Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.818.278 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 725 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Czysta wariacja ta demokracja."
 Państwo i polityka » Politologia

Jak polscy Amerykanie wyrastają na głównych rozgrywających [1]
Autor tekstu:

Iwo Bender, absolwent Spraw Międzynarodowych w Columbia University w Nowym Yorku, stwierdził, że „Po raz pierwszy w historii Ameryki głosy Polaków w wyborach prezydenckich stały się ważne". Być może stąd wzięło się to przekonanie, iż amerykańska dziennikarka Rita Cosby powiedziała, że Donald Trump wie, iż to głosy Polaków przesądziły o jego zwycięstwie w kluczowych stanach. W tych stanach, gdzie Trump wygrał niewielką przewagą: Wisconsin, Michigan oraz Pennsylwania — wszystkie trzy to tzw. polskie stany. Gdyby nie głosy Polaków, to Trump przegrałby te trzy stany oraz całe wybory.

Tajemna siła

Nie jest jednak prawdą, że dopiero teraz głosy Polaków stały się ważne. Były one ważne od dawna, tyle że być może Polacy nie uświadamiali sobie tego. Na tyle ważne, że dość nieprzychylny Polsce publicysta polityczny, George H. Eliason, na kilka miesięcy przed wyborami opublikował tekst Inside The Secret Super Majority that Decide Election 2016 & War with Russia, gdzie wywodził, że w Stanach istnieją tak wpływowe „kliki" emigrantów z Europy Środkowej i Wschodniej, że bez ich poparcia w kluczowych stanach nie sposób wygrać wyborów.

Kluczowe znaczenie ma tutaj Polonia licząca 10 mln mieszkańców. Choć stanowi ona 3,2% Amerykanów, to jednak przez swe zaangażowanie wyborcze oraz amerykański system wyborczy, w 2012 szacowano, że kontroluje ona 10% elektorów. Jako że różnice między kandydatami republikańskimi a demokratycznymi rzadko kiedy są większe, więc głosy Polonii często mogą determinować całe wybory.

John Kromkowski, politolog z Catholic University, zauważył, że amerykańska Polonia stanowi "niemal archetypowy głos rozstrzygający [swing vote]".

"Najpierw cię ignorują, potem śmieją się z ciebie..."

Na temat amerykańskiej Polonii w Polsce krąży wiele bałamutnych opinii, kreślących ją w duchu „Polish jokes" — jako folklorystyczny ciemnogród, ultrakonserwatywny i ultrakatolicki, związany z prawym skrzydłem demokratów (jako że republikanie to protestanci). W istocie prawie wszystkie te opinie są jedynie krzywym zwierciadłem, przedłużeniem antypolskiej propagandy, z którą Polonia się zmaga, odkąd rozstrzygnęła wybory na korzyść antyestablishmentowego J.F. Kennedy’ego. [ 1 ]

Prawda jest natomiast taka, że amerykańska Polonia jest najbardziej elastyczną grupą wyborców, w przeciwieństwie do innych wielkich bloków, niezwiązaną z konkretną partią, lecz głosującą na konkretne osoby, raz z jednej, raz z drugiej partii. W ten sposób Polonia wyrosła na modelową grupę „swing vote" i coraz bardziej umacnia swój decydujący charakter (w ostatnich latach do tzw. polskich stanów doszedł kolejny swing state: Floryda).

"...a na końcu wygrywasz"

USA to jest naród polityczny będący mieszanką różnych grup etnicznych, które z różnych względów odpadły od swoich mateczników (Niemcy - 17%, Afrykańczycy — 14,6%, Irlandczycy — 11,6%, Meksykanie — 10,9%, Anglicy - 9%, Amerykanie — 6,7%, Włosi — 5,9%, Polacy — 3,3%, Francuzi — 2,9%, Szkoci - 1,9%). Większość wielkich bloków etnicznych czy religijnych związana jest twardo z konkretną partią, np. czarni, Meksykanie, Włosi, Irlandczycy i Żydzi zawsze głosują na demokratów; z kolei protestanci zawsze głosują na republikanów.



Historia preferencji protestantów i katolików


Polacy głosują raz na jednych, raz na drugich. Mówiąc precyzyjniej: Polacy głosują na tych, którzy wygrywają wybory. Albo inaczej: ci, na których głosują Polacy prawie zawsze wygrywają wybory. Statystyka jest tutaj niezwykła: w ciągu ostatnich 100 lat Amerykanie wybrali 26 prezydentów, w 24 przypadkach byli to ci kandydaci, na których głosowała Polonia.


Tak głosowała Polonia w ciągu ostatnich stu lat. W 1980 też de facto głosowali w większości na republikanina — polskie głosy na opcję republikańską zostały bowiem podzielone pomiędzy Reaganem a Johnem B. Andersonem, który wystartował jako kandydat niezależny i zdobył aż 15% głosów Polonii. Więcej: Polish-American vote

By zilustrować ten fenomen, można porównać to do wyników głosowania wśród amerykańskich Żydów o których uważa się, że rządzą Ameryką: na 26 prezydentów, jedynie 14 było takich, na których głosowali Żydzi:


W innych grupach etniczno-religijnych wygląda to podobnie: jako że są one związane z taką lub inną partią na ogół wskazują prezydenta nieco poniżej 50% (jeśli jest to grupa związana z republikanami) lub nieco powyżej 50% (dla grup związanych z demokratami). Wprawdzie nie tylko Polacy nie są twardo związani z jedną partią, ale tylko Polacy są tak mocno skoncentrowani w swing states, czyli w stanach decydujących. Otóż wszystkie główne „swing states" są zarazem „Polish states".



Swing states: Florida (29), Pennsylvania (20), Ohio (18), Michigan (16), North Carolina (15), Virginia (13), Minnesota (10), Wisconsin (10), Colorado (9), Iowa (6), Nevada (6), New Hampshire (4)


Polish states: Wisconsin (ss), Illinois, Michigan (ss), Ohio (ss), Pennsylvania (ss), Connecticut, Indiana, Minnesota (ss), New York, New Jersey, Massachusetts, Maryland, Florida (ss)

W efekcie, by wygrać amerykańskie wybory prezydenckie, trzeba coraz bardziej zabiegać o poparcie Polonii, która wyrasta na języczek u wagi — wzorzec swing vote.

Polacy pomylili się jedynie dwukrotnie: w 1968 chcieli na prezydenta Huberta Humpfreya, podczas kiedy wygrał Nixon, w 1980 Polonia chciała Cartera a nie Reagana. Poza tymi wypadkami od 1916 do 2016 prezydentami USA zostawali kandydaci popierani przez Polonię — i żadna inna grupa nie ma takiej skali zbieżności preferencji z wynikami końcowymi.

Polonijne priorytety

W Polsce uważa się, że głównym pryzmatem wpływającym na decyzje wyborcze Polonii jest katolicyzm oraz konserwatyzm obyczajowy. W istocie jest to opinia nonsensowna. Religia oraz sprawy obyczajowe nigdy nie wysuwają się na czołowe miejsce, lecz kwestie czysto pragmatyczne: poglądy gospodarcze oraz stosunek do Polski.

W 1995 ok. 2/3 Polonii to tzw. niebieskie kołnierzyki, czyli pracownicy związani z przemysłem. Wyjątkowo mocno uzwiązkowieni. Ważniejszy dla Polonii był stosunek kandydata do kwestii deindustrializacji Ameryki aniżeli wyznanie kandydata. To być może największy paradoks w świetle polskich stereotypów o Polonii: w wyborach powszechnych w USA Żydzi częściej głosowali na katolików aniżeli Polacy. W ostatnich 100 latach było trzech kandydatów na prezydenta USA wyznania katolickiego: Al Smith w 1928, JF. Kennedy w 1960 oraz John Kerry w 2004. Żydzi przytłaczającą większością głosowali na wszystkich trzech, Polacy — tylko na jednego (i tylko ten został prezydentem). Innym paradoksem amerykańskim stanowiącym wyzwanie dla naszych stereotypów jest fakt, że wśród mniejszości arabskiej w USA nie dominuje islam, jak w świecie arabskim, lecz chrześcijaństwo, głównie katolicyzm.

Na marginesie ciekawostka: William McKinley, 25. prezydent USA, który u progu XX wieku ustanowił baze Guantanamo, wychował się w miejscowości Poland w stanie Ohio, i w 1901 roku został zastrzelony przez Polaka, Leona Czolgosza.

Polonia oczywiście preferuje kandydatów respektujących światopogląd większości jej przedstawicieli, czyli katolicyzm, lecz tylko wówczas, gdy nie koliduje to z kwestiami zasadniczymi branymi pod uwagę w polityce. Modelowo pokazały to wybory z 1976. Naturalnym kandydatem Polonii był Gerald Ford, pełniący obowiązki prezydenta po ustąpieniu Nixona, polityk związany z „polskim stanem" Michigan, umiarkowany republikanin. Jego konkurentem był popierający aborcję Jimmy Carter. W czasie debaty prezydenckiej Ford stwierdził jednak, że „nie ma sowieckiej dominacji w Europie Wschodniej" i nie wierzy, by Polacy uważali, że ich kraj znajduje się pod sowiecką okupacją, że Polska, Rumunia oraz Jugosławia to kraje „niepodległe i autonomiczne". Dla amerykańskiej Polonii był to szok, jej przedstawiciel stwierdził, że zostali pozbawieni wyboru, gdyż alternatywą Forda jest popierający aborcję Carter. Mając jednak do wyboru pomiędzy wiernością katolicką oraz polską, wybrali tę ostatnią i stosunkiem 60 do 40 poparli aborcjonistę.

W późniejszych wyborach Polonia czterokrotnie głosowała na liberalnych obyczajowo demokratów (dwa razy na Clintona i dwa razy na Obamę). Na Clintona za NATO, na Obamę — w dużej mierze pewnie za to, że to był „swój człowiek" — z Chicago. W 2012 Polonia miała podstawy, by głosować na republikanina, gdyż Obama okazał się rozczarowaniem — po kilku latach jego rządzenia Polonia była już znacznie bardziej krytyczna do polityki gospodarczej Obamy niż reszta społeczeństwa. W polskich sprawach nie zrobił niczego, co obiecał, a ogłoszony w 2009 reset relacji z Rosją wepchnął Polskę w dalsze uzależnienie od Gazpromu. Kulminacją pokazującą rozeznanie Obamy w sprawach polskich było niesławne wystąpienie w czasie wręczania medalu dla Jana Karskiego, kiedy powielił propagandę o „polskich obozach". Jego przeciwnikiem był Mitt Romney, którego na prezydenta poparł Lech Wałęsa. W ramach kampanii Romney przybył do Polski, gdzie peregrynował po „świętych miejscach" Polaków. NSZZ Solidarność wydało wówczas oświadczenie krytykujące Romneya za jego zapowiedź walki ze związkami zawodowymi i prawami pracowniczymi. Powołano się na rekomendację od przyjaciół amerykańskich — największej centrali związkowej AFL-CIO, reprezentującej 12 mln robotników (na jej czele od 2009 stoi Richard Trumpka mający polskie korzenie). Ostatecznie Polonia ponownie poparła Obamę, choć już mniejszą większością niż poprzednio. Romneyowi nie pomogło namaszczenie Wałęsy, które zresztą mogło już być raczej „pocałunkiem śmierci".

O ile więc pierwszy przypadek pokazał, że mając do wyboru kwestie obyczajowe oraz interes Polski — Polonia wybiera interes Polski (a przynajmniej swoje rozumienie tegoż interesu). Drugi natomiast przypadek pokazał, że Polonia nie jest próżna i nie wybiera kandydata, który bardziej cukruje Polakom. Obama po pierwszej kadencji okazał się fałszywym przyjacielem Polski i fałszywym przyjacielem robotników. Jego przeciwnik napracował się, by cukrować Polakom, lecz był jawnym wrogiem robotników — a tego Polonia nie kupi. Dlatego głosowała na tego od „polskich obozów", legalizacji marihuany i związków partnerskich — dlatego, że spraw obyczajowych nigdy nie traktowała priorytetowo (choć prawdą jest, że w 44% deklaruje się jako konserwatywna).


1 2 Dalej..
 Zobacz komentarze (5)..   


 Przypisy:

« Politologia   (Publikacja: 29-11-2016 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 10066 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365