Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… marcin1902 - Sens życia 4 na 4 Jeśli chodzi "o film Monty Pythona pod tym samym tytułem", to sens życia mam w swoim przesłaniu. Więc drogi czytelniku, jeśli chcesz poznać sens życia, kliknij i poznaj o co chodzi w życiu ;)
Reklama
Kugo 5 na 5 Człowiek, gdy tylko wykorzystał zdolność abstrakcyjnego myślenia do utworzenia narzędzia posiadającego swoje przeznaczenie, uznał, że wszystko co istnieje posiada jakiś cel. Stąd powstała też koncepcja inteligentnego, człekokształtnego projektanta. Idea celowości istnienia czegoś w środowisku przypadkowych czynników jest bez sensu. O ile można zrozumieć, dlaczego ludzie wierzący, wyznający tezę, iż ktoś zainicjował istnienie świata, odnajdują w jego, a także co za tym idzie w swoim istnieniu jakiś sens, o tyle koncepcja sensu, czyli celu, dla którego osiągnięcia żyjemy, w ustach ateisty jest bezsensowna. Coś co powstało na drodze przypadku, jak życie, nie może mieć określonego celu istnienia ze względu na brak stwórcy. Jeżeli jednak chcemy bardzo odnaleźć cel naszego krótkiego życia, to rzeczywiście możemy tego dokonać. Celem naszego kilkudziesięcioletniego życia, jest wydanie potomstwa, które w przyszłości będzie kontynuowało ten prokreacyjny maraton. Ot, i wszystko. Nic więcej. Taki jest sens i cel naszego życia. cdn
Autor:
Kugo Dodano:
14-03-2012 Kugo 6 na 6 Oczywiście to jest osąd wydany oczami biologa. My, jako zdolni do abstrakcyjnego myślenia przedstawiciele królestwa zwierząt, potrafimy nadać naszemu życiu zupełnie nowy sens. W końcu niewielu z nas uznaje za sprawę nadrzędną, wydanie większej ilości potomstwa niż sąsiad zza ściany, choć jak się mocniej nad tym zastanowimy, to większość naszych badań, odkryć, ma na celu poprawienie w pewnym stopniu naszego, ale przede wszystkim, życia naszych potomków (pisząc naszych, mam na myśli nie człowieka jako jednostkę, lecz jako gatunek).
Autor:
Kugo Dodano:
14-03-2012 mieduwalszczyk 3 na 3 Można się głowić nad tym, chyba dramatycznym pytaniem: co jest takiego w "naturze ludzkiej" co powoduje, że chce ona oszukiwać (szukając sensu), nie tylko otoczenie, ale również samą siebie. Jeżeli możliwe jest wyjaśnienie motywacji tych, którzy żyją z czyjejś "wiary" na zasadzie większej lub mniejszej banalnej interesowności, to trudniej zrozumieć motywy tych, którym zakłamana wizja rzeczywistości jest do tego stopnia atrakcyjną, że sami tego chcąc "rezygnują z intelektu w imię boga"(I.Loyola). Z drugiej strony wielu teistów stara się racjonalizować swoje mniemania, ale jak historia uczy, jest to działanie skazane na marginalizację - religia w konfrontacji z nauką oddaje i będzie oddawać coraz więcej pola. Oczywiście paliwa do dalszej drogi w kierunku "wiara" nie zabraknie, będzie nim nadal lęk, ignorancja, możliwość identyfikacji z grupą i jeszcze "wieczny hotelik" w perspektywie - to dlaczego się nie pooszukiwać, nie poszarpać z wątpliwościami, dla tylu plusów warto. Nazwą to więc "potrzebami metafizycznymi" czy walką jak Unamuno i nie wezmą pod uwagę, "że bóg gdyby istniał,(cytat z filmu Bliżej prawdy) bardziej doceni tych nieinteresownych - niczego nieoczekiwujących" tych z doraźnym sensem egzystencji
zohen 8 na 8 Sens naszego życia tu i teraz (nie ma tam i potem), to przeżyć te kilkadziesiąt lat w miarę przyjemnie, wygodnie, przyzwoicie i pozostawić po sobie przyzwoitych, szczęśliwych potomków – człowiek jest celem samym w sobie. Wobec powyższego, cel życia warunkowany istnieniem inteligentnego majsterkowicza wydaje się być zupełną aberracją. Cel życia religianta to zadanie wyznaczone urojonym marzeniom o nieśmiertelności "potem", co ma zapewnić genialny majsterkowicz - oczywiście kosztem rezygnacji ze szczęścia w życiu „naziemnym” i najlepiej cierpiąc - jedno z głównych oszustw, na którym opiera się działalność kościoła.
