|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » Turystyka i krajoznawstwo
Kierunek Amur [2] Autor tekstu: Witold Stanisław Michałowski
Pierwszy rurociąg na tej trasie ułożył inżynier
Rozwadowski w 1904 roku. W sąsiedztwie wsi Rieszory na niewielkim pagórku
niepozorny obelisk upamiętnia miejsce,
gdzie w 1835 roku odpoczywał carewicz Aleksander. Urodzonego w Iłowie, syna Szmula i Szajny — studenta ASP
carski sąd skazał swego czasu na śmierć. Był jednak niepełnoletni. W drodze łaski karę zamieniono na dożywotnią katorgę. Znany w dziejach naszej
kultury jako Aleksander Sochaczewski malarz-reportażysta — ten właśnie słup
graniczny pomiędzy obu kontynentami uwiecznił na centralnym miejscu obrazu
przedstawiającego
scenę pożegnanie zesłańców z Europą.
Jego powierzchnia ma przeszło 27 metrów kwadratowych.
Eksponowany
jest w jednym z pawilonów warszawskiej Cytadeli. Nieco dalej obskurny bar z plączącym się pod nogami
parszywym kotem i otwarta na oścież toaleta w znanym stylu „dziura w podłodze".
Można nawet do niej wejść. Trudno zrozumieć drwiny różnej maści
cywilizatorów, z tego typu rozwiązań sanitarnych. Nikt im chyba nie powiedział,
że od prawieku mężczyźni należący do starych i mądrych narodów Azji
Centralnej, których tradycja cywilizacyjna sięga wielu tysięcy lat przed naszą
erą, oddający mocz w pozycji kucznej mniej cierpią na prostatę i cały
pakiet różnego rodzaju schorzeń leczonych przez urologów. Sprawność seksualną też zachowują wyjątkowo długo.
*** Hotel „Rossija" w Ufie gwarantuje pełen luksus.
Niedrogo. Obsługa uprzejma. Prawie natychmiast po wejściu do pokoju odbiera się
telefon. Zatroskany damski głos zapytuje, czy gościowi
nie potrzeba dziewczęcego towarzystwa. Można też wynająć na parę
dni umeblowane
mieszkanie w ładnej nowoczesnej dzielnicy. Jej centrum zajmuje świątynia
Mormonów. Wzniesiono ją za pieniądze współwyznawców zza oceanu. Wiernych
zasilają finansowo. Miasto malowniczo rozrzucone na wzgórzach. Stare Sipajłowo
zachowało jeszcze wiele zamieszkałych
drewnianych budynków, których wiek świetności minął wiele dziesięcioleci
temu. Na marmurowej tablicy ceglanego domu nazwiska — działaczy komunistycznej
międzynarodówki, którzy obradowali tutaj w latach II wojny światowej. Daleko za frontem, za Uralem, byli bezpieczni.
Nowoczesne pawilony targowe okupują stoiska wystawy sprzętu spawalniczego. W Ufie znajduje się największa i najsławniejsza na całym terytorium dawnego
Związku Sowieckiego szkoła spawaczy. Niedawno obchodziła 50. rocznicę
istnienia. Wyszkolono ich armię. Kilkadziesiąt tysięcy. Rocznie zużywali do
1000 ton rur i 300 ton elektrod. Jej absolwenci pracowali na wszystkich wielkich
strojkach komunizma. Pospawali łącznie
przeszło dwieście tysięcy kilometrów rurociągów. Spółkę SWARTEKS, w którą
szkoła się przekształciła, czeka nowe wyzwanie. Dostarczenie spawaczy na
planowaną budowę magistrali przesyłowej ropy do naftowego pirsu w Murmańsku. Tam morze nie zamarza. Będzie
poważną konkurencja dla rurociągu PRZYJAŹŃ. Wiceprezes zarządu spółki
nazywa się Wiktor Aleksandrowicz Zając. Pracował razem z Polakami na budowie
Gazociągu Orenburskiego. Przy wzmocnionej herbacie nie kryje głębokiego
sceptycyzmu. Ludziom jest dużo gorzej niż za czasów ZSRR. Musi być nowa rewolucja. Kogo i kto będzie tym razem rżnął,
jeszcze nie wiadomo. Na razie! Niestety, nie udało się spotkać mieszkańca Ufy Ernesta
Mułdaszewa. Wyjechał gdzieś za granicę na promocję swojej najnowszej książki
Skąd
przyszliśmy. Pierwszy tom miał nakład 100 tysięcy
egzemplarzy. Dalsze też biją rekordy powodzenia. Autor jest znanym profesorem
oftalmologii z poważnym dorobkiem naukowym.
