|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe
Niepoprawna politycznie Anna German [2] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
„Nasze matki, nasi ojcowie" Polaków nie rozpieszczają, lecz to co na ten temat produkuje Gazeta Wyborcza czy media „prawicowe" działające na koncesji
amerykańskiej to nonsensowna i prymitywna propaganda. By sobie to uświadomić, wystarczy rzec, że film jest oskarżany o to, że robi z Polaków wściekłych
antysemitów — podczas kiedy ani jeden Żyd nie ginie w nim z ręki Polaka. Już większych antysemitów z Polaków robi prezydent Obama, który opowiada o
„polskich obozach śmierci". Ponieważ prezydent USA nie potraktował tego stwierdzenia jako gafę i nie przeprosił,
więc Wyborcza bohatersko ratuje sytuację i ogłasza artykuł w którym przekonuje: Gafa Obamy okazała się pożyteczna dla Polski! Sic! Do tak prymitywnego
poziomu stacza się w Polsce propaganda amerykańska! Oto wywodzą, że dzięki owej „gafie" — „miliony Amerykanów dowiedziały się, że Polacy byli ofiarami
nazizmu". Radosna to iście nowina!
Nasze matki… cenię za jedno: pokazanie, że w każdym, nawet najgorszym reżimie i organizacji — są dobrzy ludzie. Prawdziwego człowieka możesz spotkać
wszędzie, bez względu na to, jaki proporzec ideologiczny czy narodowy nosi. Analogicznie — szuja może nosić miły nam proporzec. Niemcy mają prawo do swojej polityki historycznej, mają prawo obalić mit
krwiożerczych żołnierzy Wehrmachtu i dobrego wujka Sama, który wespół z nieco mniej dobrym wujkiem Saszką przynieśli do Niemiec pokój, dobrobyt i prawa
człowieka. Serial nie rozpieszcza Polaków, lecz przez prymitywną nagonkę ośrodków proamerykańskich — budzi dodatkową sympatię, nawet jeśli jest to sympatia
wymagająca trzymania na wodzy uczuć patriotycznych wobec własnego kraju.
c) Tajemnica białego anioła
W porównaniu do powyższych produkcji, Rosjanie zrobili arcydzieło. "Anna German. Tajemnica białego anioła" nie jest filmem biograficznym, jak opowiadają
krajowi paradziennikarze. To w istocie moralitet międzynarodowy. To dzieło takiej polityki historycznej, która wyszła poza ciasne ramy nacjonalizmu i
jednocześnie gloryfikuje i usprawiedliwia trzy narody: rosyjski, polski i niemiecki. To typowa produkcja renesansu narodów: pokazuje źródła ich słabości,
drogi przemiany i podkreśla ich wielkość. Przede wszystkim jednak buduje wspólne mosty pomiędzy sąsiadującymi narodami.
"Anna German" skompromitowała propagandystów działających przez media polskie i pewnie zawstydziła Niemców, którym nie udało się wyjść poza ciasne
ramy narodowe. Polska „prawica" oczywiście udaje, że nic się nie stało. Nie stać ich na przyznanie, że to nie polskie gnioty „patriotyczne", lecz produkcja
rosyjska — przyniosła najlepszą afirmację Polaków.
O tym, że Polacy jako społeczeństwo zachowali wszystkie klepki pomimo konsekwentnego ogłupienia propagandą medialną świadczy fakt, że „Czas honoru" i
„1920" przegrały zarówno z produkcją niemiecką, jak i rosyjską. Ta ostatnia zasłużenie okazała się wielkim zwycięzcą starcia serialowego, pomimo stwarzania
jej niesprzyjających warunków promocyjnych. Oto wyniki oglądalności:
-
Czas honoru: 2-2,5 mln
-
1920: zaczęło się na 3,1 mln, skończyło na 2,7 mln
-
Nasze matki, nasi ojcowie: 3,4 mln
-
Anna German: 6,4 mln
„Anna German" skasowała wszystkie „dzieła" polskie, włącznie z „M jak Miłość", „Ojcem Mateuszem", „Ranczem" czy „Klanem". Co ciekawe, polska telewizja
zarobiła na nim miliony, pomimo że nie brała udziału w jego produkcji. Kiedy bowiem Rosjanie zaczęli pukać do polskich stacji publicznych, jak i
prywatnych, nikt tego serialu nie chciał, w końcu TVP2 wzięła go za groszowe opłaty licencyjne. Widać, że Rosjanie nie podeszli do tego komercyjnie. Na
dodatek serial załadowany został na youtube. Widać bardziej chodziło im o ten moralitet międzynarodowy.
Anna German była adwentystką
Kiedy serial został wyemitowany i pobił wszystkie rankingi, nawet Wyborcza zaczęła doń robić maślane oczy, ubiegając się o prawa do wydania serialu na DVD.
Tym niemniej swoim czytelnikom dali poprawne politycznie wyjaśnienie całego „skandalu" związanego z tą produkcją: Serial o Annie German — 'dziwoląg',
który rozbił bank oraz Dlaczego ponad 6 mln Polaków
oglądało serial o Annie German? — socjolożka wyjaśnia.
Naturalnie ani słowa o rzeczywistej wymowie serialu. Poprzedni skandal porównywalnej miary miał miejsce, kiedy się okazało, że najlepszym bestsellerem III
RP są wspomnienia Edwarda Gierka.
