Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
203.559.423 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 605 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Racjonalista musi wykształcić w sobie silny moduł krytyczny, skierowany nie tylko wobec cudzych poglądów, ale i własnych. Powinien niepokoić się ten, kto nigdy nie zmieniał, nie modyfikował ani nie obalał własnych poglądów, a jedynie cudze.
MA 
 Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.

Doradztwo religijne i religioznawcze II [2]
Autor tekstu:

K: Wygaduje pan same bzdury, a ja już mam dość ich słuchania! Żegnam pana i żałuję, że w ogóle zadzwoniłam (trzask odkładanej słuchawki).

No, cóż,.. jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził. Pocieszyłem się znaną mądrością ludową, a po chwili przestałem o tym myśleć, bo ponownie zadzwonił telefon.

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Dziewczynka: Dzień dobry. Chciałabym spytać, czy istnieje Anioł Stróż?

D: Co proszę?! No, też coś! Hmm,.. ciekawe pytanie. A co ci powiedzieli rodzice na ten temat?

Dz: To samo co pani od religii,.. że istnieje.

D: Jak więc myślisz, czy wszystkie dzieci mają takiego anielskiego opiekuna, czy tylko niektóre?

Dz: (chwila milczenia) Wydaje mi się, że chyba wszystkie...bo inaczej byłoby to niesprawiedliwe.

D: Dlaczego zatem tak wielu dzieciom przydarzają się mimo to, różne nieszczęścia i okropności w życiu, nierzadko z jego utratą włącznie?

Dz: Nie wiem,.. nie zastanawiałam się nad tym.

D: Może to i dobrze, bo musiałabyś dojść do nieuchronnego wniosku, że bardzo wielu z tych aniołów musi niesumiennie wykonywać swe zajęcie, albo wręcz bumeluje, zajmując się innymi ciekawszymi sprawami, na czym cierpią ich podopieczni. Albo, że i w tym przypadku są „równi i równiejsi", tzn., że być może Bóg uznał w swej niepojętej mądrości i dobroci, iż nie wszystkie dzieci zasługują na swych Aniołów Stróżów i przydzielił ich tylko nielicznym wybrańcom (np. tym, których obejmuje Opatrzność dla predestynowanych), a całą resztę pozostawił bez swojej wyjątkowej opieki. Nie myślisz, że to całkiem prawdopodobne, jeśli już przyjmie się istnienie takiego nadprzyrodzonego stróża za prawdę i porówna się to z faktami z rzeczywistości?

Dz: (pociągając nosem) To straszne co pan mówi,.. nie wiem co o tym myśleć,.. buu,..mamo!

Kobieta: Przepraszam, że się wtrącam, lecz jestem matką Adelki i nie mogę obojętnie słuchać jak pan dołuje moją córeczkę! My nie mówimy swoim dzieciom o takich sprawach, gdyż chcemy zaszczepić im pozytywne myślenie, a poza tym nie chcemy aby utraciły wiarę w dobro. Proszę więc nie starać się zburzyć w jej umyśle tej optymistycznej wizji naszej rzeczywistości. To co pan mówi, nawet jeśliby miało być prawdą, to uważam, iż dzieci nie powinny jej znać. Jeśli zniszczy im pan tę idealistyczną wizję świata, to cóż w zamian może im pan zaoferować? Proszę mi powiedzieć, jeśli uważa się pan za takiego mądrego, słucham!

D: Przede wszystkim chcę panią przeprosić. Nie byłem pewien czy naprawdę rozmawiam z dzieckiem. Myślałem raczej, że to jakaś dorosła osoba o głosie p. Ewy Złotowskiej żarty sobie robi ze mnie. Ale do rzeczy: nie uważam się za aż tak mądrego, jak pani sugeruje. Znam wiele osób nieporównywalnie mądrzejszych, którym do pięt nie dorastam. Mógłbym oczywiście postarać się szczegółowo odpowiedzieć na to pytanie, lecz wcale nie jestem pewien czy ta odpowiedź byłaby dla pani satysfakcjonująca. Proponuję więc inne rozwiązanie: odpowiem na to pytanie, jeśli wpierw odpowie pani na moje. Oto ono: Jeśli lekarz pacjentowi przywróci wzrok, który utracił w dzieciństwie — to co powinien zaproponować mu w zamian za wyleczoną ślepotę? Co by mu pani doradziła?

