Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.559.597 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Friedrich Nietzsche - Antychryst
John Diamond - Cudowne mikstury. Podręcznik sceptyka

Złota myśl Racjonalisty:
"Wiedza bez logiki nie jest nic warta."
 Państwo i polityka » Państwo wyznaniowe

Uwikłani w demokrację, neoliberalizm, czy neofeudalizm? [2]
Autor tekstu:

Organizacja kościoła protestanckiego oparta została na wspólnotach lokalnych — miejscu kształtowania się pierwotnych więzów społecznych, co przyczyniło się do powstania / utrwalenia poczucia solidaryzmu społecznego oraz budowy kapitału społecznego, którego podstawowym elementem jest wzajemne zaufanie. System feudalny, oparty na nierównościach, jako główną formę wsparcia oferuje jałmużnictwo, które jest w większym stopniu narzędziem uzależnienia i upokarzania, niż pomocy.

Kościół rzymskokatolicki skutecznie petryfikuje archaiczną strukturę społeczną, stąd mimo pozorów demokracji, wciąż mamy feudalizm na poziomie relacji społecznych, co widać nawet na przykładzie Francji. Ta „najstarsza córa Kościoła" dała silny odpór Reformacji (z większością wyznawców rodzimej odmiany kalwinizmu uporano się w zasadzie w ciągu jednej sierpniowej nocy), lecz 200 lat później inicjatywę przejęła burżuazja, doprowadzając do przewrotu. Jednak każda rewolucja ma to do siebie, że w krótkim czasie odtwarza poprzedni ustrój w nowym opakowaniu, czyli z nowymi elitami. Dlatego walka z feudalizmem nie ograniczyła się do jednej rewolty, lecz trwała przez cały wiek XIX, również w formie gwałtownych protestów społecznych (Wiosna Ludów, Komuna Paryska), żeby wreszcie, po ponad 100 latach powstało państwo świeckie. Mimo tak długiej historii zmagań oraz postępującej laicyzacji, aż do dzisiaj trwa usuwanie resztek feudalizmu z różnych obszarów życia. Potwierdza to niestety fakt, że konsekwentnie — wielopokoleniowo kształtowane postawy są trwalsze, niż samo przywiązanie do przekonań związanych ze sferą sacrum.

Polska nie miała w swojej historii żadnej rewolucji społecznej. Gospodarka folwarczno-pańszczyźniana została zlikwidowana przez zaborców — z przyczyn gospodarczych (Prusy) lub politycznych (Austro-Węgry, Rosja). Po I wojnie światowej skopiowano pewne rozwiązania na wzór państw ościennych, z kolei powszechny dostęp do edukacji wszystkich szczebli oraz pozorną równość obywateli wprowadzono w PRL. Jednak w tle w dalszym ciągu utrzymywała się ta sama archaiczna struktura społeczna — wygodna dla rządzących.

Nic dziwnego, że transformacja przyniosła powrót systemu, który w formie mniej lub bardziej otwartej funkcjonował na przestrzeni ostatnich kilkuset lat. Może dlatego, że w myśleniu naszych elit dominowało założenie „nieważne, czy Polska będzie biedna, czy bogata, byleby była katolicka". Nie chcę przy tym sugerować, że obecny model społeczny jest wynikiem spisku jakichś bliżej nieokreślonych sił (tym bardziej nadprzyrodzonych). Wynika raczej z braku umiejętności krytycznego spojrzenia na własną historię i obawy przed czymś nowym — nieznanym i nieprzewidywalnym.

Nasze chwilowe „otwarcie na świat" ograniczyło się właściwie do otwarcia granic, umożliwiając emigrację ok. 2 mln Polaków. Aczkolwiek jest to tendencja niekorzystna dla kraju, należy mieć na uwadze, że ten potencjał zostałby w Polsce zmarnowany.

Obecnie jesteśmy świadkami bardzo niebezpiecznego procesu „zamykania społeczeństwa", poprzez obniżanie poziomu edukacji (czego następstwem jest dewaluacja dyplomów) oraz pauperyzacji dużej części inteligencji. W ślad za tym idzie ograniczenie szans na awans społeczny, co oznacza, że dziedziczenie statusu może wkrótce stać się zjawiskiem powszechnym. Jednak poczucie bezradności wynikające z „uwiązania" w strukturze społecznej implikuje sposób postrzegania zarówno siebie (kompleksy), jak innych (służalczość, zawiść), a w konsekwencji uniemożliwia tworzenie kapitału społecznego i zbudowania opartego na nim społeczeństwa obywatelskiego.

