|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Ateizm i Ateologia
Religia jako opium [2] Autor tekstu: Andrzej Rusław Nowicki
To co wewnętrznie święte, nie
potrzebuje zewnętrznego uświęcenia. Król potrzebował Boga, ponieważ uczynił
rzecz bezbożną. Stąd prosty wniosek: jeżeli myśliciel chrześcijański pragnie bronić tego, co samo w sobie jest rozumne i sprawiedliwe, nie powinien sprzeciwiać się rozbiciu mistyfikującej
skorupy. Bo przecież tego, co rozumne i sprawiedliwe nie trzeba „uświęcać" — jest ono bowiem samo w sobie „święte". Warto przypomnieć, dla
rozwiania możliwych obaw ludzi wierzących, że ateistyczna negacja religijnej
formy prowadzi nie tylko do swobodnego odrzucania licznych treści (poglądów,
wartości, norm, postaw) występujących w formie religijnej, bez przejmowania się
uświęcającą je formą, ale również do swobodnego aprobowania tych poglądów,
wartości, norm i postaw, które po merytorycznym rozpatrzeniu okażą się
racjonalne, słuszne, cenne — mimo że występowały w religijnej szacie. Tak
więc stosunek ateizmu do religii można ująć najogólniej w pięciu punktach:
1 — bezwzględne odrzucanie religijnej formy („rozbicie skorupy") w celu rzeczowego rozpatrzenia treści,
2 — po odrzuceniu religijnej formy — aprobowanie niektórych treści jako
treści świeckich, czyli „wyłuskiwanie racjonalnej treści z nieracjonalnej skorupy",
3 — po odrzuceniu religijnej formy — odrzucanie treści nieracjonalnych,
niesłusznych, niemoralnych, fałszywych,
4 — przeciwstawianie własnych treści (poglądów, ideałów, wartości,
norm, postaw) treściom odrzuconym,
5 — jeżeli po odrzuceniu religijnej formy przekształcamy treść (uważaną
dotąd za „religijną") w treść świecką, to — być może -
dzięki rozpoznaniu formy religijnej jako czynnika mistyfikacji odbieramy jej właściwości
mistyfikujące i przekształcamy również religijną formę w formę świecką.
Rozpoznana — przestaje być dla nas groźna; zdaliśmy sobie sprawę, że jest
czynnikiem mistyfikacji i deformacji. W rezultacie złudzenie przestaje być złudzeniem. Na przykład:
kiedy przestano wierzyć w Zeusa, Herę, Aresa i Afrodytę — mitologiczna
forma mistyfikacji przekształciła się w najzupełniej świecką formę
artystyczną.
Jak z tego widać, nie w „sposobie mówienia" przejawia się negatywna
funkcja religii, ale w „sposobie rozumienia" jej języka.
Przejdźmy
teraz do rozpatrzenia drugiej funkcji religii związanej z określaniem jej jako
opium. Teologów chrześcijańskich zainteresowało pochodzenie tej metafory.
Reinhart Seeger w roku 1935, Ewald Schaper w roku 1940 i ostatnio Helmut
Gollwitzer w roku 1962 zebrali interesujące materiały, z których wynika, że
na tę funkcję religii zwracało uwagę wielu myślicieli na wiele lat przed
Marksem. Heine nazywał religię „duchowym opium" i powiadał, że
"[...] opium i religia są znacznie bliższe sobie, niż to się na ogół
przypuszcza". Bruno Bauer pisał, że teologia „[...] usypia dążenia
wolnych ludzi" wywierając "wpływ podobny jak opium". Moses Hess
wymieniał jednym tchem „opium, religię i wódkę" i wyjaśniał, że człowiekowi
przygnębionemu świadomością życia w niewoli religia przynosi pociechę;
wiara w rzeczywistość tego, co nierzeczywiste i w nierealność tego, co
realne działa na cierpiącego równie kojąco jak opium. Podobnie więc jak w wielu innych zagadnieniach myśli Marksa o religii nie pojawiają się w próżni,
ale wyrastają z określonych tradycji i świadomie do nich nawiązują,
akceptując to, co słuszne i koncentrując wysiłek intelektualny na
dobudowywaniu najwyższych pięter. W Przyczynku do krytyki heglowskiej
filozofii prawa Marks korzysta z aparatury pojęciowej Hegla i młodoheglistów,
charakteryzującej się takimi pojęciami jak „samowiedza", „autoalienacja",
„prawdziwa rzeczywistość", „opium" itp., wypowiadając następujące
twierdzenia:
1 — religia jest tworem ludzkim, religię tworzy człowiek,
2 — "[...] religia jest to mianowicie samowiedza i poczucie samego siebie u człowieka, który siebie bądź jeszcze nie odnalazł, bądź już znowu zagubił
[. . .]" inaczej mówiąc:
3 — religia jest produktem takiej sytuacji społecznej, w której człowiek nie jest istotą w pełni rzeczywistą, ponieważ nie posiada możliwości pełnego
rozwinięcia własnego człowieczeństwa lub zostaje tego człowieczeństwa
pozbawiony w wyniku procesów alienacyjnych, a więc:
4 — religia wyrasta z takiej „[...] sytuacji, która bez złudzeń obejść
się nie może [...]"; nie mogąc w pełni rozwinąć własnego człowieczeństwa
człowiek potrzebuje "złudzenia", „pociechy", „opium"; nie
mogąc zdobyć rzeczywistego szczęścia, człowiek sięga po „szczęście
urojone",
5 — a więc religia „[...] jest urzeczywistnieniem istoty ludzkiej w fantazji, dlatego że istota ludzka nie posiada prawdziwej rzeczywistości
[...]"; w tym znaczeniu "religia jest opium ludu",
6 — z rozpoznania funkcji religii jako „opium", czyli „złudzenia",
„pociechy" i „urojonego szczęścia", a więc środka godzenia człowieka z nieludzką rzeczywistością, środka nasennego usypiającego dążenie do
przebudowy społeczeństwa, paraliżującego energię rewolucyjną, odwracającego
od walki klasowej — wynikają dwa wnioski:
konieczność walki z religią jako przeszkodą w mobilizowaniu mas do walki
rewolucyjnej i przesunięcie punktu ciężkości z krytyki religii na krytykę
stosunków społecznych, które są główną przyczyną „odczłowieczania"
człowieka, pozbawiania go cech ludzkich i możliwości pełnego rozwinięcia
ludzkiej osobowości i wszystkich indywidualnych uzdolnień.
Czytelnika interesuje niewątpliwie problem, jaką postawę wobec tej
marksowskiej oceny społecznej funkcji religii zajmują teologowie chrześcijańscy
oraz filozofowie będący przeciwnikami marksizmu. Jak dotąd spotkałem się z trzema stanowiskami, których poznanie może być dla Czytelnika interesujące.
Spośród tych trzech stanowisk dwa pierwsze akceptują niektóre twierdzenia
Marksa. Jedno, ponieważ upatruje w nich hołd złożony wartościom poznawczym
religii, drugie, ponieważ aprobuje funkcję religii jako opium. Trzecie
stanowisko kwestionuje określanie religii mianem opium. Pierwsze stanowisko
reprezentuje teolog protestancki Eric Weił z Lilie, który stara się dowieść,
że dla Marksa religia nie jest fałszem, ponieważ
„[...] odsłania istotę istniejącego świata". Dla Marksa, powiada Eric
Weił, „religijna autoalienacja" (religióse Selbstentfremdung)
jest odsłonięciem, obnażeniem, objawieniem „wewnętrznego rozdarcia i sprzeczności" istniejącego społeczeństwa.
Tak więc religia posiada
rzekomo według Marksa wysoką wartość poznawczą. Do tych wywodów nasuwa się
kilka uwag. Po pierwsze, Marks wielokrotnie stwierdza, że religia nie jest
„odsłonięciem" (Enthullung), ale właśnie „zasłanianiem"
(Yerhullung), maskowaniem i mistyfikowaniem rzeczywistości. Po drugie,
to maskowanie i mistyfikowanie istoty rzeczywistości służy, według Marksa,
do usprawiedliwiania, upiększania, aprobowania i gloryfikowania, czyli
sankcjonowania panującego porządku społecznego. A więc religia nie ma wartości
poznawczo-demaskatorskich w stosunku do niesprawiedliwego ustroju społecznego,
ale właśnie przeciwnie pełni funkcje maskująco-apologetyczne. Po trzecie, w przytoczonych przez Weila tekstach Marks nie mówi absolutnie nic o — rzekomo
odkrywczej — treści refleksu religijnego, ale tylko o jego genezie, z czego
można co najwyżej wnioskować, że sam fakt istnienia jakiegokolwiek refleksu
religijnego, może być uważany za symptom wewnętrznego rozdarcia i sprzeczności
ustroju społecznego. Zdobyta w ten sposób wiedza jest jednak tak ogólnikowa,
że na podstawie tego symptomu nie można nawet odpowiedzieć na pytanie, na jaką
formację społeczno-ekonomiczną ów symptom wskazuje. Po czwarte, gdyby nawet
wiedza ta była bardziej konkretna, to potwierdzałaby tylko fakt, że treść
religii jest pozareligijna. Jeżeli nawet religie coś odsłaniają i „objawiają", to z tych objawień nie dowiadujemy się absolutnie niczego o „bogach" i „niebie", a co najwyżej tylko czegoś o ludziach i o
świecie. Po piąte wreszcie — i to jest najważniejsze — Weił wtłacza w tekst Marksa myśl idealistyczną, zapominając o tym, że Marks był
materialistą i twórcą materializmu historycznego.
