« Państwo i polityka Ze stadionu na front. O religii futbolu [2] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Pojawiła się także opinia, że ta absurdalna wojna wywołana została przez Salwador, by odwrócić uwagę ludzi od nabrzmiałych problemów społecznych w kraju.
Kiedy już zapowiadało się, że ludze obalą marionetkowe władze, te poprowadziły lud ze stadionów na front.
W 1979 wybuchła w Salwadorze 12-letnia wojna domowa, z aktywnym zaangażowaniem wojsk amerykańskich. Śmierć w niej poniosło 70-80 tys. osób, 8 tys.
„zniknęło", a 500 tys. uciekło do innych krajów.
Marionetkowej władzy udało się rozwiązać problem przeludnienia bez naruszania interesów wielkich koncernów.
Nie był to jedyny przypadek przeradzania przekształcania konfliktów stadionowych w międzynarodowe. Kibice zazwyczaj walczą ze sobą, bez głębszych
podtekstów, interesów czy ideałów. Taki styl życia, który pozwala znaleźć ujście dla testosteronu w nieco bardziej ekstremalny sposób niż na siłowni.
Udział w stadionowych burdach to forma sportu ekstremalnego sporej części społeczeństwa, uprawianego w stałych grupach.
Jest to jednocześnie miejsce w które chętnie wkraczają inżynierie społeczne, które do sportu ekstremalnego podczepiają takie lub inne idee, które zaczynają
ukierunkowywać emocje sportowe dla określonych interesów.
Większość kibiców jest pewnie przekonana, że na ogół są to idee antysystemowe. Podniesienie parę haseł antyrządowych niewątpliwie uwiarygadnia futbolowych
inżynierów społecznych. Jeśli jednak jutro zaczną oni eksploatować hasła przeciwko „litewskim chamom", wielu kibiców odczyta to jedynie jako formę
polskiego patriotyzmu a nie subtelne przekierowanie emocji z władzy na zwykłych ludzi, tyle że akurat z sąsiedniego kraju.
W ten właśnie sposób marionetkowe rządy Salwadoru i Hondurasu wykorzystały emocje futbolowe dla pozbycia się tysięcy swoich uciążliwych obywateli, których
pozbawiono ich własności. Swą opowieść o wojnie futbolowej Kapuściński kończy wzmianką, że poza śmiercią i zniszczeniami nie przyniosła oni niczego żadnemu
krajowi, „oba rządy były zadowolone".
Stadiony kipią dziś emocjami patriotycznymi i z całą pewnością tysiące kibiców coraz częściej łączy swoje emocje czysto futbolowe z narodowymi. Tyle że to
właśnie z ich pomocą władza może za jakiś czas skanalizować rosnące wzburzenie społeczne pogarszającą się sytuacją ekonomiczną zwykłych ludzi.
Stadiony to miejsce inżynierii społecznej a dziennikarze nie z naiwności wdrukowują w społeczeństwo tworzenie religii futbolu.
Polskie stadiony wyraźnie ukierunkowywane są na patriotyzm wojenny. Tysiące kibiców z wielu polskich miast uczestniczy w uroczystościach upamiętniających
„żołnierzy wyklętych". Regularnie wykrzykują hasła antyrządowe, lecz sukcesywnie zaczynają się pojawiać już hasła o odzyskaniu kresów, o klękaniu
litewskiego chama. Tylko czekać, jak kibice zaczną eksponować Putina stylizowanego na Hitlera i zachęcać do ustawki z Rosją, którą im rząd dyskretnie zorganizuje. Salwadorscy kibice też wznosili hasła antyrządowe, lecz poszli mordować tak samo ubogą ludność sąsiedniego kraju.
Przed tą rządową ustawką latynoamerykańskie rządy kilka lat wcześniej zaczęły spore inwestycje militarne.
Polska jest absurdalnie zadłużona, lecz pobudowała niezwykle kosztowne stadiony i domaga się organizacji kolejnych igrzysk na które nie ma pieniędzy.
Polskie zakłady przemysłowe cały czas są wyprzedawane i likwidowane, choć potrzebujemy gigantycznych inwestycji w odbudowę przemysłu, by kraj był w stanie
spłacić swój dług, powstrzymać ucieczkę młodych na służbę zagraniczną oraz sprawić, by mogli sobie pozwolić na posiadanie dzieci. Tyle że ujemny przyrost
demograficzny nie jest dla rządu problemem, lecz kierunkiem pożądanym, ponieważ przy takiej polityce więcej dzieci, to więcej niepokojów społecznych, które
trzeba będzie jakoś rozwiązać.
Kiedy unia przestanie pompować dotacje, opadnie kolejna iluzja. Ujemna demografia kraju sprawia, że system emerytalny jest piramidą finansową. Wszystko
prowadzi do eskalacji niepokojów społecznych. Kiedy zaczną realnie zagrażać rządowi, wówczas uruchomiona zostanie kanalizacja tego problemu ku jakiemuś
społeczeństwu na Wschodzie, pewnie ku Rosji. Do tego czasu media zdążą zrobić z Putina drugiego Hitlera.
Polska prowadzi obecnie wielomiliardowe zbrojenia o dużej skali. Zbrojenia te nie są żadnym realnym zagrożeniem dla potencjału militarnego Rosji. Wystarczą
natomiast do tego, by Polska wzbogaciła się o nowych bohaterów wojennych. Ludzie wierzą w to, co widzą na ekranie, nie rozumieją anatomii medialnej kreacji
wirtualnej rzeczywistości, która przybiera takie kształty, jakie wytyczają jej interesy ekonomiczne.
Problem jest uniwersalny i aktualny do dziś. W ubiegłym roku prawa do ekranizacji „Wojny futbolowej" nabył kanadyjski reżyser. Miejmy nadzieję, że wejdzie
ona na ekrany nim nasz rząd bananowy skanalizuje ruch wkurwionych, który pójdzie domagać się zgięcia kolan od ruskiego chama.
Proponuję czytać dziś reportaże Kapuścińskiego, który genialnie obnażał mechanizmy reżimów neokolonialnych na całym świecie, objeżdżając te regiony, którym
aktualnie przypadła rola służebno-niewolnicza. Dziś takiego dziennikarstwa się nie uprawia, poza zupełnymi marginaliami, gdyż nasze „najlepsze z
wymyślonych" systemy zaczęłyby upadać — ich największą bronią jest bowiem generowanie przekonującej iluzji.
1 2
« Państwo i polityka (Publikacja: 27-05-2014 Ostatnia zmiana: 29-05-2014)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9662 |