Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.038.946 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 654 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Agnieszka Zakrzewicz - Papież i kobieta
Anatol France - Bogowie pragną krwi

Złota myśl Racjonalisty:
Ludzie władzy od tysiącleci starali się słowem, własnym przykładem i represjami formować umysły dalekie od samodzielności, krytycyzmu, filozoficznej kultury myślenia. Najlepsi poddani i wyborcy to łatwowierna, podatna na emocjonalne apele masa, nawykła do myślenia życzeniowego.
 Tematy różnorodne » Wirtualne "perełki"

Apologetyczne ABC... [2]
Autor tekstu:

Coś ciekawego

Pewne fragmenty strony wprost zioną wiedzą. Podam przykłady, które zainteresują osoby związane z kilkoma profesjami. Na początek prawnicy: "Warto zauważyć, że komunizm i demokracja liberalna to dwa ustroje, w których bez żadnej konsekwencji można bluźnić Bogu. Ustawodawca dopuszcza jedynie karę za obrażanie uczuć religijnych wiernych, nie za obrażanie samego Boga — tym samym czyniąc ateizm religią państwową". Jeżeli ktoś pamieta sprawę Nieznalskiej- to właśnie na ten temat. Dowiedzieliśmy się tu dwu rzeczy: ateizm jest religią (ot, ciekawostka), człowiek niewierzący (lub wierzący inaczej-w co innego) może obrazić bóstwo, w które nie wierzy. Jest to o tyle ciekawe, że wymaga, aby osoba obrażająca traktowała poważnie istnienie obiektu swojego bluźnierstwa-czyli bluźniła celowo, szczerze. Co ma jednak począć artysta, chcący użyć motywu, występującego (jak na nieszczęście) jako święty symbol w jednej z religii ? Otóż nie ma problemu ! Bluźnierstwo bowiem to "pisanie i mówienie w obraźliwy sposób o Bogu". Artysta w kraju katolickim nie musi się obawiać profanacji symboli Islamu, Buddyzmu czy Szintoizmu. Te religie i ci wierzący już autora nie interesują- przecież to błędne religie, więc można bluźnić.

Teraz kolej na fizyków i filozofów: "Z perspektywy czasu została na przykład obalona tzw. fizyka Newtona." I to pewnie dlatego nadal uczy się jej ze szczegółami w szkole, fizykę relatywistyczną pozostawiając w zasadzie dla chętnych w szkole średniej (nawet w klasach o profilu mat.-fiz.). Tuż po napotkaniu argumentu na słabość poznawczą nauki ("Nie potrafimy przecież wskazać różnicy między jednym rodzajem perfum a drugim, choć mamy pewność, co do istnienia takiej różnicy." tia..no mamy pewność, mamy) napotykamy taką oto perełkę: "Cycero pisał: Istnienie Boga jest rzeczą tak pewną, iż trudno by było uwierzyć w zdrowy rozum tego, kto by się temu sprzeciwiał. Platon: Tylko chory na rozum człowiek może myśleć, iż nie ma Boga Podobne zdanie w tej kwestii miał Arystoteles, Sokrates i Seneka, ale także najwięksi „nieucy" nowożytnej filozofii".
Autor znów się rozpędził i to tak bardzo, iż nie zauważył, że wszyscy wymienieni nie wierzyli w jego Boga. To taka mała różnica między starożytnym poganinem a nowożytnym chrześcijaninem, że tylko ten drugi ma możliwość wiary w Boga chrześcijańskiego. Co do innych (czyli niewierzących 'nieuków') autor zachowuje milczenie. Wszak po co komu wiedzieć, że byli tacy jak Epikur, Lukrecjusz, Diagorad, Celsus a i Cycero był krytykiem religii.

Wyrazem ślepego pędu autora jest także podawanie wielu przykładów wypowiedzi filozofów i naukowców o idei Boga. Zamiar jest oczywisty: 'jakże ty możesz wątpić, skoro nawet oni o Bogu mówią' ? Ano mówią, tak się nagadali, aż w końcu im wyszło, że o Bogu nic nie wiemy, a na jego istnienie nie ma do dziś ani jednego poprawnego argumentu. Być może autor potrzebuje wsparcia dla swojej wiary w opiniach innych (co zrozumiałe dla myślenia życzeniowego), jednak czemu ucieka się do przeinaczania faktów ? Np.: "[..] Einstein, twierdził: Wierzę w Boga i mogę z całą sumiennością stwierdzić, iż nigdy w całym swym życiu nie uznawałem filozofi ateistycznej". Proponuję autorowi zasięgnąć noty biograficznej Einsteina i zapoznać się ze stanem rzeczy, a nie bezmyślnie cytować jakąś książkę. Razi przy tym oryginalna wypowiedź Einsteina: "I do not believe in a personal God and I have never denied this but have expressed it clearly. If something is in me which can be called religion than it is the unbounded admiration for the structure of the world so far as our science can reveal it". Podobnie w przypadku Woltera.