Otóż w tekście Marksa
nie ma wcale mowy o tym, aby poprzez studiowanie refleksu religijnego zdobywać
wiedzę o „istocie świata", ale właśnie przeciwnie Marks z całym
naciskiem podkreśla, że dopiero wiedza o obiektywnych społeczno-ekonomicznych
sprzecznościach istniejącego społeczeństwa pozwala nam zrozumieć, w jaki
sposób powstaje alienacja religijna i jaki jest jej istotny sens. Idealista Weil
przypisuje Marksowi myśl, że w wyobrażeniach religijnych zawarta jest
„prawda o świecie", Marks natomiast stwierdza, że naukowa wiedza o społeczeństwie
jest jedynym kluczem do prawidłowej interpretacji jego zniekształconego,
religijnego odbicia. Drugie stanowisko reprezentuje teolog chrześcijański
Daniel T. Niles z Cejlonu. Akceptując marksowskie określenie religii powiada:
To prawda, że religia stanowi opium dla mas, ponieważ prawdziwa religia
uspokaja dążenie do zemsty [...] i w ten sposób przyczynia się do „złagodzenia"
antagonizmów między ludźmi. Warto tylko zadać sobie pytanie: dla kogo taka
funkcja religii jest najbardziej korzystna? Komu najbardziej zależy na „łagodzeniu"
walki klasowej i wygaszaniu „dążenia do zemsty" za doznawane krzywdy i upokorzenia, na paraliżowaniu energii rewolucyjnej mas i wytwarzaniu w nich
postawy rezygnacji i zgody na panujący porządek społeczny?
Szczególnie cenna
może być w tym kontekście wypowiedź filozofa i psychologa Williama
McDougalla (1871-1938), tym bardziej że myśliciel ten przez kilkadziesiąt
lat obywał się bez religii, a zdecydował się przyjść w sukurs religii
dopiero po przekroczonej sześćdziesiątce i to bynajmniej nie na skutek własnych
przeżyć religijnych, ale ze względu na społeczną funkcję religii. Doszedł
mianowicie do przekonania, że religia jest potrzebna do ratowania zagrożonej
cywilizacji. Świat najwyraźniej odchodzi — pisze McDougall -
od starych wierzeń religijnych. Coraz widoczniej i ze wzrastającą szybkością
zdobywa sobie uznanie czysto materialistyczny pogląd na świat, niszcząc stare
wierzenia.
Przez cywilizację rozumie McDougall cywilizację „zachodnią", a zagrożeniem
tej cywilizacji jest dla niego nie tylko rewolucyjny ruch robotniczy, lecz również
rosnąca liczebność ludów kolorowych. McDougall zastrzega się, że nie jest
„rasistą" i że jedynie chodzi mu o dobro kultury i cywilizacji. Nie
chodzi mu wcale o kolor skóry, lecz o to, że „niższe rasy" są -
jego zdaniem — niezdolne do budowania cywilizacji, a także, co gorsza, do
przyswojenia sobie wyższej cywilizacji. Tymczasem przyrost naturalny jest u nich tak wysoki, że z każdym rokiem
stosunek procentowy między ludami tworzącymi kulturę a ludami kolorowymi
zmienia się coraz bardziej na niekorzyść „ras szlachetnych". W dalszym
ciągu McDougall stara się rozwiać pospolite podobno w Ameryce złudzenie, że
„niższe rasy" same usuną się i powymierają na skutek zetknięcia się z „wyższą rasą", tak jak to się stało swego czasu z Indianami,
Australijczykami i Tasmańczykami. McDougall wykazuje, że rasy te nie
powymierały same, ale zostały wymordowane. Teraz również zachodzi -
zdaniem McDougalla — poważna obawa, że Hindusi i Murzyni nie zechcą
spokojnie powymierać, żeby ustąpić miejsca na ziemi rasom bardziej
„szlachetnym".
1 2 3 4 Dalej..
« Ateizm i Ateologia (Publikacja: 21-10-2004 )
Andrzej Rusław NowickiUr. 1919. Filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca, twórca ergantropijno-inkontrologicznego systemu „filozofii spotkań w rzeczach". Profesor emerytowany, związany dawniej z UW, UWr i UMCS. Współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Założyciel i redaktor naczelny pisma "Euhemer". Następnie związany z wolnomularstwem (w latach 1997-2001 był Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski, obecnie Honorowy Wielki Mistrz). Jego prace obejmują ponad 1200 pozycji, w tym w języku polskim przeszło 1000, włoskim 142, reszta w 10 innych językach. Napisał ok. 50 książek. Specjalizacje: filozofia Bruna, Vaniniego i Trentowskiego; Witwicki oraz Łyszczyński. Zainteresowania: sny, Chiny, muzyka, portrety. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 52 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: W chiński akwen... Wolność w Hongloumeng | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3694 |
|