K: To akurat nie ma nic do rzeczy! Do widzenia panu.

D: Chwileczkę! Proszę się nie obrażać tak szybko. Nie odmawiam pani całkowicie racji w tym, co pani mówiła. To oczywiste, iż rodzice chcąc chronić swoje pociechy przed złem naszego świata, nie mówią im o tych co bardziej drastycznych wydarzeniach, które nierzadko nawet ich samych przerażają. Jest to normalny odruch i wcale mnie to nie dziwi. Dobrze byłoby jednak, aby zachować jakiś kontakt z naszą rzeczywistością, bo zbyt długie przebywanie dziecięcej psychiki w świecie pięknych iluzji i umacnianie go w przekonaniu, iż tak jest naprawdę, może się skończyć tym, iż będzie mu trudno odnaleźć się w brutalnym i bezlitosnym świecie, w którym nie ma miejsca na te wszystkie wpojone mu ideały. Myślę, że powinna pani wziąć to pod uwagę.

K: No cóż,.. może i ma pan rację,.. dziękuję.

Na razie spokój. Zacząłem przeglądać jakiś kolorowy magazyn, kiedy zadzwonił telefon.

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę służyć?

Uczeń: W związku z proponowanym przez biskupów — a co dla naszych polityków równoznaczne jest z żądaniem — egzaminem maturalnym z religii, chciałbym się dowiedzieć czym jest w istocie grzech pierworodny człowieka i dlaczego on się kojarzy z seksem? Czy to ma jakiś związek z pożyciem seksualnym przedmałżeńskim?

D: Absolutnie nie! Chodzi o coś zupełnie innego. Otóż ten termin pochodzi od św. Augustyna i w biblijnej Księdze Rodzaju (2,15-25. 3,1-24) przedstawiony jest jako nieposłuszeństwo prarodziców rodzaju ludzkiego, względem swego Stwórcy. Zjedli oni zakazany przez niego owoc z drzewa poznania dobra i zła, za co zostali przez niego surowo ukarani, a jednym z aspektów owej kary był boży nakaz, aby się rozmnażali z naturą skażoną grzesznymi skłonnościami. Co przenosiło się siłą rzeczy na następne pokolenia ludzi, no i człowiek od czasu upadku w raju stał się śmiertelny. Ponieważ prokreacja u ludzi związana jest z seksem, stąd wzięło się takie połączenie tych pojęć, iż nie wszyscy wierzący wiedzą na czym polega ten teologiczny problem.

U: Mimo to, czegoś tu jeszcze nie rozumiem. Czytałem gdzieś, że Bóg jest nieskończenie miłosierny, prawda? Dlaczego więc nie wybaczył wtedy ludziom tego występku, tylko ich ukarał? Tym bardziej, że jest także wszechwiedzący i wszechmocny, więc nic w jego dziele nie może się zdarzyć bez jego wiedzy i woli. Mógł więc do upadku ludzi nie dopuścić, ot choćby nie stwarzać posługującego się ludzką mową, podstępnego węża. Czy nie wydaje się to panu podejrzanie dziwne?

D: To prawda. Patrząc z religijnego punktu widzenia i biorąc pod uwagę boskie atrybuty, ta biblijna historia wygląda mało wiarygodnie, gdyż nie sposób jej racjonalnie wytłumaczyć. Wygląda bowiem na to, iż Bóg popełnił zaraz na samym początku swego dzieła, największą głupotę z możliwych do wyobrażenia sobie, decydując się na kontynuację rodzaju ludzkiego z mocno ułomnych prarodziców.

Na szczęście patrząc z perspektywy religioznawstwa, ta sprawa jest łatwa do wyjaśnienia. Otóż poprzez mit o grzechu pierworodnym, ówcześni kapłani starali się wytłumaczyć religijne przyczyny (innych nie brali pod uwagę) istnienia zła w dziele bożym, a przy okazji winą obarczyć człowieka, a nie jego Stwórcę. Zasugerowali przy tym perfidnie, że gdyby człowiek ślepo słuchał swego Boga (czyli ich właściwie), to byłby nieśmiertelny. Ten sam pomysł zostanie wykorzystany przy idei zbawienia człowieka przez Syna bożego; dostąpią go tylko ci, którzy będą ślepo w niego wierzyli (a tak naprawdę jego kapłanom), bez zbędnych wątpliwości.