Jeżeli czyta to seksuolog, mam taką oto 'perełkę': "EDUKACJA SEKSUALNA: służy do demoralizacji młodego pokolenia. Podobnie, jak w przypadku pornografii wkorzystywana jest w mediach do oskarżania katolików o zacofanie, hipokryzję, dążenie do ograniczania wolności". Sam już nie wiem, czy 'no comment' to będzie to, na co takie stwierdzenia zasługują, czy jeszcze nie ? Cóż więc złego robi z ludźmi taka edukacja ? Edukacja seksualna, wedle autora, "gwałtownie wkracza w świat intymny młodego człowieka niszcząc wrodzoną nieśmiałość" oraz "sztucznie obala barierę nieśmiałości zachęcając do eksperymentów erotycznych". Znacie kawał o mamutach ? No właśnie.. Teraz coś z humoru kościelnego: "POLITYKA: rozumna troska o dobro wspólne" (i pomyśleć, że autor też mieszka w tym kraju). Byłaby to dobra definicja gospodarności, ale litości, nie polityki!

Dla humanistów natomiast przygotowałem taką oto wiązankę: "W laickiej szkole programy zbudowane są w myśl ideałów mrocznej religii „praw człowieka", całkowicie opartej na subiektywnej filozofii, oddającej kult człowiekowi, pomijającej Boga, a reklamującej się jako jedynie obiektywna i neutralna. W jej duchu naucza się literatury, historii, wiedzy o społeczeństwie, języków obcych, a zideologizowanie przedmiotów matematyczno — przyrodniczych, tak by wykazać, że Kościół przez wieki wcale nie był nieomylny, lecz po prostu plótł bzdury, jest widoczne nawet dla krótkowidza intelektualnego". Ach, gdzież te czasy bez praw człowieka, obiektywnej boskiej filozofii, neutralnej religii, nieomylnego Kościoła..gdzie się podziały; tamte możliwości.. Ciekaw jestem bardzo, jak może wyglądać np. zideologizowanie matematyki ? Czyżby katolicka matematyka miała inne twierdzenia ?

Do rzeczy

W zasadzie jedynym przedstawionym argumentem za wiarą w Boga są na tej stronie właśnie wypowiedzi różnych znanych ludzi zawierające słowo 'bóg'. Rozpęd autora nie pozwolił mu już jednak ustalić, o jakim to 'bogu' była mowa (vide cytat z Platona). 'Naukowość' autora daje swój wyraz także w tematach dotyczących cudów i objawień. Przykładowo Fatima: "W tym kontekście szerszej perspektywy nabiera słynny cud tańczącego słońca w Fatimie, który obserwowało, wedle źródeł, około 70 tyś. osób. W związku z tym, można postawić pytanie: czy bardziej prawdopodobna jest zbiorowa halucynacja 70 tyś. osób, czy raczej negacja oczywistości przez zakompleksionego psychoanalityka?" Odpowiadam: bardziej prawdopodobna jest halucynacja i zbiorowe utrwalenie jednostkowych relacji podczas oczekiwania na cud (w myśl zasady: czekasz na cud, to się doczekasz) niż to, że średniej wielkości gwiazda 'tańczyła' w środku skomplikowanego układu planetarnego z gigantyczną (nawet jak na warunki kosmiczne) prędkością i dosłownie nic i nikt tego nie zarejestrował (i nie doszło do katastrowy kosmicznej). Jednak dla 'zakompleksionego' teisty wszystko jest możliwe- wiara i gwiazdy przenosi.

Autor tak się rozpędził, że nawet o stanowisku Kościoła zapomniał: "środowiska wrogie katolicyzmowi zazwyczaj oficjalnie opowiadają się „za dialogiem", „szukaniem kompromisu", w przeciwieństwie do „mściwych" i „posyłających ludzi do piekła" księży" [..] "Propagandowy dialog wprowadza sytuację przymusowego agnostycyzmu. Katolik, przystępując do dyskusji, musi zawiesić niejako swoje poglądy". Wynika z tego, że np. papieskie poszukiwanie dialogu między wyznawcami różnych religi, nawoływanie do tolerancji, jest li tylko przejawem 'przymusowego agnostycyzmu' wrogiego katolikom ? Już wcześniej sądziłem, że dialog religijny w wydaniu katolickim nie jest szczery, ale żeby aż tak.. ?