Autor:
zohen Dodano:
14-03-2012 keram aktsu - Życie według Boga 10 na 10 Bóg stworzył człowieka, Bóg go osądzi na sądzie ostatecznym. I wtedy - ci do piekła, ci do nieba. Rośliny i zwierzęta wiadomo, duszy nie mają, więc sądzić ich nikt nie będzie i do nieba oraz piekła wstęp mają wzbroniony. W związku z tym mam kilka pytań do chrześcijan. Czy Bóg wydłubie z Ziemi wszystkich ludzi i porozsadza po piekle, i niebie, zostawiając zwierzęta, i rośliny w spokoju, na tzw. pastwę losu? A jeżeli tak, to czy życie na Ziemi dalej będzie istniało bez końca, bez Boga i ludzi? Czy może zwinie cały kosmos do walizki i odleci do innej piaskownicy? A może zostawi w spokoju tych ludzi, którzy duszy nie mają twierdząc, że boga nie ma razem z całą resztą zwierzyńca i roślin, stwarzając im mimowolnie raj na Ziemi? Jaki jest sens życia według Boga? A na poważnie, z biologicznego punktu widzenia, pytanie o sens życia jest pytaniem niewłaściwym. Życie powstało spontanicznie, przez przypadek i nie ma żadnego sensu. Po prostu jest. Tak jak Europa, Mount Blanc czy Pacyfik. To my ludzie kombinujemy co by tu jeszcze mądrego powiedzieć :)
Paprocki 6 na 6 Zazwyczaj sens wiążemy z celem. Dlatego jak sądzę poczucie sensu wiążemy z poczuciem celu. Cel nas motywuje do działań. Działania same w sobie są wtedy dynamiczne, czynią nasze życie ciekawszym, pełniejszym, szczęśliwym. Również cele osiągane po drodze dopełniają owo szczęście. Stąd szczęście jest objawem, że CZYJEŚ życie ma sens- ponieważ jest szczęśliwe. Seryjny morderca również mógłby powiedzieć, że mordowanie ludzi przynosi mu szczęście. Dlatego więc sens podzieliłbym na jednostkowy i społeczny- czy też kompleksowy. Podobnie, jak szczęście, które za nim idzie- poszerza się, lub zawęża w społeczeństwie. Natomiast w meandry sensu życia jako oczekiwania na wieczną nirwanę, wieczną rozkosz, cokolwiek trwałego i wiecznego bym się nie zagłębiał. To moim zdaniem dewiacja poczucia sensu. W niej sens mają rzeczy wieczne, choć biorąc je na logikę, nie mogłyby mieć SENSU, gdyż CEL SAM W SOBIE JEST LOGICZNIE NIEMOŻLIWY. Dlatego osoby usilnie szukające wiecznych rajów, czy prawdy na talerzu są zazwyczaj nieszczęśliwe, o ile umieją myśleć szerzej, choć boją się tego. Szczęście jest po prostu możliwe w widełkach. Tak czasowych, jak i dawkowych. ;)
Agnieszka Kaleta - likier 2 na 2 Zostawmy głowienie się nad sensem życia tym, którym się wydaje, że żyją pod zielonym słońcem. Nam musi wystarczyć freudowski likier.
dobromeg - "noc (bez) boga" 13 na 13 Doswiadczenie "nocy boga" bylo rowniez moim udzialem. Pewnej nocy moja dziecieca wiara w boga odeszla, i ta noc wydala mi sie ciemniejsza niz wszystkie inne. Jako mloda osoba bez znaczacych doswiadczen czulam sie bardzo nieszczesliwa, ale wiara nie chciala juz nigdy powrocic. Mysle, ze takie doswiadczenie spotyka tysiace wierzacych ludzi, ktorzy nie rozumieja co wlasciwie sie im przydarzylo i za wszelka cene probuja powrocic do "pierwotnego" stanu naiwnosci dziecka, wierzacego w bajki. Moja "noc" zdarzyla sie na ponad 30 lat zanim w koncu zdecydowalam kim jestem, i otwarcie przed soba przyznalam, iz tej nocy stalam sie ateista. Wplyw srodowiska jest jednak tak silny, ze, zwlaszcza dzieciom, nie przyjdzie do glowy, ze ich idea bezboznosci ma najwiecej sensu, mimo, utraty zludnego poczucia bezpieczenstwa. Sadze, ze dlatego ludzie zmagaja sie ze swoim ateizmem, probujac sie go pozbyc za wszelka cene, wmawiajac sobie, iz to sam bog stawia przed nimi to wyzwanie. No coz, kiedy demony spia, rozum sie budzi. Oby jak najczesciej. Moze tej nocy bog sobie poszedl, ale sens zycia pozostal, wiec moje doswiadczenie mi mowi, ze sens zycia nie polega na rajskich zludzeniach .
Paweł Wądołowski - @ Jacek Tabisz Agnieszka Kaleta - kącik 3 na 3 Racjonalista mógłby stworzyć kącik świadectw niewiary ("Noc bez boga"?). Jest wiele osób, które chciałyby podzielić się swoim doświadczeniem. Może jeszcze więcej jest tych, dla których byłoby to ważne, że mogą o tym przeczytać.
Dariusz Godyń - kącik 2 na 2 @Agnieszka Kaleta Pani Agnieszko popieram pani inicjatywę "Noc bez boga" to dla nas, którym nasz baśniowy, dziecięcy świat roztrzaskał się w drzazgi. Dla racjonalistów od urodzenia może nie jest to intrygująca propozycja lecz domyślam się że duża część ateistów jest pierwszym pokoleniem bez baśni, tak więc kącik mógłby okazać się ciekawym doświadczeniem. @ Jacek Tabisz Tak nawiasem mówiąc (duch) Monty Python-a krąży nad tym tematem nieustannie panie Jacku. Pozdrawiam.
Piecio @Keram. Jeśli Chrześcijanie nie mają czegoś łopatologicznie podanego w piśmie to zazwyczaj zasłaniają się pojęciem "tajemnicy" i to w zasadzie zamyka dalszą dyskusję, więc myślę że na Twoje rozliczne pytania otrzymał byś mniej więcej taką odpowiedź. Pozdrawiam!
Autor:
Piecio Dodano:
15-03-2012 Andrzej Wendrychowicz - piękne życie (na pozór) bez sensu 5 na 5 Od kiedy zostałem "wsiokiem" dostrzegłem parę milionów więcej sensów - albo ich braku - życia. Nie tylko własnego. Pod tym samym dachem/niebem, wewnątrz mojego płotu, żyją setki "braci mniejszych" - żaby, wróble, jaszczurki, dżdżownice, myszy, drzewa, pszczoły, motyle, krzewy etc. etc. Czy oni wszyscy dopatrują się jakichkolwiek sensów ich nadzwyczaj pożytecznego życia, a czy ja koniecznie muszę? A jeśli tego sensu nie zdefiniuję, to moje życie jest bez sensu? Czy aby na pewno ja jestem ważniejszy od nich? A jeśli już musimy się zastanawiać nad sensem życia, to dlaczego w kontekście Boga? Czy my, ateiści, musimy na każdym kroku coś udowadniać katolikom?
dobromeg - Czy we wszystkim musi byc sens? 2 na 2 Na ktoryms etapie rozwoju ludzkosci, zaczelismy poszukiwac "sensu". Zycie wydalo sie tak trudne do zniesienia, ze stracilo sens, zaswitala mysl o jego zakonczeniu. Nad sensem czy jego brakiem w zyciu zastanawiamy sie zwykle, kiedy przechodzimy przez jakies udreki. Byc moze tym "sensem" zycia, jest jedynie kreowanie go w taki sposob dla siebie i innych, aby tych udrek nie bylo za duzo, wtedy zapominamy pytanie o wartosc zycia, po prostu zyjemy cieszac sie kazdym oddechem. Musi byc jednak w nas jakas masochostyczna sklonnosc do samoudreczania, i kiedy jest juz dobrze, to trzeba cos popsuc, aby znow zaczac zadawac sobie to idiotyczne pytanie "dlaczego ja"? Przez nasz egocentryzm przestajemy zauwazac innych i wlasne nieszczescie traktujemy jak najwieksza niestrawiedliwosc tego swiata. Dlatego wielu madrych ludzi na przestrzeni dziejow zauwazylo, ze aby cieszyc sie zyciem, trzeba zapomniec o sobie, uwolnic sie od czasu, ktorego uplyw tak nas przeraza. Uczyli tego nawet pierwsi chrzescijanie, lecz kosciol zrobil z tej madrosci jedynie zrodlo dochodow i przyczyne ludzkiej mizerii. Ta genialna idea, ktora zapewne byla zaczatkiem wielu religii, przez religie zawsze zostaje zrujnowana. Umyka nam ona rowniez wtedy, gdy do glosu dochodzi nasz bezwzgledny egoizm i chciejstwo.
Andrzej Wendrychowicz - manifowy link Dzięki uprzejmości Łukasza podaję linka do manifowej gazetki.
www.manifa.org/ mrSpock - sens życia 2 na 2 Nigdy nie jest tak zle , żeby gorzej być nie mogło . Tak więc: always look on the bright side of life
R.Brzeziński robbo - ludzie nie szukają sensu 2 na 2 Po przeczytaniu art.pana Jacka Tabisza rzuciłem okiem na regał z książkami i wśród nich odnalazłem ks.Jerzego Surdykowskiego "Wołanie o sens". Autor zajmuje się w niej takimi zagadnieniami,"które w codziennej krzątaninie schodzą nieraz na plan dalszy,a przecież stanowią o tym,kim jesteśmy,jaka jest jakość naszego życia,jego wymiar duchowy". Niektórzy ludzie zastanawiają się nad sensem życia. Ciekawą tego próbą moim zdaniem jest książka dr.nauk humanistycznych Barbary Labudy "Poszukiwania". O niej A.Holland nap.że "jest rodzajem osobistego przewodnika dla poszukiwaczy prawdy,sensu,głębi i siły ducha". Niestety większość ludzi nie zastanawia się nad sensem życia. Większość ludzi będących członkami tego ,czy innego kościoła nigdy nie zastanawia się jaka jest różnica pomiędzy poszczególnymi wyznaniami. Mało który wyznawca tej czy innej religii stara się zrozumieć dzielące ich różnice. Obawia się przez to porównanie poznać bezzasadność własnej wiary.Wolą nie sprawdzać, "żeby się nie pogubić ",żeby nie dostrzec bezsensu własnej wiary. Większość ludzi wierzących nie zastanawia się nad racjami egzystencjalizmu,agnostycyzmu,ateizmu. Myślę,że mało kto z wierzących dobrowolnie czyta książki Alfreda J.Ayera. c.d.n.
R.Brzeziński robbo - ludzie nie szukają sensu 2 na 2 Jak dla mnie najgorsze jest to,że ludzie wierzący nie zastanawiają się nad zasadnością teizmu. Przyjmują wiele doktryn katolickich ,bez zastanowienia się nad ich zasadnością. Niewłaściwe dla mnie jest to,że mało ludzi zastanawia się nad sensem życia. Wiem,że dla zwolenników ateizmu takie rozważania są bezsensowne,ja jednak boleję,że ludzie wierzący żyją tak jakby dla nich one też takimi były. Wiem też,że dla wielu ateistów sensem życia jest szerzenie ateizmu-chociażby R.Dawkinsa . Ja tak naprawdę wolę zadeklarowanych ateistów,od beznamiętnych,letnich ,płytkich teistów. Takich niestety jest zdecydowanie więcej niż wierzących,którzy zmuszają się do myślenia. Osobiście uznaję za zasadne nowotestamentowe zawołanie,aby chrześcijanie : "zawsze byli gotowi udzielić odpowiedzi tym,którzy pragnęliby wyjaśnienia". A wszystkich niezależnie od wyznawanego światopoglądu zachęcam do posłuchania zawołania Jamesa W.Sira, że dojrzałość intelektualna polega na tym,żeby zdać sobie sprawę,że wszyscy ludzie są wyznawcami jakiegoś światopoglądu.Ale oprócz tego,że inni wokół nas ,to i każdy z nas jest przedstawicielem jakiegoś światopoglądu,i powinniśmy być w stanie odpowiedzieć na pytanie: d l a c z e g o swój światopogląd uznajemy za prawdziwy.