W strukturach hierarchicznych przeważa komunikacja pionowa, która przyjmuje kierunek z góry na dół — od grup decyzyjnych do grup o niższej pozycji, czyli ma charakter informacyjno — nakazowy, ignoruje się natomiast opinię samych zainteresowanych. Taki właśnie jednostronny przekaz obserwujemy w naszym życiu publicznym, gdzie konsultacje społeczne zastępują badania opinii publicznej. Są one jednak prowadzone przede wszystkim w celu sprawdzenie nastrojów i ewentualnego skorygowania, w zależności od wyników, polityki wizerunkowej.

Neoliberalizm zaadaptowany został, jako najbardziej racjonalny system gospodarczy, jednak w praktyce okazał się niczym więcej, jak kolejną ideologią. Wolny rynek, czyli przestrzeń swobodnej wymiany towarów i usług, funkcjonuje chyba jedynie w szarej strefie, ponieważ oficjalna jest przeregulowana i nadmiernie uzależniona od polityki (częste zmiany przepisów, opóźnienia w wydawaniu aktów wykonawczych, rozbieżności w interpretacji jednostek kontrolnych). Pojawiają się obszary uprzywilejowane (zwolnienia / ulgi podatkowe) oraz reglamentowane, będące naturalnymi matecznikami korupcji, gdyż wzmacniają jeszcze pozycję decydentów politycznych. Niski kapitał społeczny powoduje konieczność rozbudowy instytucji kontrolnych, co jest kosztowne, a w efekcie jeszcze bardziej obniża poziom wzajemnego zaufania (dalszy spadek kapitału społecznego).

Warto wspomnieć na marginesie, że ów mityczny wolny rynek jest to też jedynie model idealny, a w obliczu postępującej tendencji do reglamentacji gospodarki, w tym także globalnej (bariery podatkowe, ograniczenia w przepływie siły roboczej), zaczyna pełnić funkcję dogmatu, umożliwiając interpretację rzeczywistości przez odwoływanie się do zewnętrznej — „niewidzialnej" siły. Oczywiście są kraje, gdzie gospodarka jest bardziej zbliżona do tego modelu, co umożliwia w miarę elastyczne dopasowanie do tendencji lokalnych i ogólnoświatowych, jednak w krajach o strukturze zbliżonej do feudalnej najczęstszą reakcją na kryzys jest zwiększanie obszaru regulacji, poszerzanie zakresu kompetencji instytucji kontrolnych oraz przerzucanie rosnących kosztów na niższe warstwy społeczne.

Klientelizm w Polsce okresu transformacji stał się ponownie, już teraz jawnie, jednym z podstawowych mechanizmów polityczno-gospodarczych, co widać w rozdawnictwie synekur w urzędach i spółkach skarbu państwa. Politykę natomiast zdominowały tematy zastępcze, dotyczące personalnych zmian we władzach i wzajemnych inwektyw.

Winą za istniejące (i coraz bardziej widoczne) patologie nadal obarcza się poprzedni ustrój, ignorując fakt, że zmiany w mentalności, dokonują się na przestrzeni co najmniej kilku pokoleń. Fascynacja ideologią neoliberalną sprawiła, że zlekceważono kwestie społeczne, postulując wolność gospodarczą, jako remedium na wszystkie bolączki. Niestety, to potencjał społeczny determinuje sukces gospodarczy, a nie na odwrót. Dodatkowo promowany jest — rzekomo przyrodzony Polakom, bo odwołujący się do mitologizowanej wciąż demokracji szlacheckiej (gdy większość naszego społeczeństwa ma korzenie chłopskie), indywidualizm, który stanowi de facto mieszankę ignorancji i warcholstwa. Wszelkie zaś postulaty solidaryzmu, czy współpracy są ośmieszane, jako komunistyczny przeżytek. Tyle, że umiejętność samoorganizacji społecznej, czy choćby świadomość potrzeby takiej samoorganizacji to cechy społeczeństwa obywatelskiego, czyli podstawa demokracji. W ten sposób tworzy się przestrzeń publiczna (miejsce komunikacji poziomej), w której równoprawne podmioty negocjują warunki. Wtedy dopiero możemy mówić o umowie społecznej.