Dowiadujemy się także szczegółów biografii pewnego 'heretyka'. Oto jedno z wielu usprawiedliwień: "Na sprawę Bruno nie należy spoglądać z dzisiejszej perspektywy, ale przede wszystkim trzeba dostrzegać kontekst historyczny, w którym działała Inkwizycja. Katolicyzm stanowił fundament świata, był ostoją porządku społecznego, podobnie jak dzisiaj demoliberalizm. Próba obalenia tego porządku wymagała odpowiedniej reakcji. Na surowy wyrok, jaki dotknął tego kacerza, nałożyły się również obyczaje karne w prawodawstwie tamtej epoki".
Nie wnikam w głębokość tej analizy (nie chcę się poślizgnąć w płyciźnie 'fundamentu świata'), ale czy autor zechce pójść tym tropem dalej, przez Stalina, Nerona a może nawet Piłata (przykładów będzie dość) ? Ich też można dokładnie w ten sam sposób usprawiedliwiać: skazywali na śmierć buntowników; takie były czasy. Ciekawe jednak, że "Ów heretyk nie był żadnym naukowcem, ale zwykłym gnostykiem o wyobraźni przesyconej magią". To pewnie dlatego jego tezy okazały się niedawno zgodne z naszym stanem wiedzy kosmologicznej. W sprawie innego heretyka (i tu autor odnotowuje pewne novum: nie, Galileusza nie spalono na stosie-to taki wyjątek): "Heliocentryczne poglądy Galileusza uznawano w czasach odrodzenia za pseudonaukę i zwykłe dziwactwo. Hipoteza o Ziemi krążącej wokół Słońca uchodziła za niedowiedzioną, rewolucyjną tezą, na przyjęcie której nie mogli przystać poważni naukowcy". 'Poważni naukowcy' zatem, posiadając wiedzę dowiedzioną, mieli pełne prawo twierdzić, że poczciwa Ziemia jest środkiem świata, a inne obiekty to 'sfery niebieskie' i oskarżyć Galileusza o bluźnierstwo. Ach, to zapewne ci sami 'naukowcy', liczący precyzyjnie diabły na szpilce.

Zarzuty co do nieewangeliczności celibatu autor załatwia jednym cytatem: "Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. Ten zaś kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jakby się przypodobać żonie" (1 Kor. 7, 32-33). A oto moja krótka, lecz treściwa odpowiedź: "To nie mężczyzna powstał z kobiety, lecz kobieta z mężczyzny. Podobnie też mężczyzna nie został stworzony dla kobiety, lecz kobieta dla mężczyzny. [..] Zresztą u Pana ani mężczyzna nie jest bez kobiety, ani kobieta nie jest bez mężczyzny." (tamże, 1 Kor 11:8-9,11) Zakładam, że autor nie doczytał listu do końca. Tego pewnie też nie czytał: "Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem." (Ef 5:31). Polecam też lekturę 1 Tm 3:2-12, 1 Tym 4,1-3. Ale idźmy dalej. Autor zdaje się zapominać, że listy są wtórne w stosunku do Słowa, które to ma nieco inny 'wydźwięk': "On odpowiedział: Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem". (Mt 19:4-5). Doprawdy, murem stoi Ewangelia za celibatem.. Reszta podanych 'argumentów' za celibatem jest zbyt mało treściwa, abym je tu opisywał.
W całym wywodzie broniącym prawdziwości Ewangelii istotna była w zasadzie taka oto konkluzja: "Małe różnice w relacjach nie podważają faktu samego zdarzenia". Małe pytam ? Zacząłem wątpić, czy autor Ewangelię czytał uważnie, czy tylko tak 'do poduszki'. Jeżeli 'małą różnicą' nazywa się kilkanaście wyraźnych sprzeczności, to przyjdzie nam redefiniować pojęcia. Co ciekawe, autor sam sobie przeczy, pisząc: "Nie można posiadać tylko części prawdy: ktoś ma albo całą prawdę, albo jej nie ma w ogóle!". Jeżeli więc, wedle tej myśli, są nieprawdy w Ewangelii, to nie jest ona prawdą w żadnej mierze.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Religijne WWW - Top Ten czyli Best of the Best
Wirtualnie ciekawa Wandea

 Zobacz komentarze (3)..   


« Wirtualne "perełki"   (Publikacja: 22-02-2003 Ostatnia zmiana: 06-05-2004)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Michał Przech
Webmaster,administrator i redaktor portalu Racjonalista. Współzałożyciel PSR. Z zawodu programista.

 Liczba tekstów na portalu: 18  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Nie taki ateista straszny, jak go malują
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2294 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365