Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.061.490 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 292 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
John Brockman (red.) - Nowy Renesans

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Uczymy się nie dla szkoły, lecz dla życia.
 Kultura » Historia

Koła historii. Kilka kartek z Głosu Polskiego. III [1]
Autor tekstu:

W pierwszym Sejmie II Rzeczypospolitej, zwanym Ustawodawczym, zasiadało ponad 30 księży. Jedną z ważniejszych postaci wśród nich był ks. Józef Teodorowicz, arcybiskup lwowski obrządku ormiańskiego, pochodzący ze spolonizowanej rodziny ormiańskiej.

Arcybiskupowi Teodorowiczowi przypadł zaszczyt wygłoszenia kazania podczas mszy otwierającej obrady Sejmu. Sprawozdawca sejmowy tak zrelacjonował tę mowę [ 1 ]:

Po skończonej Ewangelji wszedł ks. biskup Teodorowicz i wygłosił wspaniałą i porywającą mowę, która trwała blisko dwie godziny, a obfitowała w moc pięknych i głębokich myśli.

— A gdybym był zdolny — rozpoczął kaznodzieja — jak Ezechiel, wywołać długim korowodem postacie bohaterów i męczenników, którzy przelewali krew i ginęli w obronie Ojczyzny, a zawołałbym do nich radośnie: Oto idzie nasz Sejm Polski!

Ten tryumfalny motyw przebijał przez całą mowę wielkiego kaznodziei, który w końcu mówił o obowiązkach posłów, tych wybrańców narodu.

Talenty oratorskie ks. Teodorowicza znane były zapewne wcześniej, bo jego kandydatura była miesiąc wcześniej przedstawiona Watykanowi do zatwierdzenia na funkcji biskupa polowego wojska polskiego. Być może wybór do Sejmu wpłynął na zmianę polskiej propozycji i wybór na tę funkcję biskupa Stanisława Galla.

Z racji swej funkcji kościelnej, mógł ks. Teodorowicz, w wyobrażeniach swoich politycznych zwolenników, budzić duże nadzieje skutecznej politycznej działalności. I chyba licząc na te swoje możliwości, w roku 1920, przed mającym odbyć się wiosną 1921 roku plebiscytem rozwiązującym problem państwowej przynależności Górnego Śląska, tzn. sposobu jego podziału pomiędzy Niemcy a Polskę, udał się wraz Adamem Sapiehą, wtedy jeszcze tylko biskupem krakowskim, do Rzymu. Zamiarem obu purpuratów było przedstawienie polskich nadziei i oczekiwań, ówczesnemu papieżowi, Benedyktowi XV. Politycy polscy zdawali sobie przecież sprawę z niemieckiej aktywności politycznej, zmierzającej do uzyskania Górnego Śląska wraz z całym jego rozwiniętym przemysłem wydobywczym i hutniczym. Wyniki plebiscytu miały, więc znaczenie nie tylko polityczne czy demograficzne, ale przede wszystkim ekonomiczne, i to dla obu zaangażowanych krajów.

Czy działania obu dostojników dały pożądany rezultat, można wątpić, obserwując dalszy rozwój wypadków.

Pierwszą, zauważalną reakcją, która mogła być związana z podróżą obu biskupów do Rzymu, był list pasterski biskupa wrocławskiego, Adolfa Bertrama, który zapewne był dobrze poinformowany o polskich zabiegach. W liście tym biskup zakazywał podległemu sobie duchowieństwu z terenu plebiscytowego, bez względu na narodowość i język ojczysty, pod groźbą kar kościelnych, brania udziału w agitacji plebiscytowej.

Oczywiście, polski rząd zdawał sobie sprawę z tego, że list był, po części, efektem sugestii rządu niemieckiego, i że będzie stosowany wybiórczo, ponieważ biskup Bertram, przez cały czas swego wcześniejszego urzędowania dbał o to, by obsadzić możliwie dużo parafii księżmi o orientacji proniemieckiej. W ramach polskich protestów zapytywano, czy list został wydany za wiedzą komisarza kościelnego dla Górnego Śląska, ks. arcybiskupa Rattiego, przyszłego papieża Piusa XI i czy polski poseł polski przy Watykanie wiedział, że biskup został upoważniony do wydania takiego listu?  [ 2 ]] Na te pytania nie uzyskano odpowiedzi.

