|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Wprowadzenie Wprowadzenie: Antyklerykalizm [2] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Tylko po co ich zmieniać w sensie światopoglądowym? Wcale nie jestem pewny czy człowiek wierzący gdy zmieni światopogląd będzie bardziej szczęśliwy niż poprzednio. Mnie nie chodzi o sprawy światopoglądowe. Oto przykład: mam znajomego — przedsiębiorca budowlany, wiek 50 lat, fanatyczny katolik, który w czasach komuny spore sumy przeznaczał na Kościół, czyli dawał księżom. Spotkałem go w kilka lat po obaleniu komuny i ten człowiek aż bluzgał stekiem inwektyw pod adresem kleru. Pytam go o powód tej zmiany, przecież znałem go jako gorącego katolika, a on mi mówi: Ja w dalszym ciągu jestem katolikiem, gorąco wierzącym katolikiem tylko teraz widzę, że księża nie zajmują się religią tylko robieniem interesów kosztem najuboższych. Ja uważam, że nawracanie na ateizm jest nie celowe, bo mało skuteczne. Zaś nawracanie na siłę jest nie celowe, bo zupełnie nie skuteczne. Natomiast pokazywanie hipokryzji i obłudy kleru jest bardzo celowe i dosyć skuteczne. Stopień tej skuteczności jest różny w zależności od formy działania. To co Ty robisz w Racjonaliście jest w sensie przekonywania o obłudzie kleru oczywiście i zgodnie z Twoją oceną zupełnie nieskuteczne, bo trafia do tych młodych ludzi, którzy na pewno mają poglądy racjonalne, a więc o ich przekonywaniu nie może być mowy.
Zasadnicza różnica między nami polega na tym, że Tobie wystarcza nastawianie się na tych młodych i czekanie aż starzy, o wstecznych poglądach wymrą, a ja uważam, że brak skutecznej propagandy ujawniającej faktyczną postawę kleru, który pod przykrywka głoszenia pięknych idei o miłości bliźniego robi ogromną fortunę powoduje zapewnienie dla tych pijawek świetnej prosperity na czas o wiele dłuższy niż wymarcie starego pokolenia. Ogromne zasoby materialne gromadzone przez Kościół kat. w Polsce teraz pozwolą im na rekrutację biednych chłopców z wiejskich wielodzietnych rodzin przez kilka następnych pokoleń.
Oczywiście wcale nie mam do Ciebie pretensji o to, że masz inne poglądy.
Racjonalista:
To są dwie rożne filozofie podejścia do problemu klerykalizmu. Ty uważasz, że przekonywanie do ateizmu jest nieskuteczne, a wystarczający jest antyklerykalizm. Być może on jest bardziej skuteczny, ale chyba tylko na krótką metę. Kwestie światopoglądowe uważam za sięganie samej istoty problemu, a antyklerykalizm jest przede wszystkim walką bardziej powierzchowną. Można uczynić ludzi antyklerykałami, nie czyniąc ich bardziej racjonalnymi (już niekoniecznie racjonalistami). Ale tacy antyklerykałowie, choć będą bardziej skąpić swych pieniążków dla kleru, to przeznacza je na alternatywne zabobony, np. na porady u wróżek, jasnowidzów, radiestetów, uzdrawiaczy itp. Tak niestety jest na zachodzie, np. Francja jest laicka, ale to wybudowano przede wszystkim na antyklerykalizmie. Zabobony paranaukowe mają tam ogromne znaczenie, a wpływy wróżek podobne do tego co pisał o tym zjawisku Wasylewski w dwudziestoleciu międzywojennym:
"Wróżki są dziś dyrygentami epoki, chiromanci sprawują rząd dusz, kabalarki rządzą tłumem. W ich ręku spoczął ster i naczelne, chociaż niewidzialne kierownictwo życia. Stały się dziś nieodłącznym, codziennym atrybutem życia inteligencji, tak jak fryzjer, kąpiel, kino lub manikiurzystka. Możnaby nawet poniekąd zaryzykować twierdzenie, że w życiu kobiety wróżka ważniejszą jest od krawcowej. (...) Pod wpływem jasnowidzącej wróżby potrafi nawet kobieta, ale to już rzadziej, wyrzec się noszenia jedwabnych pończoch i z bohaterską skromnością poprzestaje na półjedwabnych. Bo skoro — tak rozumuje — całe jedwabne przyniosą mi nieszczęście, to pół jedwabne może tylko pół-nieszczęścia, a z tem dam sobie jakoś radę. Rola wróżbiarstwa nadaje współczesności naszej pewne szczególne piętno. Ludzkość żyje w stanie podgorączkowym, ma przyspieszone tętno, czasem bredzi i majaczy. Rzym starożytny przed upadkiem siedział także u wróżek, u takich samych wróżek i Paryż przed rewolucją i Polska XVIII. stulecia. Nie powiem jednak, żeby te analogje były szczególnie przyjemne! Wróżki są wszechmocne. "Daj mi punkt zaczepienia, a poruszę ziemię," rzekł Archimedes. Dajcie mi moc stu wróżek, a poruszę Polskę, bo one i tylko one potrafią zrobić przewrót w mózgach i zdziałać, gdyby zechciały, w szerokich masach to, czego nie potrafi zrobić książka, dziennik, ambona i sąd! Wróżki są to istoty mądre. Liczą bowiem na głupotę ludzką, a jeszcze nie przegrał w totalizatora życia ten, kto na nią postawił."
Dokładnie to samo dziś zaczyna się obserwować i antyklerykalizm jest rozwiązaniem jednego problemu, bez zaradzaniu przyczynom. Stąd moja filozofia w kwestii walki z klerykalizmem jest zbliżona do tego co powiedział na ten temat Lucjan Ferus:
"Generalnie rzecz biorąc, uważam, iż antyklerykalizm jest spłyceniem problemu, którym jest nikła wiedza religioznawcza w społeczeństwie. Działalność antyklerykalną porównałbym do podstawiania naczyń pod cieknący dach podczas deszczu, zamiast naprawienia go i załatania w nim dziur. Walcząc z księżmi, ludzie tracą czas i energię na walkę ze skutkami, a powinni poznawać przyczyny tego stanu rzeczy, wtedy walka nie byłaby potrzebna, ponieważ to wszystko co jest związane z religiami byłoby dla nich obojętne. Jednym słowem byliby od tego wolni, nie uzależnieni. Dlatego nigdy nie uważałem się za antyklerykała. Całą swą energię poświęcam na walkę z ideą, a nie z ludźmi, którzy ją wykorzystują dla swych korzyści. Więc najbardziej mnie śmieszy (i zasmuca zarazem) kiedy czytam jak wierni blokują jakiemuś księdzu wejście do kościoła miast po prostu omijać go szerokim łukiem. Efekt przerósłby ich oczekiwania, jestem tego pewien."
To co piszesz o kumulacji środków przez kler na działalność, kiedy dochody od wiernych nie będą już tak sute, to ciekawa kwestia, warta naszych rozważań, także tekstów. Może skłoniłbym się do pozycji złotego środka. Z pewnością taką pozycję — między Twoim a Ferusa poglądem na kwestię — powinien zająć serwis Racjonalista, jeśli chodzi i praktyczny wymiar tego co robimy. Absolutnie jednak nie mogę się zgodzić, że zarówno jedna skrajność (sam antyklerykalizm), jak i druga (nacisk na światopogląd i racjonalizm) jest czymś zadowalającym. Owszem, w Racjonaliście jest miejsce zarówno dla wyznawców jednej jak i drugiej skrajnej filozofii walki z klerykalizmem, ale jako całokształt serwis nie może zajmować skrajnej pozycji.