System silnie hierarchiczny nie potrzebuje przestrzeni publicznej, bo komunikacja pozioma występuje w stopniu znikomym i dotyczy z reguły warstw społecznych, nie mających realnego wpływu na władzę. Poza tym przestrzeń publiczna stanowić może również miejsce rodzenia się protestów społecznych, przez co staje się niebezpieczna dla władzy, zwłaszcza w okresie kryzysu. Stąd też pożądany i promowany model komunikacji poziomej to nieustanna rywalizacja. Zasadę solidaryzmu natomiast, mylnie pojmowaną, jako udzielanie wsparcia finansowego, zastępuje działalność charytatywna, czyli współczesna forma jałmużnictwa, prowadząca często do nadużyć.

Pogłębiające się nierówności społeczne wzmacniają system hierarchiczny, w którym w miejsce dawnych barier klasowych pojawiają się bariery ekonomiczne. W ten sposób mamy do czynienia de facto z rekonstrukcją systemu, dla którego jedyną adekwatną nazwą może być neofeudalizm, czyli feudalizm wzbogacony o ułomne (bo działające często pozornie i mało skutecznie) instytucje demokratyczne. Ideologia KRK świetnie przystaje do tej struktury społecznej, ponieważ legitymizuje nierówności społeczne, odwołując się do „praw naturalnych" (aczkolwiek ustalonych w sposób nadnaturalny), pozostających poza wpływem jednostki oraz mitycznej sprawiedliwości bożej, wynagradzającej niesprawiedliwości w bliżej nieokreślonym terminie — po śmierci. Dlatego też wszechobecność ideologii i symboliki KRK jest tak ważna dla polityków — jest elementem wtórnej socjalizacji utrwalającym nawyki myślowe i niwelującym skłonność do buntu.

Kościół jest główną siłą polityczną, niezależnie, czy czyni to oficjalnie, czy poprzez swoich wasali. Ważne, że jak dawniej rozgrywa swoje interesy, poprzez skłócanie poszczególnych środowisk, oficjalnie deklarując neutralność. Przypomina to żart serwowany niegdyś przez Radio Erewan, o dobrobycie obywateli Związku Radzieckiego, pijących szampana ustami swoich przedstawicieli. W przypadku Polski można powiedzieć, że rządy sprawuje suwerenny naród, realizując interesy zwierzchności kościelnej, czyli w zasadzie obcego państwa.

Jeżeli prawdą jest, co stwierdził pewien — niepopularny dziś — filozof [ 3 ], że historia powtarza się „za pierwszym razem jako tragedia, za drugim jako farsa", to możemy się spodziewać, że nasza zatoczy wkrótce koło i pozostanie nam odgrywanie żałosnej roli komediantów skandujących „Polacy nic się nie stało". Są jednak tacy, którzy twierdzą, że to nie historia się powtarza, tylko ludzie popełniają wciąż te same błędy. Dlatego pozostaje mieć nadzieję, że jesteśmy jednak zdolni do autorefleksji i skorygowania działań. Ponieważ trudno dziś oprzeć się na szkole, jako instytucji kształtującej umiejętność krytycznego myślenia, pozostaje głosić każdemu na własną rękę „dobrą nowinę", miedzy innymi poprzez konsekwentne uświadamianie wiernych, że są uczestnikami (pionkami) w grze politycznej. Mylne przekonanie, jakoby w przynależności do Kościoła chodziło jedynie o kultywowanie tradycji, kieruje potencjał społeczny na rozpamiętywanie przeszłości (w dużej mierze zafałszowanej), w tym głównie porażek oraz nawykowy rytualizm, który nie stanowi sam w sobie żadnej wartości.

Najbardziej skuteczne byłoby, obok odczarowania Kościoła i religii, przebudowanie nieco zasad funkcjonowania naszej młodej demokracji, ale to już inne zagadnienie - wykraczające poza zakres niniejszego opracowania.


1 2 
 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (7)..   


 Przypisy:
[ 3 ] Karol Marks

« Państwo wyznaniowe   (Publikacja: 02-04-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Anna Salman
Publicystka

 Liczba tekstów na portalu: 13  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Przebudzenie
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8871 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365