Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.029.596 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 284 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
(..) wiele religii nie obiecuje zbawienia ani wyzwolenia duszy, a nawet niewiele mówi o tym, co nas czeka po śmierci. Wyznawcy tych religii nie widzą związku pomiędzy postawą moralną za życia i późniejszymi losami duszy.
Komentarze do strony Milcząca większość

Dodaj swój komentarz…
Arminius - kwoty dla mężczyzn   4 na 4
"...kształcimy się, pracujemy zawodowo — niektóre zawody są wręcz sfeminizowane..."
No właśnie. Szkoły, przedszkola, żłobki, samorząd (urzędnicy) - to branże sfeminizowane, w których pracuje się dobrze (urlopy, chorobowe, nagrody jubileuszowe itd), nawet komfortowo i nie znów za taką małą płacę. Mamy kryzys, o pracę jest bardzo trudno. W społeczeństwie zakonotowany jest stereotyp, że mężczyzna nie może być pracownikiem żłobka czy przedszkola. Problem jest coraz istotniejszy bo coraz więcej mężczyzn stara sie o taką pracę i - de facto z powodu dyskryminacji (stosowanej przez kobiety mającej wplyw w tych branżach na politykę zatrudniania) - zostaje zazwyczaj odrzuconych. Potrzebna jest polityka pozytywnej dyskryminacji polegająca na ustanowieniu procentowych kwot - tak jak to się stało w przypadku list wyborczych w odniesieniu do kobiet. Gdyby był wymóg ustawowy, iż 20 - 30 % pracowników żłobka, szkoły czy przedszkola musi być mężczyznami, miałoby to także korzystny wpływ na wychowanie dzieci.
Autor: Arminius  Dodano: 17-10-2013
Reklama
maggieness - Inny świat   2 na 2
Jak wyjątek potwierdza regułę... ja potwierdzam słowa Arminiusa.
Niestety zatrudnienie w żłobku dla faceta w roli opiekuna jest praktycznie niemożliwe.
Spotkałam się z taką sytuacją.

Pragnę zauważyć, że "My" jako kobiety nie możemy pomijać tego, że mamy wyłączność na rodzenie potomstwa. Często też matczyny instynkt zmusza nas do wychowywania dzieci w  oseskowym okresie ich życia. Coraz więcej matek przekazuje później pałeczkę tatusiowi, aby mieć jeszcze gdzie wrócić do pracy.

Jesteśmy inne, bo pełnimy inną rolę, mamy inną misję życiową... i nie można, droga Pani :) pomijać tego aspektu w tego typu rozważaniach. Mimo, że zgadzam się z tym, że kobiety powinny mieć zdanie i je wyrażać, to uważam także, że nasze życia balansują pomiędzy tym co możemy, a co musimy.

Nie chcę przez to powiedzieć, że musimy robić dzieci, ale jako rozsądne i myślące jednostki wiemy że powinnyśmy. Musimy też wykazać się mądrością i sprytem, aby tym samym nie rezygnować z siebie i ze swoich możliwości kreatywnego i godziwego życia. :)

