Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.198.683 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 309 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Dwie rzeczy pouczają człowieka o całej jego naturze: instynkt i doświadczenie.
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Mit dekadencji czyli o konserwatyzmie i korwinizmie [1]
Autor tekstu:

Jest to już drugi artykuł, do napisania którego zainspirował mnie pan Jacek Tabisz swoim tekstem pt.: „Dzień przyszłości", w którym pisał o święcie obchodzonym po raz pierwszy 1 marca 2012 roku przez optymistów cywilizacyjnych, stawiających na naukę i postęp oraz spodziewających się pomyślnego rozwoju ludzkości. Jacek Tabisz wraził swoje zdziwienie faktem, że nawet wielu ludzi o liberalnych poglądach, naukowców, ludzi światłych i humanistów uważa taki optymizm za coś nieprzyzwoitego i niewłaściwego.

Zupełnie jakby optymizm miał na nas sprowadzić nieszczęście. Zresztą jakie to chrześcijańskie! Havel pisze o „cywilizacji pychy", holywoodzkie filmy pokazują jak „Titanic" i „Hindenburg" płoną niczym przekłute balony dumy techników, a twórca pojęcia neokonserwatyzmu Irving Kristol (ur. 1920) w swoich anglocentrycznych pracach starał się udowodnić wyższość anglo-szkockiego oświecenia sceptycznego, nad francuskim, zbyt jego zdaniem entuzjastycznym. Kristol zastanawiał się dlaczego francuskie oświecenie doprowadziło do tak gwałtownej zmiany, jaką była rewolucja, a anglo-szkockie preferowało podejście reformistyczno-ewolucjonistyczne. Przypisywał to różnemu charakterowi idei tworzonych w wieku XVIII we Francji i w Wielkiej Brytanii. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z entuzjazmem i optymizmem pokładanym w przyszłości, z tendencją do całościowej przebudowy świata politycznego (i nie tylko), zaufaniem pokładanym w elicie umysłowej (ewentualnych prawodawcach), dążeniem do zastąpienia religii patriotyzmem, ideą postępu jako misji oświeconych walczących z tyranią przesądów. Oświecenie anglo-szkockie było daleko „węziej" zakrojone w swych celach i nieufne, a postęp dokonywał się, według jego przedstawicieli, przede wszystkim samoczynnie, niezależnie od człowieka [ 1 ]. Porównania te wyjaśniają może fenomen rewolucji francuskiej (choć nie do końca, bowiem gdyby nie banda Robespierre’a rewolucja miałaby jednak przebieg w miarę cywilizowany, a banda ta rządziła dopiero w latach 1793-1794), ale nie wnoszą wiele w zrozumienie istoty „francuskiej" czy „angielskiej" wolności, np. zapomina, że francuscy oświeceniowcy musieli być radykalniejsi bo napotkali na większy opór.

Krótko mówiąc trzeba jęczeć, a intelektualiści są mistrzami jęczenia. David Boaz przypisywał to ich zazdrości wobec prymatu kulturowego i finansowego biznesmanów. Tak samo jest z tym konserwatywnym bełkotliwym zawodzeniem o „relatywizmie i upadku autorytetów". Relatywizm oznacza, ze człowiek widzi kilka wymiarów życia i bardzo dobrze, że nie jest dzieckiem. Tak samo, ze nie uznaje bezkrytycznie różnych guru.

Nawet ludzie o częściowo postępowych poglądach, jęczą nad dekadencją współczesnego świata. Liberał Herbert Spencer pod koniec XIX wieku stawiał tezę pesymistyczną; ludzkość czeka „niewola przyszłości", okazało się, że Wielka Brytania XVIII wieku, mimo niewolnictwa i instytucji patronatu była bardziej wolna od tej z XIX wieku dlatego, że władza Londynu nad prowincją była często bardzo umowna. Nawet dobre chęci liberałów przegrały z pierwotnym założeniem — „doktryną o władzy nieograniczonej państwa" — tym „wielkim przesądem politycznym", jak pisze Spencer [ 2 ].