dobromeg - Letni teisci, letni ateisci 2 na 2 @R.Brzezinski - trafil Pan w sedno: "powinniśmy być w stanie odpowiedzieć na pytanie: d l a c z e g o swój światopogląd uznajemy za prawdziwy". Wiekszosc ludzi niestety uwaza, ze "brakuje im czasu" na takie rowazania. Glebokie zastanowienie nad wlasnym swiatopogladem prowadzi czesto do jego zmiany, stad ten "brak czasu" - ludzie boja sie zmian, a taka zmiana moglaby prowadzic do alienacji w ogolnie bezmyslnym spoleczenstwie. Stach jest najsilniejszym motywatorem w tym przypadku, jak i w opowiadaniu sie za istnieniem istoty wyzszej, ktora za nas zadecyduje, wiec my mozemy sie plawic w leniwej bezmyslnosci. Malo kto czuje sie zobligowany do tego aby sie samo-okreslic. Na tym lenistwie umyslowym zeruja religie i wszelkie masci kaplani oraz szarlatani, kazacy sobie slono placic za usluge usypiania rozumu. Ludzie wiary w swojej naiwnosci nawet tego wyzyslku nie dostrzegaja. Widocznie bardzo sobie cenia ten swoj "pokoj duszy", w ktorym rozum spi.
mieczysławski - do R.Brzeziński robbo 5 na 5 Ludzie wierzący nie szukają sensu, bo mają już jeden słuszny i tylko prawdziwy, taki jest główny dogmat wiary, poszukiwanie sensu następuje po utracie wiary.
R.Brzeziński robbo - mieczysławski Ja należę do ludzi wierzących i szukam sensu oraz uzasadnień dla własnych przekonań. Bliska mi jest postawa wyrażona w tytule książki Paule E. Little "Wiedz dlaczego wierzysz". Niech się panu nie wydaje,że wszyscy ludzie wierzący to ludzie bezmyślni. Mam nadzieję,że zetknął się pan przynajmniej z książkami typu (jeśli nie to niech pan to uczyni)"Przewodnik apologetyczny",którą napisał Josh MacDowell,by zrozumieć,że nie jest tak,że "ludzie wierzący nie szukają sensu". Większość tak,nie szuka -obraziłbym się jednak,gdyby inni,tylko dlatego,że nie podzielam zasadności ateizmu (nie mówię,że go nie ma),podeptali mnie,albo moje zastrzeżenia. To prawda,że ludzie religijni wierzą w słuszność własnej religii.O tej też są jednak przekonani materialiści. Na inny sposób zwolennicy materializmu mechanicznego,inaczej materialiści dialektyczni itp. Zarówno zwolennicy materializmu ,jak i idealizmu mają swoich bezmyślnych zwolenników-chociaż jak dla mnie zdecydowanie więcej bezmyślnych zwolenników mają przedstawiciele religii. Może dlatego tak bardzo cenię szukających zasadności dla swoich przekonań ludzi wierzących.Może dlatego,że należą do mniejszości. Chociaż nie darzę sympatią katolicyzmu ,cieszą mnie książki typu "Wierzę" Bernarda Sesboue.
R.Brzeziński robbo - dobromeg -tutaj się zgadzamy Widzę,ze nasze drogi tym razem się zeszły,i chociaż pewnie jeszcze nieraz się rozejdą. Cieszę się,że jesteśmy zgodni co do tego ,że ludziom potrzebne jest przebudzenie. "Przebudźcie się " to wołanie,które jak dla mnie jest zbyt cicho wykrzyczane. Wydaje mi się,że niezależnie od tego ,jak byśmy to nazwali ludziom brak chęci do zastanowienia się nad własnymi przekonaniami. Zbadaniu racji za nimi przemawiającymi,jak i racjami je podkopującymi. Szczególnie widoczna jest niechęć zbadania racji obnażającymi nasze przekonania. Dotyczy to przedstawicieli każdego światopoglądu. Myślę,że z tej to przyczyny pojawiło się pana "letni teiści,letni ateiści". Przyjmowanie "na wiarę",bez chęci tego zbadania ,zrewidowania obecne jest także w nauce. Z tej to przyczyny obecne jest w nauce sformułowanie "paradygmat",które wprowadził w życie T. Kuhn. Jak przekonywał kształcenie w naukach przyrodniczych nadal jest "dogmatyczną inicjacją tradycji odgórnie ustalonej.Studenci na ogół,nie posiadają też żadnego przygotowania do oceniania tej tradycji". Boleję nad faktem,że wśród większości wierzących jest jeszcze gorzej. Postawę uległości (często bezmyślności) wobec kościoła propaguje chociażby zakonnik P.A.Ballestrer.
Paweł Wądołowski - sens życia Po prostu empiryzm ( nie racjonalizm -cokolwiek on oznacza ), zamiast wiary we własne złudzenia, a każdy je ma.
Pokazuj komentarze od najnowszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama