Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.159.748 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 306 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Najważniejsze, to przeżyć życie pogodnie, korzystając z racjonalnej lewej półkuli mózgu, a nie tej prawej, instynktownej, która sprowadza cierpienie i tragedie.
 Społeczeństwo » Eutanazja

Kult życia i kult śmierci a eutanazja [2]
Autor tekstu:

Mamy tu więc dwa rozumienia życia i śmierci: 1. chrześcijańską ideę śmierci — mit: śmierć jako nobilitacja oraz 2. śmierć jako stan naturalno — fizjologiczny. Myśl średniowieczna dysponuje więc aporetycznym stosunkiem autonomii człowieka do wiary i religii, a także wybitnie jakościowym i aksjologicznym rozumieniem śmierci podporządkowanym dogmatom religijnym, zaś przede wszystkim średniowiecze nie potrafi uporać się z problematycznym stosunkiem dogmatu do faktycznej autonomii człowieka. Jeżeli więc antyk dysponuje pojęciem śmierci w kategoriach ontycznych, to średniowiecze rozpatruje śmierć wyłącznie w wymiarze teoontologicznym i teologicznym.

3. Oświecenie — kult życia

Myśl oświeceniowa pozostaje płaszczyzną otwartą omawianej triady. Rozprawiamy o niej i o dwóch wcześniejszych filozofiach z pozycji neorenesańczyków — jesteśmy obywatelami ery ponowoczesnej, której imię brzmi: neorenesans. Uwolnienie i rozdzielenie filozofii, nauki i państwa od religii, dynamiczny rozwój nauk ścisłych, przyrodoznawstwa, powrót do myśli antycznej wolny od religijnych determinacji, jakby „na czysto", dalej rozwinięcie antycznej myśli społecznej, politycznej, etycznej i ontologicznej oraz sformułowanie nowych problemów filozoficznych, wieńczących narodziny nowej metafizyki oraz epistemologii, wyznaczyły nowe spojrzenie i rozumienie roli oraz miejsca człowieka w świecie, a także samego świata. Laicyzacja myślenia pozwoliła spojrzeć na relację człowieka do świata i do samego siebie z pozycji ulgi, jakiegoś oczyszczenia — swoiście Baconowskiego myślenia [ 3 ].

Oświeceniowa myśl humanistyczna postrzega człowieka jako byt autonomiczny będący fizycznie częścią uniwersum, problematyzując sferę rozumności. W tym sensie człowiek renesansu podejmuje się tych działań, które człowiek antyku pozostawił otwarte, nieporuszone albo w ogóle nie sformułowane w dziedzinie poznania. Toteż jest on w jakimś stopniu kontynuatorem myśli antycznej i jej korespondentem, jednocześnie dynamicznie ewoluując społecznie, politycznie i etycznie. Punktem oparcia człowieka Oświecenia jest szeroko i różnorodnie pojmowana myśl antyku. Ale jest to zarazem niezwykle eklektyczny kocioł intelektualny, w którym próbują zabrać znaczący i decydujący głos różne nurty myślenia, w tym ideologie religijne. W jakimś stopniu myśl renesansu, zwłaszcza tego późnego oraz obecnego neorenesansu, uwikłana jest w polemikę z myślą średniowieczną. Odzyskana autonomia myślenia jako niewątpliwy tryumf renesansu, uwolnienie od wpływów religijnych zaowocowało sporem pomiędzy obydwoma nurtami myślenia oraz trwającą wciąż agresywną tendencją do zniweczenia i zduszenia tradycji świeckiej myśli humanistycznej przez autorytarny fundamentalizm myśli religijnej — w Europie głównie przez myśli katolicką.

