Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.553.961 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Jan Wójcik, Adam A. Myszka, Grzegorz Lindenberg (red.) - Euroislam – Bractwo Muzułmańskie

Znajdź książkę..

Złota myśl Racjonalisty:
"Życiową misją człowieka jest także nieustannie i niezmordowanie, zastępować przekonania nieuzasadnione, przekonaniami uzasadnionymi."
Komentarze do strony Wiara katolicka jako iluzja

Dodaj swój komentarz…
Marcin Dolecki
Moje przekonanie opieram na tym, iż samoistne postanie pierwszego żywego organizmu z materii nieorganicznej jest bardzo mało prawdopodobne, choć zdaję sobie sprawę, iż nie jest ono niemożliwe. Nie można udowodnić na drodze empirycznej, iż istnieje Przyczyna powstania życia.

Moje przeświadczenie o istnieniu tej Przyczyny moje być błędne...dlatego nie chciałbym tutaj wdawać się w spekulacje, jaka miałaby być jej natura..tym bardziej dyskutować o trudnych do ujęcia w słowa przeżyciach i emocjach jak np. zachwyt...

Nie mam podstaw do przyjmowania istnienia osoby boskiej (tym bardziej już większej ich liczby), która byłaby wszechmocna, dobra oraz wszechwiedząca (te cechy uważam za niemożliwe do pogodzenia), która miałaby stworzyć świat z nicości; która miałaby ingerować w moje życie i wysłuchiwać moich próśb....  Uwierzenie ludziom, którzy twierdzą, iż mają rzekomo szczególny kontakt z taką istotą i dlatego dokładnie wiedzą, czego ona oczekuje od ludzi, jest wyrazem naiwności...traktowanie słów pewnych ludzi jako świętych jest drogą donikąd...

Nie mam również podstaw do twierdzenia, iż moja indywidualna świadomość, "ja", będzie istnieć kiedykolwiek po śmierci...niemożliwość wyobrażenia sobie siebie jako nieistniejącego nie może być do tego podstawą.
Autor: Marcin Dolecki  Dodano: 27-12-2010
Reklama
Poltiser - wierzenia
"Uważam, iż samoistne, przypadkowe powstanie życia jest
niezwykle mało prawdopodobne, dlatego przyjmuję, iż istnieje Przyczyna jego
powstania."
Ma Pan do tego pełne prawo! Natomiast nie jest to stwierdzenie naukowe tylko emocjonalne. W koncepcjach filozoficznych genezy "wszystkiego", przy istniejących ograniczeniach poznawczych, stwierdzenia: wszystko jest materią oraz wszystko jest Bogiem, stawiają znak równości między Bogiem i materią... Rozumiem, że spekulacja jest matką wiedzy a ciekawość prowadzi do... ;-)
Moim zdaniem, ostrożność poznawcza i metodologia narzucają granice stwierdzeniom i teoriom, szanuję Pańskie emocje i identyfikację, gdzie kończy się nauka a zaczyna emocjonalna spekulacja. Tak jest lepiej. Wiemy wtedy o czym rozmawiamy. Jeszcze raz dziękuję za ciekawy artykuł i wyważone wpisy.
Autor: Poltiser  Dodano: 27-12-2010
sofista - jesteś tym co jesz   1 na 3
Wystarczy przeczytać kilka fragmentów NT by przekonać się, że jest to religijna bajeczka pomieszana z niektórymi faktami historycznymi. A dlaczego powstają religie i tak dobrze się mają przez długie lata? Bo jest to dobry biznes i potężna władza nad ludźmi. Człowiek żywiony kiepsko czyli tym, co polecała religia katolicka (zboża, kasze, chleb, trochę białka i 40 dni postu w roku) dają tak duże osłabienie dla organizmu, że człowiek ciągle choruje. Współcześni ludzie tego nie wiedzą ale zboża nie nadają się do jedzenia dla człowieka - to pasza dla bydła. Tak więc odżywiając taką strawą swoją trzodę - KK faktycznie z ludzi zrobił bydło podatne na wierzenia, zalęknione o swój byt i pośmiertne zbawienie. Przytoczę tu opinię Fr. Engelsa który napisał: "Zboże które początkowo uprawiano jako paszę dla bydła, wkrótce stało się pożywieniem dla ludzi. I wynaleziono wówczas bydło ludzkie, niewolników". Ten wynalazek okazał się jak dotąd najbardziej szkodliwym dla gatunku ludzkiego. Każdy człowiek spożywający produkty zbożowe jest i będzie niewolnikiem a jego umysł musi być umysłem niewolnika. "Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj..." - tak właśnie modli się niewolnik do pana czyt. wierzący do Boga.
Autor: sofista  Dodano: 11-12-2010
Marcin Dolecki   1 na 1
Ja natomiast przez wiele lat fascynowałem się dogmatyką katolicką oraz pismami tzw Ojców Kościoła, szczególnie Augustyna z Hippony, a także Orygenesa, Ojców Kapadockich, Jana z Damaszku. Podczas studiów filozoficznych na UW brałem udział dodatkowo w zajęciach z języka greckiego, abym mógł również korzystać z oryginału "Nowego Testamentu". Jeździłem również na wybrane wykłady z teologii biblijnej i dogmatycznej, głoszone na ówczesnej Akademii Teologii Katolickiej. Byłem m. in. zafascynowany wykładami i osobowością ks. prof. Jacka Salija - jednego z najzdolniejszych polskich teologów.
Trudności w lekturze Biblii oraz problemy nauki katolickiej uważałem za pozorne, gdyż  tłumaczyłem sobie, iż pokolenia najwybitniejszych teologów pracowały nad tym doktryną katolicką, więc musi być sensowna i wiarygodna.
Autor: Marcin Dolecki  Dodano: 05-12-2010
Martyn - do: Marcin Dolecki  -1 na 3
,,Czytając Biblię, bardzo trudno jest uniknąć wrażenia, iż jej autorzy
rozumieli w dosłownym sensie przynajmniej większość opowiadań, które
zapisywali"

A ja czytając Biblię mam wrażenie, że te autorzy pisali opowieści pouczające. Coś jak bajki z morałem - same historie nieprawdziwe, albo tylko luźno oparte na znanych wydarzeniach z przeszłości (jak wszechobecny w mitologiach potop), ale sens jak najbardziej ważny, prawdziwy i dla wierzących natchniony. Tak, czy owak pozostaje to kwestią wiary.

