Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Delfina1 7 na 7 Wydaje mi się,że obecnie w Polsce, a w szczególności w Warszawie, alienacja dziecka ma głównie miejsce z przyczyny róznic materialnych, a nie religijnych. Dziś wiele dzieci nie uczęszcza na religię, powiedziałabym nawet,że bycie ateista stało sie modne i powszechne.Typowy "Hipster" nosi gejowskie ubrania i nie chadza na religię. Gorzej z biedą. To ona stygmatyzuje w środowisku szkolnym. To,że Edek nie ma mp4 lub nowych butów wyklucza go z grupy. Trzeba tępić zaraze hipsterską, która w telewizji dla młodziezy, np. Disney Channel, puszcza durne seriale o młodych, którzy mają wszystko i nie wiedzą co dalej robić dla młodych, którzy mają wszystko i nie wiedzą co dalej robić. Kiedyś, w latach 80-tych, gdy chodziło się całymi grupami na "trzepak" nie miało znaczenia jakie kto miał trampki, była wspólnota wszystkich dzieci nieobecnych rodziców.Dziś dzieci są pępkiem świata rodzicielskiego, koncentrujemy się tylko na nich, wozimy na kursy i zajęcia, kupujemy co się da. Szczerze mówiąc, dzieci mają w d'[-* czy ktoś jest Świadkiem Jehowy czy ateistą. Ale to, jaką kto ma zabawkę czy gdzie jedzie na ferie, zapamiętają na długie lata.
Reklama
Wściekły Azot - Niestraszny nam rówieśnik, ni 7 na 7 pleban czy katechetka... Oczywiście sam kler wielokanałowo kolportuje usilnie tę bzdurę, że dzieci nieochrzczone czy nieuczestniczące w szkolnej indoktrynacji katolickiej są GENERALNIE gnębione, wytykane, wyśmiewane i stygmatyzowane przez rówieśników. Jako ojciec nieochrzczonej i spędzającej religie w świetlicy Córki, czuję się tymi wizjami przestraszony w takim samym stopniu, co mocą świętych flaków w fiolce i przejęty niczym treścią listu do Koryntian. Kiedy kierdel małych zbaraniątek wkuwa w kościelnych ławkach komunijne formułki - my sobie gramy w "Monopoly" albo scrabble. I u nas nie będzie żadnych "alternatywnych prezentów", w zamian za komunijne kłady, górale i paralotnie. My się nie pobawimy w komunię :-0
Ondraszek - Jest to problem 4 na 4 Jest to problem nękający rodziców głównie w mniejszych aglomeracjach miejskich i jeszcze na wsiach.Jako wydarzenie kościelne ma to coraz mniejsze znaczenie. Często chodzi o sam blichtr, o samo pokazanie się połączone z ostentacyjnym podkreśleniem własnej wiary. Moim zdaniem, gdyby przedmiot pt.Religia wyprowadzono by z przedszkoli i szkół to byli byśmy bardziej "racjonalistyczni" i bardziej wyrozumiali. Pozdrawiam.
Button - Nie ulegać presji religii w szkole! 4 na 4 Zgadzam się z >Ondraszkiem<, że wyprowadzenie religii ze szkół spowodowałoby brak takich rozterek niektórych rodziców. Właśnie m.in. to był jeden z powodów wprowadzenia jej do szkół aby w obawie przed stygmatyzowaniem dziecka rodzice ulegali psychicznej presji i dla świętego spokoju dziecka podporządkowali się zgodzie na jego indoktrynację. Dlatego tak ważne jest dążenie do jak najszybszego wyprowadzenia religii z państwowych placówek oświatowych. Ważne jest aby jeżeli zdarzyło by się jakieś niewłaściwe zachowanie rówieśników natychmiast domagać się reakcji dyrekcji i nauczycieli. To z reguły skutkuje. Miejmy nadzieję, że widząc jak Kościół r-k w Polsce stacza się coraz niżej, coraz więcej osób nabierze odwagi by nie ulegać sztucznej psychozie przez nich tworzonej.
Autor:
Button Dodano:
27-01-2012 Cantona - Hahaha. -1 na 3 Niby tacy rajconalni, a żyją najwidoczniej w jakiejś rzeczywistości wyimaginowanej? Odtrącenie dziecka ze względu na, że nie zostało ochrzczone dziś? W dzisiejszych polskich szkołach? Autorka miała jakąkolwiek styczność ze współczesną polską szkołą? Bo ja miałem, i pamiętam jak na lekcjach "wychowania do życia w rodzinie" razem z kolegami dopytywaliśmy katechetkę, czy lubi jak facet ma dużego...Może jeszcze raz sobie wszystko określmy, tak żeby sprawa była jasna: Pani omawia sytuację w tych szkołach, do których chodzą nastolatki sprzedające swoje nagie zdjęcia za doładowanie do Orange? Serio?Dopisane: hej, sorry, nie przeczytałem tego tekstu, i z góry wziąłem autorkę za kolejną trzaśnietą feministkę-racjonalistkę, a tu się okazuje, że Autorka jednak widzi tę rzeczywistość. Komentarz zostawiam ku oświeceniu mniej światłych spośród tubylców.