W nurcie oświeceniowym pogląd na rolę i miejsce człowieka w świecie jest u swych podstaw zgodny z myśleniem starogreckim. Człowiek renesansu i neorenesansu utożsamia się fizycznie z bytem przyrodniczym, postrzegając go jako wspaniałą doskonałość i harmonię oraz poszukując jej źródeł w samej czystej materii, którą bada — jak chociażby astrofizyka, i utożsamia z logosem antycznych Greków. Ale człowiek renesansu jest również, a może przede wszystkim zainteresowany sferą intelektu, badaniem istoty czystej świadomości — rozumu. Człowiek oświecenia już wie to, czego nie wiedział człowiek antyku, a z czego zdawał sobie sprawę człowiek średniowiecza — że to, w jaki sposób widzi świat i siebie w tym świecie, to w jaki sposób obydwa te fakty pojmuje, że jest to ludzki sposób postrzegania i rozumienia. Mało tego, ma on świadomość, że wszelkie dostępne formy rozumienia, idee, religie, teorie ścierające się wzajemnie na przestrzeni dziejów mają swe źródło w tym, co racjonalne, że są tworami rozumu, który jest cechą ludzką — nie boską.

Człowiek Oświecenia postrzega życie i śmierć przez pryzmat kultu życia, które jest dla niego trwaniem uposażonym jakościowo, a śmierć to ostateczny koniec życia, często wzmacniane i uzupełniane jest to rozumienie pojęciem śmierci jako aktu końca świadomości w znaczeniu fizjologicznym, duchowym i każdym innym. Tak pojmowana śmierć dotyczy w równej mierze człowieka umierającego „samoistnie" na przykład na skutek choroby, umierającego śmiercią samobójczą oraz w wyniku zabójstwa. W Oświeceniu nie dysponuje się rozróżnieniem jakościowym śmierci, jak i aksjologicznym. Akt śmierci jest demokratycznym aktem skończonym i naturalnym, tak jak narodziny. Kategorią fundamentalną renesansu i neorenesansu jest autonomia człowieka. Myśl oświeceniową charakteryzuje zatem racjonalizm, a człowiek oświecenia cieszy się świeżo i nie bez trudu zdobytą wolnością od dogmatyzmu myślenia. Z dotychczasowych analiz widzimy, że dominujący sposób myślenia wyznacza charakter z jakim rozstrzyga się pewne problemy, bowiem myślenie zawsze wyznacza i formułuje jakiś problem.

4. Neorenesans — kolebka bioetyki

Wydawać by się mogło, że filozofia ponowoczesna popadła w skrajności na tyle, że przestała istnieć jako dyscyplina rozwijająca się, pozostawszy skostniałym sporem akademickim o kolejne reinterpretacje minionych systemów filozoficznych. Tymczasem na jej gruncie rodzi się i rozwija nowe. Rozwija się dynamicznie grupa badań nad poznaniem, transcendentalną świadomością, a także niezwykle dynamicznie rozkwita etyka. Ta ostatnia, dotrzymując kroku współczesnym przemianom społecznym, politycznym i obyczajowym i chcąc żywo korespondować z aporiami tychże przemian, powołała do życia nową jakość — bioetykę pozwalającą mieć nadzieję na uporanie się z problematyką społeczną ponowoczesnej cywilizacji, między innymi z kwestią aborcji i eutanazji. Jednakże myśl neorenesansu trapi o wiele większy ciężar aporetyczny, człowiek neorenesansu bowiem, nie uporał się z formalnym stosunkiem życia do śmierci oraz do autonomii jednostki w świetle życia i śmierci na skutek panującego ideologicznego chaosu. A to znaczy, że pozostajemy jako neorenesańczycy w tym samym punkcie, w którym znalazł się człowiek oświecenia u schyłku średniowiecza — dysponujemy racjonalnymi przesłankami pod groźbą i panowaniem agresywnego dogmatyzmu.

