Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.419.928 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 218 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
John Brockman (red.) - Nowy Renesans
Elisabeth Keller (red.) - Ssaki. Leksykon Zwierząt. Tom 3

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Nasiona wiedzy mają być siane w samotności, lecz muszą być kultywowane publicznie."
« Ludzie, cytaty  
Wokół Miłosza i nawróceń na łożu śmierci [1]
Autor tekstu:

W ostatnim czasie, po śmierci Czesława Miłosza, w okolicznościach jego pochówku, wybuchło wiele namiętności. Namiętności podsycanych z jednej strony przez fanatyków polsko-katolickich, obrzucających Noblistę najgorszym błotem epitetów, w celu deprecjonowania Jego osoby świętej już pamięci, wobec ogólnospołecznego pragnienia należytego uczczenia i oddania hołdu wybitnemu polskiemu Twórcy. Z drugiej zaś strony, namiętności wielu osób wobec poczynań fanatyków, ale także i polskiego Kościoła i środowisk klerykalnych, zainteresowanych tym, aby wystawić Miłoszowi metryczkę ortodoksyjnego i prawowiernego katolika. A takim Poeta z pewnością nie był. Trudno za takiego uznać kogoś, kto pisze, że jednego dnia wierzy (w Boga), drugiego — nie, który do samego katolicyzmu nie raz wykazywał wyraźnie krytyczny stosunek. I nawet jeśli uznać to za krytykę konstruktywną, a nie odrzucającą, to najtrafniej byłoby Miłosza określić mianem agnostycznego katolika , z naciskiem na agnostycyzm a nie katolicyzm.

Podobne aneksje lub próby aneksji zdarzają się ostatnio coraz częściej. Barbara Stanosz pisała o bilecie do raju jaki na KULu wystawiono nawet na nazwisko ...Tadeusza Kotarbińskiego, tego, którego nie uwieczniono wśród filozofów w nowej bibliotece uniwersyteckiej w Warszawie za nazbyt otwarte niedowiarstwo i antyklerykalizm: „W ostatnich dniach polskie środowisko filozoficzne poruszyła wiadomość o takim oto zdarzeniu. Redakcja encyklopedii przygotowywanej w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim poprosiła osobę z zewnątrz o napisanie hasła o Tadeuszu Kotarbińskim — wybitnym filozofie i propagatorze racjonalistycznego, laickiego światopoglądu. Autor tego hasła stwierdził później ze zdumieniem, że do jego tekstu redaktor dopisał zdanie: "Na łożu śmierci pojednał się z Bogiem". Trochę się z tym pospieszono, bo żyją jeszcze uczniowie Profesora — wśród nich pisząca te słowa — którzy mogą wiarogodnie zaprzeczyć tej insynuacji."

W tym miejscu przypominają się podobne praktyki mormońskie, choć stosowane ze zgoła innych pobudek. „Ich kult przyjmuje tylko chrzest dorosłych przez zanurzenie całkowite; za przykładem kilku sekt chrześcijańskich pierwotnych, chrzczą 'na rzecz umarłych'; Franklin i Linkoln zostali wyratowani w ten sposób z ogni piekielnych" (S. Reinach)

Kilka miesięcy temu coś podobnego spotkało Aleksandra Małachowskiego. Na mszy pogrzebowej brat zmarłego, będący księdzem, oznajmił, że AM przed śmiercią się nawrócił i hurtowo przyjął wszystkie sakramenta z którymi przez lata zalegał, tj.: sakrament pokuty, sakrament eucharystii, sakrament chorych i sakrament małżeństwa. Wiadomość tę odtrąbiły wkrótce media. Czasami trudno zweryfikować takie podania i przez sam ten fakt, zakładając, że byłoby to prawdą (a przypadek Kotarbińskiego dowodzi, że nic nie jest niemożliwe w imię zapędów aneksyjnych), brat zmarłego winien milczeć. Jest to z pewnością sprawa na tyle osobista, że wymagałaby tego zwykła przyzwoitość. Tej jednak dziś w zakresie publicznych stosunków wyznaniowych jak na lekarstwo.

Celem tych wszystkich zabiegów jest, aby zrównać wszystko do katolickiego poziomu, a w pierwszym rzędzie to co wielkie i znaczące, a że za życia czasami trudno (choć opór materii na ogół ustępuje), zatem robotę finalizuje się po śmierci. Jest np. niemal pewne, że kiedy umrze Leszek Kołakowski, będzie prezentowany jako prawowierny i wierzący katolik, bo tylko taki może dziś być publicznym mędrcem. To nic, że dziś pytania o wiarę Kołakowski zbywa kurtuazyjnie: „Bóg doskonale wie, w co wierzę". Po jego śmierci, czołowi teolodzy wiedzieć będą, że był wierzący lub że prawdziwie nawrócił się na łożu śmierci...

