Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
Doradztwo religijne i religioznawcze V [2] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Czułem, że dzisiaj nie obejdzie się bez pytania związanego z wyborem
nowego papieża. Prawdę mówiąc, chciałbym zobaczyć ten „biedny" Kościół
otwarty na biednych. Czyżby papież miał zamiar powyburzać te gigantyczne świątynie,
których niemało powstało w ostatnich czasach i w to miejsce postawić
skromniutkie kościółki, jak to kiedyś bywało? Następny telefon.
Doradca:
Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?
Uczeń: W związku z przymiarkami do maturalnego egzaminu z religii, chciałbym się
dowiedzieć czegoś bardziej konkretnego na temat piekła. Różnie się o tym mówi i to nawet przez samych księży;
np., że piekło nie istnieje w jakimś konkretnym miejscu, lecz jest stanem
ducha człowieka pozbawionego obecności Boga, czy jakoś tak. To jak to w końcu
jest: istnieje ono, czy nie?
D:
Masz rację, ten aspekt bożego dzieła nie jest jednoznacznie sprecyzowany. W Opus
diaboli, Karlheinz Deschner tak pisze: "I mimo, że papiestwo nigdy nie
zdefiniowało wiary w piekło jako dogmatu, to jednak przysporzyło mu większych
korzyści niż którakolwiek (zdefiniowana) prawda wiary, a ponadto — chociaż
bez definicji — i w katolicyzmie, i w ortodoksji protestanckiej występuje owo
wierzenie jako prawda absolutna. Najsławniejsze
autorytety chrześcijaństwa nie ustają w uświadamianiu tego, że piekło
istnieje. Biblia wspomina o tym ponad
siedemdziesiąt razy. Dwadzieścia pięć razy mówi o piekle Jezus,
przestrzegając przed „robakiem, który nie umiera", „ogniem, który nie
wygasa", „ogniem nie dającym się ugasić", „wieczną karą".
Podobnie czyni Paweł, podkreślając, że tego, kto grzeszy, spotyka „kara i wieczna męka" /../ Jan Chryzostom wie, „że ów ogień nie ma końca" i dlatego „zawsze" trzeba o nim myśleć, „w czasie porannego posiłku nie
mniej niż przy wieczerzy"! Także Augustyn mówi często o „wiecznej udręce", o „wiecznej karze", o tych, co „na swoje nieszczęście pozostają w stanie wiecznej śmierci" /../.
Naukę o piekle rozpowszechniali przez wiele stuleci oczywiście również
papieże, Wirgiliusz, Pelagiusz I, Innocenty III i IV i inni. Jest to też
doktryna soborowa /../ IV soboru laterańskiego (1215r) /../ Katechizm
rzymski ustalony przez sobór trydencki /../ uprzedza w mocnych słowach, że
„bezbożni są w piekle wiecznie, pozbawieni światłości boskiego obrazu",
że zostają wrzuceni „w ogień wieczny" i cierpią ból, „jak przy biciu
albo biczowaniu, albo też przy innego rodzaju karach cielesnych, spośród których
bez wątpienia największy ból sprawia udręka ognia", tym bardziej, że
„trwać będzie po wsze czasy" i potępieni „nigdy nie zdołają się
uwolnić od towarzystwa najniegodziwszych diabłów"! /../ ów katechizm
podkreśla jednoznacznie: „Oto co duszpasterze powinni bardzo często uświadamiać
wiernym" /../. Powtarzam: przez dwa tysiące lat wbijano do głów, choć
nigdy ex cathedra, przez dwa tysiące
lat w ten sposób doprowadzano niezliczone rzesze ludzi do najgorszych, dożywotnich
wyrzutów sumienia, do beznadziejnego nieszczęścia /../".
U:
Czyli mam rozumieć, że piekło jednak istnieje?
D:
Owszem istnieje,.. w chorych umysłach ludzi (a raczej ich duchowych pasterzy),
którzy je wymyślili. Dobrze ten problem scharakteryzował Christopher Hitchens pisząc: „Tertulian, jeden z wielu ojców Kościoła
/../ obiecywał, że jedną z największych rozkoszy oraz przyjemności życia w niebie, będzie nieskończona kontemplacja wynikająca z tortur, jakimi poddani
będą potępieni. Poświadczył tym samym w sposób bardziej prawdziwy, niż
zdawał sobie sprawę, że wiara jest w istocie dziełem człowieka". W innym
miejscu: „Piekło sprzed powstania chrześcijaństwa również było miejscem
mało przyjemnym, a jego wymyślenie także wymagało sadystycznego geniuszu
/../ jeden piekielny dzień oznaczał 6400 ludzkich lat. Za zabicie kapłana
wyrok wynosił 149 504 000 000 lat". (Bóg
nie jest wielki).