Referendum wypadło źle dla Polski. Wybuchło III powstanie śląskie, które zmieniło częściowo wyniki plebiscytu, a podczas jego trwania ujawniono poważną aferę polityczną, wiążąca się bezpośrednio ze sprawą plebiscytu, której 'bohaterem' stał się właśnie abp Teodorowicz.

Oto 20 maja 1920 roku, poseł P.S.L. Jan Bryl, w trakcie posiedzenia sejmowego zgłosił wniosek, by posła ks. Teodorowicza oddać pod sąd marszałkowski. Swój nagły i jak się okazało, sensacyjny, wniosek poseł Bryl motywował tym, że ks. Teodorowicz, podczas swego pobytu w Rzymie miał żądać od stosownych organów watykańskich, aby te wezwały duchowieństwo do walki z ludowcami, jako prowadzącymi wrogą w stosunku do Kościoła działalność, i który posługiwał się przy tym polskimi tajnymi dokumentami dyplomatycznymi.

Oczywiście, ks. Teodorowicz zdecydowanie zaprzeczył, aby komukolwiek sugerował potrzebę walki z P.S.L.-em, zaś jedynym celem, który go skierował do Rzymu, miała być sprawa Górnego Śląska, przyznał jednak, że posługiwał się tajnym dokumentem. Posiedzenie sejmu było nader burzliwe, ponieważ, jak pisze sprawozdawca parlamentarny, wynikła wrzawa i polemika między prawicą i lewicą[ 3 ] Sprawę, wysoce niejasną i zaskakującą, po krótkiej dyskusji, odesłano do komisji spraw zagranicznych w celu szczegółowego rozpatrzenia.

Komisja rozpoczęła swą pracę dochodzeniową w połowie czerwca. Na świadków wezwano ówczesnego posła w Watykanie, Józefa Wierusza-Kowalskiego, polskiego charge d'affaires przy Kwirynale, urzędującego ministra spraw zagranicznych Konstantego Skirmunta oraz b. ministra spraw zagranicznych, Eustachego Sapiehę.

Jak przebiegała dyskusja i jakie sprawa budziła emocje, najlepiej chyba odda przytoczenie artykułu z „Głosu Polskiego", p. t. „Przed sądem", autorstwa Czesława Ołtaszewskiego  [ 4 ]:

W sejmowej komisji spraw zagranicznych rozgrywa się z niesłychaną zaciętością prowadzona walka przeciw ingerencji kleru do spraw polityki państwowej. Aby jaśniej rzecz przedstawić wyłożymy najpierw meritum, które w istocie swej posiada wiele cech popełnionej zdrady. W pierwszym dniu Wielkanocy b.r., złożył poseł Kowalski wizytę sekretarzowi stanu kardynałowi Gaspari’emu. Kardynał Gaspari przyjął go niezwykle zimno.

W ciągu rozmowy kardynał pokazał posłowi pewien akt dyplomatyczny, w którym pan Kowalski poznał ustępy ze swego memorjału, wysłanemu z Watykanu rządowi polskiemu. Ustępy te, zniekształcone zresztą, godziły w osobę kard. Gaspariego. Między innemi w raporcie swym poseł Kowalski również powołał się na słowa posła francuskiego przy Watykanie p. Doulceta, również niepochlebne dla Gaspariego.

Akt okazany, jak wydało się, pochodził od arcybiskupa ormiańskiego w Polsce, którego kościół jak wiadomo, uznaje, zwierzchnictwo popiera, ks. Teodorowicza, posła na sejm i członka komisji spraw zagranicznych.

Sprawa wywołała komplikacje dyplomatyczne i ogromnie oziębiła stosunek Watykanu do Polski, gdyż osoba kard. Gaspariego jest przez sfery polityczne kościoła wysoko ceniona. Ponieważ w sprawę został zamieszany również i poseł francuski, przeto wywołało to interwencję Watykanu w Paryżu oraz interwencję Paryża w Warszawie.

Jednym słowem, czyn ks. Teodorowicza poruszył najczulsze sprężyny dyplomacji, co gorsza zaś oziębił stosunki polsko-watykańskie w chwili, gdy pomoc polityczna papiestwa mogłaby się nam bardzo przydać, przedewszystkiem w sprawie Górnego Śląska. Należy pamiętać, iż Polska przez swą konstytucję, w której prawa kościoła katolickiego zagwarantowane są i umocnione, zapłaciła Watykanowi aż zbyt słoną cenę za pomoc polityczną. Były pewne oznaki, iż istotnie, bardzo delikatne nici, które łączą papiestwo ze wszystkimi stolicami świata, zadrgają w sposób dla nas przyjazny. Krok arcybiskupa ormiańskiego przyczynił się do zwycięstwa obozu wrogiego Polsce, który ma przy Watykanie licznych zwolenników. Ks. arcybiskup, który przypuszczał, że obali kard. Gaspariego intrygą i zdradą polskich aktów dyplomatycznych, przyczynił się najfatalniej do niepowodzenia naszego.

Dziś jest zupełnie jasne, że Stolica Apostolska przychyliła się do koncepcji, iż odebranie Śląska niemcom przyczyni się do upadku katolickiej partji centrowej w Niemczech, wobec czego jest dla świeckich interesów Kościoła niepożądane. Również wyłaniająca się znów obecnie, a posiadająca już wiekową tradycję kwestja połączenia unją kościoła rzymskiego ze wschodnim, podnoszona przez ukraińców z ks. Michałem Tyszkiewiczem podrywa znacznie wagę, jaką Polska posiada w oczach Watykanu.

I w takiej właśnie chwili, gdy wszystko jakgdyby sprzymierza się, by narazić na szwank interes polski w obliczu politykującego, — a trzeba przyznać potężnego w swej polityce — Kościoła, ks. arcybiskup ormiański podcina jeszcze jedną nić, kompromitując wysłannika rządu polskiego w oczach senatora stanu (ministra spraw zagranicznych) w Watykanie. Jednocześnie w ferworze donosicielskim naraża także stosunki francusko-watykańskie.

Tyle strona międzynarodowa incydentu.

Nie mniej ważna jest kwestja wewnętrzna: co sądzić i jak postąpić z wysokim dostojnikiem Kościoła, który, jako obywatel polski i poseł na Sejm Rzeczypospolitej wydaje obcej dyplomacji tajne akta z naszego ministerstwa spraw zagranicznych.

Gdyby uczynił to zwykły śmiertelnik, czyn jego byłby określony pojęciem ogólnie znanem zdrada; ponieważ jednak uczynił to arcybiskup, niektórym nasuwają się liczne wątpliwości.

Tak więc np. publicysta „Kurjera Porannego" dowodzi sofizmatycznie: „Wyrażenie "zdrada" niewątpliwie jest nietylko za ostre ale i merytorycznie niesłuszne. W pojęciu zdrady mieszczą się pobudki nikczemne wobec swojej ojczyzny, z chęci zysku czy z nienawiści. Niczego podobnego ks. Teodorowiczowi udowodnić nie można, niczego podobnego nie można nawet przypuszczać. Ale merytorycznie nawet: — Watykan nie jest obcem mocarstwem dla ks. Teodorowicza. Watykan jest jego własnem mocarstwem. Jest wysokim dygnitarzem tego mocarstwa na ziemi polskiej."

Dalej twierdzi nawet, iż w gruncie rzeczy Stolica Apostolska nie jest mocarstwem a więc w stosunku do arcybiskupa Teodorowicza nie można stosować odnośnych norm kodeksu karnego, gdyż ten nie znosi żadnych analogji. Pozostawiamy innym kwestję rozstrzygania, czy Watykan jest dziś państwem na podstawie bulli Piusa IX „Non possumus", czy też inną organizacją na podstawie „Guarentigie Pontificie" rządu włoskiego z d. 13 maja 1871 r.


1 2 Dalej..


 Przypisy:
[ 1 ] "Głos Polski", 1919-02-10 R.2 Nr 40, cyt. wg: http://bc.wimbp.lodz.pl/dlibra/doccontent?id=32078
[ 2 ] "Głos Polski", 1920-11-30 R.3 Nr 321, cyt. wg: http://bc.wimbp.lodz.pl/dlibra/doccontent?id=32883
[ 3 ] "Głos Polski", 1921-05-21 R.4 Nr 136, cyt. wg: http://bc.wimbp.lodz.pl/dlibra/doccontent?id=33843
[ 4 ] "Głos Polski", 1921-06-19 R.4 Nr 165, cyt. wg: http://bc.wimbp.lodz.pl/dlibra/doccontent?id=33871

« Historia   (Publikacja: 14-06-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jerzy Neuhoff

 Liczba tekstów na portalu: 97  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Paradoks
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9027 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365