Dojdzie do tego, że będąc znaną personą, w obawie przed deformacją własnych przekonań i godności własnej postawy po śmierci (bo lękliwe nawrócenie przed śmiercią jest jak najdalsze od wizerunku godnej śmierci, a taką być może paru ateistów czy agnostyków miałoby chęć umrzeć), trzeba będzie w testamencie spisanym notarialnie wydać polecenie dla bliskiej osoby dbania o jakąś pośmiertną „integralność światopoglądową" i godność. Bo dziś w publicznym dyskursie polskim są trzy rodzaje ludzi ze względu na ich stosunek do religii i kościoła: prawowierni katolicy, tj. tacy co nie krytykują władz kościelnych i chodzą do kościoła; dalej mamy tzw. niezdecydowanych lub poszukujących, czyli niewierzących, którzy potakują kościołowi lub co najmniej go nie krytykują; oraz na końcu — „szczekające kundelki".

Wróćmy jednak do Miłosza. Poniżej przedstawię kilkanaście cytatów będących jego wypowiedziami dotyczącymi religii, wiary i kościoła, co w jakimś stopniu powinno przybliżyć jego rzeczywiste poglądy na te kwestie

***

Czesław Miłosz: Państwo wyznaniowe? , „Gazeta Wyborcza", 11 V 1991

Dlaczego wielu siedzi cicho:

„Śledzę z odległości niektóre wydarzenia w Polsce, zbyt już wrośnięty w Amerykę, żeby myśleć o zmianie stałego miejsca pobytu. Być może pewne moje obserwacje bezstronnego świadka mogą się przydać, choć nie wątpię, że gdybym powstrzymał się od wypowiadania opinii, uniknąłbym wielu przykrych oskarżeń."

„Debaty o stosunkach pomiędzy państwem a Kościołem nie da się w Polsce uniknąć, jednak żeby mogła się odbyć, uczestniczący w niej powinni móc przemawiać bez obawy. Dlatego korzystam ze swego przywileju, jako że nie ubiegam się o żaden urząd publiczny, a więc nie muszę być ostrożny, i wypowiadam kilka opinii, które na pewno są przez wiele osób wypowiadane po cichu, w gro nie osób zaufanych."

Religijność głęboka (wertykalna) zanika, trwa religijność behawioralna (horyzontalna):

„Z pewnością religia nie oznacza tylko tęsknoty duszy ludzkiej do sakralizacji istnienia i do wewnętrznego ładu wobec rzeczy ostatecznych. Jest także liturgią i masowym udziałem w obrzędach, kiedy bycie razem, z innymi myślącymi i czującymi podobnie, ma swój własny walor, i identyfikacji z bliźnim, i wzajemnego utwierdzania się w wierze. Tych dwóch aspektów w religii nie da się rozdzielić, jakkolwiek zdają się one odpowiadać dwóm rodzajom religijności: wertykalnej i horyzontalnej. Erozja wyobraźni religijnej dotyka zwłaszcza tej pierwszej, o czym łatwo się przekonać poświęciwszy chwilę uwagi wielkiemu przewrotowi nowoczesnej ery, polegającemu na oddzieleniu się literatury i sztuki od tradycyjnego światopoglądu wypracowanego przez wieki chrześcijaństwa. A cóż lepiej świadczy o tym, co dzieje się w głowie człowieka, niż wytwory jego umysłu i ręki? Z kolei te wytwory otaczają nas, przemawiają do nas, i już nie tylko nauka i technika nas od wewnątrz zmienia, również z nich pośrednio zrodzone dzieła literackie i artystyczne. Jednak te wewnętrzne przemiany, mające za skutek trudność wierzenia, pozostają ukryte, niejako pod powierzchnią, podczas kiedy religijność horyzontalna trwa nienaruszona i może nawet święcić triumfy. Wydaje mi się, że ostatnie kilka dziesięcioleci przyniosły przyspieszenie tego procesu, rozdzielania się dwóch nurtów."