Przeprowadził wiele operacji przywracając ludziom wzrok. Wraz z paru najbliższymi
przyjaciółmi, wśród których uwagę zwracają wojskowi rzadkich specjalności
odbył pielgrzymkę wokół osi świata — świętej góry
Kajlasa w Tybecie. Swoją relację opatrzył
dużą ilością zdjęć i szkiców. Najważniejsza jest teza, że 108
piramidalnych obiektów, które zidentyfikował (taka sama jest ilość świętych
ksiąg Kandżuru), ma być rzekomo dziełem jakiejś prastarej cywilizacji, a do ich budowy użyto
gigantycznych laserów. Mimo że brak
mu literackiego talentu Antoniego Ossendowskiego, zyskuje coraz więcej
czytelników.
*** Za Kurganem należało odbić bardziej na północ na Tiumeń i Iszym, aby ominąć Pietropawłowsk. Leży już w Kazachstanie. Jadących
tranzytem czekałyby dwie odprawy. Wiadomo zaś, że celnicy kazachscy pensje otrzymują
nadzwyczaj skromne i rekompensują je sobie tak,
jak potrafią. Przed Omskiem, krótki postój. Elegancki wzniesionym
niedawno z klinkierowej cegły przydrożny hotelik. Sympatycznie i przytulnie.
Kuchnia serwuje nieśmiertelne pielmienie, znakomite zresztą, i równie smaczną
soliankę. Na bocznej ścianie sali porcelanowa umywalka z ciepłą wodą.
Toaleta w stylu europejskim. Nawet z dezodorantem. Obok budynku w klatce dwa małe
niedźwiadki i rumowisko żelastwa. Nieco dalej dół na odpadki. Tu rządzą
szczury. Leniwe, spasione. Nawet niezbyt płochliwe. Małemu psiakowi odgryzły
przednią nogę. Biega na trzech. TIR z polską rejestracją tankuje benzynę.
Zawiózł meble do Nowosybirska. Kierowca pochodzi z Otwocka. Mamy wspólnych
znajomych. W środku
nocy przejeżdżamy Ob. Między nią i Jenisiejem leży praojczyzna Selkupów i Ketów. Tych pierwszych nazywano też Ostiakami-Samojedami.. W początkach
naszej ery mieli przywędrować tu z Sajanów. Selkupy pod grozą kozackiej
szabli przyjęli chrzest, ale w głębi serca zachowali stare wierzenia, religie i obrzędy. Obecnie Ketowie, to naród żyjący nad środkowym i dolnym
Jenisejem. Potomkowie prastarych plemion myśliwych i rybaków tajgi. Uważani są
za jednych z ostatnich paleoazjatów Syberii.
Niektórzy z europejskich historyków doszukują się genetycznej więzi tych ludów z Galami czy też z Galatami w Azji Mniejszej z którymi korespondował św.
Paweł. Czołowym bóstwem celtyckim był Esus-Es. Na odkopanym przez archeologów
ołtarzu z czasów rzymskich pod katedrą Notre Dame w Paryżu przedstawiony
jest jako drwal ścinający drzewo. Jego imię znaczyło „dobry". Wojny z Galami opisał Juliusz Cezar, wspominając o uprawianym przez nich rytualnym
kanibalizmie. W okresie sztucznie wywołanego przez komunistów Wielkiego
Głodu, który miał definitywnie zakończyć rozprawę z kułactwem i doprowadzić do ostatecznego zwycięstwa gospodarki kolektywnej, w rejonach
zamieszkałych przez nich wystąpiło najwięcej przypadków udokumentowanego
makabrycznymi zdjęciami ludożerstwa. Inżynier
Michajłowski sprawował funkcję naczelnika robót na zachodniosyberyjskim
odcinku budowy kolei transsyberyjskiej. Poczynając od Czelabińska i włączając
przeprawę mostową przez Ob. Car Aleksander III ukaz o połączeniu drogą żelazną
Uralu z Pacyfikiem podpisał 17 (!) marca 1891. Będzie miała 7000 wiorst. Na
jej budowie znalazło zatrudnienie tysiące techników polskiego pochodzenia.
Nawet w dalekim Harbinie pracowało ich wielu. Nie tylko Stanisław Kierbedź
dorobił się fortuny. Nie wiadomo, dlaczego władcy PRL kazali przemianować
most, który ufundował w rodzinnym mieście, na Śląsko-Dąbrowski. Reformy Stołypina
spowodowały, że jeszcze przed wybuchem I wojny światowej za Ural ruszyła
przeszło trzymilionowa chłopska armia osadników. Wkrótce wyprodukowane przez
nich masło dawało skarbowi państwa więcej niż wydobycie złota.
*** Imponujący rozmiarami, marmurami i czystością dworzec
kolejowy jest dobrą wizytówką przeszło półtoramilionowego Nowosybirska.
Milicja pilnuje, aby przebywali na jego terenie wyłącznie posiadacze ważnych
biletów. Pijaków, oberwańców i niemającej grosza przy duszy hołoty nie uświadczysz. W muzeum Mikołaja i Heleny Rerichów przy Krasnym Prospekcie kilkadziesiąt płócien. Podobny
liczny zbiór dzieł tego malarza przechowują tylko
jego muzea w Moskwie i Nowym Jorku. Przy nich zbierają się wyznawcy ni to
sekty, ni to stowarzyszenia kulturalnego. Czczą pamięć i filozoficzny dorobek
średniej klasy, jak twierdzą znawcy, malarza, który pod koniec życia
mieszkając w Darczyling u stóp Himalajów uważał się za XIV Dalaj Lamę i zgłębiał tajemnice Szambali. Był bolszewickim agentem. Czerwoni władcy
przejęli od carów pomysł, aby kozackie pułki mogły pławić
swe konie w ciepłym oceanie. Mało brakowało, aby Indie też opanował
komunizm. Pisarza Olega Sziszkina, który zgłębiając archiwa Czeki ośmielił
się napisać prawdę, Rerichowcy pozwali do
sądu.
*** Szosa M52 prosto jak strzelił prowadzi na południe — przez Barnauł,
Bijsk, Kosz Agacz aż do Taszanty tuż pod mongolską granicą. Tam nosi już
nazwę Czujskiego Traktu. Jeszcze zupełnie niedawno przemierzali go Mongołowie
szczelnie wypakowanymi samochodami, wioząc różnego rodzaju chińskie barachło
na największy bazar Europy — Stadion Dziesięciolecia. Przed wiekami tę samą
trasę pokonywali konno ich przodkowie. W nieco mniej pokojowych zamiarach.
Przez niewielki położony w odległości kilkudziesięciu kilometrów od Bijska
pasiołek Warszawa nie przejeżdżali.
Leży z boku. Na trasie do Zmiejnogorska.
Po
stepowym oceanie, rozciągającym się od Huang-Ho do Dunaju, gnani głodem, gdy
słońce wypaliło trawę, i nadzieją
na znalezienie zielonych pastwisk, wypierani przez silniejszych sąsiadów,
nadciągali do Europy z podnóży Ałtaju i tybetańskich płaskowyżów Hunowie, Goci, Awarowie, Bułgarzy, Pieczyngowie,
Połowcy, Tatarzy i nasi rzekomi przodkowie indoirańscy Medowie- Sarmaci. W większości ludy
tureckie. Wyznawcy Jedynego Wszechmocnego Boga Niebios Tengri. Jego znakiem był
równoramienny krzyż. Przedstawiał słońce z czterema wychodzącymi z niego
promieniami. Naszyjniki zgardy,z takimi właśnie
krzyżykami nosi się jeszcze w dni świąteczne dziś w niektórych wioskach na Huculszyźnie. Wśród
tureckich uczonych nie jest odosobniony pogląd, że wyznawcy Chrystusa
symbolikę krzyża zapożyczyli od ich przodków. Warto zapoznać się z treścią
referatu pani Anny Parzymies, wygłoszonego podczas jubileuszowej sesji z okazji
25-lecia Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie. Tytuł referatu: „Ałtaizmy w języku
polskim" niewiele mówi. Przez treść wystąpienia pani profesor pełną
niezrozumiałych dla profanów określeń w rodzaju: nagłos, etnonim, derywaty,
semantyka, opozycja fonologiczna przebrnąć jest trudno. Ważna jest konkluzja.
Termin „Polanie" ma, chiński rodowód. W językach ałtajskich, do których
zaliczamy mongolski, mandżurski i turecki, oznaczał, po
przyjęciu określonej transkrypcji fonetycznej chińskich hieroglifów
„ludzi zależnych niezajmujących się rolnictwem i nie hodujących drzew
morwowych". Przy innej zaś transkrypcji ten sam hieroglificzny znak można
odczytać jako "barbarzyńców nielubiących płacić podatków". I to nam chyba
zostało.
1 2 3 Dalej..
« Turystyka i krajoznawstwo (Publikacja: 24-05-2005 Ostatnia zmiana: 11-02-2007)
Witold Stanisław MichałowskiPisarz, podróżnik, niezależny publicysta, inżynier pracujący przez wiele lat w Kanadzie przy budowie rurociągów, b. doradca Sejmowej Komisji Gospodarki, b. Pełnomocnik Ministra Ochrony Środowiska ZNiL ds. Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery Karpat Wschodnich; p.o. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Budowniczych Rurociągów; członek Polskiego Komitetu FSNT NOT ds.Gospodarki Energetycznej; Redaktor Naczelny Kwartalnika "Rurociągi". Globtrotter wyróżniony (wraz z P. Malczewskim) w "Kolosach 2000" za dotarcie do kraju Urianchajskiego w środkowej Azji i powtórzenie trasy wyprawy Ossendowskiego. Warto też odnotować, że W.S.M. w roku 1959 na Politechnice Warszawskiej założył Koło Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli. Więcej informacji o autorze Liczba tekstów na portalu: 49 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Kaukaz w płomieniach | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4151 |
|