,,Podchodzenie do lektury Biblii, czy jakiejkolwiek innej książki z
założeniem, iż jest ona księgą objawioną jest drogą donikąd. Dopiero
lektura książki powinna sprawić, iż czytający wyrobi sobie o niej
zdanie."

Zawsze ma się jakieś założenia, nikt nie jest w stanie całkowicie się wyzerować. W czasach licealnych podchodziłem do Biblii z założeniem, że to stek bzdur i nic poza stekiem bzdur w niej nie znalazłem. W tamtych czasach specjalizowałem się wręcz w wyszukiwaniu biblijnych ,,absurdów" i z satysfakcją przyszpilałem nimi wierzących naiwniaków. Naprawdę Myślałem, że jestem cholernie cwanym i łebskim gościem. Później będąc aroganckim przedstawicielem nauk przyrodniczych uwierzyłem z kolei w dogmat metody naukowej...  Itd.itp. Naprawdę rożnie się to układa.
Autor: Martyn  Dodano: 05-12-2010
Marcin Dolecki - do Martyna
Czytając Biblię, bardzo trudno jest uniknąć wrażenia, iż jej autorzy rozumieli w dosłownym sensie przynajmniej większość opowiadań, które zapisywali. Późniejsze próby odczytania ich słów w sensie alegorycznym nie sprawiły, iż Biblia stała się bardziej wiarygodna, nawet w interpretacji wybitnych biblistów i teologów katolickich. Pan wierzy, iż Biblia jest księgą objawioną, boskim słowem, dlatego próbuje Pan znaleźć "na siłę" rozwiązania wielu trudności związanych z jej interpretacją. Wcześniej też tak postępowałem, jednak zrozumiałem, że jest to bezcelowe. Podchodzenie do lektury Biblii, czy jakiejkolwiek innej książki z założeniem, iż jest ona księgą objawioną jest drogą donikąd. Dopiero lektura książki powinna sprawić, iż czytający wyrobi sobie o niej zdanie.
Autor: Marcin Dolecki  Dodano: 05-12-2010
Marcin Dolecki   1 na 1
Przypuszczanie, iż istota wyższa wyłoniła się nagle z nicości, tym bardziej gdyby miała być bardzo złożona byłoby dziwną i karkołomną spekulacją.
Uważam natomiast, iż sensowne jest twierdzenie, iż pewna forma bytu istniała odwiecznie. Można bowiem mówić o odwiecznej energii, polu oddziaływań lub jeszcze innej, bardzo prawdopodobne, iż nieznanej nam formie istnienia. Dlatego uważam za sensowne jest również mówienie o logosie, obecnym w świecie, odpowiedzialnym m. in. za powstanie życia z materii nieożywionej. Nie chcę jednak zagłębiać się w spekulacje co do jego natury, byłoby to bezcelowe.
Istnienie Boga, pojmowanego jako "superczłowieka", który zdecydował się na stworzenie świata z całkowitej nicości, jest koncepcją mitologiczną.
Autor: Marcin Dolecki  Dodano: 05-12-2010
Martyn  0 na 2
,,W moim artykule napisałem, iż, obecnie byłoby mało rozsądne odczytywać treść Biblii w całości literalnie."

Ale mimo tak Pan z grubsza Biblię odczytał i tak zrozumiany Bóg się Panu nie spodobał. Nie spełnił Pańskich oczekiwań, tak jak nie spełnił oczekiwań Pana Tomasza bla Fortuna, który zasugerował co powinno wg. Niego znaleźć się w Biblii, żeby uznać ten tekst natchniony.
Będę się jednak upierał, że język Biblii, przynajmniej ten dotyczący kwestii religijnych, to język symboli, w dodatku język sprzed kilku tysiącleci. Warto o tym pamiętać żeby nie popełnić błędu Danikena, który  ,,odczytywał" starożytne majańskie reliefy tak jak Pan odczytuje Biblię. Widział astronautów, przewody tlenowe, statki kosmiczne, bo nie miał pojęcia o majańskiej symbolice, mitologii, historii, języku... No zwyczajnie się na Majach nie znał.
Autor: Martyn  Dodano: 05-12-2010
Koraszewski - Stwórca i praprzyczyna
Samoistne i spontaniczne wyklucie się w nicości jakiejś niezwykle złożonej istoty wyższej, zdolnej do bycia siłą sprawczą wszystkiego, wydaje się bardzo mało prawdopodobne. Istnienie takiej istoty "zawsze" ma prawdopodobieństwo jeszcze mniejsze. O wielkim wybuchu, o możliwości cykliczności wszechświatów, o powstaniu życia czy to na Ziemi, czy gdzieś w kosmosie, możemy dyskutować, wyższą siłę możemy tylko przyjąć jako abstrakcyjne i bardzo dziwaczne założenie.     
Autor: Koraszewski  Dodano: 04-12-2010
Marcin Dolecki   3 na 3
Uważam, iż samoistne, przypadkowe powstanie życia jest
niezwykle mało prawdopodobne, dlatego przyjmuję, iż istnieje Przyczyna jego
powstania. Nie potrafiłbym bowiem zdobyć się na tak silną wiarę, aby wyjaśnić fakt biogenezy
jedynie poprzez splot szczęśliwych okoliczności. Nie mogę również zignorować faktu, iż
organizmy żywe zjadają się wzajemnie. Zwierzęta, aby przeżyć, są zmuszone zabijać inne
żywe organizmy: rośliny lub zwierzęta. Jako chemik zdaje sobie dobrze sprawę, iż tylko w ten sposób mogą zdobyć substancje, niezbędne dla ich życia. Świat, który znam, jest piękny w swojej różnorodności, jest jednak również areną walki z życiem o życie.