Moje oczy widzą na co dzień przedsiębiorcze babeczki, które wracają do życia po początku macierzyństwa i skupione na walce o siebie, o dom, o szczęście SĄ i wyrażają opinie. Może to jakaś mniejszość... nie wiem.
Autor: maggieness  Dodano: 17-10-2013
Hodża - @maggieness   7 na 7
Obawiam się, że ten komentarz trafia nie tam, gdzie Autorka umieściła zasadniczą kwestię poruszoną w artykule. Chodzi o pełną podmiotowość kobiet, której ewidentnie brak zwłaszcza w życiu politycznym. Nie ma co tego zagadywać zawoalowaną sugestią, że trzeba się pogodzić z tym, co jest, bo to jest "naturalne". Tak, kobiety rodzą dzieci, ale jeśli mężczyźni nie potrafią lub nie chcą zadbać o to, by istniała sieć żłobków  również w mniejszych miejscowościach, żeby nie było sztuką znalezienie przedszkola w dużym mieście, do którego można zapisać dziecko i nie spędzać pół dnia na odwożeniu go tam i przywożeniu z powrotem, jeśli matka poświęcająca się całkowicie wychowaniu dużego potomstwa nie może z tego tytułu liczyć na emeryturę, jak każdy inny ciężko pracujący człowiek, to mobilizowanie kobiet do tego, by wreszcie zaczęły się głośno domagać uwzględnienia swoich praw i poprawy sytuacji tak na rynku pracy, jak i w sferze socjalnej, jest sprawą życiową samych kobiet. Chyba, że uznamy model islamski.
W naszej kulturze wciąż pokutuje model kobiety jako wielofunkcyjnego mebla kuchenno-sypialnianego. Czas to zacząć zmieniać.
Autor: Hodża  Dodano: 17-10-2013
Marek okmarek Okrągły - Ciekawa analiza i opinia   6 na 6
Jak sama autorka napisała jest to jej analiza i opinia. W bardzo dużej części prawdziwa w moim odbiorze. Szczególnie wydaje mi się ma ostatnio dużą wagę "jakość, a nie ilość". Świadomi rodzice, widzą poziom konkurencyjności w świecie, i niekoniecznie zasypując dziecko zajęciami pozalekcyjnymi, dbają o rozwój dzieci. Koszt wychowania dziecka powoduje większą świadomość, że by wychować powyżej pięciorga dzieci tak naprawdę trzeba być setko tysięcznikiem netto w PIT-cie, minimum.
Jakość wychowania i kontakt z dzieckiem to dalej jest ważne (kiedyś było, moi rodzice są przykładem). Szczególnie widzę to po swojej rodzinie na wsi i po ojcach wspierających swoje córki. Mój szwagier nie dość, że sam jest zajebistym wzorcem to ma dobry kontakt ze swoją córką, mimo Fanatyzmu pracy to jest dla niego naprawdę ważne (duże F i pogrubienie to nie błąd ani przypadek).
Mój brat ostatnio zmniejszył sobie pensję wybierając inną pracę bliższą domu, bo chce brać normalny udział w życiu żony i syna i chce być by razem tworzyli bardziej normalną rodzinę. Niestety wschód Polski to jest taka bieda, że dojechał tylko w okolice Olsztyna czyli  ok. 200 km od Suwałk
Powracając do meritum też widzę przebudzenie w poprzednich pokoleniach zakładniczek i motto "Moje córki tego nie doświadczą".
Autor: Marek okmarek Okrągły  Dodano: 17-10-2013
ratus   4 na 4
Wieki społeczności patriarchalnej ustawiły kobietom szklany sufit, który dopiero od XIX w. zaczyna pękać i coraz więcej kobiet wznosi się po szczeblach awansu społecznego i zawodowego, nawet na najwyższe stanowiska. Ten proces trwa i nic nie wskazuje na jego zahamowanie. Uwarunkowania biologiczne, w początkowych okresach powstawania społeczności, wytworzyły pewną hierarchię, która sprawdzała się przez stulecia, mianowicie mężczyzna walczył i zaopatrywał; kobieta rodziła i wychowywała dzieci. Ten podział z grubsza dzielił role pół na pół. Czasy współczesne odciążyły mężczyznę - walki plemienne wygasły, trud zaopatrzenia (praca zarobkowa) jest teraz dzielona z kobietami.
Kobieta została dociążona. Nauczycielka po "lekkiej" (palnij się w czoło, Arminius!) pracy, obejmuje drugie stanowisko w domu, a nieraz trzecie, przy starych rodzicach.