Podobnie Oswald Spengler (1880-1936), który biadolił, że biurokracja stanowi symbol bezdusznej cywilizacji zastępującej żywą kulturę (mechanizm zamiast organizmu, „blokowisko" zamiast „katedry gotyckiej") [ 3 ]; czyli szczyt cywilizacji ma oznaczać jednocześnie jej zmierzch. U Neila Postmana (1931-2003) znajdziemy to samo. Ten entuzjasta oświecenia, do którego powrót postuluje, przez odrzucenie postmodernistycznego bełkotu [ 4 ], uważał też np., że: XIX-wieczna Ameryka była szczytem jeśli chodzi o racjonalność — była Wiekiem Rozumu, w którym dominującą rolę odgrywało słowo pisane. W tym okresie złożone argumenty mogły być przekazywane bez nadmiernych uproszczeń. Wynalezienie telegrafu i fotografii zapoczątkowało schyłek tej epoki a telewizja doprowadziła ostatecznie do jej końca.

Podkreślić należy, że nie mówimy tu o jakichś zatwardziałych konserwatystach, lecz o ludziach postępowych, konserwatyści to oczywiście o wiele większe marudy. Może po prostu bali się zmian? Lubią ten świat w którym pisali magisterki i doktoraty, więc po 60-tce z żalem widzą ich odchodzenie w niebyt przeszłość? Ilu ludzi lubi PRL po prostu dlatego, że chcieliby być znów młodymi (Lech Wałęsa to może i głupek, ale ta myśl mu się udała). Zauważmy, że i Spengler i Postman byli starcami jak pisali swe główne prace, podobnie jak np. konserwatysta E. von Kuehnelt-Leddin, autor Ślepego toru, książki o ideologii lewicy ostatnich 200 lat.

Czy rzeczywiście nasze czasy zasługują na taki pesymizm? Ok. Środowisko trochę zatrute, a muzułmanie szaleją, możliwe też, że Jacek Tabisz ma niestety rację pisząc w swym tekście: „Obrońcy niewiedzy": „...Kto wie, czy nie czeka nas z tego powodu powrót do czasów kontrreformacji, do owej "cywilizacji życia" którą tak zachwalał papież Jan Paweł II, kiedy to, pozwolę sobie przypomnieć, Boże Ciało świętowano paląc heretyków na stosie. A za heretyków uważano często pierwszych naukowców...", mam nadzieję jednak, że jak każdy liberalny optymista docenia, że na razie nikogo na stosach się nie pali, a mimo względnego przeludnienia ziemi, większość ludzkości dość dobrze sobie radzi, zwłaszcza ta część z której pochodzą wszyscy ci niezadowoleni myśliciele. Zachód nie ma bezwzględnego obowiązku dbania o problemy Trzeciego Świata. To tamtejsi przywódcy powinni nieco częściej zakasać rękawy.

Każdy myśli, że problemy jego epoki są wyjątkowe, a lekceważy problemy innych epok. Idealizujemy też przeszłość i tworzymy mity o „Złotych Wiekach", z którymi tak świetnie rozprawiał się Woody Allen w „O północy w Paryżu".

Konserwatyści zawsze myślą w ten sposób; na pytanie: „kiedy będzie lepiej?", odpowiadają: „lepiej już było". Jestem historykiem, więc możecie się domyślać, jak bardzo słabo mi się robi, kiedy wygłasza się peany ku czci strasznych epok, w których umierało się na grypę i polowano na czarownice. Sam zajmuję się epoką jutrzenki postępu — wiekiem XVIII, ale i wtedy - marne 250 lat temu ! -z owymi pierwszymi zwiastunami postępu (nauka empiryczna, opinia publiczna, prasa, rynek księgarski) sąsiadowało średniowieczne. Konserwatyści kłócą się o to DO KTÓREJ epoki powinniśmy wrócić; czy do średniowiecza (von Haller), czy monarchii absolutnej klasycznej a la Ludwik XIV (de Maistre), czy do stanowej z wiodąca rolą aristoi (de Bonald) [ 5 ].

Biadolą konserwatyści (Wielomski, Bartyzel, Cz . Walesa, Th. Woods, P. Buchanan, E. von Kuehnelt-Leddin) nad upadkiem jakiejś wyśnionej „jedności społecznej" czyli chrześcijańskiej Universitas, a ja pytam o jakiej Universitas można mówić, gdy czuje się związek tylko z ludźmi ze swej doliny? Mieszkając w małej mieścinie, można ulec mylnemu wrażeniu, że wszyscy myślą to samo — to wrażenie to właśnie konserwatywne ideały. Biadoli się nieustannie o kryzysie chociaż ta sama prawica uważa ponoć, że kryzysy to rzecz normalna, którą trzeba przeczekać.

Kiedy była ta kojąca universitas i kiedy ten złoty wiek? Ponoć w XVIII wieku „wszyscy wierzyli w Boga" [ 6 ] (spróbowaliby nie, przynajmniej musieli udawać i wstydzić się wątpienia), a jak wtedy wyglądała święta rodzina chrześcijańska niezagrożona przez gejów i masonów? Popatrzmy na kilka przykładów z osiemnastowiecznego Paryża, gdzie Boga odrzucała tylko maleńka elita filozofów.

Mała liczba dzieci nieślubnych — 1 % — świadczyła, jak pisze F. Bluche o powściągliwości starych kawalerów i młodzieży, oraz o sile nacisku Kościoła [ 7 ], ale — jak i dziś -zdarzały się np. przypadki przemocy w rodzinie. 27 czerwca 1775 roku sprzedawca piwa przy rue Zacharie, niejaki Philippe Morchoisne doniósł na policję przypadek niejakiego Picoletta, który przyszedł do niego napić się piwa, po czym zapłacił i został by nieco pograć i pośpiewać. Potem jednak przyszła żona owego klienta. Picolett nie posłuchał dwukrotnych wezwań żony by wyszedł z knajpy lecz — jak mówił Morchoisne - „potraktował ją jak dziwkę" — bijąc i kopiąc po nerkach [ 8 ]. Niestety patologie nie były obce osiemnastowiecznym paryżanom. Policja paryska służyć miała moralności, więc właściwie z każdym problemem można było do niej przyjść. Jean-Baptiste Denis Letellier kapelusznik z rue Jean Robert poskarżył się w 1775 przeciw żonie, która zdradzała go i wywołała skandal podczas jego nieobecności w domu [ 9 ].


1 2 3 Dalej..
 Zobacz komentarze (17)..   


 Przypisy:
[ 1 ] M. Marczewska-Rytko, "Neokonserwatyści amerykańscy na przykładzie Irvinga Kristola:, W: S. Stępień (red.), Konserwatyzm Historia i współczesność, Lublin 2003, s. 157-166.
[ 2 ] Vide: H. Spencer, Jednostka wobec państwa, Warszawa 2002
[ 3 ] Vide: O. Spengler, Zmierzch Zachodu, Warszawa 1981.
[ 4 ] Vide: N. Postman, W stronę XVIII wieku: Jak przeszłość może doskonalić naszą przyszłość, PIW Warszawa 2001. Postman zachęca społeczeństwo do brania przykładu z filozofii Oświecenia, zwłaszcza jeśli chodzi o panujący wtedy twórczy optymizm i utylitaryzm. Tym samym Postman krytykuje filozofów współczesnych, którzy jego zdaniem (zwł. Jacques Derrida) osłabiają zdolności współczesnej nauki, wątpiąc w możliwość porozumienia się między ludźmi. Postman stwierdza, że choć podobne wątpliwości nachodziły także filozofów Oświecenia (Immanuel Kant, Joseph Addison, David Hume), to twierdzili oni jednak, że język jest wystarczająco jasnym medium przekazywania informacji. Dzięki temu do dziś społeczeństwo czerpie z dorobku Oświecenia.
[ 5 ] Konserwatysta Adam Wielomski dobrze przedstawił to w swej książce: Konserwatyzm. Główne idee, nurty i postacie Warszawa 2007. Przy okazji wychodzi właśnie, ze konserwatyzm de facto nie ma nigdy wspólnej bazy ideowej, a wiec tak naprawdę kieruje na w nicość (nie taki był zamiar autora).
[ 6 ] Vide: P. Englund, Połtawa, Finna Gdańsk 2003.
[ 7 ] F. Bluche, Życie codzienne we Francji za czasów Ludwika XIV, Warszawa 1990, s . 96-97, S. Mercier, Obraz Paryża, s. 46-47.
[ 8 ] A. Farge, Vivre dans la rue à Paris au XVIIIe siècle, s. 75.
[ 9 ] Ibidem, s. 35.

« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 10-05-2012 Ostatnia zmiana: 12-05-2012)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Piotr Napierała
Urodzony w 1982r. w Poznaniu - historyk; zajmuje się myślą polityczną oświecenia i jego przeciwników i dyplomacją Francji i Anglii XVIII wieku, a także kwestiami związanymi z ustrojem państw (Niemcy, Szwecja, W. Brytania, Francja) w tej epoce.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 74  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Bernard-Henri Lévy American Vertigo
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8022 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365