Polspat 1 na 3 Mówi się, że dzieci są okrutne bo nie tolerują inności. To nie prawda bo dzieci są ciekawe a okrutni są ich rodzice bo w zaciszu domowym rozwijają w swoich dzieciach brak tolerancji wobec inności zwłaszcza jednostkowej. Próbują niejednokrotnie ukryć swoje niedoskonałości przerzucając uwagę na innych. Rówieśnicy dzieci "innych" są bezpośredni bo nie potrafią tak jak ich rodzice skrywać niechęci. Taka nietolerancja jest mniej odczuwalna w dużych skupiskach ludzkich bo statystycznie tych innych jest więcej a ich odmienność nie budzi sensacji. Wszystko zależy od środowiska, w którym taki odmieniec się wychowuje. W przypadku odmieńców religijnych bardzo duże znaczenie ma podejście miejscowego proboszcza czy szkolnej katechetki, którzy mogą wyrządzić olbrzymią krzywdę stygmatyzowanemu dziecku i jego rodzinie.
annah - ... 4 na 4 Religia w polskiej szkole zawsze traktowana jest wyjątkowo, nawet przy nowej podstwie, gdy nauczyciele tracą pracę, o religii się nie dyskutuje. Szkoda, ponieważ nie wszyscy zauważają, że wśród dzieci i młodzieży są Ci, którzy na lekcje religii nie chcą uczęszczać, że są i tacy, którzy nie wierzą. Słowem, najwyższy czas zauważyć, że "lekcja religii" nie dotyczy każdego, zatem dlaczego ma zajmować jakieś szczególne miejsce..
Autor:
annah Dodano:
28-01-2012 Ann K. 2 na 2 Nie wiem jak jest w podstawówce, ale w gimnazjum i liceum, gdzie już na religię nie chodziłam, nie spotkałam się nigdy z żadnym wytykaniem - wydaje mi się, że moi koledzy i koleżanki mieli już swój rozum i sami potrafili ocenić. Za to ogromnym plusem były dla mnie te dwie godziny tygodniowo + 3 dni rekolekcji ze względu na to, że poznałam innych ludzi którzy nie chodzą na religię. Z jednej strony poczułam, że nie jestem sama w swoim ateizmie, a z drugiej usłyszałam jak inny ludzie nie wierzą i czym jest to dla nich.
Autor:
Ann K. Dodano:
28-01-2012 Jan Res - Decyzja dziecka 1 na 1 Rodzice winni utwierdzić dziecko nieochrzczone i niechodzące na religię w przekonaniu, że pozostawiają mu wybór i decyzję na dzień, w którym wejdzie w pełnoletność. Rówieśnicy w podobnej sytuacji takiemu dziecku zazdroszczą: "ten to ma fajnych rodziców!". O wykluczeniu nie może być tu mowy, bo to taki sam kumpel; tyle tylko, że jego rodzice do niczego go nie przymuszają. Oczywiście dla Kościoła, to najczarniejszy scenariusz, bo trudno malców przekonać, że chrzest całkiem nieświadomego niemowlęcia, to najlepsze rozwiązanie. Dzieci są na ogół bardziej zdrowomyślące, niż ich zastraszani, indoktrynowani rodzice i potrafią bez większych trudności oddzielić prawdę od fałszu. Wystarczy dać im szansę, a zdecydowana większość wybierze drogę tolerancji i życie bez dogmatów.
Anna Salman 1 na 1 To, czy dziecko nie chodzące na religię jest, czy nie jest odrzucone przez rówieśników zależy nie od tego, czy mieszka na wsi, w małym mieście, czy w dużej aglomeracji, lecz głównie od nastawienia katechety oraz pozostałych nauczycieli. I dotyczy to nie tylko ateistów, ale również mniejszości wyznaniowych. Znam szkołę, gdzie dziecko z rodziny protestanckiej zostało poproszone, aby opwiedziało innym dzieciom, na religii, czym różnią się praktyki wyznaniowe członków jej kościoła od kościoła katolickiego. Są natomiast szkoły i kościoły, gdzie opowiada się o sektach (tak nazywane są inne kościoły chrześcijańskie). Problemem jest wciąż postawa rodziców, którzy rzadko reagują na negatywne nastawianie dzieci wobec wszelkiej inności oraz wychowawców i dyrektorów szkół, którzy te przypadki bagatelizują (a może po prostu podzielają takie przekonania).