Oni dobrze wiedzieli, że wiedza to władza, i że każda tajemnica im wydarta, w jakimś stopniu uniezależnia człowieka od nich. Z tego właśnie powodu, ich „bóg" był tak bardzo niezadowolony, że człowiek sam chciał decydować co dla niego dobre, a co złe, nie oglądając się na boży autorytet. Dlatego musiał być tak bezlitośnie i surowo ukarany.

U: To jak w końcu jest właściwie? Istnieje ten grzech pierworodny naprawdę, czy jest tylko wymysłem człowieka, bo nie za bardzo nadążam.

D: W sensie religijnym gdzie jest synonimem nieposłuszeństwa człowieka względem swego Stwórcy — istnieje jako jedna z idei, natomiast nie istnieje poza „rzeczywistością" religijną. Można by uznać, iż prawdziwym „grzechem pierworodnym" człowieka (w umownym znaczeniu), jest jego pochodzenie zwierzęce. Pozostałości tego rodowodu tkwią w ludzkiej naturze, skłonnej do czynienia podłości, gwałtów, zbrodni, grabieży, wojen, oraz nacjonalizmu, szowinizmu, nietolerancji i wielu innych wstydliwych cech immanentnych naszemu człowieczeństwu. Oto nasze prawdziwe dziedzictwo.

Jest jeszcze jedna, ciekawa interpretacja tego mitu: i co ważniejsze jest ona zgodna ze współczesnymi poglądami na ten temat: "Na początku swej drogi rozwoju człowiek żył w raju nieświadomości; nie znał praw rządzących przyrodą, nie uświadamiał sobie własnej przemijalności i śmiertelności. Nie istniało dla niego pojęcie śmierci z przyczyn naturalnych. Przeciętna jego życia wynosiła wtedy 18 lat i człowiek miał prawo wierzyć, że gdyby nie przytrafiło mu się coś złego — mógłby żyć nie wiadomo jak długo. Nabycie wiedzy popartej doświadczeniem, spowodowało psychiczny upadek człowieka, ponieważ uświadomił on sobie własną śmiertelność. Był to proces bardzo długi, rozciągnięty na wiele tysięcy lat. Ta gorzka świadomość i wcale nie chciana (co odzwierciedla sam mit) spowodowała, iż człowiek został wygnany z raju niewiedzy dotyczącej swego losu. Stan niewinnej nieświadomości został zastąpiony stanem wyższego uświadomienia, a więc także i odpowiedzialności, co wiązało się z utratą wolności (także wyboru). Odtąd człowiek zawsze będzie tęsknił do powrotu, do tego beztroskiego stanu szczęścia, jaki cechuje ludzi nie obarczonych wyższą świadomością. Stanu, który można porównać do szczęśliwego dzieciństwa, lecz do niego — niestety — nie można powrócić". To tyle. Myślę, że powinno ci to wystarczyć.

Nie zdążyłem nawet odłożyć telefonu, kiedy rozległ się jego sygnał.

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Mężczyzna: Mam pewien problem i liczę na pańską pomoc. Otóż oboje z żoną wyznajemy areligijny światopogląd, dlatego nie mieliśmy zamiaru chrzcić naszego dziecka. Jednakże teściowa ma inne zdanie w tej kwestii i nasze tłumaczenia, iż nie wierzymy w Boga, nie robią na niej żadnego wrażenia. Jej argumentacja wygląda mniej więcej tak: "Kto uważa, że Bóg jest dobry, będzie się starał wychować swoje dziecko możliwie blisko niego, czego przykładem jest chrzest. Kto uważa inaczej, zrobi inaczej. Kwestia istnienia czy nieistnienia Boga nie ma tu nic do rzeczy". Tak to jakoś dziwnie sformułowała, że nie potrafię znaleźć żadnego rozsądnego argumentu, który mógłbym jej przeciwstawić. Pomoże mi pan?

D: Czemu nie? To prosta sprawa! Nie będę nawet brał pod uwagę jej absurdalnego stwierdzenia, iż „Kwestia istnienia czy nieistnienia Boga nie ma tu nic do rzeczy". Jeśli pańska teściowa w taki sposób widzi ten problem, to sama się podkłada!


1 2 3 4 Dalej..
 Zobacz komentarze (17)..   


« Powiastki fantastyczno-teolog.   (Publikacja: 28-01-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8693 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365