Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.182.102 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 306 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Jeżeli obraz świata nie jest wzięty (oczywiście niebezkrytycznie) z nauki, do teologicznych lub filozoficznych rozważań wnikają rozmaite - intelektualnie podejrzane - źródła ludzkiej wyobraźni.
 Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Krucjaty i gnębienie

Procesy o czary w dawnej Legnicy [2]
Autor tekstu: Rosemarie Mańkowska

Inny świadek zeznał, że nic ujemnego o obwinionej nie może powiedzieć, chyba tylko to, że kilka razy Anna Vogel kupowała od świadka mleko i zawsze potem chorowały krowy, nie wie jednak, co było tego powodem.

Sprawa przybrała poważniejszy obrót, gdy chlebodawca Barbary, w którego oborze całe zdarzenie miało miejsce, w swoim zeznaniu podał, że ostatnio bydło często mu chorowało, choć myślał dotychczas, że są to zwyczajne choroby, jakie nieraz się zdarzają. O tym, co się stało w oborze nie wie nic, a parobek, który był naocznym świadkiem zajścia, ponieważ sypiał na stryszku nad oborą, od wczoraj ciężko zaniemógł.

Przesłuchanie sześcioletniej wychowanicy Anny Vogel nie dało z początku żadnego rezultatu. Później dziewczynka zaczęła opowiadać, jak to siostra dała jej maść rzekomo otrzymaną od Anny Vogel i zabrała ją ze sobą na sabat. Nic o tym sabacie dziecko nie potrafiło opowiedzieć, „bo było bardzo ciemno". Mała twierdziła, że Anna Vogel groziła jej biciem w razie, gdyby zdradziła, komuś tajemnicę.

Anna Vogel w drugim przesłuchaniu — bez zastosowania tortur — obstawała uporczywie przy swojej niewinności. Wobec tego sąd legnicki nie znajdując dostatecznych podstaw do skazania oskarżonej, zwrócił się o pouczenie do sądu ławniczego we Wrocławiu. Sprawa zastała przy tym opisana przez sąd legnicki w sposób bezstronny i humanitarny. Sąd wrocławski żądał ponownego przesłuchania wszystkich świadków oraz Anny Vogel (tej ostatniej w obecności kata z przedstawieniem narzędzi tortur).

W wyniku uzupełnienia sprawy sąd pozwolił oskarżonej zgodnie z jej życzeniem opuścić miasto — więc nie wypędzono jej przy czym w sentencji wyraźnie zaznaczono, że zeznania 6-letniego dziecka, zresztą pełne sprzeczności, nie mogą żadną miarą być brane pod uwagę przez sąd.

Sąd skromnej Legnicy okazał się w tym wypadku bardziej liberalny niż 150 lat później Trybunał Rewolucyjny w Paryżu, który swe oskarżenia przeciw nieszczęsnej Marii Antoninie budował między innymi także na wymuszonych zeznaniach jej małego synka.

Trzeci i ostatni proces, jak już wyżej wspominałam, związany był z czarami, ale w gruncie rzeczy toczył się głównie o znieważenie miejsca kaźni. Znajduje tam wyraz w sentencji sądu, skazującej znachora trudniącego się niejako zawodowo „czarami" na łagodną karę, a na karę śmierci sprawcę zniewagi.

Proces ten odbył się w 1731 r. [ 11 ], a rozpoczął się od tego; że na skutek donosu stanął przed sądem Krzysztof Tisch, parobek z Nowej Wsi, oskarżony oto, że ukradł z miejsca kaźni w Lubiatowie, pow. Złotoryja, prawe przedramię wraz z dłonią straconego tam w 1727 r. skazańca, którego szczątki leżały niepogrzebane. Jak wiadomo, wszelkie akcesoria związane z wisielcami i skazańcami, a tym bardziej części ciała, przynosiły według ówczesnych wierzeń szczęście ich posiadaczowi. W tym wypadku zarówno Tisch, jak i jego wspólnik tłumaczyli się tym, że ręka nieboszczyka miała im przynieść szczęście w chowie koni, nie własnych przecież, lecz pańskich.

Niebawem zatrzymano też niejakiego Chrystiana Pitschmanna znachora, u którego znaleziono dwa palce ludzkie. Pitschmann zeznał, że zabrał palce Tischowi i skarcił go ostro za zniewagę wyrządzoną szczątkom skazańca. Kategorycznie zaprzeczył, jakoby , miał brać udział w okradaniu miejsca kaźni.. Natomiast przyznał się do tego, że dał parobkom „cudotwórcze" woreczki zawierające korzeń mandragory i cząstki młodego psa i wołu. Przy zszywaniu tych woreczków wymawiał magiczne słowa których nauczył się od pewnego kowala. Parobkom kazał wymawiać te trzy magiczne słowa: „res, pres, fres" przy karmieniu koni, a nie, jak mu zarzucono, o północy, pod gołym niebem. Zapytany, dlaczego nie, doniósł o zabraniu ręki skazańca, skoro niby tak ostro potępiał ten czyn, odpowiedział, że bał się, iż wtedy wyjdzie na jaw sprawa kradzieży zboża, w którą wszyscy oskarżeni ponadto byli wmieszani.

Sąd legnicki, nie czując się kompetentnym do rozstrzygnięcia tej sprawy, wystosował pismo do Królewskiego Sądu Apelacyjnego w Pradze [ 12 ] prosząc o radę: 1) w wyżej wymienionej sprawie o kradzież zboża, 2) w sprawie o obrabowanie miejsca kaźni w Lubiatowie przez dwóch parobków, przy czym zaznaczono, iż inicjatorem tych wszystkich praktyk zabobonnych był Pitschmann. Sąd w Pradze zażądał przeprowadzenia wizji lokalnej na miejscu kaźni w Lubiatowie i pisma stwierdzającego, że u Pitschmanna znaleziono naprawdę palce ludzkie. Wobec tego sąd legnicki wystosował pismo do wójta w Lubiatowie, prosząc o protokół z wizji lokalnej. Odpowiedź nadeszła po trzech dniach i brzmiała następująco: „Po przeprowadzeniu wizji lokalnej na miejscu kaźni stwierdzamy, że zwłokom skazańca, którego łamano tam kołem w 1727 r., urwano rękę prawą aż do łokcia".

Dziedzic w Kojszkowie, gdzie Pitschmann został aresztowany, zapytany przez sąd pisemnie, potwierdził fakt znalezienia palców ludzkich u podsądnego.

Po uzupełnieniu w ten sposób akt sprawy przez sąd legnicki z Pragi nadesłano wyrok, na mocy którego Krzysztof Tisch jako winny znieważenia miejsca kaźni został skazany na ścięcie mieczem. Pozostałych oskarżonych, łącznie z Pitschmannem, skazano na karę więzienia od 1/2 roku do 3 lat [ 13 ].

Taki był przebieg procesów o czary w dawnej Legnicy. Odbiega on znacznie od ogólnie przyjętych pojęć w tego rodzaju sprawach. Mimo straszliwej ciemnoty ujawniającej się tutaj, stanowisko sądu było bardziej ludzkie i rozsądne, niż można się tęgo było spodziewać.

*

Opublikowane w: Szkice legnickie t. III, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław — Warszawa — Kraków 1966.


1 2 

 Zobacz także te strony:
Kościół w Legnicy
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Tortury i ich rola w postępowaniu dowodowym o czary
Prześladowania heretyków polskich

 Dodaj komentarz do strony..   


 Przypisy:
[ 11 ] A 174.
[ 12 ] A 174, list z datą 31 X 1731 r.
[ 13 ] A 171, wyrok z datą 18III 1732 r.

« Krucjaty i gnębienie   (Publikacja: 13-03-2005 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4004 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365