Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
203.658.166 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 617 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Anatol France - Bogowie pragną krwi
Mariusz Agnosiewicz - Kryminalne dzieje papiestwa tom II

Złota myśl Racjonalisty:
Religia jest sposobem, w jaki człowiek akceptuje swoje życie jako nieuchronną porażkę.
 Tematy różnorodne » Inny punkt widzenia

Persefona, prędkość światła i trzy katedry
Autor tekstu:

Ludzka ciekawość — ten główny motor naszej cywilizacji — od zarania dziejów skłaniała nas do zadawania pytań. Powoduje to nieustanny pościg za nowym, jako że każda odpowiedź rodzi dziesięć nowych pytań (co pozwala wnioskować, że nie da się „wiedzieć wszystkiego" niezależnie od okoliczności). Problem jednak stanowi fakt, że nie wszystko można zbadać, często choćby ze względu na brak odpowiedniej techniki.

W takiej sytuacji właśnie jedynym wyjściem staje się przyjęcie roboczej hipotezy jako prawdziwej. Zasada jest ta sama, kiedy uznajemy, że pory roku następują po sobie, bo Hades porwał Persefonę i regularnie ją wypuszcza, jak również wtedy, gdy przyjmujemy, że wszechświat ma 14 mld lat (wynika to z założenia, że prędkość światła nie zmienia się w czasie).

Przy ich opracowywaniu można sobie też nieco dopomóc korzystając z tych zdobyczy wiedzy, którymi dysponujemy. Chcę w tym miejscu odesłać do świetnego artykułu „Jakie zioła palili ci napruci winem".

W połączeniu z całkowicie naturalną skłonnością do bajdurzenia prowadziło to wszystko, szczególnie w czasach starożytnych, do powstawania bogatych systemów wierzeń. Zatem ciekawość z jednej strony prowadzi do rozwijanie wiedzy, z drugiej — do przesądów.

Co jednak kluczowe, nasi przodkowie potrafili całkiem harmonijnie łączyć obie te kwestie. Wiara w Hermesa nie przeszkodziła Rzymianom rozwinąć na zadziwiająco wysokim poziomie medycynę, a udoskonalanie techniki wojskowej nie przeszkadzało w modlitwach do Marsa. A panteon bóstw przyjęli oni od Hellenów na podobnych warunkach, jak zdobycze ich technologii.

Oznacza to również, że religię traktowano dość lekko. Świadectwa tego mamy nawet w XIX-wiecznych przecież „Dziadach" Mickiewicza. A pokazują one jeszcze coś niezwykle istotnego — że obyczaje nie podporządkowywały się religii, że była ona tylko dodatkiem do już posiadanego dorobku dziejowego.

Wydawałoby się, że to już tylko przeszłość, ale gdzieżby znowu. Czym się niby różni zdanie „postaw sobie figurkę św. Krzysztofa w samochodzie, bo to patron kierowców" od „postaw sobie w kącie figurkę Peruna, żeby ci błyskawica w dom nie strzeliła"? Większość świąt chrześcijańskich ustanowiono w miejsce świąt pogańskich, zachowały się obrzędy takie jak andrzejki czy śmigus-dyngus. Chrystianizatorzy wyspy Brytanii mieli nie burzyć istniejących świątyń, a jedynie wstawiać nowe ołtarze. Przemiany obyczajów nigdy nie następują od jednego zamachu.

Bo też ani starożytni ani średniowieczni władcy nie widzieli celu w usilnym majstrowaniu przy kulturze. Nikt nie mógł nakazać Mazowszanom, żeby porzucili dawne wierzenia. Dało się ich tylko podporządkować wymogom nowej sytuacji, tj. zepchnąć pogańskie obrzędy do domów i nakazać płacenie dziesięciny. Również Piastowie wcale się Rzymowi nie podporządkowywali bardziej, niż potrzebowali. Najdobitniejszym tego dowodem jest to, że Bolesław I koronował się bez oglądania się na zgodę papieża. Jest też wiele innych, w tym zabicie biskupa Stanisława przez Bolesława Szczodrego etc. etc.

Słowa Zygmunta Augusta „nie jestem królem waszych sumień" w okresie przedreformacyjnym byłyby oczywistością. Dopiero walka o wyznawców, konkurencja między Kościołem i protestantami, wreszcie kontrreformacja — sprawiły, że wiarę zaczęto traktować „na serio". Sama reformacja świadczy o zaangażowaniu się ludu w zrozumienie wiary, poważne do niej podejście. Przeszło tysiąc lat po chrzcie Chlodwiga...

Wciąż jednak kwestie dogmatyczne nie grały roli najistotniejszej, skoro w 1596 roku doszło do unii w Brześciu.

Dawniejsze pojmowanie wiary zdaje się być czymś jakościowo różnym od tego, które obserwujemy dzisiaj. Jednak nawet to jest wyłącznie złudzeniem.

Tuż za południowo-wschodnią granicą Polski stoi obecnie 700-tysięczna metropolia, jedno z najbardziej wyjątkowych moim zdaniem miast na świecie.

Lwów oprócz niezwykłej historii posiada również aż trzy katedry — św. Jura (grekokatolicka) oraz dwie Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny (katolicka i ormiańska) — a oprócz tego mnóstwo pomniejszych świątyń. I zgodnie z tym co nakazuje tamtejszy obyczaj, przechodząc koło dowolnej z nich, należy uczynić znak krzyża. Niezależnie od własnego wyznania. W ten sposób okazuje się szacunek nie dogmatom wiary, ale jej wyznawcom. Ludziom.

Mój kolega z Ukrainy (znacznie dalszej niż Lwów) zapytany, wyznawcy której religii dominują w jego kraju, odpowiedział: „prawosławni ateiści". Wymowne pouczenie dla naszych polskich wojowników...

Nadeszła pora na spięcie tego wszystkiego i powrót do początku rozważań. Widzimy wyraźnie, że prywatne przekonania nie musiały, nie muszą, i, moim zdaniem, nie powinny odgrywać nadto istotnej roli w życiu społecznym i politycznym. Należy pozwolić ludziom stopniowo i samodzielnie odchodzić od starych praktyk i wdrażać nowe, nie porzucając przy tym wcześniejszego dorobku kulturowego, ale wzbogacając go o nowe doświadczenia. W końcu to co ludzie myślą o życiu pozagrobowym i temu podobnych sprawach, to tylko „hipotezy robocze" przyjęte z braku możliwości podjęcia badań. Takie podejście wydaje mi się być najpewniejszym gwarantem tolerancji religijnej oraz odseparowania sfery wiary od sfery polityki. I tego się trzymajmy.

 

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (3)..   


« Inny punkt widzenia   (Publikacja: 16-08-2012 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Paweł Rafał Bieliński
Publicysta.Uczeń liceum w Gdyni.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8262 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365