|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Astronomia » Kosmologia
Dzisiejszy obraz Wszechświata [2] Autor tekstu: Jerzy Sikorski
Prawdę mówiąc tych drobnych fluktuacji spodziewano się,
gdyż ich istnienie wynikało z przewidywań teoretycznych. Patrząc w kosmos
widzimy bowiem, że rozkład materii w przestrzeni nie jest idealnie jednorodny.
Materia grupuje się w gwiazdy, gwiazdy w galaktyki te zaś w gromady galaktyk.
Musiały więc od samego początku istnieć w przestrzeni fluktuacje gęstości
materii i energii (już w pierwszych ułamkach sekund po Wielkim Wybuchu) i te
pierwotne fluktuacje gęstości stały się potem grawitacyjnymi zarodkami
przyszłych galaktyk i ich gromad. Jeśli jednak już w pierwszych chwilach
istniały miejsca troszkę gęstsze i troszkę rzadsze to w nich temperatura też
musiała być odpowiednio troszkę wyższa lub troszkę niższa od średniej. Ślad
po tych pierwotnych fluktuacjach gęstości oraz temperatury powinien pozostać w promieniowaniu reliktowym. I to właśnie po raz pierwszy zaobserwował
satelita COBE. Było to naprawdę wielkie odkrycie potwierdzające scenariusz
Wielkiego Wybuchu.
Pewnym mankamentem satelity COBE była stosunkowo niewielka
zdolność rozdzielcza obrazu fluktuacji. Widoczne na rysunku 1. plamki
fluktuacyjne są duże i rozmazane. Chodziło o bardziej ostry (drobnoziarnisty)
obraz tych fluktuacji temperaturowych. Pierwszym krokiem w tym kierunku był
eksperyment o nazwie BOOMERANG. Była to udoskonalona aparatura do pomiaru
fluktuacji temperaturowych wyniesiona na balonie stratosferycznym w grudniu 1998
roku. Ponieważ nie była to obserwacja satelitarna, nie było więc możliwości
obserwacji całej sfery niebieskiej lecz tylko jej fragmentu. Ale już ten
fragment nieba obserwowany z dużą ostrością (rozdzielczością kątową)
pozwolił zobaczyć drobnoziarnistą strukturę fluktuacji temperaturowych
promieniowania reliktowego. To zaś pozwoliło na wyprowadzenie odpowiedzi na
kolejne ważne w kosmologii pytanie — jaka jest globalna geometria Wszechświata i jaka będzie jego dalsza ewolucja. Okazuje się, że formalizm matematyczny
oraz obecna wiedza fizyczna pozwalają nam przewidzieć jak duże plamki
fluktuacyjne powinny dominować na otrzymanej mapce temperaturowej gdyby
geometria Wszechświata była: typu sferycznego, euklidesowego lub
hiperbolicznego. Ilustruje to rysunek 2. W górnej jego części mamy obraz
fluktuacji otrzymany z pomiarów BOOMERANG-a a poniżej trzy symulacje
komputerowe odpowiadające trzem klasom modeli kosmologicznych.
Rys.2. Ilustracja wpływu geometrii przestrzeni wszechświata
na obserwowane rozmiary kątowe fluktuacji promieniowania reliktowego (symulacja
komputerowa i jej porównanie z obserwacjami eksperymentu BOOMERANG.
Nawet na pierwszy rzut oka widać, że model z geometrią
euklidesową najlepiej pasuje do danych obserwacyjnych. A więc nasz Wszechświat
jest globalnie euklidesowy (pomimo lokalnych zakrzywień przestrzeni wokół
dużych mas) i zgodnie z modelami Friedmanna będzie ekspandował nieodwracalnie
coraz bardziej rzednąc i stygnąc.
Ostatnim krokiem na tej drodze badań jest misja
satelitarna W_MAP. Satelita ten, podobnie jak COBE, wykonał mapę temperatury
promieniowania reliktowego całej sfery niebieskiej z dokładnością pomiaru 10-5
K i z ostrością nawet nieco lepszą niż misja BOOMERANG (rys. 3.). Jego
wyniki opublikowano w lutym 2003 roku. Potwierdziły one w całej rozciągłości
tezę o euklidesowości przestrzeni Wszechświata.
Rys. 3. Mapa fluktuacji temperaturowych promieniowania
reliktowego wykonana przez satelitę W_MAP (miejsca granatowe są chłodniejsze,
pomarańczowe najcieplejsze).
Przypomnijmy sobie raz jeszcze wspominany na początku
artykułu fakt. Trzy klasy modeli Friedmanna zależały od parametrów takich
jak: średnia gęstość materii we Wszechświecie oraz tempa ekspansji
zawartego w stałej Hubble’a. Obecnie obydwa te parametry znamy już z dużo
większą dokładnością niż kilkadziesiąt lat temu. I tu pojawił się
dylemat. Wyniki pomiarowe fluktuacji promieniowania reliktowego wyraźnie wskazują
na Wszechświat euklidesowy, natomiast wartość stałej Hubble’a oraz ilość
materii we Wszechświecie nie zgadzają się z tym modelem. Ilość materii
atomowej (takiej zwyczajnej, z której my sami jesteśmy zbudowani) stanowi
zaledwie kilka procent tego co potrzeba aby realizował się model euklidesowy.
Najprawdopodobniej jest we Wszechświecie pewna ilość materii nieświecącej
(tzw. ciemnej materii). Na jej obecność wskazuje analiza ruchów własnych
galaktyk w gromadach galaktyk. Analiza ta pokazuje, że w galaktykach jest
znacznie więcej materii niż to widać w świeceniu gwiazd. Nie wiemy obecnie
jaki jest skład tej ciemnej materii, są tu różne hipotezy na ten temat,
jednak ilość tej ciemnej materii to też zaledwie ok. 25% tego co potrzeba do
zrealizowania Wszechświata euklidesowego. Pozostałe brakujące ok. 70% nazywa
się w tej chwili roboczo ciemną energią lub tzw. kwintesencją.
Jest to zupełnie egzotyczne tworzywo o zupełnie nieznanej nam obecnie naturze.
Tworzywo to ma własność taką, że jego gęstość pozostaje stała mimo
ekspansji Wszechświata a ponadto, w przeciwieństwie do materii, ma własność
odpychającą a nie przyciągającą (coś jakby antygrawitacja). Zauważono
jednak, że w formalizmie matematycznym modeli kosmologicznych tworzywo to
wchodzi do równań identycznie jak dawna einsteinowska stała kosmologiczna.
Czyżby więc zabieg Einsteina ze stałą kosmologiczną, potępiony przez
samego jej autora, miał jednak jakiś sens fizyczny? Może to była jednak
genialna pomyłka Einsteina, który dziś byłby zapewne zdumiony widząc
renesans swojego dawnego i odrzuconego pomysłu.
Zakończenie
Dzisiejszy obraz naszego Wszechświata przedstawia się nam
dość osobliwie. Głównym „wypełniaczem" przestrzeni okazuje się być
egzotyczne tworzywo zwane ciemną energią, która na dodatek ma własności
odpychające i to ona może decydować o samym zjawisku ekspansji. Sporą część,
ok. 25% stanowi ciemna materia o nie znanym nam obecnie składzie ale
przynajmniej normalnie grawitacyjnie przyciągająca. My sami zaś oraz wszystko
co dotychczas wokół siebie widzieliśmy i dotykaliśmy zbudowane jest z materii stanowiącej kilka procent składu Wszechświata a więc jesteśmy
zrobieni jakby z odpadków, bez których globalna ewolucja kosmologiczna być może
mogłaby się obejść. Zasada kopernikańska mówi, że nie żyjemy w żadnym
wyróżnionym miejscu Wszechświata ani w żadnym wyróżnionym czasie. Na
dodatek okazuje się, że zrobieni jesteśmy z byle czego.
Dziś wiemy o Wszechświecie dużo więcej niż nasi wielcy
poprzednicy — Kopernik Newton, Einstein. Nasi następcy zapewne będą wiedzieli
dużo więcej od nas. Jest wiele otwartych problemów w kosmologii. Problem,
czym są ciemna materia i ciemna energia to tylko niektóre z nich. Pojawia się
też pytanie, czy to co obecnie nazywamy naszym Wszechświatem to rzeczywiście
jest Wszech-Świat czy też tylko część jakiegoś obszerniejszego Multiversum
(zob. str. 403, 109).
Wielka księga o Wszechświecie nie została jeszcze przeczytana do końca. Być
może przeczytaliśmy dopiero wstęp. Ale to pasjonująca księga i aż żal
czasem, że nikt z nas za swojego życia nie zdoła doczytać jej do końca.
1 2
« Kosmologia (Publikacja: 18-03-2003 Ostatnia zmiana: 07-09-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2353 |
|