Natomiast św. Tomasz z Akwinu nauczał, „że jeśli potępieni są
skazani na wieczną karę, muszą wiedzieć, że jest ona wieczna, ponieważ świadomość
ta jest z konieczności częścią ich kary". Zgadzam się z Hitchensem,
iż chyba żadna inna „prawda" religijna nie pokazuje w taki dobitny
sposób, że religie są wymysłem człowieka, jak idea wiecznych mąk
piekielnych dla grzeszników. Widać w niej wyraźnie, jak drastycznie daleko
posunęli się kapłani w potrzebie nastraszenia
swych owieczek, tylko po to, aby mieć nad nimi nieograniczoną władzę i czerpać z niej wymierne korzyści. Tak,
to naprawdę wymagało sadystycznego
geniuszu, ale też niewyobrażalnej wręcz perfidii i hipokryzji. Nie
wspominając o tym, że idea piekła jest sprzeczna
z ideą miłosiernego i miłującego ludzi Boga, który "tak bardzo umiłował
człowieka, że zechciał by służył mu bez przymusu i dlatego obdarował go wolną
wolą" (św. Tomasz).Jak widać Bóg
swoje, a kapłani swoje — ostatecznie kto kogo tu stworzył i kto tu jest
panem, a kto tylko sługą? Czy jeszcze chciałbyś coś wiedzieć na ten temat?
U:
Wystarczy mi to w zupełności. Dziękuję i do widzenia.
***
Tak, to jest typowe dla Kościoła; to co może przynieść jakąkolwiek
korzyść, należy wykorzystać nawet jeśliby miało być sprzeczne z atrybutami Boga miłosiernego i poświęcającego się dla swych grzesznych
stworzeń. To wszystko nie ma znaczenia, owieczki i tak tego nie zauważą, a im
więcej się je nastraszy, tym więcej korzyści przysporzy to religii „miłości".
Dzwonek telefonu.
Doradca:
Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?
Kobieta:
Jestem dyrektorką tutejszego gimnazjum, a jednocześnie uczę fizyki. Dlatego
chciałabym w pracowni fizycznej wyeksponować na widocznym miejscu hasło,
dotyczące pewnej wypowiedzi Alberta Einsteina. Tylko niezbyt dokładnie pamiętam
jej treść. Zna pan może ją całą?
D:
Zapewne chodzi pani o ten tekst: "Nauka
bez religii jest ułomna, religia bez nauki jest ślepa"?
K: O tak, tak! O to mi właśnie chodziło! Nie uważa pan, że ta sentencja wyjątkowo
się nadaje do kształtowania właściwej postawy młodzieży?
D:
To zależy jak oni ją zrozumieją,.. a pani jak ją rozumie?
K:
Jak to jak?! Przecież to proste: skoro taki wielki umysł docenia rolę religii w nauce, to chyba najlepiej świadczy o tym, że jej wartość w procesie
wychowawczym jest nie do przecenienia, prawda?
D:
Przepraszam, ale czy dobrze słyszałem, że jest pani nauczycielką fizyki,.. a nie katechetką?
K:
Dobrze pan słyszał. Jednakże jestem też osobą wierzącą i nie chciałabym
by w naszej szkole dyskryminowano religię. To hasło — nie ukrywam — ma nam w tym pomagać.
D:
Czy zwróciła pani uwagę na jego drugą część: „Religia bez nauki jest ślepa"?
K: O tym, to powinni się już martwić hierarchowie Kościoła. Ja mogę tylko
zadbać aby młodzież nabyła szacunku, właściwego autorytetowi religii. Jest
to moim obowiązkiem moralnym, jak sądzę.
D:
Pozwoli pani, że spytam: jaką religię ma pani na myśli?
K:
Oczywiście tę, w której zostałam wychowana — katolicyzm, jakże by
inaczej!
D:
Myśli pani, że Einstein w tym zdaniu miał na myśli tę akurat religię?