Jednym z problemów bioetycznych, który budzi emocje jest eutanazja. W tej kwestii emocje wokół toczącego się sporu są jedynymi argumentami w sprawie. Eutanazja nie jest problemem etycznym, ani społecznym. Eutanazja w ogóle nie jest problemem. Sporne emocje wokół niej odsłaniają problematyczny charakter myśli neorenesansowej, w której absolutyzm walczy z relatywizmem i pobrzmiewa echem sporu we wszystkich przejawach ludzkiego działania, pożera człowieka w obszarze społecznym, politycznym i naukowym. Wszędzie mamy do czynienia z agresorem — absolutyzmem niedopuszczającym do głosu alternatywne nurty myślenia oraz wiedzy, jest on bowiem zamknięty na dialog i przemiany historyczne. Jako zdeaktualizowany system jest nieprzymierzalny do ponowoczesnej problematyki filozoficznej, społecznej i etycznej, jednakowoż nieprzerwanie wieńczy swój tryumf.

Prawo do eutanazji, czyli świadomej decyzji o samobójstwie osoby chorej, która zleca je osobom trzecim, gdyż nie może popełnić samobójstwa samodzielnie z powodu ubezwłasnowolnienia fizycznego, jakim jest zaawansowana i nieodwracalna choroba, a której to decyzji towarzyszy pełna świadomość osoby chorej, podejmującej ją jest zjawiskiem naturalnym, bowiem wynika on z szacunku do autonomii drugiego człowieka, pragnącego ukrócić swoje cierpienia związane z chorobą. Tak jak aborcja powinna być swobodnie stosowana, lecz nie jako powszechna forma zapobiegania ciąży — antykoncepcji, tak eutanazja jako legalna i powszechna nie może być stosowana jako powszechna forma leczenia — terapii. Eutanazja to problem środowisk medycznych z racji posiadanych przez lekarzy uprawnień, wśród których dysponuje się środkami służącymi do eksterminacji. I tu wyłania się klucz do omawianego problemu, którym, co powtarzam z naciskiem, nie jest eutanazja a wyłącznie kwestia nadużyć. Dodajmy, że problem nadużyć dotyczy tu wyłącznie gestii osób trzecich, które zostają upoważnione do wykonania samobójstwa na życzenie osoby niemogącej samodzielnie go wykonać, ale świadomie podejmującej tę decyzję. Czymś wysoce pożądanym jest na dzień dzisiejszy legalizacja eutanazji w formie zapisu prawnego, a prawo ma tu chronić autonomię osoby pragnącej i podejmującej decyzję o eutanazji, przed wspomnianymi nadużyciami wbrew jej woli. Jest to fakt, z którym człowiek ponowoczesny nie potrafi się uporać prawnie i etycznie, a co jest definitywnie obowiązkiem człowieka ery neorenesansu. Zasadniczym punktem spornym tej epoki jest brak tolerancji wobec autonomii jednostki, którą charakteryzuje upośledzenie wolności fizycznej podejmującej decyzję o eutanazji. Ten, kto podejmuje decyzję o samobójstwie i zleca je osobom trzecim, jest przecież zdeterminowany fizycznie przez nieodwracalną dolegliwość chorobową. Toteż tak pojmowana eutanazja musi doczekać się, wymaga tego sam przedmiot sporu, pełnoprawnego, rzetelnego i kompetentnego zapisu legislacyjnego, który zawierać musi swoisty instruktaż przebiegu samobójstwa na zlecenie w świetle przedstawiciela prawa, na rzecz i w obronie autonomii jednostki. Jego brak jest rażącym i niszczącym aspektem społeczno — etycznym ery ponowoczesnej, wpływa bowiem wielce destrukcyjnie na normy współżycia społecznego oraz zagraża idei świeckiego humanizmu — fundamentowi naszych czasów.

Problem nadużyć związanych z eutanazją sięga źródeł, gdy eutanazja jako zjawisko nie była jeszcze nawet sformułowana jako pojęcie i problem. Mowa tu o toczących się od kilku dziesięcioleci aktach eksterminacji ludzi chorych, starych, przynależących do odmiennej kultury, czy posiadających inny kolor skóry, dokonywanych powszechnie w ośrodkach lecznictwa zamkniętego, czyli w szpitalach. Wśród lekarzy od dziesięcioleci funkcjonują tak zwani eutanaści, zwolennicy poglądów zbudowanych na uprzedzeniach rasowych i kulturowych, którzy w sposób niejawny uprawiali i uprawiają proceder eksterminacji pacjentów starych — ze względu na samą starość, niepełnosprawnych — ze względu na samą niepełnosprawność, kolorowych — ze względu na samą kolorowość, a nawet ze względu na stan cywilny — bezżennych ze względu na samą bezżenność (nieproduktywni społecznie) [ 4 ]. Eksterminację taką w formie niejawnej przez zaniechanie leczenia, lub jawnej przez leczenie zmierzające celowo do zagłady pacjenta określa się mianem eutanazji selektywnej, dysponując jeszcze całą masą pojęć rozróżniających wewnętrznie eutanazję na typy, i ujmując eutanazję jako proceder niedopuszczalny i zły. Wydaje się jednak, że w tym układzie dysponuje się błędnym użyciem znaczeń. Eutanazja jest samobójstwem na zlecenie, wyraża się w tym pojęciu kategoria życzeniowa osoby, która z niezależnych przyczyn nie może tego aktu dokonać samodzielnie, ale jest go w pełni świadoma. Negatywne rozumienie eutanazji przedstawione wcześniej nie jest eutanazją, jest eksterminacją a to dwa diametralnie różne znaczenia dwóch odmiennych form motywacji i zachowań. Jednakowoż, dla wygody kręgów myśli ortodoksyjnej i absolutystycznej funkcjonuje błędne rozumienie eutanazji jako eksterminacji! W jakimś stopniu jest to także zupełnie nieświadomie popełniony błąd w sferze czysto nominalnej, ale pociąga za sobą jak widać poważne konsekwencje. Jako współtwórcy i kontynuatorzy neooświecenia, odczuwamy doskonale narzucający się wydźwięk sporu absolutyzmu z relatywizmem, dogmatyzmu z racjonalizmem toczącego się w nurcie kultu życia. Oznacza on jednak coś odmiennego w obydwu ścierających się poglądach. W myśli neorenesansu, kult życia jest kultem radości z życia pojmowanego jako autonomiczne i nieskrępowane działanie i myślenie jednostki w poszanowaniu autonomii i nieskrępowanego działania drugiego człowieka. Tak pojęty kult życia mieści w sobie tolerancję wolności drugiego człowieka, co oznacza respektowanie woli jednostki, w tym jej woli zakończenia swego życia. W myśli dogmatyzmu neorenesansowego, czyli myśli religijnej katolickiej kult życia jest kultem bożej łaski, tej samej którą dysponował średniowiecznik. Punkt ciężkości w myśli dogmatycznej został jedynie przesunięty z kultu śmierci na życie i narodziny zależące i należące do Boga, a nie człowieka. To wynik istniejących realnie alternatywnych form myślenia sprzecznych z dogmatem, zagrażających dogmatyzmowi. Kult życia w myśli absolutystycznej jest unicestwieniem autonomii człowieka, w tym istotowego prawa człowieka do śmierci [ 5 ].


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
O eutanazji
Eutanazja – za czy przeciw?

 Zobacz komentarze (5)..   