Casablancas 1 na 1 Dawno nie czytałam tak kiepskiego artykułu na Racjonalista.pl. Poszukuję tu raczej treści o charakterze naukowym. Natomiast autorka opisała swoje poglądy w sposób sprzeczny i nie powołując się na żadne źródła, zdaje się że to tylko jej wrażenia z rozmów ze znajomymi. Największa bzdurka - "Kwestia ta nie powinna być jednak dla nieochrzczonego dziecka znacząca, szczególnie w sytuacji, gdy jego wychowanie w rodzinie oparte jest o silne podstawy teoretyczne i praktyczne". Autorka najwidoczniej nie posiada albo własnych dzieci albo empatii. Bo kilkuletnie (zdaje się 8-letnie) dziecko nie idące do komunii nie rozumie dlaczego nie może do niej iść, chce być takie jak inni. Jest tylko dzieckiem!! Nie potrafi samodzielnie i świadomie wybrać światopoglądu, z jego perspektywy narzucenie każdej z religii jak i ateizmu przez rodziców jest pewną represją. Artykuł jest z mojego punktu widzenia dla rodziców, którzy myślą o sobie i swoich rozterkach a nie o dzieciach. Ja dziecka nie ochrzciłam i wiem, że pewnie będzie mu z tego powodu w życiu kilka razy przykro. Nie będę mu jednak racjonalnie tłumaczyć wyższości ateizmu. W tym wypadku sprawdza się najlepiej po prostu miłość i zaufanie dziecka (!!) i do dziecka - zrozumie ono wszystko później, kiedy świadomie i samodzielnie wybierze światopogląd.
Ondraszek - @ Casablancas 2 na 2 Właśnie tu chodzi o ten "blichtr". Bo dziecku jest przykro, dlaczego ono nie jest tak ładnie ubrane i cała rodzina nie składa się na "smartfon-a". Do tej uroczystości przygotowuje się dzieci kilka miesięcy, te przygotowywane śpiewają piosenki, a nieprzygotowywane co robią? To religia w szkołach jeszcze bardziej sprawiła, że dla świętego spokoju a nie przekonania rodzice godzą się na ten "akt". To celowa robota Kk aby w księgach parafialnych przybywało statystycznych wiernych. Gdyby nie było religii w szkołach problem "komunijny" był by o niebo mniejszy tak jak i wpływy finansowe Kk.Pozdrawiam.
i.o. 1 na 1 Nie byłabym taka pewna kto komu zazdrości. To wszystko zależy od katechety. Słyszałam o przypadku kiedy dziecko ateistów chciało chodzić na religię, bo to były jedyne ciekawie prowadzone zajęcia. Zakonnica grała na gitarze, śpiewała piosenki, opowiadała historyjki, rozdawała obrazki i jeszcze rozmawiała z dziećmi. Myślę, że komunia to jedyny moment kiedy może dojść do jakiś zgrzytów. Z uczęszczaniem na religię bądź nie, jest jak z ćwiczeniami na wf, też niektóre osoby mają zwolnienie i nikt nie robi z tego problemu. Nie mniej jednak, w dzisiejszych czasach ta komunia ma coraz mniejsze znaczenie. Dawniej była to jedyna okazja dla dziecka, żeby mogło się ubrać w jakieś wymyślne kreacje, miało przyjęcie na swoją cześć i dostało kosztowne prezenty. Teraz, w dobie powszechności kinderbali i innych okazji, gdzie też można się ładnie ubrać i też dostaje się drogie gadżety w prezencie, komunia to tylko jedna w wielu atrakcji tego typu.
Autor:
i.o. Dodano:
30-01-2012 Irracja ... nim ocenisz, przeczytaj uważnie... a jeszcze uważniej przemyśl... jeżeli chodzi o lekcje religii, to mogłyby być interesujące dla nieochrzczonego dziecka. Jeżeli naprawdę chcę by dziecko samo wybrało w przyszłości to powinno poznać nie tylko moje nastawienie, lecz i religię od środka. I tak by było gdyby to była lekcja religioznawstwa (na poziomie odpowiednim dla dziecka), a nauczyciel/katecheta osobą bezstronną. Niestety, ta bezstronność jest największym problemem. Są katecheci którzy potrafią bezpośrednio odczuć, takiemu dziecku niestosowność uczęszczania na lekcje katechezy. Wszak jest inny vel gorszy od tych którzy "maja zaszczyt" uczęszczać. Wprowadzają "pierwiastek wrogości" miedzy dzieci. Jeżeli jednak przyjmą je na lekcje, to z reguły zaczynają wprowadzać "pierwiastek niezgody" miedzy dzieci i ich rodziców. Podkopują wiarę w rodziców. A zaczyna się od prostych słów, takiej małej prośby - "lepiej nie rozmawiaj o tym z rodzicami, oni i tak tego nie rozumieją", dobrze wiedzą, iż "pierwiastek wspólnej tajemnicy" jest kuszący dla dzieci, i potrafi mocniej związać dzieci niż "racjonalne" nawet (jeżeli można mówić o racjonalności tutaj, w co wątpię) wypowiedzi i tłumaczenia. Nie na darmo katecheci uczą się podstaw psychologi dziecka. Przynajmniej ci w seminariach duchownych.
Pokazuj komentarze od najnowszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama