|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
"Religia rocka" czyli złowrogie szpony iluminatów i masonów Autor tekstu: Agnieszka Pawłowska
Sam tytuł, a nawet podtytuł ''Ciemna strona muzyki rozrywkowej'' zachęca do
zajrzenia do tej pozycji. Ciekawość tego, jak wygląda światek muzyczny od
kuchni, nigdy nie malała, czego dowodem może być istnienie tak licznych teorii,
nierzadko spiskowych, na temat świata rozrywki i show-biznesu. ''Religia
rocka'', wbrew temu, jak zapowiada ją dumnie wydawnictwo, nawet w minimalnym
stopniu nie jest wieloaspektową analizą przemysłu muzycznego. Podobnym zresztą
wątpliwościom można poddać i osobę autora. Hawryszczuk, który w krótkiej notce
biograficznej przedstawia się jako filozof, teolog i kompozytor, z każdą stroną
wprowadza czytelnika w stan zwątpienia nad zacnymi profesjami jakie wykonuje.
Czy jeżeli ktoś urządza sobie kpinę z tego co robi, wart jest tak obszernej
rozprawy, jaką mam zamiar mu poświęcić? Owszem. Skoro autor ''Religii rocka''
wprowadza czytelnika niemalże w paranoję i jeden wielki obłęd, to moją
powinnością jest go z tegoż stanu wyprowadzić. Będzie to trudne, ale jak mawiał u Whartona Ptasiek: ''Próbować zawsze warto''. Ale od początku.
To co uderza czytelnika już na samym wstępie, to przerażająca ilość błędów
merytorycznych. Chcąc popastwić się nad kompletnym brakiem wiedzy autora, mogę
zacząć wyliczanie pomyłek od tego, iż według Hawryszczuka The Beatles są
twórcami hard rocka, którego zapoczątkowali albumem „Devil's White Album".
Twórcy takich dzieł jak ''Abbey Road'' czy ''Yellow Submarine'', hard rocka
nigdy nie grali, a krążek zatytułowany ''Devil's White Album''… po prostu nie
istnieje.
Hawryszczuk nie boi się jednak uderzać z premedytacją w największe gwiazdy
rocka. Otwierając temat powszechnego w świecie muzyki rozrywkowej
homoseksualizmu, zatrzymuje się na Freddym Mercurym. Wpierw nazywa go liderem
Queen, co prawdą oczywiście nie jest, bo Freddy nigdy takowej funkcji nie
pełnił, był jedynie frontmanem kapeli. Następnie opisuje seksualne podboje
piosenkarza, który to według Hawryszczuka w każdym wywiadzie z dumą obnosił się
ze swoją orientacją, a dla ''The Sun'' oficjalnie przyznał się, iż ''jest
pedałem i robił to wszytko''.
Autor po raz kolejny wykazuje się znacznym niedostatkiem wiedzy oraz
korzystaniem z mało wiarygodnych źródeł. Freddy Mercury nigdy w taki sposób nie
obnosił się ze swoim homoseksualizmem, choć w kilku wywiadach nazywał się
biseksualistą, czasem gejem. A owa feralna wypowiedź dla brytyjskiego tabloidu
to przykład manipulacji, którą artysta skomentował później, mówiąc, że ''nie
byłby takim idiotą, by iść do gazety brukowej i tam przyznać się do swojej
orientacji''. Takich dziwnych i nieprawdziwych informacji w ''Religii rocka''
mamy pod dostatkiem.
Ale autor ma problem nie tylko z ich weryfikowaniem. Kwestią, która również
budzi wątpliwości czytelnika, jest tłumaczenie tekstów i tytułów piosenek z języka angielskiego. Hawryszczuk po
raz kolejny usilnie próbuje nagiąć mocno pewne fakty, by ich obraz pasował do
jego wizji wszechogarniającego nas zła płynącego z muzyki. Dlatego też tekst
słynnej ballady Johna Lennona "Imagine'', który Hawryszczuk, pomijając kulawe
tłumaczenie wypaczające sens tekstu, interpretuje jako manifest New Age oraz
''ewangelię ateistów''. W ogóle wszystko co wybiega poza kanwy i moralność
chrześcijańską jest dla autora wrogie i szkodliwe. Podejście to nie ułatwia
autorowi zrozumienia zjawiska, o którym pisze. Ba, śmiem wątpić, by Hawryszczuk w ogóle kiedykolwiek chciał spojrzeć na to, o czym pisze z różnych stron, czyli
tak jak to winien zrobić dobry naukowiec.
O tym, że świat muzyki rozrywkowej posługuje się perfidnymi działaniami, by
pochwycić słuchacza wiemy od dawna. To, że artyści inspirują się przeróżnymi
dziwnymi ruchami religijnymi czy okultyzmem pisząc piosenki, też nie stanowi dla
nas tajemnicy. Hawryszczuk jest przekonany jednak, że odkrywa przed czytelnikiem
jakąś wiedzę tajemną i pomaga mu otworzyć oczy na zło, jakie go otacza, a za
jakie odpowiadają iluminaci i masoneria.
Nie dziwi mnie fakt, że recenzenci jednomyślnie zmieszali z błotem pozycję
Hawryszczuka, zarzucając mu brak kompetencji, wiedzy oraz rażącą generalizację
zjawisk, o których pisze. Ale znając jego tok myślenia, takie opinie to zapewne
też sprawka komunistów i żydomasonów...
« Recenzje i krytyki (Publikacja: 08-03-2011 )
Agnieszka PawłowskaDziennikarka muzyczna. Pisze m.in. dla Wiadomosci24 oraz Gildia.pl.
Współpracowała z Głosem Wielkopolski, Wirtualnym Koninem, Życiem Konina, Wprost, Infopol.pl. Amatorsko zajmuje się
także fotografią. Na co dzień studiuje filozofię na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Liczba tekstów na portalu: 2 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Kultura wyczerpania czy czerpania? | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1089 |
|