Antyklerykał:
Na pewno chodzi miedzy nami o nieporozumienia a dokładnie o różną hierarchię ważności problemów. W pełni się zgadzam, że sto razy bardziej istotny jest rozsądny racjonalizm jako światopogląd lub irracjonalizm jako światopogląd a o wiele mniej istotne są skutki i formy. Exemplum: wróżka, radiesteta, bioenergoterapeuta itd. Tak się przedstawia sprawa od strony akademickiej oceny. Ale rzeczywistość jest taka, że w Polsce wróżki i bioenergoterapeuci stanowią minimalny udział parcjalny w śród ludzi żerujących na ludzkiej głupocie. Natomiast totalna klerykalizacja naszego społeczeństwa a nawet państwa to jest zagrożenie ogromne. Ogromne w ogóle a głównie w dwóch kwestiach:
Ta klerykalizacja umożliwia indoktrynację młodzieży już od przedszkola. Oczywiście skuteczność tego jest mała, ale ta mała ilość skutecznie uformowanych doktrynerów to wg badań angielskich i w Anglii czyli w społeczeństwie zupełnie ateistycznym stanowi aż 12%. U nas na pewno więcej, tyle, że brak danych. Druga sprawa, o której już poprzednio pisałem, to gromadzenie przez Kościół kat. ogromnych majątków lokowanych w zagranicznych bankach. Nasi hierarchowie nazywają to kapitałem przyszłych pokoleń — zapewne przez analogię do takowych funduszy gromadzonych przez kraje arabskie na wypadek wyczerpania się złóż ropy. Te pieniądze są przeznaczone na podtrzymywanie działalności Kościoła kat. w przyszłości, kiedy to hojność wiernych zmaleje.
Niezależnie od tego co wyżej, Twoja działalność w ramach Racjonalisty jest na pewno celowa. Tyle, że jest to umacnianie w rozsądnym poglądzie na świat ludzi już rozsądnych.
Jeśli się nie obrazisz moją uwagą, to chciałem wspomnieć, że cytowanie wypowiedzi winno się robić z wielką starannością ale nie chodzi mi o wierność przytoczenia lecz skutek wierności przytoczenia. Ty cytujesz mądrego człowieka zakładając niesłusznie, że mądry zawsze mądrze mówi. A tak nie jest i stwierdzenie takiego lapsusu zawsze szkodzi a szczególnie gdy to wykryje antagonista. Ja oczywiście takim nie jestem, bo to że się w szczegółach różnimy na pewno nie stanowi dużej różnicy w naszych poglądach. Wracając do rzeczy: Jeśli ktoś twierdzi, że kobiety są skłonne wydawać na cokolwiek więcej pieniędzy niż na ciuchy, to znaczy, że zupełnie nie zna kobiet. K. Marks, chyba najlepszy ekonomista kapitalizmu równocześnie człowiek mający duże doświadczenie z kobietami napisał, że o pieniądzu napisano więcej książek niż o miłości. Oczywiście to nie znaczy, że ten posiadacz trzech fakultetów uniwersyteckich był idiotą, ale jego wrogowie właśnie tak tą ewidentnie nieprawdziwą a więc głupią wypowiedź komentowali.
Racjonalista:
Nie jestem pewien, że znaczenie wróżek i pokrewnych szarlataństw wyzyskujących naiwność ludzką jest obecnie w Polsce tak marginalne jak przyjmujesz. W telewizji tylko wróżki i zjawiska paranormalne. Nie bagatelizując klerykalizmu, znaczenie wróżek i innych rośnie i zgodnie z "europejskimi tendencjami" rosnąć będzie.
Antyklerykał:
To są kwestie nie do dyskusji, bo obaj uważamy, że te wszystkie zjawiska są społecznie szkodliwe, a to co jest większym zagrożeniem, to kwestia wyłącznie ilościowa.
1 2
« Wprowadzenie (Publikacja: 14-05-2002 Ostatnia zmiana: 05-06-2009)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 16 |
|