I teraz pytanie: Czy ciężka tyra, którą teraz stała się rola kobiety, jako matki oraz równoprawnej partnerki mężczyzny - to jest to, o co kobietom chodzi? A może należy nie tyle wprowadzić parytet na stanowiskach rządowych, a raczej zwiększyć męską obsadę stanowisk domowych - jako pewien zastępnik macierzyństwa i wojaczki?
Autor: ratus  Dodano: 17-10-2013
DyktaFon - :)))   8 na 8
Jeśli o kobietach chcecie powiedzieć "milcząca większość", to chyba nie znacie mojej żony....
Autor: DyktaFon  Dodano: 17-10-2013
Anna Salman   6 na 6
Muszę uznać swoją porażkę, ponieważ przesłanie nie było dla wszystkich jasne. Jednak widać jak trwały jest stereotyp zaganiający nas do "matecznika reprodukcyjnego". Tymczasem żłobki, czy przedszkola to nie jest jedyny temat, na który można się wypowiadać.
Przy tym zdecydowanej większości kobiet to już nie dotyczy, pewnej liczby jeszcze nie, a jest coraz większa grupa takich, których nigdy dotyczyć to nie będzie.
Chodziło mi po prostu o wyjaśnienie, dlaczego większość z nas nie wypowiada się publicznie, nawet tu - w internecie, anonimowo. I to jest czasem smutne, jak ulice w Arabii Saudyjskiej, sporadycznie ozdobione szczelnie zakrytymi, anonimowymi, czarnymi sylwetkami.
Autor: Anna Salman  Dodano: 17-10-2013
maggieness - Nie ma tematu.   2 na 2
Chodziło mi o to, że kiedy mówimy o kobiecie w kontekscie płci przeciwnej nie możemy pomijać jej dodatkowej misji życiowej, która ma ogromny wpływ na to jak kształtuje się życie.
Kobiety nie są milczące, widać je w polityce, na kierowniczych stanowiskach i wśród aktywistów.

Mówiąc za siebie o sobie i o swoich bliskich, pragnę zauważyć, że kobiety za może mało krzyczą do ludu, bo w czasie kiedy są najsilniejsze to walczą, ale o każdy dzień, o dojazd do przedszkoli, wychowanie dzieci, walczą z szefem, o szefa. Walczą z nieodpornymi jeszcze maluchami, które wypychane są do żłobków... 
Mają wówczas inną misję życiową niż piać na mównicy o problemach, a mało jest zawodów, w których dostaje się pieniądze za przedstawianie własnych poglądów.
Ja, zapracowana kobieta właśnie składam strzępki swojego życia, które się rozpadło podczas kiedy ja "wagarowałam" zajmując się moimi dziećmi.
Czasem zaklnę publicznie aby wyrazić swoją dezaprobatę, ale i tak usłyszą mnie tylko 3 najbliżej stojące osoby.

Nie odnoszę się do tematów abstrahujących od "matecznika reprodukcyjnego", bo moje życie nieodłącznie związane jest z moimi Stworzeniami, a życie to stało się inne, bardziej milczące, a więcej walczące w momęcie poczęcia pierwszego stwora.
Autor: maggieness  Dodano: 17-10-2013
Hodża - @Anna   2 na 2
Masz rację, pisząc, że nie tylko żłobki. Ale też uznanie, że większość kobiet jednak chce posiadać potomstwo (kultura chyba nie zniosła tej biologicznej determinanty) nie jest "zaganianiem", tylko uznaniem obiektywnych faktów. Jeśli nie uwzględni się podstawowych kwestii bytowych, nie ma co marzyć o tym, że kobiety będą skore udzielać się na niwie politycznej czy też tylko głośno artykułować swoje oczekiwania. W końcu polityka to umiejętność organizowania sobie życia i chodzi o to, by kobiety zaczęły dostrzegać korelację pomiędzy tym, co się dzieje w Sejmie czy w samorządach a tym, jak im osobiście się żyje. Ostry "pazur" feministyczny, jak przypuszczam, wiele kobiet, mających bardziej umiarkowane oczekiwania, odstrasza od aktywności tylko z tego względu, że nie chcą być identyfikowane z tymi "ekstremistkami" (piszę tu o swoich odczuciach i proszę, byś uwzględniła ironię tego sformułowania). Artykuł moim zdaniem jest bardzo jasny i czytelny, ale zwracam tylko uwagę na to, jakie jest tło tej bierności, o której piszesz. Kobiety po prostu na co dzień zmagają się z dość prozaiczną materią życia i trzeba to uwzględnić.
Autor: Hodża  Dodano: 17-10-2013
sinapis - Na skróty   1 na 1
Dlaczego kobieca większość jest milcząca? Bo jest ostrożna- ma więcej do stracenia niż mężczyźni. I póki tak będzie, póty i to milczenie będzie trwać. Ale idzie ku zmianie - mniej już tych milczących niż za czasów Orzeszkowej i Prusa.
Autor: sinapis  Dodano: 17-10-2013
dobromeg - Rewolucja   4 na 4
Doskonaly tekst Pani Anno. Dziekuje za poruszenie tak waznych spraw, jak rownouprawnienie kobiet, ktore po czesci nadal jest fikcja.
Moj syn, studiujacy histore mowi, ze rewolucje francuska wywolal tlum zdesperowanych matek glodnych dzieci. Nie nalezy wiec nas kobiet nie doceniac. Stajemy sie coraz bardziej swiadome i wyksztalcone. Madrosci i inteligencji nigdy nam nie brakowalo. Co bardziej zreczne panie porafia wszak manipulowac politykami osiagajac swoje cele "od kuchni", czy z sypialni.
Niepotrzebnie jednak mowi sie o "walce" miedzy plciami. Dobro kobiet lezy w interesie nas wszystkich. Wlaczenie kobiet do "business'u" zycia w calej jego rozciaglosci moze byc rozwiazaniem problemow, z ktorym boryka sie swiat. Moze potrzeba rownie genialnego pomyslu, jak ten, aby panie golily nogi, aby wlaczyc cale 100% populacji swiata, a nie tylko 49%, do udzialu w procesach decyzyjnych tego swiata. My tez wiemy jak golic.
Malo kto wie, ze wycieraczki na przedniej szybie samochodow, wymyslila kobieta. Gdyby nie ona, jurni mezczyzni, dumni ze swego "przedluzenia" nadal wychylaliby glowy na deszcz aby zobaczyc droge (peryskop pod parasolem bylby pewnie meskim wynalazkiem).
Jestem pewna, ze poradzimy sobie ze starymi przesadami o naszej "slabosci" w rownie kreatywny sposob.
Autor: dobromeg  Dodano: 18-10-2013
DeeDee - daj głos!   3 na 3
Pani Anno, cieszę się, że napisała pani ten tekst. Zgadzam się z nim w 100%. 

Argument, że nasze (w sensie kobiet) milczenie jest głównie spowodowane skupieniem się na rozrodczości i opiece nad potomstwem i prowadzeniem domu jest moim zdaniem hybiony. W moim najbliższym otoczeniu mam kobiety, które nie boja się otwarcie wyrażać swoich opinii, mimo iż często są zapracowane (etat+dom), mają mężów i chłopaków, którym chcą poświęcać czas, a do tego mają hobby, któremu się bez reszty odają.

A żeby swoją opinie wyrazić przede wszystkim trzeba ją mieć. I to wymaga trochę pracy - zapoznania się z faktami,  argumentami za i przeciw... I temu wszystkiemu kobiety w moim otoczeniu dają radę.

Może akurat na Racjonaliście tego nie widać, ale wszystko wskazuje na to, że "owce" odzyskały głos i nie wahają się go użyć. Jestem aktywną użytkowniczką fejsa (dla niezorientowanych wyjaśnię, że teraz tam "toczy się życie") i widzę, że Kobiety w Polsce mają już dość i powoli zaczynają to artykułować.

Wystarczy wejść tu:
www.facebook.com/PrawoWyboru
lub tu
www.facebook.com/MyPolki

I wierzcie mi, ton ich wypowiedzi nie jest słodkim ćwierkaniem.
Autor: DeeDee  Dodano: 18-10-2013
Agnieszka Niechciał - ...
Sporo już powiedziano w temacie. Nie chcąc się powtarzać - pomilczę ;)
Autor: Agnieszka Niechciał  Dodano: 18-10-2013
Koraszewski - stereotypy i rzeczywistość   5 na 5
Przedstawiony w artykule obraz jest zdecydowanie przerysowany (nie wiem, czy nie celowo). Historyczne zjawisko dominacji mężczyzn w kulturze i tłumienia intelektualnego potencjału kobiet ma nadal swoje efekty, jednak proces emancypacji (który w końcu jest b. świeży) ma swoje widoczne efekty. Od chwili kiedy pierwsze panie przedarły się przez bramy uniwersytetów upłynęło zaledwie kilka pokoleń. Dziś stanowią większość studiujących. Artykuł traktuje raczej o asertywności, o gotowości głośnego prezentowania swojego stanowiska. Jest tu jednak jeszcze jeden aspekt, testosteron działa również na polu strać werbalnych. Patrząc chociażby na komentarze w internecie widzimy o ile częściej mężczyźni mają odwagę mówienia bez żadnego sensu, komentowania samych tytułów, dzielność bredzenia. (Nie jest prawdą, że panie nigdy tego nie robią, chodzi o proporcje.) Pytanie o przygotowanie do rzeczowego zabierania głosu. Tu obie płci są dyskryminowane przez kulturę, zaś fakt, że dziś dziewczyny chętniej i więcej się uczą może doprowadzić do sytuacji, w której częściej będą również wychowywały bardziej rozgarniętych synów.               
Autor: Koraszewski  Dodano: 18-10-2013
kama1 - Kwestia priorytetów.   4 na 4
Ludzie ciągle podlegają procesowi ewolucji, wszyscy zarówno kobiety jak i mężczyźni tkwimy po uszy w "prokreacyjnym mateczniku". Od ilości i jakości potomstwa zależy być albo nie być naszej cywilizacji. Rola kobiet w tym procesie jest chyba wszystkim znana. To truizm ale mam wrażenie, że nie dla wszystkich.
Żyjemy w męskim świecie, w świecie rywalizacji i walki a problem tkwi w tym, że wraz z emancypacją kobiet nie nastąpiła emancypacja kobiecości. Stereotypy płciowe nadal funkcjonują i mają się bardzo dobrze. Panie nie są sobą, powiem więcej, one na inne kobiety patrzą męskimi oczami i powielają tym samym najgorsze wzorce męskie zamiast promować te najlepsze kobiece. Moim zdaniem równouprawnienie to możliwość pełnej realizacji człowieczeństwa w zgodzie ze swoimi predyspozycjami, także (ale nie tylko!!!)biologicznymi. Dopóki będziemy leczyć na sobie nawzajem własne kompleksy do niczego nie dojdziemy ani jako mężczyźni, ani jako kobiety.
Autor: kama1  Dodano: 18-10-2013
Ryszard Wiatr - Zacny artykuł,   3 na 3
ujmuje precyzyjnie w słowa to, co i ja też dostrzegam, podaje "systematykę" kobiet i zauważa przyczyny.
A niektórzy stali komentatorzy jak zwykle nie kumają istoty treści, więc czepiają się szczegółów.
Autor: Ryszard Wiatr  Dodano: 18-10-2013
Arminius - autorka, Koraszewski   1 na 1
"Dziś stanowią większość studiujących. Artykuł traktuje raczej o asertywności, o gotowości głośnego prezentowania swojego stanowiska".
To że stanowią większość studiujących niczego obecnie nie dowodzi. Żyjemy w czasach totalnej inflacji tzw. wykształcenia wyższego i edukacji w szkołach wyższych. Tytuł licencjata (bo to już jest wykształcenie wyższe) jest banalnie łatwo uzyskać, a na prywatnych uczelniach po prostu kupić. Efekt jest taki, że mamy ogrom dziewcząt ( i chłopców - ale skoncentruję się na kobietach bo o nich jest artykuł) po politologiach, europeistykach, komunikacjach społecznych i bóg wie po jakim jeszcze badziewiu, które przecież nie są WYŻEJ WYKSZTAŁCONE - bo nie mają żadnej wiedzy wyższej. Każdy elektryk czy inny robotnik wykwalifikowany ma od nich wiedzę większą, więc nie róbmy fetyszu z danych statystycznych. Mnie zawsze zastanawiało - a propos asertywnosci - dlaczego tak bardzo mało kobiet bierze (brało) udział w ambitnych turniejach wiedzy typu "Wielka Gra"? Niech ktoś spróbuje odpowiedzieć na to pytanie
Autor: Arminius  Dodano: 18-10-2013
Hodża - @Arminius
"dlaczego tak bardzo mało kobiet bierze (brało) udział w ambitnych
turniejach wiedzy typu "Wielka Gra"? Niech ktoś spróbuje odpowiedzieć na
to pytanie" - może z podobnego powodu, dla którego takie uczestnictwo mnie nigdy nie interesowało, chociaż zapewne mógłbym powalczyć. Może to być niechęć do rywalizacji lub też zwyczajnie pogarda dla  perspektywy pięciominutowego bohatera. Są sprawy dużo ciekawsze niż udział w jakiejś turniejowej operze mydlanej, nawet, jeśli dla Ciebie jest ona jakimś probierzem "asertywności".
A może nie chodziło ci tak naprawdę o asertywność, tylko wiedzę.... No tylko boki zrywać.
Autor: Hodża  Dodano: 18-10-2013
Arminius - nie zrywać boków, Hodża   1 na 1
"A może nie chodziło ci tak naprawdę o asertywność, tylko wiedzę.... No tylko boki zrywać".
Może, może o to właśnie chodzi. A boków nie należy zrywać tak bardzo, skoro zdecydowaną większość nagród w nauce ( z Noblem włącznie) biorą mężczyźni jak również w zdecydowanej większości są oni autorami artykułów w najbardziej prestiżowych czasopismach naukowych, zwłaszcza jeżeli chodzi o nauki przyrodnicze i ścisłe. problem chyba jakiś jest i należy odważnie się nim zająć, a nie zrywać boki z powodu tego, że ktoś go stawia. A propos jeszcze teleturniejów - kobiet jest pełno w tych, gdzie padają pytania typu "jakie miasto jest stolicą Polski?" albo "jak ma na imię Wałęsa - więc nie chodzi tutaj chyba o niechęć do rywalizacji.
Autor: Arminius  Dodano: 18-10-2013
Koraszewski - Arminius   3 na 3
Pan Arminius to jak to powiadają Anglicy - a man of integrity, religiant, rasista i zwolennik najbardziej kretyńskich stereotypów na temat kobiet oraz dumy ze swoich genitaliów. Rozmawiałem kiedyś z tego typu przedstawicielem ludzkości o kobietach wynalazcach, dał do zrozumienia, że takich nie ma, że tylko mężczyźni są innowacyjni. Zapytałem go co wynalazł, spojrzał zdumiony i odpowiedział, że rozmawiamy o mężczyznach w ogóle.  
Autor: Koraszewski  Dodano: 18-10-2013
Jan Res - Świat się zmienia   3 na 3
Jestem wystarczająco wiekowy, aby móc z własnych obserwacji wyciągnąć pewne wnioski. Oto one:

mimo tego, że mentalność zmienia się zazwyczaj niezwykle wolno, różnice między sytuacją mojej babki - matki - żony i bratowych - i naszego żeńskiego potomstwa są OGROMNE.
O ile moja babka uczyła się tylko w domu (w XIX wieku na Syberii),
moja matka skończyła naukę po szkole średniej, poświęciła się wychowaniu 3 synów i nigdy nie pracowała zawodowo,
to kobiety z mego pokolenia i ich córki są WSZYSTKIE po wyższych studiach, a 3 zrobiły doktoraty (tylko 1 mężczyzna) i wszystkie pracowały/pracują zawodowo, zajmując poważne stanowiska i zarabiają +_ tyle, co ich mężowie.

Z pewnością sytuacja kobiet w Polsce jest wciąż jeszcze trudniejsza, niż sytuacja mężczyzn, lecz mieszkając 35 lat za granicą zauważyłem, że Polki są dużo bardziej wyzwolone - mimo Kościoła spychającego je do ról kur domowych - niż kobiety spoza Polski.

Brawo Polki! Tak trzymac!
Autor: Jan Res  Dodano: 19-10-2013
HRTEM - naród bohaterów, społeczeństwo..   4 na 4
Swietny artykuł. Z jedną uwagą - "milcząca większość" dotyczy nie tylko kobiet ale całego polskiego społeczeństwa, praktycznie w każdym przypadku.
Jaki % rodziców nie pośle dzieci na religię, po mimo pomstowania na katechetę/księdza? Ile osób, na kilkaset mieszkań w blokach dookoła kościoła, podpisze się nazwiskiem pod protestem w sprawie dzwonów nap...rdalających o 6 rano w niedzielę? Ile osób publicznie wypowie swoje zdanie, które może być odmienne od zdania przełożonego? Ile osób zbuntuje się przeciw łamiącemu prawo pracodawcy? A ile patrzy przez palce na kolegę kradnącego w pracy? Ilu niewierzących bierze ślub kościelny poprzedzony upokarzającymi "naukami"? Ile osób, na kilkaset mieszkań, zadzwoni po policję gdy lokalna żulerka urządzi sobie popijawę pod blokiem? Ile osób buntuje się przeciwko dyskryminacji w pracy, szkole, domu, i przeciw rasistowskim/szowinistycznym/homofobicznym hasłom? 
Jesteśmy narodem bohaterów i społeczeństwem tchórzy, milczącej większości. Narzekamy i oskarżamy rząd, pracodawców, młodzież, kobiety, mężczyzn, banki, kościól, szkołę, policję, i wszelkich "onych", a jak przyjdzie do konkretów, to chrzcimy dziecko "żeby babcia się nie obraziła". A kobiety są po prostu częścią tego społeczeństwa.
Autor: HRTEM  Dodano: 19-10-2013
DyktaFon - HRTEM
Rozumiem, że inne narody są dokładnym przeciwieństwem nas?
Autor: DyktaFon  Dodano: 19-10-2013
Anna Salman - @HRTEM   2 na 2
Co do społeczeństwa - zgadzam się z Panem (z ogromną przykrością). Ale to działa właśnie tak, że skoro kobiety mają większy udział w wychowaniu dzieci, to zamiast asertywności przekazują im swoje kompleksy, obawy i syndrom wycofania. Natomiast nakładka tzw. bohaterstwa narodowego, to tylko maść na odciski - trochę przynosi ulgę, nie likwidując problemu. W wielu sprawach nie mamy zwykłej odwagi cywilnej.
Przepraszam za uogólnienie, ale przykłady odmiennych postaw są w mniejszości. Chociaż dobrze, że w ogóle są.

A argumenty o osiągnięciach naukowych - ilu Polaków (mężczyzn) dostało owego Nobla z nauk ścisłych? U nas po prostu rzetelna praca naukowa nie cieszy się realnym prestiżem.
Autor: Anna Salman  Dodano: 20-10-2013
halszka31   1 na 1
Zgadzam się tezami wypowiedzi.Akceptuję kontekst biologiczny i kulturowy, ale ciągle mam ambiwalentne uczucia kiedy czytam tego typu wypowiedzi.
One sugerują, że mamy o co walczyć bo jesteśmy na "niższej" pozycji, ale zmuszają do refleksji i samookreślenia - i w tym kontekście są nie do przecenienia.
Mój świat jest spójny: męsko-damski świat Człowieka, który w całości obejmuje jednostki genetycznie uwarunkowane, różnie wychowane . nie jednakowo wykształcone i w różnym stopniu wykorzystujące potężne narzędzie jakim jest mózg.
Artyści, rzemieślnicy i partacze są zarówno wśród kobiet i mężczyzn.Myślę, że mniejsza aktywność kobiet wynika z ich umiejętności samokrytycznego myślenia. Gdyby odrzucić plewy męskiego myślenia - wynik dla kobiet byłby całkiem niezły -:)
Godność - to słowo, które należy pamiętać.
Autor: halszka31  Dodano: 11-11-2013

Pokazuj komentarze od najnowszego

Aby dodać komentarz, należy się zalogować

  

Zaloguj przez Facebook lub OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto..

Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365