Pozostanę przy nazywaniu Bogiem logosu obecnego w świecie, przyczyny organizacji materii i powstania życia. Nie mam natomiast podstaw, aby przypisywać Jej ludzkie uczucia, jak miłość, czy odnosić do niej ludzkie, moralne pojęcia: dobro, zło lub sprawiedliwość. Nie mam również podstaw aby wierzyć ludziom, którzy twierdzą, iż mają z nią szczególny kontakt.
Autor: Marcin Dolecki  Dodano: 04-12-2010
MareKandre
Czyli co, gdyby nie Biblia to autor cały czas by wierzył w judajskiego Boga. Albo gdyby autorzy Biblii byli racjonalni i unikali sprzecznosci i okrucienstw. Gdyby przedstawiony Bog byl rzeczywiscie dobry i sprawiedliwy. Cos mi sie wydaje, ze autor odrzucił Biblie, natomiast caly czas wierzy w jednego, dobrego i sprawiedliwego Boga.
(NB, sprzecznosci w Biblii przeciez nie znacza, ze Boga nie ma :)
Co ciekawe, wiekszosc z nas odrzuca czy odrzuciła religijnosc bez czytania Biblii. Wiekszosc zaczyna czytac Biblie (z ciekawosci) dopiero w poznym dorosłym wieku, bo gdy jest sie młodym to jest tyle innych ciekawszych rzeczy, niz zagłebianie sie w stare pojudajskie skrypty.
Niemniej autor wykonał kawał dobrej roboty w swojej drodze do zwatpienia.
Autor: MareKandre  Dodano: 04-12-2010
Tomasz bla Fortuna - Nietoperz
Moim zdaniem przykład z nietoperzem jest uprawniony. Jeżeli Biblia faktycznie byłaby "tekstem natchnionym" powinniśmy w niej znajdować sugestie (choćby delikatne) wiedzy naukowej, którą ludzkość zdobyła by dopiero po wiekach. Gdy byłem dzieckiem i nie zaglądałem sam do Biblii tak ją sobie wyobrażałem - jako mądre/zaskakujące wiedzą pismo. Nietoperz jest zwykłym przykładem braku takich fragmentów w tym tekście.

Polecam inny tekst z racjonalisty, który delikatnie przerabiał księgę rodzaju umieszczając tam tego typu sugestie.
Autor: Tomasz bla Fortuna  Dodano: 04-12-2010
Marcin Dolecki
Jestem winien jeszcze sprostowanie: Heptateuch to inaczej Siedmioksiąg, nie Pięcioksiag, jak omyłkowo napisałem wyżej.
Autor: Marcin Dolecki  Dodano: 03-12-2010
Damian Jozefczyk - Wysmienite   2 na 2
Wlasnie przeczytalem wszystkie komentarze i one (glownie Panskie) dopelniaja artykul. Swietny tekst, brawo Panie Marcinie!

@Martyn
"Weźmy np. ,,poemat o stworzeniu", dwie wersje co już wskazuje, że ważna jest tu idea: wszystko co czcicie stworzył Bóg"
Nie mogli by (autorzy biblii) po prostu tak napisac, zamiast wplatywac to przeslanie w opowiesci o mordach, torturach, gwaltach, czy innych niesprawiedliwosciach?

@vivaldi
"Kto jest uprwniony do wskazania które to mity a które prawda objawiona?"
Uprawniony jest ten kto dojdzie do "wlasciwych" wnioskow.
Jesli powiesz, ze juz rozumiesz - przeslanie "swietych" tekstow brzmi: "bog Cie kocha!"
Wtedy zaczna ci bic brawo i gratulowac.
Jesli nie - skomentuja, ze Ty po prostu nie pojmujesz.
Mimo iz rozumialbys teorie kwantow, czy potrafil obliczyc ilosc ciemnej materii i energi we Wszechswiecie.

Pozdrawiam
Damian
Autor: Damian Jozefczyk  Dodano: 03-12-2010
Marcin Dolecki   1 na 1
W kwestii biblijnej klasyfikacji nietoperzy jako ptaków: przyznaję, że jest to bardzo kontrowersyjny argument, dlatego wycofuję go, jednak ma on raczej marginalne znaczenie w moim tekście.
Autor: Marcin Dolecki  Dodano: 03-12-2010
Marcin Dolecki   3 na 5
Na jednym, ale znaczącym przykładzie rozważę, jak wybitni ludzie dawali się zwieść iluzyjnej wierze, stworzonej przez kościół katolicki. Na przykładzie św. Augustyna z Hippony (354-430), jednego z najwybitniejszych i najoryginalniejszych myślicieli starożytnych, najczęściej cytowanego w nowym "Katechizmie" tzw. Ojca Kościoła. Augustyn w pracy "Problemy Heptateuchu." [tj. Pięcioksięgu] (część pierwsza, tłum. J. Sulowski, Warszawa 1990, s. 15-18)) rozważał m. in. wymiary arki Noego, rodzaj pożywienia dla jej czasowych mieszkańców, kwestię czy kruk wypuszczony z arki zaginął, czy wody potopu zalały wszystkie góry itp... Współcześni mu chrześcijanie traktowali te i podobne kwestie z całkowitą powagą, nawet dla ludzi tak zdolnych, jak Augustyn historyczność biblijnego opisu potopu nie budziła wątpliwości...
Obecnie trudno byłoby podtrzymywać przekonanie o historyczności wydarzeń, opisanych w rozważanym fragmencie biblijnego tekstu, jak i wielu innych fragmentów. Dlaczego jednak godzić się, aby przeżyć życie w iluzji wiary katolickiej? Dlaczego mamy pozwolić, aby przyszłe pokolenia myślały o naszej mentalności podobnie, jak my dziś oceniamy naiwność Augustyna w kwestii jego podejścia do Biblii? Wiara katolicka, nawet "upudrowana" pozorną racjonalnością, pozostała iluzyjna.
Autor: Marcin Dolecki  Dodano: 03-12-2010
Marcin Dolecki
W moim artykule napisałem, iż, obecnie byłoby mało rozsądne odczytywać treść Biblii w całości literalnie.
Jednym z poważniejszych katolickich złudzeń jest przekonanie, iż rozwijanie egzegezy biblijnej na podstawie analiz lingwistycznych, znajomości kontekstu kulturowego, rodzajów i gatunków literackich występujących w Biblii, odczytywanie alegoryczne  - przynajmniej niektórych - opowiadań biblijnych, pozwoli tak zmodyfikować jej przesłanie, iż możliwe będzie zachowanie wiarygodności, ciągłości doktrynalnej oraz atrakcyjności nauki kościoła.
W Biblii jest wiele tekstów, w których opisana została miłość Boga do "narodu wybranego", są jednak również przypisywane Bogu (bezpośrednio lub pośrednio) czyny, przed popełnieniem których wzdrygałaby się chyba większość ludzi z poważną kryminalną przeszłością. Kwestia odrzucenia historyczności wielu opowiadań biblijnych nie zmienia zasadniczo obrazu Boga, jaki został naszkicowany w Biblii.
Nie należy także ignorować faktu, iż Biblia przez wieki była odczytywana
znacznie bardziej dosłownie niż przez współczesnych teologów i biblistów
katolickich. Obecnie dziwimy się, że ludzie minionych epok, wśród nich niekiedy także najwybitniejsze umysły starożytności i średniowiecza brali słowa Biblii z tak naiwna dosłownością.
Autor: Marcin Dolecki  Dodano: 03-12-2010
vivaldi - @Martyn   3 na 3
"Odczytał Pan Biblię dosłownie, literalnie i taką literalnie odczytaną

Biblię Pan skrytykował."

Gdyby zamiast słowa "Biblię" użyć "Koran" powstało by najczęściej
używany zarzut  wymierzony przeciw tym co krytykują Koran. Obrońcy pism
objawionych stosują te same narzędzia obrony niezależnie od religii.
Uważają oni że tylko oni są uprawnieni do interpretacji pism o których
sami twierdzą że są święte. Za pomocą wyrafinowanych akrobacji myślowych
potrafią wykazać że nawet najnikczemniejszy brutalny rozkaz Boga Jahwe
czy  Allaha w przypadku islamu jest tak naprawdę wyrazem jego
bezgranicznej miłości do człowieka. Jeżeli ktoś jednak nie może tego
zauważyć nazywany jest bluźniercą.
Kto jest uprwniony do wskazania które to mity a które prawda objawiona?.
Kościół uznał że Adam, Ewa, Noe to postacie mityczne. Dlaczego nie może
uznać że ewangeliczny Chrystus także taką mityczną postacią jest? Gdzie
jest klucz aby rozpoznać mit od prawdy objawionej? Dlaczego nauka KK
przez setki lat broniła niewolnictwa jako porzadku bożego który
pochłonął miliony istnień ludzkich aby później po latach uznać że
biblijny twórca niewolnictwa to postać zmyślona.

Bardzo dobry tekst Panie Marcinie. Pozdrwiam
Autor: vivaldi  Dodano: 03-12-2010
Martyn - do: Marcin Dolecki  -1 na 1
Moje refleksje są następujące:
Odczytał Pan Biblię dosłownie, literalnie i taką literalnie odczytaną
Biblię Pan skrytykował. Byłaby to krytyka zasadna gdyby Biblia
pretendowała do miana publikacji naukowej podlegającej kryteriom
,,metody naukowej". Tymczasem Biblia nie jest publikacją naukową, ani
nawet popularnonaukową i żeby zrozumieć jej sens niezbędne jest
rozróżnienie zastosowanych w niej gatunków literackich. Nie można
traktować poematu, czy opowieści dydaktycznej jak tekstu historycznego.
Weźmy np. ,,poemat o stworzeniu", dwie wersje co już wskazuje, że ważna jest tu idea: wszystko co czcicie stworzył Bóg (dość oryginalne podejście - czysta kosmogonia, bez teogonii).
Nie tylko gatunki literackie Pan zignorował, ale kwestie związane z tłumaczeniem i językiem oryginału. Np. pański zarzut, że w Biblii ,,nietoperze są ptakami" jest żenujący.
Trudno traktować Pański teks poważnie skoro nie zdołał się Pan nawet dowiedzieć, że w hebrajskim oryginale słowo ,,ptak" nie występuje, a użyty czasownik oznacza po prostu ,,stworzenie latające", dosłownie ,,fruwadło".
 
Autor: Martyn  Dodano: 03-12-2010
Marcin Dolecki
Dziękuję Państwu za wszystkie dotychczasowe wypowiedzi w dyskusji, są dla mnie bardzo cenne, gdyż są szczere. Jest zrozumiałe, że przy tej tematyce mogą dochodzić do głosu również emocje...
Autor: Marcin Dolecki  Dodano: 02-12-2010
Poltiser - Uciszanie dyskutantów...   1 na 1
Demagogia zarzutów i powoływanie się na autorytety nie zmieniają wymowy i osobistego charakteru omawianego artykułu. Nikt od czasów odkrycia Niniwy nie kwestionuje historycznej wartości opisywanych w Biblii wydarzeń, ale jest różnica kiedy odnosimy się do opisywanych faktów a kiedy tekst odnosi się do mitów... Listę autorytetów "drugiej strony" też łatwo stworzyć - od wieków nagromadziło się sporo nazwisk... Opisał Pan wpływ tekstu i jego kontrowersyjnych treści na swoje własne przemyślenia i to mi się w Pańskim tekście najbardziej podoba. Z tekstów historycznych chyba najbardziej podobały mi się rozważania Feuerbacha na temat roli "multimediów" w kościelnym budowaniu kultu i atmosfery cudowności... późniejsze teksty jak np. "Złota gałąź" dodała do dyskusji bardzie antropologiczny kontekst. Biblia to tekst stworzony w przeszłości przez określonych ludzi w określonym celu, jak wszystkie teksty religijne - zawiera fakty pomieszane z wizjami i zaleceniami dla ludzi którzy będą chcieli wierzyć... to taki antyczny sposób na kontrolowanie stada. Pozdrowienia Panie Marcinie.
Autor: Poltiser  Dodano: 02-12-2010
Marcin Dolecki   1 na 1
 Podzieliłem się jedynie moimi refleksjami i doświadczeniem. Jeśli zamierza Pan podzielić się tutaj swoimi, zachęcam Pana do tego. Proszę jednak powstrzymać się od sarkazmu.
Pańska wypowiedź pod moim adresem: "Każdy z tych Pana, pożal się Boże, zarzutów był już wałkowany setki
razy, a znawcy tematu radzą sobie z nimi bez najmniejszych problemów i
bez gwałtu na logice" świadczy, iż chyba nie do końca przemyślał Pan swoje słowa. Jeśli bowiem niektóre problemy, w tym wypadku z interpretacją pewnych fragmentów Biblii są, używając Pana określenia "wałowane setki razy", to raczej świadczy o tym, iż nie są one pozorne ani błahe.
Autor: Marcin Dolecki  Dodano: 02-12-2010
Martyn - do: Marcin Dolecki  -1 na 1
Z całym szacunkiem, ale dlaczego mam wierzyć, że Pańska lektura tekstu była bardziej uważna niż lektura wzmiankowanej przeze mnie prof. Świderkównej, jakby nie było biblistki, papirusologa, osoby zaznajomionej z kontekstem historycznym i językowym?
Autor: Martyn  Dodano: 02-12-2010
Marcin Dolecki   4 na 4
Tylu wybitnych ludzi już dawno zinterpretowało "trudne" miejsca Biblii, jak mogę być tak nierozsądny, a może tak zarozumiały, aby podważać spójny system, wyznawany (nominalnie) przez ok miliard ludzi na świecie? Taki sposób myślenia był jedną z przyczyn, dla której długo trwałem w iluzji, stworzonej przez katolicyzm - pomimo wielu wątpliwości. W końcu jednak wybrałem uczciwość wobec samego siebie. 
Coraz wyraźniej rozumiałem, że wyjaśnienia absurdów biblijnych i opisanych w nich okrucieństw, opracowane przez teologów oraz wierzących biblistów, są pseudowyjaśnieniami, "pudrowaniem" Biblii, które służy przytłumieniu poczucia amoralności wielu opowiadań biblijnych i jedynie pozornie czynią zadość wymaganiom racjonalnego myślenia. Kościół katolicki usilnie stara się stworzyć wrażenie, iż jego nauka jest atrakcyjna i spójna logicznie. W zadziwiająco podobny sposób postępuje wiele instytucji finansowych, pragnących pozyskać klientów. Przygotowuje "atrakcyjną" ofertę, uzupełnioną drobnym drukiem. Jeśli ktoś nie zadowoli się jedynie atrakcyjnie brzmiącymi hasłami w stylu "Bóg cię kocha", lecz zdecyduje się na uważną lekturę tekstu, "pod spodem" drobnym drukiem (Biblii), przekonuje się, że to jest pułapka - groźniejsza niż pułapka finansowa, gdyż stawką jest sposób życia.
Autor: Marcin Dolecki  Dodano: 02-12-2010
Martyn  -3 na 5
,,Jako były gorliwy wyznawca
oraz obrońca religii katolickiej oraz filozof niegdyś szczególnie zainteresowany
koncepcją Trójcy Świętej oraz nauczaniem tzw. Ojców Kościoła..."

Musiał być Pan wybitnie gorliwym wyznawcą skoro nie zauważył Pan wcześniej wszystkich tych ,,absurdów". A może Pan dopiero teraz Biblię przeczytał, nie świadczyłoby to jednak najlepiej o Pana wiarygodność, a tym bardziej znajomości tematu. Każdy z tych Pana, pożal się Boże, zarzutów był już wałkowany setki razy, a znawcy tematu radzą sobie z nimi bez najmniejszych problemów i bez gwałtu na logice (wystarczy choćby sięgnąć do serii prof. Świderkównej ,,Rozmowy o Biblii").
Autor: Martyn  Dodano: 02-12-2010
Damian Jozefczyk - Mieszaninki i mieszanki
"(...)iż opowiadania biblijne mają alegoryczne znaczenie" - cale szzcescie nie mozna sie tak tlumaczyc w sadzie po grozeniu komus smiercia lub obrazie slownej.

Wyobrazmy sobie: Panie sedzio, "zaraz Cie zabije" bylo tylko alegoria, mowiac to mialem na mysli "Ty jestes taki niegrzeczny, nie bede sie z Toba bawil". Nie rozumiem dlaczego sad nie potrafi tego wlasciwie zinterpretowac...
Autor: Damian Jozefczyk  Dodano: 01-12-2010
kognitywista - gratuluję
Wspaniały tekst. Bogata treść i liczne przykłady nie powodują niepotrzebnego rozdęcia materiału, co niełatwo osiągnąć. Skupienie się na biblii wydaje się bardzo trafnym zabiegiem - wszak to właśnie ona jest dla chrześcijan tą kotwicą zanurzoną w absurdalnym świecie mitów i przesądów.
Autor: kognitywista  Dodano: 01-12-2010
Stan Poznalski - Pytanie
Mój wpis nie jest komentarzem do tego wspaniałego tekstu, po prostu dziękuję za niego i gratuluję. Mam jednak pytanie czy jest możliwe znalezienie tego tekstu w języku angielskim. Proszę bardzo redakcję Racjonalisty o odpowiedź na mój email. Z góry dziękuję
Autor: Stan Poznalski  Dodano: 01-12-2010
dgodyn
Bardzo dobry tekst identyfikuję się z tezami w nim zawartymi.
Autor: dgodyn  Dodano: 30-11-2010
Paprocki - maryo11   1 na 1
Bardzo dobry, słuszny w wymowie artykuł.

Maryo11, nie powiedziałbym że Świadkowie Jehowy są tak niebezpieczni- jako uzasadnienie podałeś fakt, że są nadal przeciwko transfuzji krwi. Tak, to prawda, jednak dzisiaj, właśnie dzięki uporowi ŚJ, znaleziono inne metody niż transfuzja. Oczywiście nie usprawiedliwiam tej zasady- jest absurdalna, a "inne metody" są pozytywnym skutkiem ubocznym. Poza tym jednak, ŚJ nie wyznają już żadnych rzeczy, które można byłoby uznać za szczególnie niebezpieczne. Mając na uwadze ważny fakt, że są pacyfistami.
Autor: Paprocki  Dodano: 30-11-2010
CHOLEWA - Takie przemyślenia   6 na 6
miałem między 16. a 20. rokiem zycia. Dziś jest blędem opisywanie religii chrześcijanskiej i jej krytyki dla potrzeb ateizmu. Współczesny ateista odrzuca jakiegokolwiek boga. Błedy są zawarte już w początkowej edukacji, gdzie nie potrafi się ugruntować wiedzy przyrodniczej, zacząwszy od niesmiertelnej energii po jej równoważnik w materii. Dlaczego nie rozpatuje się unoszenia swiętych, w tym Jezusa, z punktu widzenia fizyki Newtona, np. ile potrzeba energii, by wyrzucić ciało na dowolną odległość od powierzchni Ziemii? Albo jakie warunki trzeba spełnić, by wystąpiła lewitacja. Wątpiący, niewierzący i przyszły ateista nie musi dziś grzebać w starożytnych mitach!
Autor: CHOLEWA  Dodano: 30-11-2010
Poltiser - Gratuluję   4 na 4
Nie tylko Pana tekst jest wiarygodny, ale dalsze wypowiedzi i szczere i wyważone. Cieszyłbym się gdyby takich jak Pan filozofów było więcej. Wydaje mi się, że tryumfalizm nie tylko Kościelny ale i ateistyczny jest chory i irracjonalny. Zakładanie z góry, że jakaś postawa jest mylna bez jej uczciwego analizowania prowadzi nie tylko do fałszywych przekonań o własnej wyższości ale i do niebezpiecznych konsekwencji politycznych. Osobiście nie wierzę w Boga, natomiast na temat wszechświata wiemy tak mało że trudno tu wypowiadać się do końca z całkowitą pewnością. Być może to von Deniken miał rację? ;-)
Pańskie zmagania z własną tradycją poza osobistymi refleksjami przypominają mi wywiad Carlina dla jednego z kanałów TV w USA. Wiele znanych mi osób odeszło od ołtarza w podobny sposób, rozczarowanych i doktryną i praktyką Kościoła.
Religia to nie tylko fascynujący obiekt badań antropologicznych, to również niebezpieczne narzędzie w rękach polityków, a jeśli nie zapomnimy o wykształceniu Stalina, stalinowski ateizm też wzorował się na religii, a Komintern na strukturze Kościoła... Problem pojawia się tam, gdzie oślepiający fanatyzm nie pozwala dostrzegać podobieństw różnych postaw i nietolerancja zamyka usta dyskutującym. Dlatego Pański głos jest ważny dla mnie.
Autor: Poltiser  Dodano: 30-11-2010
Marcin Dolecki   7 na 7
Odpowiem Wenancjuszowi: triumfalizm kościoła katolickiego sprawił, iż wielu jego wyznawców wypowiada się z ironią o mitach i wierzeniach różnych ludów, oceniając je z góry, z pozycji "prawdy" pogardliwie - jako "pogańskie", deprecjonując przy tym ważną część dorobku kulturowego zaawansowanych cywilizacji. Katolicy nie dostrzegają, jak bardzo ich wierzenia przypominają pod względem formy i treści mity, które traktują ze zdziwieniem i lekceważeniem...Tym niemniej, biblia jest fascynującą książką, wartościowym źródłem wiedzy o życiu mentalności starożytnych Izraelitów i ich sąsiadów. Warto wspomnieć m.in. zawarty w niej doskonały erotyk, jakim jest Pieśń nad Pieśniami. Dlatego jestem daleki, od wypowiadania się o tej książce z lekceważeniem, raczej z fascynacją i pewna dozą przerażenia...jak o innych opowieściach mitycznych.
Autor: Marcin Dolecki  Dodano: 30-11-2010
Marcin Dolecki   11 na 11
Moja zmiana stanowiska nie nastąpiła nagle...jest wynikiem dłuższych przemyśleń, trudnej walki z samym sobą i z iluzją, w której zostałem wychowany i w której - pozornie - czułem się dobrze..., Jest wynikiem stopniowego zdawania sobie sprawy, że bardzo wiele treści biblijnych jest amoralnych, bezsensownych lub fałszywych z punktu widzenia obecnego stanu nauk przyrodniczych...Pierwszym tekstem biblijnym, który wywołał we mnie poważne wątpliwości, był opis ostatniej plagi egipskiej, gdy autor biblijny opisuje Boga jako masowego mordercę przypadkowych ludzi...
Wiele lat interesowałem się również dogmatyką katolicką, w szczególności doktryną "Trójcy Świętej" (tematyce tej poświęciłem m. in. pracę magisterską z filozofii a potem obszerny artykuł w "Studiach Antycznych i Mediewistycznych" 5 [40]). Narastające wątpliwości sprawiły, że zrozumiałem, iż łamanie sobie głowy paradoksami nauki katolickiej (np. jak jest możliwe, iż trzy osoby są jednym Bogiem, bądź dlaczego Bóg ma swoich faworytów- taki jet bowiem sens nauki o "łasce") i próby wiązania tej nauki z wieloma absurdalnymi treściami biblii jest bezcelowe. Gdy stwierdziłem, że nie uznaję już wiary kościoła katolickiego, postanowiłem odejść... I poczułem sporą ulgę.
Autor: Marcin Dolecki  Dodano: 29-11-2010
Pietrzyk - bez tytułu   5 na 5
Urodziłem się w rodzinie katolickiej. Zostałem katolikiem z przymusu ("pokropek" itd). Kiedy poznałem historię chrześcijaństwa, nie mogłem dłużej być członkiem tak zakłamanej, głupiej i pokręconej religii. Nie ma drugiej tak synkretycznej religii, która chcąc uchodzić za monoteistyczną, naucza o Trójcy.
Autor: Pietrzyk  Dodano: 29-11-2010
Śliwa   1 na 1
Gratulacje dla autora za dobry tekst.
Autor: Śliwa  Dodano: 29-11-2010
Wenancjusz - Ciąg dalszy....   5 na 5
Ciąg dalszy. Więc dlaczego my, niewierzący, mamy się babrać, w idiotycznych zgoła, dyskusjach na temat sofizmatów utworzonych pod parawanem "dyskusji" naukowych. Ani to dyskusje, ani to naukowe. To tak jak ze świnką morską. Ani to świnka ani to morska. Więc przytaczanie przekazów pisemnych jest tylko dowodem na idiotyzm przekazów i z góry musi być deklasowane jako podstawa religijnych absurdów. Tyle tylko, że tak wielu ludzi w to wierzy! Dokładnie jak przed powstaniem religii chrześcijańskiej w mitologii Greków, czy późniejszych Rzymian. Dlaczego więc taka wspaniała i jedyna religia nie istniała przed "pogańskimi" wierzeniami skoro jest taka prawdziwa?  Bóg stworzył podobno świat, więc dlaczego wiara w niego dopiero odżyła po upadku cesarstwa rzymskiego? Dlaczego, skoro "Bóg" był od początku świata? Jakiego? W czyim wyobrażeniu? Stąd widać, że religia jest narzędziem stworzonym przez ludzi, dla ludzi. Taka jest każda religia. Jest to narzędzie przymusu "dobrowolnego". Kto się podda jej, jest człowiekiem słabym i bezwolnym. Lubi jak się nim rządzi. Nie musi myśleć. Nie nakazami, ale wplywając na niego,
przez ustawiczne modelowanie, sposobu myślenia.  Ot i cała tajemnica powodzenia religii.
Autor: Wenancjusz  Dodano: 29-11-2010
taurus  -4 na 4
Zgoda.
Nie chcesz być (lub nie jesteś) ateistą, ale nie masz podstaw, aby wierzyć w Boga. Zatem kim jesteś, autorze?
Dzisiaj podejmujesz wysiłek patrzenia własnymi oczami na świat, ale jeszcze wczoraj byłeś gorliwym wyznawcą wiary w Boga (chrześcijan). Co spowodowało zmianę?
Wszak kiedyś "broniłeś" wiary katolickiej, gorąco wierzyłeś w słuszność i prawdziwość twojej ówczesnej wizji świata. Ktokolwiek krytykował twoją ówczesną wiarę był w błędzie i nie rozumiał głębokiego sensu twego ówczesnego spojrzenia na rzeczywistość (tak zapewne wówczas twierdziłeś).
Co się wydarzyło?
Jak to się stało?
Jednego dnia jeszcze wierzyłeś, a już następnego stwierdziłeś, że ta wczorajsza wizja boga już ci nie odpowiada?
Opowiedz nam o tym, autorze - jesteś filozofem, masz do dyspozycji cały twój warsztat naukowy, aby spróbować to dogłębnie wyjaśnić...
Autor: taurus  Dodano: 29-11-2010
Marielle   1 na 1
Marcin - swietny tekst, gratuluje, ale wyprzedzil Cie moj kolega Karol Marx, ktory powiedzial, ze "Religia to opium dla ludu".
Autor: Marielle  Dodano: 29-11-2010
Wenancjusz - Nie trzeba....   2 na 2
Nie trzeba przytaczać w miarę dosłownych tłumaczeń pisaniny uznawanej (z jakiej racji?) za świętą. Po co rozgrzebywać i babrać się w bzdurach? Wystarczy próbować przeczytać Stary Testament przez pierwsze trzydzieści stron. I co? I się zamyka.... by już więcej nie nurzać się w absurdach. Teista zarzuci, że  z góry szukam nieścisłości. Złośliwie wydziwiam. Jak, kiedy w tym piśmie "świętym" nie trudno znależć bez złośliwości, stek nonsensów.  Każde zdanie, nieomalże, rodzi pytania pozostające, co najgorsze, bez sensownej odpowiedzi. "Święte" przekazy, nie wiadomo przez kogo pisane, nie autoryzowane, przypominają wypisz wymaluj mity greckie. No bo kto uwierzy, że Afrodyta powstała z piany morskiej? Nawet katolicy nie wierzą. Jakżesz wtedy wierzyć w Maryję, "wieczną" dziewicę? Nawet jak urodziła Jezusa to czy nadal była dziewicą (nie straciła hymenu?)? Jak wtedy urodził się Jezus? Odbytem (przepraszam ale takie mam skojarzenia), uchem czy tez nosem może.... Takie bzdury wpaja się tym, którzy nie chcą ani przez chwilę pomyśleć. Dogmaty religijne mają to do siebie, że nie wolno stawiać kłopotliwych pytań głoszącym te dureństwa. Grozi to ekskomuniką i spaleniem na stosie (dobrze, że minęły te czasy).
Autor: Wenancjusz  Dodano: 29-11-2010
Marcin Dolecki   9 na 9
Nie określiłbym siebie jako ateistę, jeśli termin "ateizm" rozumieć szeroko, jako postawę zaprzeczającą istnieniu jakiegokolwiek logosu, zasady porządku w świecie. Nie mam natomiast podstaw, aby przyjmować istnienie Boga, który się troszczy o moje życie i w nie ingeruje.
