Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.183.182 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 307 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Formalny imperatyw katolickiej doktryny prawa naturalnego jest pustą formułą, z której nic nie wynika.
 Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.

Antyteodycea [2]
Autor tekstu:

Bóg patrzył z nieba na to doskonałe pod każdym względem swe dzieło i zastanawiał się nad czymś w milczeniu. Na ziemi żyłoby jednocześnie 80 — 100 mld ludzi. Owszem; żyłoby gdyby ten stan ogólnej doskonałości dotrwał do naszych czasów — to znaczy do roku 5750 po stworzeniu świata /oczywiście wg kalendarza narodu wybranego/.

Lecz nie dotrwał, bo gdzieś tak ok. roku 2 tys. Od stworzenia świata /wg tej samej rachuby/, Bóg z m i e n i ł koncepcję odnośnie swego dzieła i swego stworzenia. Powodem tej zmiany była rozmowa jaką odbył pewnego razu ze swym Synem. A było to tak:

Więc jak już powiedziałem, przyglądał się Bóg uważnie ziemi z nieodgadnioną miną, kiedy przystąpił do niego Syn i zagadnął go:

- Witaj Ojcze! Co tak wypatrujesz na tym twoim najlepszym ze światów? - Stwórca odwrócił ku niemu swoje oblicze i rzekł z dziwną zadumą i jakby smutkiem w głosie: — Tak sobie patrzę,… czy wszystko jest w porządku,... niestety,.. jest w najlepszym porządku. — Syn Boży uniósł brwi w zdziwieniu, więc Stwórca poprawił się szybko: - Chciałem powiedzieć; na szczęście jest wszystko w porządku! Przejęzyczyłem się, oczywiście. — odwrócił wzrok, a jego oblicze pokrył ciemny rumieniec.

Syn Boży roześmiał się w głos.

- Ojcze! Ojcze! Przede mną nie musisz udawać! Myślisz, że nie wiem co cię trapi?! Stworzyłeś doskonałe dzieło, a w nim doskonałe stworzenie — całkowicie od nas w o l n e  i  n i e z a l e ż n e  i teraz możesz tylko z ukrycia przyglądać mu się i podziwiać swą perfekcję! Zadowolony jesteś z tego?

Stwórca rozłożył ręce w nieporadnym geście i odparł niepewnie:

- Czy ja wiem? Z jednej strony na pewno tak,… jednak zaczynam mieć pewne wątpliwości,... nawet nie wiem jak ci to powiedzieć,.… — zawiesił głos, patrząc z uwagą w oblicze potomka. Ten ujął jego rękę i odparł impulsywnie:

- Teraz dopiero masz wątpliwości?! A to dobre! Ja je miałem od samego początku, ale przecież twoja wola tu się liczy, nie moja! Bo to, że przez cały ten czas siedzimy w tym niebie jak dwa kloce, nikomu do niczego nie potrzebni, to nie nasuwa ci żadnych wątpliwości ani przemyśleń?! Powiedz mi Ojcze, co my z tego wszystkiego mamy?! — wskazał dłonią w kierunku zielono-błękitnej kuli ziemskiej, majestatycznie płynącej w przestrzeni kosmicznej.

Spojrzenie Stwórcy ożywiło się.

- Co proponujesz zatem? — spytał z nadzieją w głosie i tajemniczym błyskiem w oczach. 

— Ojcze! Przecież to proste; stworzenie powinno ci służyć i być od ciebie we wszystkim zależne! Dopiero wtedy jego istnienie ma sens i uzasadnienie, nie uważasz? — spytał z wyrzutem patrząc w oblicze Stwórcy.

Ten przez jakiś czas zastanawiał się nad czymś w milczeniu, a potem spytał, wskazując na ziemię: — A ci tam? Co z nimi uczynić?

- Jakiż to problem, drogi Ojcze?! Cofnij czas do początków swego stworzenia, a nikt się nawet nie połapie, że popełniłeś błąd w swoim dziele! - powiedział to takim tonem i z taką miną, jakby się nie mógł nadziwić, iż jego boski rodzic sam nie wpadł na to proste rozwiązanie.

Na te słowa Stwórca ożywił się wyraźnie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zniknęła dotychczasowa apatia z jego oblicza. Zawołał nieomal: — A wiesz, że nie pomyślałem o tym?!

Patrzył z miłością na swego potomka, którego spojrzenie wyraźnie mówiło:

- Wiem, wiem drogi Ojcze! Nie pomyślałeś także i o mnie, a to już jest niewybaczalne gdy chodzi o załatwienie dobrej pracy dla najbliższej rodziny.

Stwórca pod wpływem jego wzroku, odwrócił głowę i zmieszał się nieco. Cicho, jakby do siebie powiedział: — No tak,… rzeczywiście,… nie pomyślałem o wszystkim.… — potem podniósł głowę i patrząc mu prosto w oczy, rzekł:

- Ale to da się naprawić! Jak sam stwierdziłeś — żaden to problem! Spójrz zresztą sam. — I Stwórca cofnął czas w tym momencie, o jakieś dwa tysiące lat, do chwili, kiedy to skończył w dniu szóstym swe dzieło, a dnia siódmego odpoczął po całym swym trudzie.

„Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym". Także w tym dniu obmyślił Bóg ze swym Synem n o w ą  k o n c e p c j ę swego przyszłego dzieła i nowy p o r z ą d e k w nim panujący. A następnego dnia, zaraz z samego rana /albo z wieczora, zależy od wyznania/ wziął się z wielką ochotą za swe nowe dzieło.

I rzeczywiście, nikt się nie połapał w tej bożej wpadce. Jedyną bowiem pozostałością po niej i drobną skazą, jest podwójny opis stworzenia człowieka i jego początków, całkowicie się od siebie różniących. Lecz i na to znaleziono „zadowalające" wyjaśnienie, jak i na wszelkie inne zło istniejące w dziele Stwórcy o nieskończonych i niczym nie ograniczonych możliwościach. Nazywa się ono T e o d y c e ą i zadowala ponoć wszystkich wierzących, a nawet większość myślicieli. Wszystkich, prócz mnie, dlatego napisałem swoją wersję wydarzeń i przyczyn, jakie je spowodowały.

Skoro przede mną tylu ludzi uważało za konieczne brać w obronę Boga, który wszystko może, wszystko wie wcześniej i nad wszystkim panuje — nie widzę nic niestosownego w tym, aby ktoś w końcu wziął w obronę to biedne jego stworzenie — człowieka, który w przeciwieństwie do swego Stwórcy, prawie nic nie wie i nie może. A to co może i tak mu ograniczają na każdym kroku ci, co ponoć lepiej wiedzą co dla niego dobre a co złe.

— k o n i e c -


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Apokatastaza czyli ukarana pycha Szatana
Dekalog w Pcimiu Dolnym albo Prometeusz wzgardzony

 Dodaj komentarz do strony..   


« Powiastki fantastyczno-teolog.   (Publikacja: 18-01-2004 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3208 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365