 Przypisy:
[ 3 ] Myślenie Baconowskie jest pewną metodą poznawczą i światopoglądową, której głównym założeniem jest teza, iż za błędy poznawcze i wszystkie inne, które dotyczą człowieka winny jest sam podmiot, ponieważ posiada idole - autorytety. One funkcjonują jako „usprawiedliwiacze" tego, co się podmiotowi nie udało. Bacon wyróżnia kolejno 4 istotne idole, które władają człowiekiem:
a) idole plemienia (tresura w rodzinie poprzez wychowanie)
b) idole jaskini, czyli uprzedzenia indywidualne
c) idole teatru, czyli granie roli by się dostosować
d) idole targu lub rynku, czyli podmiot „rzucony" w określony świat nadaje granice słowom i poprzez słowa
To Baconowskie wyróżnienie pokazuje jak działa mechanizm intelektualnego ograniczenia stosowany w metodzie społecznego urabiania od narodzin po śmierć, a ściślej, w jaki sposób działa dogmatyzm. Co zaleca Bacon? Odrzucić idole na rzecz autonomii myślenia, określając swą metodę jako tabula abrasa — oczyszczona tablica.
[ 4 ] Patrz: Ryszard Fenigsen: Eutanazja: śmierć z wyboru? Wydawnictwo W Drodze, Poznań 1994 (pozycja ta jako jedyna pośród dostępnych opracowań na temat eutanazji, porusza zagadnienie eksterminacji błędnie utożsamianej z eutanazją. O masowej skali tego procederu pisze niezwykle interesująco autor książki — Ryszard Fenigsen, polski lekarz, który ponad 20 lat pracując w holenderskich szpitalach, był świadkiem wspomnianych zachowań eksterminacyjnych swych kolegów lekarzy, które dokładnie przedstawił w rzeczonej książce.
[ 5 ] Jednym z najbardziej spornych i powszechnych procederów eksterminacji ludzi chorych jest eksterminacja człowieka pogrążonego w głębokiej śpiączce (na skutek urazów powypadkowych lub określonego schorzenia). Polega ona na odłączaniu pacjenta podłączonego do aparatury podtrzymującej go przy życiu, najczęściej jest to respirator, pomimo iż człowiek nadal żyje wykazując między innymi niewydolność oddechową. Wówczas konsylium lekarskie podejmuje decyzję o odłączeniu pacjenta od aparatury podtrzymującej, za kryterium przyjmując brak dalszych rokowań co do ozdrowienia (zakładając, że człowiek nie odzyska przytomności) lub jakość przyszłego życia pacjenta, na wypadek odzyskania przytomności (zakładanie upośledzenia psychicznego pacjenta na skutek zmian w tkance mózgu, które zaszły podczas śpiączki i dalszego upośledzenia psycho-ruchowego pacjenta po przebudzeniu). Pytanie brzmi następująco: na jakiej podstawie przedstawione działania nazywa się mianem eutanazji? Do kogo „należy" życie i decyzja o nim w tej sytuacji? Bez wątpienia do pacjenta pogrążonego w głębokiej komatozie, a więc o którego stanie świadomości nic nie możemy powiedzieć. Ani tego, że jest pozbawiony świadomości, a jako dowód podając niemożność porozumienia się z nim — jest wyłączony, ani tego, że nas słyszy i ma świadomość w jakim stanie się znajduje. Niedopuszczalne jest tu kierowanie się kryterium domyślnym, w którym zakłada się, że gdyby pacjent był świadomy tej sytuacji, bądź kiedyś nawet wspominał o takim stanie to pragnąłby umrzeć, o czym ma poświadczyć najczęściej rodzina chorego, jak również niedopuszczalne jest tu kryterium jakości życia, bowiem ono jest zawsze relatywne. Są to niestety powszechnie stosowane w takich przypadkach działania arbitralne, z wykluczeniem autonomii chorego. Faktem jest, że jedynym kryterium przemawiającym za tą dość popularną metodą eksterminacji jest kryterium ekonomiczne. Zgodnie z ideą poszanowania autonomii człowieka w śpiączce, należałoby pozostawiać osoby w tym stanie na specjalnych oddziałach intensywnej terapii, gdzie umierałyby one ostatecznie w sposób naturalny, nie odzyskawszy wcześniej przytomności lub gdzie odzyskiwałyby pośród nielicznych przytomność, bez względu na czas komatozy (wiadomo, że liczony jest on w latach) — na odsiecz tej racjonalnej tezy idzie kryterium ekonomiczne utrzymania samych pacjentów, jak i całych oddziałów.

« Eutanazja   (Publikacja: 07-03-2005 Ostatnia zmiana: 10-09-2006)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Izabela Larisz
Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Publicystka (m.in. Res Humana). Jej pasją jest filozofia i dziennikarstwo publicystyczne. Mieszka w Żorach.

 Liczba tekstów na portalu: 6  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: Wyścig szczurów: którędy do mety?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3984 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365