Uważam, że decyzja o wyznawaniu jednej z religii objawionych oznacza w konsekwencji rezygnację z posługiwania się rozumem i w praktyce mniej lub bardziej bezkrytyczne poddanie się "logice" wyznawanej wiary i jej autorytetom. Wyznawanie wiary "objawionej" można porównać do próby spoglądania na świat cudzymi oczami, zamiast starać się podjąć wysiłek spojrzenia własnymi.
Dlaczego miałbym traktować z czcią religijne pisma "objawione" ludzi, często z zamierzchłej przeszłości? Pisma, które są wyrazem mentalności epoki w której żyli autorzy, nierzadko wyznawanych przez nich przesądów oraz ich fobii, przeżywanych przez nich uczuć religijnych? Dlaczego miałby się im należeć nabożny szacunek, podczas gdy np. poglądy przyrodnicze starożytnych wywołują u większości ludzi, którzy się z nimi zapoznali, pobłażliwy uśmiech? Nie chcę bynajmniej deprecjonować dawnej myśli przyrodniczej, gdyż stanowiła ona ważne ogniwo w rozwoju wiedzy ...
Nie znajduję przekonujących racji, aby odpowiedzieć pozytywnie na powyższe pytania.
Autor: Marcin Dolecki  Dodano: 29-11-2010
taurus
"Jako były gorliwy wyznawca oraz obrońca religii katolickiej ..." - wyjaśnienie dlaczego autor porzucił wiarę katolicką (i ogólnie chrześcijaństwo) jest w gruncie rzeczy takie samo jak w wielu innych przypadkach. Wielu (neo)ateistów tak właśnie tłumaczy swoje oderwanie od wiary - przeczytałem, znalazłem wiele sprzeczności, nie spodobało mi się to, doszedłem do wniosku, że w to jednak nie wierzę - wniosek: zostałem ateistą.
Ale autor nie pisze, iż stał się ateistą! Autor przestał wierzyć w boga chrześcijan (dosłownie: przestał uważać się za chrześcijanina) - powstaje pytanie, czy (tak przez przypadek) nie zaczął wierzyć na przykład w Ozyrysa, albo w Allaha, albo Wishnu, czy może Manitou...?
Ale przecież to wcale nie takie proste.
Bo to co pozostaje nie wyjaśnione, to właśnie podstawowe pytanie, które rzadko ktokolwiek chce podjąć: dlaczego wierzę (lub wierzyłem)?
Co powoduje tę nieodpartą potrzebę posiadania zwierzchnika (czytaj: boga), który powie ci jak masz żyć, jakich reguł przestrzegać, co jest moralne, a co niemoralne?
W sumie, jak to jest, drogi autorze? Ja, który nigdy nie przeszedłem przez etap wiary (owszem, uczono mnie religii, jak wszystkich, ale chodzenie na lekcje religii nie oznacza wiary) bardzo chciałbym zrozumieć ... dlaczego?
Autor: taurus  Dodano: 29-11-2010
Templar2010
Tekst bardzo ciekawy - sensownie napisany, oparty na konkretnych przykładach, zaś ograniczenie do tematu wyłącznie wiary katolickiej wynika z postawionego tematu. Rzecz jasna, może dotyczyć też innych wyznań, jednakże autor odwołuje się w temacie konkretnie do tego, w duchu którego sam był wychowany.
Autor: Templar2010  Dodano: 29-11-2010
Raziel   3 na 3
Doskonały tekst, a droga jego autora do ateizmu do złudzenia przypomina moją.Do zestawu dogmatów katolickich sprzecznych z nauką dodałbym kwestię cierpienia, okrucieństwa i śmierci wśród zwierząt ZANIM jeszcze pierwszy, opisywany przez Biblię człowiek zdołał po raz pierwszy sprzeciwić się Bogu. Podobno marność świata zwierząt jest konsekwencją grzechu pierwszych ludzi, z tym, że ewidentnie skutek poprzedza przyczynę. :)
Autor: Raziel  Dodano: 29-11-2010
KORIUS - Masyo11   6 na 6
Oczywiście masz rację, że dotyczy to wszystkich religii. Ale nie jest to zawężanie tematu tylko poruszenie akurat tego, gdyż bezpośrednio dotyczy autora i wielu z nas. 
Autor: KORIUS  Dodano: 29-11-2010
Medieval   3 na 3
To znakomity tekst, gratuluję.
Autor: Medieval  Dodano: 29-11-2010
maryo11 - Tekst dobry .....   7 na 7
ale nie podoba mi się zawężanie tematu do katolików i chrześcijaństwa .Drodzy państwo każda religia jest ułudą:,szkodliwą i ograniczającą nasze prawa ,zawłaszczającą moralność,przyczyną wielu cierpień i przelanej krwi .
No może poza buddyzmem i konfucjanizmem (ale to bardziej kierunki filozoficzne  jak religie ) .Bo czy islamiści są bardziej "wiarygodni" od np.świadków Jehowy czy żydów ? ,na pewno  bardziej niebezpieczni dla innych są:  islamscy samobójcy-zamachowcy  lub dla samych siebie i  najbliższych - obowiązujący Ś.J.  zakaz transfuzji np. !
Reasumując :" ATEIZMUJMY "  bez lęku o urażenie czyjś wyimaginowanych "wartości religijnych"  a może marzenie  J.Lennona o świecie bez religii się kiedyś ziści  !;)
Saluto
Autor: maryo11  Dodano: 29-11-2010
KORIUS - Tak jest   8 na 8
Otóż to. Jakbym czytał własne przemyślenia. Bardzo dobry tekst szczególnie z punktu widzenia osoby niegdyś wierzącej czyli w dzieciństwie indoktrynowanej. Niektóre mózgi jednak się bronią przed obłędem.
Autor: KORIUS  Dodano: 29-11-2010

Pokazuj komentarze od pierwszego

Aby dodać komentarz, należy się zalogować

  

Zaloguj przez Facebook lub OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto..

Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365