroju wówczas panującego:
"Jeśli
Zamoyski pogniewał się na króla, mógł odjechać do swego majątku, co do którego
był pewien, że nikt mu go nie odbierze. [ 14 ]".
Cytat
ten koresponduje z przeświadczeniem Hansa Hermanna Hoppego o tym, że dzisiejsi
bogacze nie mogą postawić się władzy, ponieważ wszystko zawdzięczają jej
właśnie, podczas gdy dawni arystokraci posiadali ziemie i własność, które
zdobyli ich przodkowie, często o wiele dawniej, niż powstało zorganizowane państwo, w którego ramach ziemie potem się znalazły. Państwo nie miało śmiałości
poczynać sobie z nimi tak, jak może postępować z biznesmenami bez ziemi, za
to z pieniędzmi na kontach [ 15 ].
Mikke broni też instytucji liberum
veto:
„Różowi",
którzy opanowali system oświaty oraz gazety już ok. 1905 roku,
nieprawdopodobnie fałszują tu historię … twierdzą np., że I RP padła z powodu liberum veto; w rzeczywistości, co każdy może sprawdzić, liberum
veto zniknęło w 1764 (wszystkie sejmy od tej pory były zawiązywane pod laską
konfederacji) — i I rozbiór nastąpił zaraz po tym — w 1772 — i właśnie
dlatego!!".
Przyczynę
złego funkcjonowania i upadku Rzeczpospolitej szlacheckiej, Mikke upatruje w tym, że szlachty było zbyt wiele, osobiście twierdzę,
że rozebrano nas dlatego, że Saksonia już nas nie chroniła po wyborze
„piasta"-agenta Rosji na tron w 1764 roku.
Przejdźmy do Oświecenia i Voltaire’a. Voltaire, którym brzydzą się często polscy narodowcy, jest
jednym z częściej cytowanych myślicieli u Mikkego. Po cytatach z Voltaire’a
typu: "Nie zgadzam sie z tym, co mówisz — ale życie oddam za to, byś mógł mówić to, co mówisz!
[ 16 ]",
wcale nie następują ataki na Voltaire’a, typowe np. dla francuskiego
prawicowego historyka Pierre’a Gaxotte’a [ 17 ],
który oskarżał go, że sam nigdy nie zaniedbał tępienia tych co mieli inne
zdanie. Drugi słynny cytat Voltaire’a "Jeśli
Bóg by nie istniał, to należałoby go wymyślić", Mikkezwykł kierować
do ateistów:
„z
politycznego punktu widzenia jest obojętne, czy Pan Bóg istnieje, czy nie
istnieje; ważne: by ludzie wierzyli, że istnieje. Jak mawiali rosyjscy nihiliści:
"Boga niet — otca w mordu można!".
Chcecie oberwać po mordzie od własnego dziecka? To uczcie je, że nie istnieje
Niebo i Piekło, a moralność jest względna [ 18 ]".
Korwin-Mikke
wierzy więc, że szerokie masy muszą mieć Boga, by się nie pozabijały, taki
pogląd miał też Voltaire. Niedawno
rozwinął tę myśl uwypuklając rolę KrK jako rzekomego nauczyciela moralności,
choć omylnego.
A oto poglądy gospodarcze Korwin-Mikkego w pigułce:
"o
ustawach decydują: związki (czyli Ludzie Pracy), przedsiębiorcy (czyli Ludzie
Pracy) i politycy (czyli banda gangsterów). A konsument? Konsument ma siedzieć
cicho i płacić, ile ci mu każą. Najwyższa pora na kontrrewolucję, która
wsadzi Ludzi Pracy pod but. I muszą ją zacząć kobiety, które oświadczą mężczyznom:
"Co mi z tego, że zarobiłeś o 10% więcej, skoro ja w sklepie płacę — z uwagi na podwyżkę producenta 10% i podatek, czyli 50% od tych 10% — o 15 % więcej?
{:19|J. Korwin-Mikke, Kto tu dymi,
Lublin 2007, s. 112.}".
O rewolucji 1789 roku konserwatywny Janusz Korwin-Mikke nie może mieć dobrego
zdania: „Trzeba … trochę znać Historię. Nie tę wykładaną od 80 lat w reżymowych szkołach — tylko tę prawdziwą. Bo w szkołach, to uczą, że
"Rewolucja Francuska otworzyła przed Ludzkością Epokę Wolności".
Tymczasem tłum, który w 1789 roku z entuzjazmem zdobył Bastylię, doprowadził
Francję do niesłychanego zamordyzmu, a zamiast Wolności wprowadził — tak,
tak: Kartki na Żywność, ceny maksymalne i w ogóle tyranię, o wprowadzeniu
której Ludwik XVI nie mógłby nawet marzyć — choćby i chciał… A przecież nie chciał. Był to dobrotliwy władca, pragnący poddanym
Nieba przychylić [ 20 ]".
Charakterystyczne jest u Mikkego pakowanie liberalnych żyrondystów do jednego
wora z jakobinami...
Po
rewolucji, jak często pisał Mikke, przez jeszcze około sto lat świat toczył
się siłą bezwładu wykorzystując dobrą energię cywilizacyjną nagromadzoną
od średniowiecza do końca XVIII stulecia. Destrukcyjna i „anty-cywilizacyjna" siła rewolucji dała o sobie znać w pierwszej połowie
krwawego wieku XX. Widać tu wyraźnie wpływ myśli Oswalda Spenglera. Światopogląd
Mikkego koresponduje tu także z poglądem Salvadora Dalego [ 21 ],
iż „od 1800 roku nie powstało nic wielkiego". Dla Mikkego, wiek XIX to apogeum rozwoju cywilizacji ludzkiej. Pociąga go w tych czasach duch niezależności,
przedsiębiorczości, odpowiedzialności i oszczędności; tak różny, w jego
opinii od cywilizacji praw socjalnych, powodujących, że nie warto być dojrzałym i oszczędnym, ponieważ państwo zrobi wszystko za obywatela. Podobnie problem
ten widzi Hans Hermann Hoppe, który przeniósł się do USA, gdyż zbytnio znużył
go „europejski socjalizm". W celach eskapistycznych Mikke często, jak sam mówi
ogląda filmy, których akcja osadzona jest właśnie w drugiej połowie XIX
wieku, w tym seriale o Sherlocku Holmesie. Do pewnego stopnia wzorem dla Mikkego
jest"praworządne państwo
pruskie", którego używa jako pozytywnego przykładu alternatywnego wobec bałaganu
III RP i "IV RP", a także wobec
dzisiejszych socjaldemokratycznych Niemiec:
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 12 ] Vide: J. Korwin-Mikke, Dekadencja,
Rzeszów 2002. Swoja drogą ciekawe, ze Korwin-Mikke wydaje swe książki na
wschodzie Polski. [ 13 ] J. Korwin-Mikke, Nerwy
puściły, czyli kupa wariatów, Lublin
2007, s. 5. [ 14 ] Zob.: J. Korwin-Mikke, Nerwy
puściły, czyli kupa wariatów, Lublin
2007. [ 15 ] H. H. Hoppe, Demokracja-bóg,
który zawiódł, Warszawa 2006. [ 16 ] Janusz. Korwin-Mikke przyznaje jednak, że aż tak liberalny
jak Voltaire nie jest, por: J.
Korwin-Mikke, Nerwy puściły, czyli kupa
wariatów, Lublin 2007. [ 17 ] P. Gaxotte, Rewolucja
francuska, Gdańsk 2001. [ 20 ] J. Korwin-Mikke, Nerwy
puściły, czyli kupa wariatów, Lublin 2007, s. 159. [ 21 ] Zob.: S. Dali, Myśli i Anegdoty, Katowice
2006. « Recenzje i krytyki (Publikacja: 10-05-2012 Ostatnia zmiana: 12-05-2012)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8022 |
|