Katolicyzm jako ideologia panująca, wojująca i terroryzująca:

„Nie jestem powołany do tego, żeby wypowiadać się o Kościele. Z pewnością jednak kwestie wiary głęboko mnie obchodzą, a one niekoniecznie mogą być mierzone triumfem zewnętrznym Kościoła i ilością wiernych uczestniczących w nabożeństwach. Niewykluczone, że aby uzyskać prawdziwy obraz tego, co się dzieje w głowach i sercach ludzkich, trzeba wyjść poza krąg słownictwa używanego przez kler w różnych jego wystąpieniach. Co uderza w Polsce dzisiejszej, to ponowne pojawienie się dwóch języków, tyle że miejsce marksistowskiego zajął język katolicki. Można tylko życzyć księżom, żeby tak powszechnie wyrażana zgoda na wiodącą rolę katolicyzmu jako religii całego narodu nie przesłoniła im prawdy nieco innej, ujawnianej w rozmowach, które milkną w ich obecności. Bo, powiedzmy sobie szczerze, ludzie w Polsce zaczęli się księży bać, co nie jest dobrym znakiem. Ponieważ mam za sobą doświadczenia z międzywojennego dwudziestolecia, kiedy ksiądz prefekt, czyli katecheta w szkole, miał na zasadzie Konkordatu, tak dużą władzę, że ani nauczyciele, ani uczniowie nie ośmielali się z nim zadzierać, taki strach jest dla mnie zrozumiały. Iluż na przykład posłów, iluż senatorów odważy się na wypowiedzi, które mogłyby ich narazić na zarzut, że ich poglądy nie są poglądami prawowiernych katolików?"

Religijność w Ameryce, zalety rozdziału kościoła od państwa:

„Rozdział Kościoła od państwa, ściśle przestrzegany w Stanach Zjednoczonych, nie przeszkodził religii w rozszerzaniu jej wpływów i dzisiaj, porównując Stany z zachodnią Europą, wypada stwierdzić, że są one znacznie mniej zdechrystianizowane. Ogromna większość obywateli określa siebie jako przynależnych do jednego z wyznań chrześcijańskich, tak że na inne wyznania i na bezwyznaniowych przypada dość nikły procent. Choć statystyki w tym względzie są zawodne, znajdują potwierdzenie w liczbie wiernych chodzących do kościoła. Niemniej jednak religia w Ameryce od dawna raczej ma charakter raczej horyzontalny, więzi społecznej łączącej członków danej lokalnej wspólnoty, i ten charakter dzisiaj silnie się zaznacza, co znajduje wyraz we wzmożonym zainteresowaniu służbą "sprawie" — czy będzie nią pokój światowy, czy sprawiedliwość dla ekonomicznie upośledzonych, czy prawo azylu. Zarazem stosunek amerykańskich katolików do etycznych nauk Watykanu jest o wiele bardziej czynny niż u zachodnich Europejczyków, to znaczy ci pierwsi starają się usunąć dystans pomiędzy tym, co się głośno uznaje i tym, co się robi, podczas, gdy ci drudzy zdają się zadowalać permanentnym podziałem na podniosłą, ale „nieżyciową" doktrynę i wymuszoną przez samo życie praktykę. Przykładem jest stanowisko wobec zakazu używania środków antykoncepcyjnych, zakazu w Ameryce odrzucanego jawnie."

O szkolnej katechezie:

„Wyniosłem i zachowałem z lekcji religii w szkole średniej, zwłaszcza z historii Kościoła, dogmatyki i apologetyki, że nie byłbym w porządku, gdybym lekceważył zalety wychowania katolickiego. Jednakże, skoro tak dobrze rozwinął się system katechezy poza budynkiem szkoły, muszę przyznać, że bardziej trafiały mi do przekonania argumenty przeciwników zmiany i wydali mi się oni bardziej dalekowzroczni. Wszelka oficjalność i wszelki przymus szkodzą religijnej wierze i należy ich, jeżeli można, unikać. Udział w lekcjach jest dobrowolny, ale sytuacja jest inna niż w krajach, gdzie większość rodziców jest bezreligijna (na przykład w Czechach) albo należy mniej więcej równomiernie do kilku wyznań. Tam, gdzie przeważająca katolicka większość odnosi się do wyznaniowej mniejszości niechętnie, jako pozbawionej cech "dobrego Polaka", grozi nacisk przewidziany przez Thomasa Jeffersona. Spora liczba rodziców i dzieci będzie opierać się takiemu naciskowi w imię wolności sumienia, ale wtedy te dzieci żadnego przygotowania religijnego nie otrzymają. Oczywiście, dużo zależy od poziomu umysłowego i zdolności pedagogicznych księży katechetów; jeśli ktoś mnie zapewni, że wszystko tutaj przedstawia się dobrze, wycofam moje podejrzenia co do szkoły jako wylęgarni antyklerykalizmu. Przyznaję się do niewiedzy i pozostawiam margines wątpliwości. Niepokoiło mnie jedynie to, że powrót religii do szkół dokonał się nagle i nie był poprzedzony debatą , tak że robił wrażenie lękliwej zależności sfer rządowych od hierarchii kościelnej.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Religijne oszczerstwa i racjonalna apologia Wolter
Wolnomyślnie o religii

 Zobacz komentarze (3)..   


« Ludzie, cytaty   (Publikacja: 03-09-2004 Ostatnia zmiana: 24-02-2011)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3619 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365