K:
Trudno mi powiedzieć,.. ale chyba tak! Było nie było, jest ona
najpopularniejsza w naszym kręgu kulturowym, nieprawdaż?
D:
Nie uważa pani, iż będąc Żydem mógł mieć na myśli judaizm?
K:
Judaizm?! Ee,.. to chyba niemożliwe!
D:
Ma pani rację. Tak się składa, iż w jego przypadku tak jedno, jak i drugie
jest niemożliwe. Bowiem ten wielki człowiek miał całkiem odmienne spojrzenie
na religie, od popularnie przyjętego. Dlatego aby go właściwie zrozumieć — i dopiero wtedy podziwiać — powinna pani pod powyższym hasłem powiesić
jeszcze te oto jego wypowiedzi:
„To oczywiście kłamstwo, co czytałaś o mojej religijności; kłamstwo,
które jest raz po raz powtarzane. Nie wierzę w osobowego Boga i zawsze
otwarcie się do tego przyznawałem. Gdybym jednak musiał w sobie znaleźć coś,
co miałoby aspekt religijny, to byłaby to bezgraniczna fascynacja strukturą
świata, jaką ukazuje nam nauka" (Cytat z listu do jednej z jego wielbicielek). Także to:
„Nie wierzę w nieśmiertelność jednostki. Uważam także, że etyka
jest wyłącznie ludzkim atrybutem, za którym w żadnym razie nie kryje się
jakaś nadludzka czy nadprzyrodzona siła". Oraz to:
„Jestem głęboko wierzącym ateistą. /../ Jest to poniekąd zupełnie
nowy rodzaj religii. Nigdy nie przypisywałem Przyrodzie celowości, zamiarów
ani jakichkolwiek innych cech, które można by uznać za antropomorficzne. Widzę
przede wszystkim jej wspaniałą strukturę, którą pojmujemy w bardzo
ograniczonym stopniu, a która z konieczności wywołuje u każdego myślącego
człowieka poczucie znikomości. Stanowi to iście religijne przeżycie, które
wszakże nie ma nic wspólnego z mistycyzmem. Koncepcja osobowego Boga jest mi
zupełnie obca i uważam ją wręcz za naiwną". (Einstein w cytatach). I co pani na to powie?
K:
Niemożliwe! To są naprawdę wypowiedzi Einsteina?!
D:
Ponad wszelką wątpliwość. Może śmiało je pani zamieścić na eksponowanym
miejscu, bo rzeczywiście — tu przyznam pani rację — nadają się jak mało
które, do kształtowania właściwej postawy ideowej w młodych umysłach
przyszłych pokoleń Polaków.
K:
Ee,.. chyba jednak zrezygnuję z tego pomysłu. Nie mamy tyle miejsca aby to
wszystko zmieścić.
D:
Rozumiem. Proponuję więc pod hasłem, które się pani tak bardzo spodobało,
umieścić z tego tekstu, tylko jedno zdanie: "Koncepcja osobowego Boga jest mi zupełnie obca i uważam ją wręcz za
naiwną". Albert Einstein.
Nie uważa pani, iż jest to doskonały pomysł?
K:
No, nie wiem,.. zastanowię się. Do widzenia.
***
Do niektórych ludzi nie docierają pewne fakty. Ilu to już wierzących
uparło się w Einsteinie widzieć bratnią, wierząca duszę? Nie potrafię
tego pojąć. Popijałem gorącą herbatę, zagryzając chrupiącym krakersem i zastanawiałem się nad tym dziwnym fenomenem. Dzwoni telefon.
Doradca:
Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?
Mężczyzna:
Jestem, jak to się mówi, człowiekiem starej daty i być może dlatego nie
rozumiem wielu problemów współczesnego świata. Np. do dziś nie potrafię
pojąć pobudek Leszka Millera, ani wybaczyć mu tego, że jako lider partii
lewicowej z nieprawdopodobnie dużym poparciem społecznym, tak szybko wlazł za
przeproszeniem w dupę Kościołowi, zaprzepaszczając nadzieję co bardziej
normalnych ludzi na uregulowanie stosunków państwo-Kościół. Doprawdy nie
potrafię zrozumieć takich serwilistycznych zachowań u polityków, szczególnie u tych niby „lewicowych".
1 2 3 4 Dalej..
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 26-03-2013 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8857 |