Batalia polityk historycznych rozegrała się naturalnie także i w Wikipedii. W hasłe o serialu Anna German większość opisu stanowi wydłubywanie drobnych
nieścisłości biograficznych. Kto nie rozumie politycznego podtekstu całego zamieszania, jakie generują w Polsce „Nasze matki…" czy „Anna German", które
konkurują z „reżimową" produkcją „Czas honoru" i „1920" na redefinicję polskiej polityki historycznej, ten mógłby skwitować owo wydłubywanie po prostu jako
„humanistyczny imbecylizm" — każdy bowiem humanista (w sensie bliższym polonistyce czy literaturoznawstwu a nie światopoglądowi) rozumie bowiem, że dzieła
artystyczne interpretuje się nieco inaczej niż dzieła dokumentalne. Dzieło artystyczne bardzo często opiera się na prawdziwych historiach czy biografiach,
ale przecież tym różni się od dokumentu, że zawiera także coś więcej niż historyczne sprawozdanie. Dobór postaci czy ich sposób odmalowania w dziele
artystycznym nigdy nie ograniczają się do warstwy stricte historycznej, lecz tworzą tę część, która u odbiorcy wykształconego generuje sławetne pytanie:
„Co poeta miał na myśli".
Polscy paradziennikarze (poza malutkimi wyjątkami, np. w serwisie konserwatyzm.pl) nawet nie
próbują interpretować „Anny German" jako dzieła artystycznego, tylko opisują serial jakby był filmem dokumentalnym. Stąd później żenujące wytykanie, że
bardzo ważna dla całej opowieści postać funkcjonariusza NKWD, Walentyna Lawriszyna, jest „całkowicie fikcyjna". Nie widać nawet śladu zrozumienia, co
Rosjanie chcą nam powiedzieć przez wprowadzenie tej postaci, która wszak nie należy do warstwy historycznej fabuły, lecz do jej części „polityki
historycznej".
Dwie warstwy fabuły Anny German
1) Warstwa biograficzna
To opowieść o niesamowitej kobiecie-gigancie, której powikłane pochodzenie (niemieckie korzenie, które zakwitły w Rosji, a następnie wybrały Polskę na swą
ojczyznę) oraz ciężkie doświadczenia — tak bardzo uszlachetniły jej charakter, że wyrastała ona nad społeczeństwo nie tylko swym przyrodzonym talentem
wokalnym, ale także osobowością i „ludzkością".
Odświeżenie tej biografii wnosi bardzo wiele zarówno dla Rosjan jak i Polaków. Rosjanie którzy nieprzerwanie kochają Annę German byli jednak przekonani, że
to rosyjska gwiazda. Serial uczy zupełnie innego o niej myślenia: to Rosjanka o niemieckich korzeniach, która wybrała Polskę na swą nową ojczyznę.
W Polsce — rewolucja jest znacznie większa, gdyż przywraca największą polską gwiazdę, śpiewającą cudownie w siedmiu językach, a która celowo przez
propagandę amerykańską była zamazywana w pamięci Polaków, jako niewygodna politycznie, a tym samym niepoprawna. Jej twórczość została zamrożona i nie
prezentowana nowym pokoleniom, które znały German głównie jako „znane za komuny nazwisko".
Proces ten trwał od lat 80., kiedy zmienił się po obaleniu
Gierka reżim. Anna German odeszła w czasie stanu wojennego. [ 3 ] Jej mąż dziś żyje na granicy ubóstwa. Państwo polskie jest mu winne 2 mln zł za tantiemy
(wyrokiem sądu), ale płacić nie chce: władze wybrały postawienie dysponenta praw — państwową spółkę Polskie Nagrania — w stan upadłości, choć potencjalnie
może ona być kurą znoszącą złote jajka. Syn Anny jest dziś świetnym inżynierem i gardzi polskimi mediami, nie chcąc udzielić prasie nawet zdania o swojej
matce, uważa bowiem, że to, co zrobiły media dla jej wyparcia z pamięci Polaków, odbiera im jakiekolwiek prawo do żerowania na niej obecnie, kiedy pamięć o
niej przywrócili w Polsce Rosjanie, nie bez oporów ze strony krajowych mediów. „Liberalne" media w swoim stylu podgryzają i deprecjonują serial.
„Prawicowe" wpolityce.pl zupełnie puściło się poręczy tropiąc w serialu „sowiecki spisek". Kiedy bowiem Rosjanin mówi dobrze o Polsce — to niechybnie coś
knuje. Jest to poziom Gazety Wyborczej doszukującej się pozytywnych skutków stosowania pojęcia „polskie obozy śmierci".
2) Warstwa fikcji literackiej czyli „Co poeta miał na myśli"
Przynosi ona nową politykę historyczną trzech sąsiadów: postarajmy się zrozumieć źródła wzajemnych krzywd, zacznijmy widzieć w sobie ludzi, przyjaciół, a
zbudujemy taką przyszłość, która w Europie będzie błyszczeć tak jak ten unikalny niemiecko-rosyjsko-polski cud natury, który się nazywał Anna German, która
jako polska wokalistka zdobyła za granicą takie szczyty do których nawet nie zbliżyły się nasze późniejsze gwiazdeczki eurowizyjne.
Gorąco polecam obejrzenie owego serialu właśnie przez taki pryzmat, zwracając szczególną uwagę nie tylko na pojawiające się w filmie postaci, ale i w
szczególności na sposób ich odmalowania. [W jakości HD dostępny jest on w serwisie vod.tvp.pl]
1 2 3 Dalej..
Przypisy: « Stosunki międzynarodowe (Publikacja: 05-02-2014 Ostatnia zmiana: 06-02-2014)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9563 |
|